Sidney Sheldon - Krwawa Linia

Здесь есть возможность читать онлайн «Sidney Sheldon - Krwawa Linia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krwawa Linia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krwawa Linia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pełna dramatyzmu powieść o chciwości, zdradzie, sabotażu, niebezpieczeństwie i związkach, które prowadzą do zbrodni. Roffe Sons, potężna międzynarodowa korporacja farmaceutyczna, na czele której stoją zdesperowani, żądni pieniędzy członkowie rodziny Roffe, traci swego właściciela, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, który ginie w tajemniczym wypadku, pozostawiając zarządzanie imperium swojej jedynej córce. Elżbieta, inteligentna, ambitna i piękna kobieta, wbrew oczekiwaniom pozostałych członków rodziny, nie zgadza się po śmierci ojca na sprzedaż Roffe Sons. Postanawia nie tylko ocalić firmę od bankructwa, ale doprowadzić ją do dawnej świetności. Aby tego dokonać, musi zmierzyć się z tymi, którzy podstępnie usiłują jej w tym przeszkodzić, jak również z tym, który czyha na jej życie…

Krwawa Linia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krwawa Linia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Momser! – krzyczał ojciec. – Złodziej i kłamca!

Stał obok wozu wypełnionego towarem, przy którym nie było konia. Wokół zgromadził się spory tłum gapiów.

– Gdzie jest Fred, ojcze?! – krzyknął Samuel, wciskając się pomiędzy ludzi.

– Nie żyje, synu. Zdechł jak pies na ulicy! Samuelowi pociemniało w oczach.

– Żebym choć raz dotknął go batem lub zdzielił pięścią. I taka jest końska wdzięczność! – krzyczał wzburzony. – Niech ja dopadnę tego gonifa, który mi go sprzedał. Ubiję jak psa!

W jednej chwili rozwiały się marzenia Samuela o wolności za murami getta, małżeństwie z Terenią i ich pięknym domu, gdzieś na końcu świata. Nie wiedział, że najgorsze jest jeszcze przed nim.

Otóż tego samego dnia dowiedział się od służącej doktora Wala, że Terenia wkrótce wychodzi za mąż za rabina.

Zdyszany wbiegł do saloniku, gdzie zastał doktora i jego żonę.

– Terenia należy do mnie! – krzyknął. – Żadnemu rabinowi jej nie oddam!

Oboje patrzyli na niego zdumieni.

– Terenia nie będzie szczęśliwa z rabinem. On jest dla niej za stary. Ja…

– Nebbich! – przerwała mu żona doktora. – Wynoś się i żebym cię tutaj więcej nie widziała!

Przez cały dzień Samuel wałęsał się po uliczkach getta z głową ciężką od kłębiących się myśli.

W nocy, nie mogąc zasnąć, postanowił odbyć rozmowę z Bogiem.

– Czego chcesz, Boże, ode mnie? – zapytał głośno, klęcząc przy łóżku. – Nie pozwalasz mi kochać Tereni, nie ma w tobie litości, o Panie. Słyszysz mnie?! – krzyknął z całych sił.

– Wszyscy cię słyszymy! – rozległy się głosy w całym domu. – Na miłość boską, nie krzycz tak, chłopcze, i pozwól nam spać!

Następnego ranka doktor Wal posłał po Samuela. Cała rodzina doktora zebrała się w saloniku w oczekiwaniu na chłopca.

Kiedy Samuel wszedł, doktor przywitał go słowami:

– Przez ciebie mamy teraz kłopoty z Terenią, młody człowieku. Oświadczyła nam, że cię kocha. Nie wierzę w to, bo damy w jej wieku nic nie wiedzą o miłości. Faktem jednak jest, że nasza córka nie chce wyjść za czcigodnego rabina Rabinowitza, chce natomiast poślubić ciebie.

Terenia spojrzała na Samuela i uśmiechnęła się.

– Powiedziałeś nam, że ją kochasz – mówił dalej doktor.

– Tak… tak, proszę pana.

– I chciałbyś, aby Terenia spędziła życie u boku ulicznego handlarza?

Samuel spojrzał na doktora, a potem na Terenię. Czuł, że wpadł w zastawioną przez doktora pułapkę.

– Nie, proszę pana – powiedział cicho.

– Cieszę się, że zgadzasz się ze mną. Więc ani ty, ani ja, ani moja żona nie chcemy, aby Terenia była żoną handlarza.

– Nie zamierzam pozostać handlarzem, proszę pana. – Głos Samuela zabrzmiał stanowczo.

– Nie zamierzasz pozostać handlarzem – powtórzył za nim doktor z drwiną w głosie. – Twój dziad był handlarzem, twój ojciec jest handlarzem i ty również będziesz pchał wózek z towarami po ulicach getta. Otóż wiedz o tym, że nigdy nie pozwolę, aby moja córka wyszła za kogoś takiego.

Samuel zasępił się. Czuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. Bóg miał serce z kamienia.

– Postanowiliśmy jednak dać ci szansę – przerwał milczenie doktor Wal. – Masz sześć miesięcy na to, aby nam udowodnić, że możesz być kimś więcej niż tylko handlarzem. Jeśli nas zawiedziesz, wówczas nasza córka zostanie żoną rabina Rabinowitza.

Samuel spojrzał przerażony na doktora.

– Sześć miesięcy! – powtórzył.

Nikt nie zostaje rabinem ani lekarzem w ciągu sześciu miesięcy. Prawo zabraniało przecież Samuelowi leczenia ludzi w getcie, a po to, by zostać rabinem, należało rozpocząć naukę mając trzynaście lat, Samuel zaś skończył właśnie osiemnaście. Nie miał też co marzyć o bogactwie, sprzedając towary na ulicy. Gdyby nawet pracował przez całą dobę, to po pół roku nadal byłby biedakiem. Doktor Wal i jego żona doskonale o tym wiedzieli. Tylko Terenia zdawała się ufać mu bezgranicznie. Była przekonana, że fortuna uśmiechnie się do niego.

“Ona jest bardziej szalona ode mnie” – myślał Samuel zrozpaczony.

Czas mijał nieubłaganie. W ciągu dnia Samuel pomagał ojcu sprzedawać towar, w nocy zaś, po pośpiesznie zjedzonej kolacji, zamykał się w swoim laboratorium, aby przygotować kolejne porcje surowicy. Wszczepiał ją potem królikom, kotom, psom i ptakom, ale wszystkie, bez wyjątku, niestety zdychały. Były zbyt małe i niewystarczająco odporne na zakażenia.

“Potrzebuję większego zwierzęcia” – myślał Samuel.

Dwa razy w tygodniu jeździł z ojcem na targ do Krakowa, gdzie kupowali potrzebny towar. Stawali o świcie wraz z innymi handlarzami pod zamkniętą bramą getta w oczekiwaniu, aż pojawią się strażnicy i otworzą ją.

– Naprzód, Żydzi – rozlegały się krzyki strażników, gdy brama stała już otworem.

Bramy pilnowało dwóch strażników ubranych w zielone mundury. Nosili specjalne naszywki i byli uzbrojeni w pistolety i pałki.

Obok getta płynęła mała rzeczka. Na jej przeciwległym brzegu stacjonował policyjny garnizon, którego zadaniem było pilnowanie porządku za murami getta. Aby dostać się do garnizonu, należało przejść drewniany most.

Samuel wiele razy był świadkiem, jak któregoś z jego ziomków strażnicy wlekli po moście do swojego obozowiska, skąd później deportowano go do obozu pracy. Żydzi drżeli w obawie, że któregoś dnia nie zdążą wrócić do getta przed zmrokiem, kiedy to zamykano bramę.

Strażnicy mieli za zadanie pilnować bramy przez całą noc. Wszyscy jednak wiedzieli, że tylko jeden z nich stał na straży, drugi zaś wymykał się do miasta, by oddawać się rozpuście. Wracał dopiero o świcie, aby, chwiejąc się na nogach, pomóc otworzyć koledze bramę.

Przy bramie stało najczęściej dwóch strażników – Paweł i Aram. Paweł był człowiekiem wesołym i towarzyskim, Aram zaś był jego przeciwieństwem: brutalny i bezlitosny. Siłę jego potężnych ramion zdążyło odczuć na własnej skórze wielu Żydów. Kiedy stał przy bramie, mieszkańcy getta woleli powrócić do domów na długo przed zachodem słońca. Nic tak bowiem nie bawiło Arama, jak bicie do utraty przytomności spóźnionego Żyda i wleczenie go potem do policyjnych baraków. Wtedy jeszcze Aram nie wiedział, że wkrótce przyjdzie mu się zmierzyć •i… Samuelem.

Te pół roku, łaskawie darowane mu przez doktora i jego żonę, skurczyło się już do czterech, a później trzech miesięcy. Każdą wolną chwilę Samuel spędzał w swoim małym laboratorium, na próżno podgrzewając i rozrzedzając bulion z surowicą.

Rozmawiał też z bogatymi kupcami, wypytując ich o sposób, w jaki zdobyli swój majątek.

– Zbieraj grosz do grosza, chłopcze, a pewnego dnia kupisz sobie dom taki jak mój i będziesz majętnym człowiekiem.

Łatwo było dawać podobne rady, skoro większość z nich pochodziła z bogatych rodzin.

Przychodziły mu do głowy najgłupsze pomysły, jak ten, aby uciec z Terenią gdzieś daleko od doktora i jego żony. Tylko dokąd? Do innego getta, gdzie, jak tu, będzie biednym nebbich. Zbyt mocno kochał Terenię, aby jej zgotować podobny los. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Do końca darowanego mu czasu pozostały zaledwie trzy tygodnie, a on ani o krok nie posunął się do przodu. Jedynym pocieszeniem było to, że mógł trzy razy w tygodniu widywać swoją ukochaną.

– Na pewno znajdziesz jakiś sposób, abyśmy mogli być razem – pocieszała go Terenia.

On zaś z każdym dniem utwierdzał się w przekonaniu, że życie bez niej straciłoby sens.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krwawa Linia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krwawa Linia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krwawa Linia»

Обсуждение, отзывы о книге «Krwawa Linia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x