Kiedy się otworzyły, uśmiechnęła się do Johna Sunga. On też się do niej uśmiechnął i zaprosił gestem do środka.
Sonny Li wszedł do sypialni Lincolna Rhyme'a, trzymając w ręku reklamówkę.
– Kiedy byłem w Chinatown z Hongse, Loaban, kupiłem kilka rzeczy. Mam dla ciebie prezent.
– Prezent? – zapytał Rhyme ze swojego nowego łóżka marki Hill-Room Flexicair.
– Patrz, co tu mam. – Li trzymał w rękach nefrytową figurkę groźnie wyglądającego mężczyzny z łukiem i strzałą. Postawił ją na stoliku przy północnej ścianie, po czym wrócił do torby i wyjął z niej kilka kadzidełek.
– Nie będziesz tego tutaj palił!
– Tak trzeba, Loaban. To cię nie zabije. – Li umocował kadzidełko w uchwycie i zapalił je. Następnie wyjął jasnozieloną butelkę i wlał z niej jakiś płyn do plastikowej filiżanki.
– Co, u diabła, robisz? Stawiasz tu kapliczkę?
– To Guan Di, bóg wojny – wyjaśnił Li. – Złożymy mu ofiarę. On lubi słodkie wino i ja mu kupiłem.
Li skłonił się przed figurką i powiedział kilka słów po chińsku. Następnie wyjął z torby inną białą butelkę, usiadł na krześle przy łóżku Rhyme'a i nalał sobie do jednorazowej filiżanki. Na koniec napełnił jeden z kubków Rhyme'a i wsadził do środka słomkę.
– A to co? – zapytał Rhyme.
– Dobry alkohol, Loaban. Jak whisky. Złożymy teraz ofiarę sobie.
Nie, to nie była wcale whisky, ale chociaż trunek smakował paskudnie, miał w sobie piekielną moc.
Li wskazał głową prowizoryczny ołtarzyk.
– Znalazłem Guan Di w sklepie w Chinatown. Ale nie kupiłem go z powodu wojny. On jest także bogiem detektywów, naprawdę.
– Zasuwasz.
– Że niby żartuję? Nie, to prawda. W każdym urzędzie bezpieczeństwa, każdym, gdzie byłem, stoi Guan Di. Kiedy śledztwo nie idzie dobrze, detektywi składają ofiary tak jak my. A ta operacja, o której mówiłeś… – podjął po chwili Chińczyk. – Czy ci się polepszy?
– Możliwe. Trochę. Mógłbym odzyskać w niewielkim stopniu władzę w kończynach.
– Na czym to polega?
Rhyme opowiedział Sonny'emu Li o doktor Cheryl Weaver, która wykonywała eksperymentalne zabiegi u pacjentów z uszkodzonym rdzeniem kręgowym. Nadal pamiętał dokładnie, co mówiła lekarka na temat swojej techniki.
„Układ nerwowy zbudowany jest z aksonów, które przenoszą impulsy nerwowe. Kiedy następuje uraz rdzenia kręgowego, aksony ulegają zerwaniu lub zmiażdżeniu, a następnie obumierają. Przestają w związku z tym przenosić impulsy i przekaz z mózgu nie dociera do reszty ciała. W obwodowym układzie nerwowym – w naszych rękach i nogach – zniszczone aksony mogą się zregenerować. W ośrodkowym układzie – czyli w mózgu i rdzeniu kręgowym – nie. Ale nauczyliśmy się robić pewne rzeczy, aby pomóc im się odtworzyć. Najpierw stosujemy tradycyjne metody chirurgiczne, mające na celu odbudowanie struktury kostnej kręgów oraz odbarczenie miejsca, w którym nastąpił uraz. Następnie dokonujemy dwóch przeszczepów. Jeden to przeszczep własnych tkanek nerwowych z układu obwodowego pacjenta, drugi to komórki pobrane z ośrodkowego systemu nerwowego embrionu”.
– Pobierają je z embrionu rekina – dodał Rhyme.
Sonny Li roześmiał się.
– Z ryby?
– Tak jest. Rekiny są bardziej kompatybilne z ludźmi niż inne organizmy.
– Hej, Loaban, ta operacja, ona niebezpieczna?
– Owszem, jest niebezpieczna – potwierdził Rhyme.
– Wygląda mi to na yi luan tou shi . Znaczy „rzucać się z jajkami na skały”. Czyli robić to, co nie może się udać, naprawdę. Więc po co ci ta operacja?
Dla Rhytne'a sprawa była oczywista. Żeby zyskać trochę więcej niezależności. Móc podrapać się w głowę. Być bliżej Amelii Sachs. Być lepszym ojcem dla dziecka, którego Sachs tak bardzo pragnęła.
– To jest coś, co po prostu muszę zrobić, Sonny – powiedział.
Li potrząsnął głową.
– Nie, nie. Lepiej przyjąć swoje ograniczenia. Los zrobił cię takim, jakim jesteś, Loaban. Może jesteś lepszym detektywem dlatego, że to się stało. Teraz twoje życie jest zrównoważone.
Rhyme mimo woli się roześmiał.
– Nie mogę chodzić. Nie mogę wziąć do ręki dowodu rzeczowego. Jak to może być, do diabła, lepsze?
– Może twój umysł, on teraz lepiej pracuje, naprawdę. Może masz silniejszą wolę. Może twój jizhong , twoje skupienie teraz lepsze.
– Chcę znowu chodzić – szepnął z naciskiem Rhyme, zastanawiając się, dlaczego otwiera duszę przed tym dziwnym człowieczkiem. – Nie pragnę chyba zbyt wiele.
– A może to zbyt wiele – odparł Li. – Słuchaj, Loaban, patrz na mnie. Może ja bym chciał być wysoki i wyglądać jak Chow Yun-Fat, żeby uganiały się za mną dziewczęta. Może bym chciał być bankierem w Hongkongu. Ale to nie jest moja natura. Moja natura to być dobrym gliniarzem. Może gdybyś zaczął znowu chodzić, straciłbyś coś ważnego. – Li dolał sobie alkoholu. – Słuchaj, Loaban, w Chinach mamy dwóch wielkich filozofów: Konfucjusza i Lao-tsy. Konfucjusz uważał, że dla ludzi najlepsze jest słuchać zwierzchników, wykonywać rozkazy, siedzieć cicho. Ale Lao-tsy, on mówi, najlepsze dla każdego jest iść własną drogą życia. Znaleźć harmonię i naturę. W „Tao” Lao-tsy mówi: „Żyj pośrodku twojego bytu. Po prostu bądź”.
Przez dłuższą chwilę obaj milczeli. Po jakimś czasie Li zaczął opowiadać o życiu w Chinach.
– Jakiego typu przestępczość występuje w Liu Guoyuan? – zapytał Rhyme.
– Dużo przekupstwa, pieniędzy za protekcję. Dużo innych przestępstw. W Chinach dużym problemem jest porywanie kobiet. Na każde sto kobiet mamy stu dwudziestu mężczyzn. Ludzie nie chcą rodzić dziewczynek, naprawdę. A skąd potem wziąć żonę? Więc dużo porywaczy łapie kobiety i sprzedaje je potem na żony. Ja odnalazłem sześć w zeszłym roku. Rekord w naszym urzędzie. Dobre uczucie złapać porywacza, aresztować go.
Przez chwilę pili w milczeniu. Rhyme czuł się zadowolony. Większość ludzi, którzy tu przychodzili, widziała w nim mniej lub bardziej jawnie wybryk natury. Ale Li w ogóle się nie przejmował stanem Rhyme'a. Tak jakby to było zupełnie naturalne. Rhyme zdał sobie sprawę, że prawie wszyscy ludzie, których poznał w ciągu ostatnich kilku lat z wyjątkiem Amelii Sachs, to wyłącznie znajomi. Tego mężczyznę znał dopiero jeden dzień, ale Sonny Li już teraz wydawał mu się kimś więcej.
– Wspomniałeś o swoim ojcu – powiedział. – Kiedy do niego wcześniej dzwoniłeś, nie wyglądało to najlepiej. W czym rzecz?
– Aaa… mój ojciec. Ja nie dorastam do tego, co on chce.
– Dlaczego?
– Aaa… dużo rzeczy. Dam ci naszą historię w tabletce.
– W pigułce.
– Mój ojciec podczas wojny domowej walczył razem z Mao, wypędzał nacjonalistów na Tajwan. W październiku czterdziestego dziewiątego roku stał z przewodniczącym Mao przy Bramie Niebiańskiego Pokoju w Pekinie. Och, Loaban, słyszałem tę historię milion razy. Wielki patriotyczny moment. Mój ojciec, on ma guanxi . Wysokie koneksje. On wielki działacz partii komunistycznej w Fujian. On chciał, żebym ja też. Ale ja widziałem, co komuniści zrobili w sześćdziesiątym szóstym roku: wielką proletariacką rewolucję kulturalną. Zniszczyli wszystko, krzywdzili ludzi, zabijali ludzi. Rząd i partia nie robili dobrych rzeczy.
– To nie było w zgodzie z naturą – wtrącił Rhyme. – Nie było w zgodzie z harmonią.
– Dokładnie tak, Loaban – roześmiał się Li. – Mój ojciec chciał, żebym ja wstąpił do partii. Ale ja nie dbam o partię. Lubię pracę w policji. Lubię łapać przestępców. – Li nagle zmarkotniał. – Inne złe rzeczy to że nie mam syna… że nie miałem dzieci, kiedy byłem żonaty. Nikogo, żeby zachować nazwisko.
Читать дальше