Jeffery Deaver - Kamienna małpa

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Kamienna małpa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kamienna małpa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kamienna małpa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do wybrzeży Stanów Zjednoczonych zbliża się statek z nielegalnymi chińskimi imigrantami na pokładzie.
Przemytem tych ludzi kieruje nieuchwytny Kwang Ang, poszukiwany przez policję wielu krajów. Okręt tonie niedaleko brzegu, ale części imigrantów udaje się dotrzeć do lądu. Kwang Ang znika w Nowym Jorku, a Lincoln Rhyme zostaje poproszony o pomoc w poszukiwaniach przestępcy, który nie zawaha się przed zgładzeniem każdego, kto mógłby go zidentyfikować. Wszystkim ocalałym z katastrofy Chińczykom grozi śmierć. Rhyme musi ująć mordercę, zanim ten do nich dotrze.

Kamienna małpa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kamienna małpa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To zajmie zbyt dużo czasu – odparł Rhyme. – Nie mamy aż tylu ludzi. Chcę się skoncentrować przede wszystkim na szukaniu Changów i Wu.

– Nie, Loaban – nalegał Li. – Duch, on zabije tego kierowcę za to, że go zostawił. To właśnie teraz robi, szuka go.

– Uważam, że się mylisz – rzekł Dellray.

– Nie, nie – upierał się Li. – Trzeba znaleźć tego kierowcę. On was zaprowadzi do szmuglera.

– Na jakiej podstawie doszedłeś do takiego wniosku, Sonny? – mruknął ze zniecierpliwieniem Lincoln Rhyme. – Na jakich opierasz się przesłankach?

– W autobusie do miasta dziś rano zobaczyłem znak. – Li sięgnął machinalnie po papierosy i cofnął dłoń, napotkawszy ostre spojrzenie Thoma. – Zobaczyłem na drodze wronę. Dziobała jedzenie. Inna wrona próbowała je ukraść i pierwsza wrona nie tylko ją odgoniła, ale ją ścigała i próbowała wydziobać jej oczy.

– I co z tego?

– Przypomniałem sobie teraz tę wronę i pomyślałem o kierowcy. Dla Ducha on jest wróg. Tak jak wrona kradnąca jedzenie. Wu, Changowie, oni nie zrobili mu osobiście nic złego, mówię wam. Kierowca… – Li zmarszczył brwi i spojrzał na Denga.

– Zdradził? – podsunął mu tamten.

– Tak, zdradził go. Teraz jest wrogiem Ducha.

Lincoln starał się powstrzymać śmiech.

– Zanotowane, Sonny – oznajmił.

– Widzę twoją minę, Loaban – rzekł urażony Li. – Przecież nie mówię, że bogowie przychodzą i dają mi znaki. Ale te wrony każą mi myśleć inaczej, otworzyć umysł. Przewietrzyć go.

– Ee, jakieś bzdurne zabobony – mruknął Rhyme.

– Znajdź tego kierowcę. Musisz, Loaban.

– Może byśmy zlecili to Beddingowi i Saulowi, Rhyme – wtrącił Sellitto. – I dali im sześciu łebków ze służby patrolowej. Mogliby sprawdzić bmw zarejestrowane w firmach i agencjach leasingowych na Manhattanie oraz w Queens. W tutejszym Chinatown oraz we Flushing.

– No dobrze, dobrze – zgodził się w końcu poirytowany Rhyme. Dziobiące wrony, kamienne małpy, do tego jeszcze Księga Żywych i Umarłych… – Westchnął i omiótł spojrzeniem członków zespołu. – Czy możemy się wreszcie zająć prawdziwą policyjną robotą?

ROZDZIAŁ SIÓDMY

Chang znaczy po chińsku „łucznik”. Siedząc w kręgu razem z ojcem, żoną i dziećmi, Sam Chang wyczarował z niebytu swoje nazwisko, kreśląc tworzące je chińskie hieroglify na znalezionej przed domem złamanej listewce. Obite jedwabiem pudełko, w którym przechowywał cenne pędzelki z włosia wilka, kozła i królika, a także obsadkę i kamienny kałamarz, poszło na dno razem z „Fuzhou Dragonem” i musiał niestety skorzystać z okropnego amerykańskiego długopisu.

Mimo to Chang, który nauczył się kaligrafii od ojca we wczesnej młodości i praktykował tę sztukę przez całe życie, potrafił nadać idealny kształt swoim literom. Wziął listewkę i umieścił ją w prowizorycznym tekturowym ołtarzyku na obramowaniu kominka w ich nowym mieszkaniu.

– Nasz nowy dom – oznajmił.

Chang Jiechi uścisnął rękę syna.

– Bywało gorzej – powiedział.

Mimo tych krzepiących słów Sam Chang poczuł, jak ogarnia go paląca niczym gorączka fala wstydu. Wstydził się, że naraża ojca na takie niewygody. Według Konfucjusza tylko powinności, jakie ma się względem władcy, są ważniejsze od tego, co syn winien jest ojcu. A obecnie trudno było liczyć na rychłe polepszenie ich sytuacji.

Nagle rozległo się zdecydowane pukanie do drzwi.

Przez chwilę nikt się nie poruszył. A potem Chang wyjrzał zza zasłony na zewnątrz, odetchnął z ulgą i otworzył z uśmiechem drzwi. Do środka wszedł Joseph Tan i obaj mężczyźni uścisnęli sobie dłonie,

Tan, brat przyjaciela Changa z Fujian, przybył tutaj przed kilkoma laty. Miał amerykańskie obywatelstwo i ponieważ nigdy nie angażował się w działalność opozycyjną, mógł swobodnie podróżować między Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Kiedy ubiegłej wiosny Chang zawiadomił go, że chce zabrać swoją rodzinę do Wspaniałego Kraju, Tan załatwił im mieszkanie oraz pracę w swojej drukarni dla Changa i jego najstarszego syna.

– Słyszeliśmy o waszym statku w wiadomościach – powiedział. – Mówili, że wasz szmugler to Duch.

Chang potwierdził to.

– W takim razie musicie być bardzo ostrożni. Myślałem, że będziecie mogli od razu pójść do pracy, ale skoro to Duch… Lepiej będzie zaczekać. Może w przyszłym tygodniu – zaproponował Tan i dodał, że chciałby poznać Williama.

Chang otworzył drzwi do sypialni i początkowo ze zdumieniem, a potem z konsternacją omiótł wzrokiem puste wnętrze. Podszedł do tylnych drzwi i odkrył, że nie są zamknięte na klucz. Wymykając się, William zostawił je otwarte. Chang poczuł, jak ogarnia go panika.

– Muszę poszukać mojego syna – oświadczył i razem z Tanem wyszedł na ulicę.

– Teraz cię pożegnam – rzekł Tan. – I radzę, bądź stanowczy wobec syna. Musisz nad nim panować.

Idąc ze spuszczoną głową, Chang mijał delikatesy, restauracje i sklepy. W żadnym z tych miejsc nie było Williama. W końcu, zerknąwszy w głąb mrocznej alejki, spostrzegł go w towarzystwie dwóch Chińczyków. William wręczył coś jednemu z nich, a Chińczyk wcisnął mu w zamian do ręki małą torebkę, którą chłopak natychmiast schował do kieszeni. Dwaj Chińczycy oddalili się. No nie! Czyżby jego syn kupował narkotyki?

Kiedy wyłonił się z alejki, złapał zaskoczonego chłopaka za rękę.

– Jak mogłeś to zrobić? – zapytał wzburzony. – Nie wiesz, że Duch nas szuka i chce zabić?

– Zostaw mnie w spokoju.

Chang dowiedział się tego dnia wielu rzeczy o swoim synu: że jest krnąbrny, że potrafi kraść samochody i że rodzinne więzi, które nadawały sens życiu Changa, nic dla niego nie znaczą.

– Co to za ludzie, z którymi byłeś? – zapytał Williama, kiedy zbliżali się do domu.

– Z nikim nie byłem.

– Co ci sprzedali? Narkotyki?

Jedyną odpowiedzią było pełne irytacji milczenie.

Stanęli przed frontowymi drzwiami. William chciał minąć ojca, lecz ten sięgnął do jego kieszeni, wyciągnął torebkę i zaskoczony ujrzał w środku srebrzysty pistolet.

– Po co ci to? – szepnął ostro.

– Zdobyłem to, żeby nas bronić! – krzyknął chłopak.

– Ja będę nas bronił. I nie tym.

– Ty? – roześmiał się drwiąco William. – Ty pisałeś tylko te swoje artykuły o Tajwanie i demokracji, i wpędziłeś nas w tarapaty. To ty postanowiłeś tu przyjechać. Duch zabił już innych. Co będzie, jeśli spróbuje zabić i nas? Co wtedy zrobimy?

– Ukryjemy się, dopóki nie znajdzie go policja.

– A jeśli go nie znajdzie?

– Dlaczego okrywasz mnie hańbą? – zapytał z gniewem Chang. William potrząsnął głową, wszedł do mieszkania i zatrzasnął za sobą drzwi sypialni.

– Dokąd poszedł? – zapytał Chang Jiechi.

– Niedaleko. Przyniósł to. – Sam Chang pokazał ojcu pistolet. – Dlaczego on mnie nie szanuje? – westchnął boleśnie, po czym schował broń na pawlaczu i usiadł obok starca na cuchnącej stęchlizną kanapie.

Ojciec przez chwilę się nie odzywał.

– Gdzie nauczyłeś się wszystkich mądrych rzeczy, synu? – zapytał w końcu z kpiącym błyskiem w oku. – Co ukształtowało twój umysł i twoje serce?

– Moi profesorowie, książki, koledzy. Ale przede wszystkim ty, Baba.

– Ja? Nauczyłeś się czegoś ode mnie? – udał zdziwienie Chang Jiechi.

– Oczywiście.

Starzec nic nie odrzekł, ale na jego poszarzałej twarzy pojawił się uśmieszek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kamienna małpa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kamienna małpa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Kamienna małpa»

Обсуждение, отзывы о книге «Kamienna małpa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x