Malarstwo włoskie siedemnastego wieku, jeśli dobrze pamiętał. Cenne. Te płótna w ogóle nie powinny się znajdować gdzie indziej niż w zbiorach muzealnych. Wyglądały na oryginalne. Na podstawie swej skąpej wiedzy na temat porcelany oszacował, że figurki ustawione na wystającym ze ściany po obu stronach malowidła kroksztynie były autorstwa Riemenschneidera. Niemiecki piętnasty wiek, bezcenne.
Gdy szli schodami na górę, widział wiele obrazów, gobelinów oraz rzeźb. Pomyślał, ile w Atlancie daliby za to, by wystawić choćby kilka z nich.
Szum suszarki do włosów ucichł. Rachel wyszła z łazienki, rozczesując palcami kasztanowe włosy.
– Jak w hotelowym pokoju – pochwaliła. – Mydło, szampon i suszarka do włosów.
– Z tą różnicą, że pokój jest udekorowany dziełami sztuki wartymi miliony.
– Czy to oryginały?
– Myślę, że tak.
– Paul, musimy coś postanowić w związku z McKoyem.
– Posunęliśmy się za daleko.
– Zgadzam się, ale mnie niepokoi Loring. Jest zupełnie innym człowiekiem niż się spodziewałem.
– Oglądałeś zbyt wiele filmów z Jamesem Bondem.
– To po prostu stary człowiek, który kocha sztukę.
– Moim zdaniem potraktował McKoya zbyt łagodnie.
– Czy nie powinniśmy zadzwonić do Pannika i powiadomić go, że zostajemy tu na noc?
– Nie sądzę. Zobaczymy, jak to wszystko się rozwinie. Ale jestem stanowczo za tym, byśmy jutro się stąd wynieśli.
Rachel zrzuciła z siebie ręcznik i założyła figi. Patrzył na nią, siedząc na krześle i starając się zachować obojętność.
– To nie fair - wydusił z siebie.
– Co nie jest fair?
– To, że paradujesz przede mną na golasa.
Zapięła stanik, potem podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
– Wczoraj wieczorem mówiłam poważnie. Chcę spróbować jeszcze raz.
Spoglądał na półnagą Królową Lodu, która go obejmowała.
– Nigdy nie przestałam cię kochać, Paul. Nie wiem, co się stało. Sądzę, że to moja duma i złość. Doszłam do punktu, w którym utknęłam. To nie chodziło o nic, co ty zrobiłeś czy czego nie robiłeś. To moja wina. Kiedy usiadłam za sędziowskim stołem, coś się ze mną stało. Naprawdę nie potrafię tego wyjaśnić.
Miała rację. Ich konflikt przybrał na sile, gdy założyła sędziowską togę. Być może nie umiała pozostawić na sali rozpraw dumy, którą odczuwała, gdy zwracano się do niej per,Wysoki Sądzie”. A dla niego wciąż była Rachel Bates, kobietą, którą kochał. Nie odnosił się do niej z należytym respektem; nie uważał jej za Salomona w spódnicy. Spierał się z nią, radził, co powinna robić, i narzekał, kiedy tego nie robiła. Być może po pewnym czasie ten rozdźwięk między jej dwoma światami stał się nie do zniesienia. W końcu postanowiła pozbyć się jednego z nich.
– Śmierć taty i wszystko, co się potem wydarzyło, pomogło mi zrozumieć samą siebie. Cała rodzina mamy i taty została wymordowana podczas wojny Nie mam na świecie nikogo oprócz Marli i Brenta… oraz ciebie. – Spojrzał jej w oczy. – Naprawdę tak uważam. Należysz do mojej rodziny, Paul. Trzy lata temu popełniłam duży błąd. Pomyliłam się.
Zdał sobie sprawę, ile musiało ją kosztować przyznanie się do tego. Ale chciał mieć pewność.
– Jak to?
– Wczoraj wieczorem, kiedy pędziliśmy po opactwie, zwisaliśmy z balustrady… to dość, żebym poszła po rozum do głowy. Zjawiłeś się tu, bo byłeś przekonany, że jestem w niebezpieczeństwie. Nadstawiałeś za mnie głowę. Nie powinnam być taka podła dla ciebie. Nie zasłużyłeś na to. Zawsze domagałeś się tylko odrobiny spokoju oraz konsekwencji. To ja rzucałam ci kłody pod nogi.
Pomyślał o Christianie Knollu. Chociaż Rachel nigdy się do tego nie przyznała, z pewnością pociągał ją ten typ. Paul to wyczuwał. Ale Knoll zostawił ją na pewną śmierć. Być może ten fakt posłużył jej analitycznemu umysłowi za argument, że nie wszystko było takie piękne, na jakie wyglądało. I przychylniej spojrzała na byłego męża. Ale do diabła z tym. Przecież ją kochał. Pragnął, by znów byli razem. Wiedział, że nadszedł moment, w którym rozsądkowi trzeba kazać się zamknąć.
Pocałował ją namiętnie.
Knoll obserwował karesy Cutlerów, podniecony widokiem roznegliżowanej Rachel. Podczas jazdy z Monachium do Kehlheim doszedł do przekonania, że wciąż jej zależy na eksmężu. I to był najprawdopodobniej powód, dla którego tak stanowczo odrzuciła jego zaloty w Wartburgu. Z całą pewnością była atrakcyjną kobietą. Obfity biust, wąska talia i kuszące łono. Pragnął jej w podziemnym wyrobisku i już do tego zmierzał, kiedy nagle na przeszkodzie stanęła mu Danzer, odpalając ładunki wybuchowe. Dlaczegóż więc nie miałby naprawić tego dziś wieczorem? Jakie to miało znaczenie? Fellner i Monika zginęli. On był bez pracy A gdy zrobi to, co zamierza, z pewnością nie znajdzie chleba u żadnego z członków klubu.
Jego uwagę przyciągnęło pukanie do drzwi sypialnej komnaty.
Jeszcze silniej przywarł oczami do judasza.
– Kto tam? – zapytał Paul.
– McKoy.
Rachel skoczyła na równe nogi, chwyciła ubranie, po czym zniknęła w łazience. Paul wstał i otworzył drzwi.
McKoy ubrany był w zielone spodnie ze sztruksu oraz koszulę w paski. Na wielkich stopach miał brązowe zamszowe buty do kostek.
– Raczej sportowy strój, McKoy.
– Smoking oddałem do pralni.
– Paul trzasnął głośno drzwiami.
– Co ty kombinowałeś z Loringiem?
Poszukiwacz skarbów spojrzał na niego.
– Wyluzuj, mecenasie. Starałem się tylko potrząsnąć tym starym dziadygą.
– Więc co kombinowałeś?
– Właśnie, Wayland, o co ci właściwie chodzi? – zapytała Rachel, wychodząc z łazienki ubrana w dżinsową spódnicę z plisami oraz dopasowany sweter z golfem.
Olbrzym zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów.
– Wytworna kreacja, Wysoki Sądzie.
– Przejdźmy do rzeczy.
– Zamierzałem sprawdzić, czy staruch pęknie. I tak się stało. Naciskałem, by się przekonać, jaki z niego twardziel.
– Jaki jest naprawdę. Gdyby się okazało, że Loring nie jest w nic zamieszany, po prostu powiedziałby nam: „Do widzenia” i kazał wynosić się do diabła. On jednak postanowił zatrzymać nas tutaj na noc.
– Więc nie mówiłeś tego serio? – zapytał Paul.
– Cutler, wiem, że wy oboje macie mnie za nędzną kreaturę, ale ja naprawdę mam zasady. Przyznaję, że najczęściej bywam relatywistą i podchodzę do moralności dość lekko.
– Ale mimo wszystko nie jestem skończonym łajdakiem. Ten Loring albo coś wie, albo chce się czegoś dowiedzieć. Tak czy inaczej, ma w tym jakiś interes, bo zaproponował nam nocleg.
– Sądzisz, że należy do klubu, o którym rozprawiał Grumer? – spytał Paul.
– Mam nadzieję, że nie – wtrąciła z niepokojem Rachel. Oznaczałoby to, że Knoll oraz ta kobieta kręcą się gdzieś w pobliżu.
McKoy nie wydawał się tym zmartwiony.
– To właśnie jest nasza szansa. Mam dziwne przeczucie.
– A oprócz tego myślę o inwestorach, którzy czekają na mnie w Niemczech. Dlatego potrzebne mi są odpowiedzi. I przypuszczam, że ten stary sukinsyn je zna.
– Jak długo twoi ludzie zdołają podtrzymywać zainteresowanie inwestorów? – chciała wiedzieć Rachel.
– Kilka dni. Nie dłużej. Rankiem rozpoczynają drążenie drugiego tunelu, ale powiedziałem im, żeby się nie spieszyli.
– Osobiście uważam to za stratę czasu.
– Jak mamy się zachowywać podczas kolacji?
– Bądźcie na luzie. Spożywajcie jadło gospodarza, pijcie jego trunki i włączcie wszystkie sensory na odbiór informacji. Potrzebujemy zyskać więcej niż mamy do zaoferowania.
Читать дальше