John Katzenbach - W słusznej sprawie

Здесь есть возможность читать онлайн «John Katzenbach - W słusznej sprawie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W słusznej sprawie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W słusznej sprawie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miami. Znany reporter Matthew Cowart dostaje list z więzienia stanowego. Robert Fergusson czeka w celi śmierci na wykonanie wyroku, twierdzi jednak, że nie popełnił morderstwa, za które został skazany. Cowart postanawia zająć się tą sprawą. Nie przypuszcza, że jego sensacyjny reportaż uruchomi potężny mechanizm mistyfikacji i zbrodni…

W słusznej sprawie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W słusznej sprawie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pamiętał krzyk rannego: „Pomóżcie mi! Proszę!”

Tanny Brown nie poruszył się. Zdawał sobie sprawę, że snajper tylko czeka na kogoś, kto rzuci się na ratunek rannemu. Wiedział, co go czeka, gdyby odważył się tam podejść. Pozostał więc na miejscu pieszcząc ziemię i szepcząc pod nosem: „Ja też chcę żyć”. Pozostał tak aż do chwili, gdy dowódca plutonu dał rozkaz ostrzału artyleryjskiego na linię drzew, gdzie przypuszczalnie ukrywał się snajper. Potem, gdy las prawie przestał istnieć roztrzaskany masą pocisków, podbiegł do rannego.

Był to biały chłopak z Kalifornii, który przebywał w plutonie od tygodnia. Brown stanął nad nim, wpatrując się w rozszarpaną i beznadziejnie wyglądającą klatkę piersiową, próbując przypomnieć sobie imię nieszczęśnika.

Ranny zmarł wkrótce.

To był jego ostatni ranny.

Tydzień później Brown powrócił do kraju. Wstąpił ponownie na Uniwersytet Stanu Floryda, odbył praktykę w wydziale kryminalnym, aż wreszcie otrzymał posadę w policji. Nie był pierwszym czarnym, który znalazł się w Biurze Szeryfa Okręgu Escambia, lecz wiedziano, że będzie pierwszym, który do czegoś dojdzie. Zbyt wiele plusów stało po jego stronie: miejscowy chłopak, gwiazda futbolu, bohater wojenny, dyplom okręgowego college’u. Stare postawy erodowały jak skała na wietrze, zamieniana w piasek przez ciągły napór przybrzeżnych fal.

Poczuł nieprzyjemne ukłucie winy. W swojej pamięci często słyszał krzyki rannych, ale rannych, których uratował. Pomyślał, że z łatwością przywoływał w pamięci poszczególne głosy. Przypominały mu, że robił coś dobrego pośród tego całego zła dookoła. Pierwszy raz pomyślał o krzyku tego ostatniego człowieka.

Czy Bruce Wilcox wołał o pomoc? – zastanowił się. Jego również opuściłem.

Zdał sobie sprawę, że będzie musiał powiadomić rodzinę Wilcoxa, który na szczęście nie miał żony ani stałej dziewczyny. Przypomniał sobie o jego siostrze, która wyszła za oficera marynarki wojennej w San Diego. Matka Wilcoxa nie żyła, a jego ojciec mieszkał sam w domu spokojnej starości. W okręgu Escambia znajdowało się sporo takich domów i był to przemysł, który naprawdę się rozwijał. Przypomniał sobie kilka spotkań z ojcem Bruce’a; sztywny, szorstki stary człowiek. I tak już nie cierpi tego świata. Śmierć syna dodatkowo przyczyni się do tych gorzkich odczuć. Nagła wściekłość poraziła Browna. Co ja mu powiem? Że go zgubiłem? Że pozostawiłem go na posterunku z niedoświadczonym detektywem z okręgu Monroe, a on zniknął? Przypuszczalnie nie żyje? Uznany za martwego? Zaginiony podczas akcji? Pożarty w dżungli?

Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że tak właśnie było.

Włączył światła, w których natychmiast zamigotały czerwone oczy oposa, najwidoczniej chętnego stawić czoło kołom samochodu. Tanny Brown trzymał mocno kierownicę obserwując zwierzę, które w ostatnim momencie dało nurka do pobliskiego rowu, do enklawy bezpieczeństwa.

W tej samej chwili porucznik zapragnął podobnie zaszyć się w jakimś bezpiecznym schronieniu.

Nie ma szans, powiedział sobie w duchu.

Jakiś czas potem skierował wóz na parking przed zajazdem Admirał Benbow na przedmieściach Pachouli. Tutaj wysadził Shaeffer i Cowarta. Stali na chodniku, a ich twarze oświetlał lśniący biały znak, na tyle jasny, że zwracał uwagę kierowców przejeżdżających autostradą międzyokręgową.

– Wrócę – rzucił krótko.

– Co masz zamiar zrobić?

– Zorganizować wsparcie. Chyba nie sądzicie, że powinniśmy jechać po niego sami, co?

Cowart pomyślał o tym, co Brown powiedział, gdy byli jeszcze w Newark. Nie przyszło mu do głowy, że mogą potrzebować wsparcia.

– O której godzinie? – zapytała Shaeffer.

– Wcześnie. Przyjadę po was przed świtem. Powiedzmy kwadrans po piątej…

– A potem?

– Pojedziemy do jego babki. Myślę, że właśnie tam będzie. Może zaskoczymy go w czasie snu. Może nam się poszczęści.

– A jeśli nie? Przypuśćmy, że go tam nie ma. Co wtedy?

– Wtedy zaczniemy szukać intensywniej. Myślę jednak, że właśnie tam go znajdziemy.

Skinęła głową. Wydawało jej się to proste, a zarazem niemożliwe.

– Gdzie teraz jedziesz? – zapytał jeszcze raz Cowart.

– Już mówiłem. Załatwić wsparcie. Może napisać parę raportów. Na pewno chcę sprawdzić, co z moją rodziną. Zobaczymy się tutaj przed wschodem słońca.

Uruchomił silnik i ruszył szybko, pozostawiając za sobą reportera i młodą detektyw, którzy wyglądali teraz jak para turystów zagubionych w obcym kraju.

Spojrzał w lusterko wsteczne i dostrzegł jeszcze, jak skierowali się do motelu. Wydawali się tacy mali i pełni sprzecznych odczuć. Skręcił i wtedy całkowicie zniknęli mu z pola widzenia. Poczuł, jakby coś zaczęło się w nim rozplątywać, jakby coś powiązanego ściśle zaczęło się rozluźniać. Czuł również eksplozję goryczy, czuł jej smak na języku. Skrzydła nocy otuliły go szczelnie i po raz pierwszy od wielu dni poczuł wewnętrzny spokój. Pozwolił, by policjantka i reporter odpłynęli daleko z jego myśli, lecz nie aż tak daleko, by stłumić płomienie gniewu.

Prowadził samochód szybko i zdecydowanie, pędząc przed siebie, lecz nie zmierzając w jakimś konkretnym kierunku. W tej chwili absolutnie nie miał najmniejszej ochoty na pisanie raportów czy załatwianie wsparcia. Księgowość śmierci może poczekać, powiedział sobie w duchu.

Shaeffer i Cowart zameldowali się w motelu i poszli do restauracji. Żadne z nich nie czuło się specjalne głodne, lecz była to odpowiednia godzina, więc posiłek wydawał się im rzeczą całkiem naturalną. Złożyli zamówieniu u kelnerki, która sprawiała wrażenie, jakby było jej niewygodnie w niebiesko-białym wykrochmalonym, o cały rozmiar za małym kostiumie, uciskającym jej obfite kształty, a szczególnie klatkę piersiową. Gdy czekali, Cowart przyjrzał się uważniej Shaeffer i zdał sobie nagle sprawę, że prawie nic o niej nie wie i że już sporo czasu siedzi naprzeciwko młodej kobiety. Była naprawdę atrakcyjną dziewczyną, pomimo swojej silnie emanującej osobowości przypominającej ostrze brzytwy. Pomyślał, że gdyby to wszystko wydarzyło się w Hollywood, odnaleźliby łączące ich uczucie i rzucili się sobie w objęcia. Chciał się uśmiechnąć, lecz zamiast tego pomyślał: Będę zadowolony, jeśli po prostu ze mną porozmawia. Nie był jednak nawet pewien, czy dziewczyna jest do tego zdolna.

– Zupełnie inaczej niż w Keys, co? – odezwał się. – Tak.

– Tam się wychowywałaś?

– Tak. Mniej więcej. Urodziłam się w Chicago, ale znalazłam się w Keys, gdy byłam bardzo młoda.

– Co cię skłoniło do pracy w policji?

– Czy to wywiad? Chcesz to włączyć do artykułu?

Cowart zaprzeczył ruchem ręki, lecz zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie miała rację. Prawdopodobnie załączyłby każdy, nawet najmniejszy szczegół tego, co się wydarzyło.

– Nie. Próbuję najzwyczajniej pogadać. Nie musisz odpowiadać. Równie dobrze możemy pomilczeć i nie będę miał nic przeciwko temu.

– Mój ojciec był policjantem. Detektywem w Chicago. Zastrzelili go. Po jego śmierci przeprowadziliśmy się do Keys. Jak uciekinierzy. Pomyślałam, że praca w policji może mi się spodobać, więc zapisałam się do szkoły. Przeszło w genach, jak przypuszczalnie możesz myśleć. No i już wszystko wiesz.

– Od jak dawna…

– Dwa lata w wozach patrolowych, sześć miesięcy włamania i napady rabunkowe. Trzy miesiące w ciężkich zbrodniach. To cała historia.

– Czy zabójstwa w Tarpon Drive były twoją pierwszą ważną sprawą?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W słusznej sprawie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W słusznej sprawie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Katzenbach - Profesor
John Katzenbach
John Katzenbach - La Guerra De Hart
John Katzenbach
John Katzenbach - Juegos De Ingenio
John Katzenbach
libcat.ru: книга без обложки
John Katzenbach
John Katzenbach - Juicio Final
John Katzenbach
John Katzenbach - Just Cause
John Katzenbach
John Katzenbach - The Wrong Man
John Katzenbach
John Katzenbach - La Sombra
John Katzenbach
John Katzenbach - La Historia del Loco
John Katzenbach
John Katzenbach - El psicoanalista
John Katzenbach
John Katzenbach - Opowieść Szaleńca
John Katzenbach
John Katzenbach - The Madman
John Katzenbach
Отзывы о книге «W słusznej sprawie»

Обсуждение, отзывы о книге «W słusznej sprawie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x