– Boga nie ma – oświadczył Lavon. – Jest tylko Shamron. Shamron decyduje, kto będzie żył, a kto umrze. To on wysyła takich chłopaków jak ty, aby dokonali jego potwornej zemsty.
Teraz, podobnie jak wtedy, Lavon nie patrzył na Gabriela, który opowiadał swoją historię. Wpatrywał się we własne dłonie i obracał w drobnych, zwinnych palcach zapalniczkę do chwili, gdy Gabriel skończył.
– Masz listę obrazów zabranych z tajnego pomieszczenia?
– Mam, ale nie jestem pewien, czy jest precyzyjna.
– W Nowym Jorku znajdziesz pewnego człowieka. Całe życie poświęcił tropieniu dzieł sztuki zrabowanych przez nazistów. Dobrze zna wszystkie skradzione obrazy, wszystkie zawarte transakcje, wie, które dzieła odzyskano, a które wciąż czekają na odnalezienie. Jeśli istnieje ktoś, kto zna upodobania kolekcjonerskie Augustusa Rolfego, to właśnie on.
– Spokojnie, Eli. Tylko spokojnie.
– Drogi Gabrielu, nie znam innego sposobu rozwiązania twojego problemu.
Włożyli płaszcze i wyszli na ulicę, kierując się w stronę Judenplatz.
– Czy jego córka wie o tym?
– Jeszcze nie.
– Nie zazdroszczę ci. Zatelefonuję, gdy dowiem się czegoś od przyjaciela z Nowego Jorku. A ty idź do hotelu i odpocznij. Kiepsko wyglądasz.
– Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałem.
Lavon pokręcił głową i położył drobną dłoń na ramieniu towarzysza.
– Znowu zabijałeś, Gabriel. Widzę to po twojej twarzy. Nosisz na niej piętno śmierci. Idź do swojego pokoju i doprowadź się do porządku.
– Bądź tak dobry i pilnuj własnego nosa.
– Kiedyś pilnowałem twojego.
– Byłeś w tym świetny.
– Zdradzę ci pewien sekret. Wciąż jestem.
Lavon odwrócił się i zniknął w tłumie na Judenplatz.
Gabriel zatrzymał się przed niewielką trattorią, gdzie zjadł ostatni posiłek z Leah i Danim. Po raz pierwszy od dziesięciu lat stał w miejscu, w którym wybuchł samochód. Uniósł wzrok i ujrzał włócznię świętego Stefana górującą nad dachami. Wiatr nagle się nasilił. Gabriel postawił kołnierz płaszcza. Czego się spodziewał? Żalu? Wściekłości? Nienawiści? Ku własnemu zdumieniu nie poczuł nic. Zawrócił i w strumieniach deszczu pomaszerował do hotelu.
Ktoś wsunął pod drzwi egzemplarz “Die Presse”; gazeta leżała na podłodze w korytarzu. Gabriel podniósł ją i wszedł do pokoju. Anna ciągle spała. Zanim zasnęła, zdążyła się jeszcze rozebrać; w przytłumionym świetle jasna skóra jej ramienia połyskiwała na pościeli. Gabriel rzucił gazetę na łóżko obok śpiącej kobiety.
Był wyczerpany. Musiał się przespać. Tylko gdzie? Na łóżku? Obok Anny? Obok córki Augustusa Rolfego? Ile ona wiedziała? Jakie tajemnice miał przed nią ojciec? Co ukrywała przed Gabrielem?
Pomyślał o słowach, które usłyszał w Londynie od Juliana Isherwooda: “Zawsze zakładaj, że ona wie więcej o swoim ojcu i jego kolekcji, niż raczy ci przekazywać. Córki zwykle chronią ojców wszelkimi sposobami, nawet jeżeli uważają ich za skończonych drani”. Postanowił, że nie, nie położy się spać obok Anny Rolfe. W szafie znalazł dodatkowy koc i zapasową poduszkę. Przygotował sobie prowizoryczne posłanie na podłodze. Czuł się tak, jakby leżał na płycie zimnego marmuru. Po cichu, by nie obudzić Anny, ściągnął z łóżka gazetę. Na pierwszej stronie znajdowała się informacja o zamordowaniu szwajcarskiego pisarza Emila Jacobiego.
Wiedeń
Zmierzchało, kiedy Eli Lavon zadzwonił do pokoju hotelowego Gabriela. Anna poruszyła się nerwowo, po czym znowu zapadła w niespokojny sen. Po południu rozkopała pościel i teraz leżała odkryta, a chłodne powietrze wpadało przez na wpół uchylone okno. Gabriel przykrył ją kołdrą i zszedł na dół. Lavon siedział w holu, popijając kawę. Na widok przyjaciela napełnił drugą filiżankę.
– Widziałem dziś w telewizji twojego znajomego, Emila Jacobiego – rzekł Lavon. – Najwyraźniej ktoś wtargnął do jego mieszkania w Lyonie i poderżnął mu gardło.
– Wiem. Masz wieści z Nowego Jorku?
– Uważa się, że między 1941 i 1944 rokiem Augustus Rolfe wszedł w posiadanie dużej liczby obrazów impresjonistów i malarzy współczesnych z galerii w Lucernie i Zurychu. Te same płótna jeszcze kilka lat wcześniej zdobiły należące do Żydów galerie i domy w Paryżu.
– A to niespodzianka… – mruknął Gabriel. – Dużej liczby? Jak dużej?
– Trudno oszacować.
– Kupił je?
– Niezupełnie. Obrazy nabyte przez Rolfego zapewne stanowiły część kilku dużych wymian, dokonanych w Szwajcarii przez agentów Hermanna Goringa.
Gabriel przypomniał sobie, co Julian Isherwood mówił mu o drapieżnych zapędach kolekcjonerskich Reichsmarschalla. Goring miał nieograniczony dostęp do Jeu de Paume, gdzie składowano skonfiskowane we Francji arcydzieła. W ten sposób przejął setki współczesnych obrazów, które wymieniał na płótna swoich ulubionych starych mistrzów.
– Krążą pogłoski, że Rolfe uzyskał pozwolenie na zakup obrazów po cenie nominalnej – wyjaśnił Lavon. – Czyli znacznie poniżej ich wartości rynkowej.
– Gdyby to była prawda, Rolfe nabyłby je zgodnie ze szwajcarskim prawem. Przecież wystarczyłoby, aby oświadczył, że kupił obrazy w dobrej wierze. Nawet gdyby pochodziły z kradzieży, nie istniała żadna prawna możliwość zmuszenia go do ich zwrotu.
– Tak to wygląda. Powinniśmy zadać sobie pytanie, dlaczego Augustusowi Rolfemu pozwolono kupować po cenach absolutnie minimalnych obrazy przechodzące przez ręce Hermanna Goringa?
– Czy twój przyjaciel z Nowego Jorku zna odpowiedź na to pytanie?
– Nie, ale ty ją znasz.
– O czym ty mówisz, Eli?
– O zdjęciach i dokumentach bankowych, które znalazłeś w jego biurku. O jego kontaktach z Walterem Schellenbergiem. Rodzina Rolfego zbierała dzieła sztuki od pokoleń, dlatego miał świetne koneksje. Doskonale wiedział, co się dzieje po drugiej stronie granicy, we Francji, i postanowił skorzystać z nadarzającej się okazji.
– Z kolei Walter Schellenberg musiał jakoś wynagrodzić swojego osobistego bankiera w Zurychu.
– Fakt – przyznał Lavon. – Należała mu się zapłata za świadczone usługi.
Gabriel odchylił się na krześle i zamknął oczy.
– Co dalej, Gabriel?
– Pora na rozmowę, której od pewnego czasu się obawiałem.
Kiedy Gabriel wrócił do pokoju, Anna powoli się budziła. Delikatnie potrząsnął jej ramieniem, a ona usiadła niespokojnie, niczym dziecko zdumione widokiem nieznanego sobie pomieszczenia. Spytała o godzinę, a on odparł, że już prawie wieczór.
Gdy całkiem doszła do siebie, przysunął krzesło do krawędzi łóżka i usiadł. Nie włączył światła; nie chciał widzieć jej twarzy. Siedziała po turecku, wyprostowana, z ramionami okrytymi kołdrą. Wpatrywała się w niego: nawet w ciemnościach dostrzegał jej oczy, których ani na moment od niego nie odrywała. Opowiedział jej o pochodzeniu tajnej kolekcji ojca. Powtórzył wszystko, czego się dowiedział od Emila Jacobiego, i dodał, że poprzedniej nocy profesora zamordowano w jego mieszkaniu w Lyonie. Następnie poruszył sprawę dokumentów znalezionych w biurku jej ojca: dokumentów, które łączyły go z superszpiegiem Hitlera, Walterem Schellenbergiem.
Gdy skończył, położył zdjęcia na łóżku i wyszedł do łazienki, aby Anna przez chwilę mogła spokojnie pomyśleć. Usłyszał, jak zapala nocną lampkę. Odkręcił kran nad umywalką i wolno odliczał w myślach. Kiedy minął stosowny czas, powrócił do pokoju. Zastał Annę zwiniętą w kłębek. Jej ciałem wstrząsały ciche spazmy; w dłoni ściskała zdjęcie ojca, podziwiającego widoki w Berchtesgaden w towarzystwie Adolfa Hitlera i Heinricha Himmlera.
Читать дальше