Mężczyzna przedstawił się jako Jeff i wyjaśnił, że pracuje na stanowisku Studs Manager at the Station. Mikael poprosił o przekład. Zerknąwszy na Mikaela, Jeff utwierdził się w przekonaniu, że przybywa z bardzo daleka. Wytłumaczył, że Studs Manager to mniej więcej odpowiednik głównego kasjera w banku, chociaż w tym wypadku chodzi o zarządzanie owcami. Station to australijskie słowo oznaczające ranczo.
Nie przestając mówić, opalony atleta wjechał łagodnie do wąwozu. Posuwali się do przodu dwadzieścia kilometrów na godzinę, z dwudziestostopniowym bocznym przechyłem. Całe szczęście, że Mikael nie musiał pokonywać tego terenu swoim wynajętym samochodem. Zapytawszy o cel podróży, usłyszał, że na końcu jaru znajduje się pastwisko dla siedmiuset owiec.
– Rozumiem, że farma Cochrana to jedna z tych większych.
– Należymy do największych w Australii – odpowiedział Jeff z nieukrywaną dumą. – W okręgu Makawaka mamy dziewięć tysięcy zwierząt, ale nasze Stations znajdują się i w Nowej Południowej Walii, i w Australii Zachodniej. Łącznie posiadamy sześćdziesiąt trzy tysiące owiec.
Gdy opuścili wąwóz, oczom Mikaela ukazał się pagórkowaty i znacznie spokojniejszy krajobraz. Nagle usłyszał strzały. Jednocześnie ujrzał padłe owce, ogromne ogniska i kilkunastu pracowników farmy. Wszyscy mieli strzelby. Najwyraźniej dokonywano uboju.
Myśli Mikaela powędrowały bezwiednie ku barankowi ofiarnemu.
W końcu zobaczył krótko ostrzyżoną blondynkę w dżinsach i koszuli w biało-czerwona kratę. Jeff zaparkował kilka metrów od niej.
– Hi, boss. We got a tourist – powiedział.
Mikael wysiadł z dżipa. Kobieta przywitała go pytającym spojrzeniem.
– Hej, Harriet. Nie widzieliśmy się kopę lat – powiedział po szwedzku.
Żaden z pracowników Anity nie zrozumiał obcych słów, ale wszyscy bez trudu odczytali jej reakcję. Spłoszona kobieta cofnęła się. Z twarzy mężczyzn zniknęły uśmieszki. Kierowani instynktem opiekuńczym wyprostowali się, gotowi wystąpić przeciwko dziwnemu natrętowi, który najwyraźniej zaniepokoił szefową. Życzliwość Jeffa zniknęła bez śladu.
Naraz Mikael zdał sobie sprawę, że stoi na odludziu na drugiej półkuli, otoczony przez grupkę spoconych farmerów ze strzelbami. Wystarczy jedno słowo szefowej i rozniosą go w pył.
Ale to był tylko moment. Harriet Vanger machnęła ręką i mężczyźni zrobili krok w tył. Zbliżywszy się do Mikaela, spojrzała mu w oczy. Była spocona i umorusana, u nasady rozjaśnionych włosów ciemniały odrosty. Jej szczupła i postarzała twarz była niewątpliwie twarzą tej pięknej kobiety, którą zwiastowało zdjęcie konfirmacyjne na biurku Henrika.
– Czy my się znamy? – zapytała.
– Tak, nazywam się Mikael Blomkvist. Była pani moją wakacyjną opiekunką. Ja miałem trzy lata, a pani – dwanaście albo trzynaście.
Upłynęło kilka sekund, zanim wspomnienie rozpogodziło jej wzrok. Była zdumiona.
– Czego pan chce?
– Harriet, nie jestem twoim wrogiem. Nie przyjechałem, żeby cię skrzywdzić. Ale musimy porozmawiać.
Odwróciwszy się do Jeffa, poprosiła, by przejął jej obowiązki, po czym skinęła na Mikaela. Podążył za nią w stronę białych płóciennych namiotów rozbitych dwieście metrów dalej, w niewielkim zagajniku. Wskazawszy fotel turystyczny przy chwiejnym stoliku, nalała trochę wody do miednicy, opłukała twarz, wytarła się i weszła do namiotu, by zmienić koszulę. Z przenośnej lodówki wyciągnęła dwa piwa i usiadła naprzeciwko Mikaela.
– Okej. Opowiadaj.
– Dlaczego zabijacie owce?
– Mamy epidemię. Większość tych zwierząt jest z pewnością zdrowa, ale nie możemy ryzykować, nie chcemy, żeby zaraza się rozszerzyła. W najbliższym tygodniu będziemy musieli zabić sześćset owiec. Więc nie jestem w najlepszym nastroju.
Mikael skinął nieznacznie głową.
– Twój brat zabił się parę dni temu.
– Słyszałam.
– Od Anity Vanger.
Spojrzała na niego badawczo. A później kiwnęła potakująco. Zrozumiała, że nie ma sensu zaprzeczać rzeczom oczywistym.
– Jak mnie znalazłeś?
– Podsłuchaliśmy rozmowę telefoniczną Anity – odpowiedział Mikael, również nie widząc powodu, by kłamać. – Widziałem twojego brata na kilka minut przed śmiercią.
Harriet zmarszczyła brwi. Spojrzeli na siebie. A później ściągnął śmieszną apaszkę, odchylił kołnierz koszuli i pokazał krwistoczerwony, jeszcze niezabliźniony ślad po pętli.
– Twój brat właśnie mnie wieszał, ale na szczęście pojawiła się moja współpracownica i sprała go na kwaśne jabłko.
W oczach Harriet zapaliły się ogniki.
– Chyba będzie najlepiej, jeśli zaczniesz od początku.
CAŁA OPOWIEŚĆ zajęła mu ponad godzinę. Zaczął od tego, kim jest i czym się zajmuje. Opisał okoliczności, w jakich dostał zlecenie od Henrika Vangera, i wyjaśnił, dlaczego zgodził się na przeprowadzkę do Hedestad. Streścił nieudane dochodzenie policji i opowiedział o prywatnym śledztwie prowadzonym przez wiele lat przez Henrika, który przez cały czas żył w przekonaniu, że ktoś z członków rodziny zamordował Harriet. Włączywszy komputer, objaśnił, w jaki sposób dotarł do zdjęć z Jarnvagsgatan i jak – razem z Lisbeth – wszczął poszukiwana seryjnego mordercy, którym później okazały się być dwie osoby.
Zapadł zmrok. Mężczyźni wykonali wieczorne rutynowe czynności i rozpalili obozowe ogniska. W kociołkach coś obiecująco bulgotało. Jeff, nieustannie kręcąc się w pobliżu szefowej, nie spuszczał oka z przybysza. Kucharz podał kolację. Harriet i Mikael otwarli jeszcze po jednym piwie. Wysłuchawszy opowieści gościa, kobieta siedziała przez chwilę w milczeniu.
– Mój Boże! – wykrzyknęła.
– Przeoczyłaś morderstwo w Uppsali.
– Nawet go nie szukałam. Tak bardzo się cieszyłam, że ojciec nie żyje i że skończyła się przemoc. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Martin…
Umilkła.
– Cieszę się, że Martin nie żyje – dodała.
– Rozumiem cię.
– Ale twoja opowieść nie wyjaśnia, jak wpadliście na to, że żyję.
– Kiedy doszliśmy do tego, co się naprawdę wydarzyło, odgadnięcie reszty nie nastręczało już trudności. Ktoś musiał ci pomóc zniknąć. Jedyną osobą, która wchodziła w grę, była twoja powierniczka, Anita Vanger. Byłyście przyjaciółkami, spędziłyście razem wakacje, mieszkałyście w chatce Gottfrieda. Jeżeli komuś się zwierzałaś, to właśnie jej. No i Anita właśnie zrobiła prawo jazdy.
Harriet przyjrzała się Mikaelowi z obojętnym wyrazem twarzy.
– I co teraz zrobisz, kiedy już wiesz, że żyję?
– Opowiem Henrikowi. Zasłużył na to, żeby się dowiedzieć.
– A później? Jesteś dziennikarzem.
– Harriet, nie zamierzam cię rzucać na pożarcie mediom. W całej tej historii popełniłem tyle wykroczeń, że gdyby Związek Dziennikarzy o tym wiedział, już dawno by mnie wykluczył z organizacji. Jedno mniej, jedno więcej, to już naprawdę nie ma znaczenia, a poza tym nie chcę stracić dawnej opiekunki – próbował żartować. Nie udało mu się jej rozbawić.
– Ile osób zna prawdę?
– Że żyjesz? Teraz wiemy o tym ty i ja, a także Anita i moja współpracownica – Lisbeth. Dirch Frode zna mniej więcej trzy czwarte opowieści, ale w dalszym ciągu myśli, że zmarłaś w latach sześćdziesiątych.
Harriet, wpatrzona w ciemność, znów się zamyśliła. Mikael jeszcze raz doznał nieprzyjemnego poczucia zagrożenia. Przypomniał sobie, że pół metra dalej oparta o namiot stoi jej strzelba. Ale po chwili otrząsnął się i ukrócił wodze fantazji. Zmienił temat.
Читать дальше