Sidney Sheldon - Krwawa Linia

Здесь есть возможность читать онлайн «Sidney Sheldon - Krwawa Linia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krwawa Linia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krwawa Linia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pełna dramatyzmu powieść o chciwości, zdradzie, sabotażu, niebezpieczeństwie i związkach, które prowadzą do zbrodni. Roffe Sons, potężna międzynarodowa korporacja farmaceutyczna, na czele której stoją zdesperowani, żądni pieniędzy członkowie rodziny Roffe, traci swego właściciela, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, który ginie w tajemniczym wypadku, pozostawiając zarządzanie imperium swojej jedynej córce. Elżbieta, inteligentna, ambitna i piękna kobieta, wbrew oczekiwaniom pozostałych członków rodziny, nie zgadza się po śmierci ojca na sprzedaż Roffe Sons. Postanawia nie tylko ocalić firmę od bankructwa, ale doprowadzić ją do dawnej świetności. Aby tego dokonać, musi zmierzyć się z tymi, którzy podstępnie usiłują jej w tym przeszkodzić, jak również z tym, który czyha na jej życie…

Krwawa Linia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krwawa Linia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przedstawiciele kompanii Lear j et odebrali Elżbietę w Zurychu, skąd poleciała do Olbi, gdzie na lotnisku czekała na nią limuzyna. W drodze do Costa Smeralda układała plan rozmowy z ojcem. Przyrzekła też sobie, że nie uroni ani jednej łzy na jego widok. “Nie może się dowiedzieć, jak bardzo za nim tęskniłam” – myślała.

Limuzyna, zwalniając, wjechała na wąską drogę, prowadzącą na szczyt stromego wzniesienia, na którym stała willa. Ta droga zawsze ją przerażała. W górze, tuż nad jadącymi samochodami, wisiały ogromne bloki skalne, w dole zaś widniała głęboka przepaść.

Samochód zatrzymał się przed wejściem do willi. Na powitanie wyszła Margherita, która zajmowała się domem pod ich nieobecność.

– Miło znów widzieć panienkę – powiedziała, śmiejąc się. – Jak minęła podróż?

– Dobrze, dziękuję, Margherito. Ojciec jeszcze nie przyjechał?

– Nie, panienko. Dzwonił, że musi udać się w pilnej sprawie do Australii. Mówił też, że przesyła mnóstwo prezentów. Życzył panience wesołych świąt.

Rozdział 11

Elżbieta przywiozła ze sobą pamiętnik Samuela Roffe, który spoczywał bezpiecznie na dnie jednej z jej przepastnych waliz. Codziennie przesiadywała po kilka godzin w gabinecie ojca, zaczytując się we wspomnieniach wielkiego pradziada.

Przez kilka następnych lat Samuel pomagał doktorowi Wałowi sporządzać mikstury i maści. Około dziesiątej w pracowni pojawiała się Terenia, przynosząc im drugie śniadanie.

W białym zgrzebnym fartuszku wyglądała tak uroczo, że chłopiec nie mógł oderwać od niej oczu. Ona zaś uśmiechała się zalotnie, dając mu do zrozumienia, że nie jest jej obojętny. “Już niedługo będzie moja – myślał Samuel. – W końcu zdarzy się ten cud. Jestem tego pewien”.

Utwierdziła go w tym postawa doktora, który bardzo go polubił i wyrażał się o nim bardzo pochlebnie, chwaląc za sumienność i pracowitość. Innego zdania była jednak żona doktora, która otwarcie nienawidziła chłopca i przy każdej okazji starała się go upokorzyć.

Unikał jej więc jak ognia. Jej cięty język był bowiem gorszy od bata.

Od samego początku Samuel interesował się lekami, które przywracały zdrowie pacjentom doktora Wala.

Któregoś dnia, gdy przeglądał stare księgi w bibliotece doktora, natrafił na opis papirusu znalezionego w Egipcie. Zawierał on aż osiemset jedenaście recept z niezwykłymi medykamentami, które ordynowano chorym w 1550 roku p.n.e. Na każdej z tych recept widniał symbol egipskiego boga uzdrowiciela – Horusa. Leki w tamtych czasach sporządzano z niezwykłych składników: z łajna krokodyla, ciała jaszczurki, krwi nietoperza, śliny wielbłąda, wątroby lwa, żabich udek czy sproszkowanego rogu jednorożca. Nawet pojęcie “chemia” wywodziło się od starożytnej nazwy Egiptu zwanego krajem Kamii lub Chemii. Medyków natomiast nazywano magami. Niektóre z mikstur sporządzanych w tamtych czasach mogły bardziej zaszkodzić choremu, niż pomóc. Nie lepiej było z lekami, które sprzedawano w aptekach w getcie. Większość z nich nie była odpowiednio przetestowana. Niektóre pomagały choremu tyle, co umarłemu kadzidło. Były też i takie, które z pewnością szkodziły.

Nie przestrzegano podstawowych wymogów sanitarnych. Nierzadko w słoiczkach z lekami znajdowano martwe insekty lub ich odchody. Tak przechowywane medykamenty szybciej posyłały pacjenta na tamten świat niż choroba, którą miały leczyć.

Samuel pochłaniał wiedzę, jaką kryły w sobie opasłe księgi medyczne z biblioteki doktora Wala. Z czasem układał własne teorie na temat leczenia chorób, o których dyskutował potem z doktorem. Był też gorącym zwolennikiem głoszonej przez niektórych lekarzy tezy, że można przeciwdziałać rozwojowi choroby, jeżeli poda się pacjentowi szczepionkę, która pomoże bronić się organizmowi i zniszczy infekcję w zarodku. Udało mu się nawet zarazić swoim entuzjazmem starego doktora.

Pewnego dnia wstrzyknęli koniowi krew pobraną od pacjenta chorego na dyfteryt. Niestety, szkapa padła, zanim dokończyli eksperymentu.

Mimo protestów Samuela, doktor Wal nie podejmował kolejnych prób wynalezienia szczepionki przeciw dyfterytowi czy też innej chorobie. Zignorował również uwagi chłopca, który uważał, że przy następnej próbie na pewno odnieśliby sukces.

– Kiedy byłem w twoim wieku, chłopcze, też wszystko wiedziałem najlepiej. Nie zawracaj mi już więcej tym głowy.

Samuel, w przeciwieństwie do doktora, nie poddał się tak łatwo. Nadal przeprowadzał eksperymenty na kotach i szczurach, które niestety padały, nawet po podaniu najmniejszej dawki skażonej krwi. “Są zbyt małe – myślał. – Potrzebuję większych zwierząt, takich jak konie, krowy czy owce. Tylko skąd je wziąć?”

Któregoś popołudnia, przed domem, w którym mieszkał, Samuel zobaczył ich wóz z napisem “Roffe & Sons”, do którego ktoś zaprzągł starego, wychudzonego konia.

– Czyj jest ten koń? – zapytał ojca zajętego naprawą uprzęży.

– Nasz, synu. Kupiłem go okazyjnie na targu. Dzięki tej szkapie będziemy mogli przewieźć więcej towaru i być może wkrótce kupimy drugiego konia – odpowiedział z dumą.

Ambicją ojca było posiadanie starego wozu zaprzężonego w dwa stare konie, którym mógłby wozić swój lichy towar po brudnych ulicach getta. Na samą myśl o tym Samuelowi chciało się płakać.

Tej nocy, gdy wszyscy zasnęli, Samuel wymknął się do stajni, aby dokładnie obejrzeć konia. Ojciec nazwał go Fred. Koń był kulawy i miał wygięty grzbiet. Zapewne też nie poruszał się szybciej od ojca. Najważniejsze jednak było to, że Samuel miał w końcu upragnione zwierzę, na którym mógł przeprowadzać swoje eksperymenty. Należało jednak zachować ostrożność, aby ojciec nie dowiedział się, co zamierza zrobić z jego koniem.

– Przejdziesz do historii, siwku – poklepał konia po grzbiecie.

Na miejscu, w stajni, Samuel zaimprowizował swoje własne laboratorium. Wyhodował zarazki dyfterytu w specjalnie przyrządzonym bulionie. Kiedy roztwór ściemniał, odlał małą porcję do osobnego naczynia, następnie rozrzedził i lekko podgrzał. Później napełnił nim strzykawkę i zbliżył się do konia.

– To twój wielki dzień, Fred! Niedługo będą o tobie pisały gazety na całym świecie – szepnął i wbił grubą igłę w luźną skórę konia, dokładnie tak, jak robił to doktor Wal.

Fred odwrócił łeb, spojrzał na Samuela z wyrzutem i wylał na niego całą zawartość pęcherza moczowego.

Chłopiec oceniał, że pierwsze objawy choroby powinny wystąpić u konia po siedmiu dniach. Po upływie tego czasu wstrzyknie Fredowi jeszcze większą dawkę, a później kolejną. Zgodnie z teorią przeciwciał każda dawka powinna wywołać reakcje obronne organizmu. Wówczas Samuel otrzyma szczepionkę, którą z kolei poda któremuś z pacjentów chorych na dyfteryt. Był przekonany, że odniesie sukces i uratuje życie tysiącom ludzi.

Przez następne dwa dni spędzał przy Fredzie każdą wolną chwilę.

– Pierwszy raz widzę, aby ktoś tak kochał zwierzęta, mój synu – powiedział ojciec, widząc, że Samuel nie rozstaje się z koniem.

– Masz rację, ojcze – odparł Samuel. – Nikomu nie pozwoliłbym go skrzywdzić.

W głębi duszy Samuel czuł jednak wyrzuty sumienia z powodu swoich eksperymentów. Wiedział też, że gdyby choć pisnął o tym słówko ojcu, ten obdarłby go żywcem ze skóry.

Pocieszał się myślą, że za kilka dni z krwi konia sporządzi surowicę i nikt nigdy nie dowie się, co z nim wyczyniał.

Był jednak w błędzie. Następnego dnia rano Fred wyciągnął kopyta.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krwawa Linia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krwawa Linia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krwawa Linia»

Обсуждение, отзывы о книге «Krwawa Linia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x