Joe Hill - Rogi

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Hill - Rogi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rogi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rogi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piekło w stylu Sartre'a
No to sobie redaktor pojechał po bandzie – być może taka myśl zaświtała w umyśle czytelnika tej recenzji, który zobaczył był jej tytuł i sprawdził, jakiej książki dotyczy (lub też sprawdził był jakiej książki dotyczy, a następnie zobaczył tytuł…). A jednak – skojarzenie Joe Hilla, a dokładnie jego najnowszej powieści pod tytułem Rogi, ze słynnym stwierdzeniem francuskiego myśliciela jest całkiem dorzeczne. Staje się zaś jeszcze bardziej na miejscu, gdy dopowiem, że Rogi nie są raczej typowym horrorem, za co zresztą autorowi się oberwało od co bardziej dogmatycznych recenzentów.
Zaczyna się od wysokiego tonu. Pewnego ranka niejaki Ignatius Perrish budzi się na mocnym kacu, któremu towarzyszy jakże częsty w takich przypadkach stan zagubienia i niepewności. Jest pewien, że w nocy narobił głupstw, ale nic nie pamięta. W lustrze zauważa z przerażeniem, że wyrosły mu rogi… To jednak dopiero początek zmian zachodzących w naszym bohaterze. Po pewnym czasie spostrzega, że wszyscy napotkani ludzie zaczynają się przed nim otwierać, jakby chcieli wyspowiadać się z najmroczniejszych sekretów i pragnień. Dotyczy to także jego najbliższej rodziny. Tu trzeba zauważyć, że Ignatius jest w swym miasteczku osobą, delikatnie mówiąc, niezbyt popularną. Rok wcześniej zgwałcono i brutalnie zamordowano jego dziewczynę, a mimo braku formalnego oskarżenia wszyscy uznali, że dokonał tego właśnie on…
Dlaczego Rogi nie są klasycznym horrorem? Bo z jednej strony autor nie epatuje tu czytelników przerażającymi opisami krwawych jatek (chociaż psychologiczne wiwisekcje są moim zdaniem naprawdę mroczne), a z drugiej zadziwiająco głębokie są tezy, które stawia. Tu już nie chodzi tylko i wyłącznie o przejrzystą konstatację, że najwięcej cierpienia czeka nas nie ze strony wymyślonych demonów, ale zwykłych ludzi. To właśnie przecież miał między innymi na myśli Jean-Paul Sartre, mówiąc: żadnych palenisk nie ma, piekło to inni… Ignatius Perrish doświadczający na kartach powieści iście kafkowskiej przemiany, jawi się nam jako bohater pozytywny, na przekór czarnej legendzie, jaką owiana jest postać diabła, i nieco przez kontrast z osobą swego głównego antagonisty, czyli prawdziwego mordercy jego ukochanej. Nagle wszystko staje na głowie, prawdziwym staje się wymyślony domek na drzewie, stanowiący w powieści dość czytelny symbol, a my przyjmujemy optykę autora.
To ewidentne – Joe Hill nie zamierzał napisać horroru. Jednak ze względu na swoje wcześniejsze dokonania, a zwłaszcza to, czyim jest synem, powieść została umieszczona na półce ze stosownym napisem, w szufladce katalogu nieznającego żadnych odstępstw od normy. To jednak tak naprawdę powieść psychologiczna, być może za często uciekająca w dygresje i retrospekcje, przez co gubi swój rytm (ale u Stephena Kinga ten grzech także się powtarza). Być może chwilami akcja zaczyna znienacka trącić harlequinem, tracić spoistość i formę. Jednak po dobrym Pudełku w kształcie serca i świetnym zbiorze opowiadań Demony XX wieku można było tylko powielać wcześniejsze dokonania, albo spróbować czegoś nowego. I to jest właśnie nowy Joe Hill, a przy tym naprawdę ciekawy kawałek prozy.

Rogi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rogi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lee obiecał sobie, że nie będzie próbował dotknąć kocura – nie dziś, podczas nawiązania pierwszego kontaktu – ale byłoby niegrzecznie odrzucić tak oczywiste zaproszenie do pieszczoty. Delikatnie wyciągnął rękę.

– Cześć, brat-kuuu – zaintonował cicho, a kot zamknął oczy w wyrazie czystej zwierzęcej rozkoszy. Potem otworzył je i chlasnął łapą.

Lee odskoczył – łapa świsnęła w powietrzu tuż obok jego lewego oka. Płot zatrząsł się gwałtownie; Lee upadł na bok w kukurydzę.

Górna żerdź płotu znajdowała się na ogół metr dwadzieścia od ziemi, ale w tym miejscu było obniżenie terenu i spadł z jakichś dwóch metrów. Widły, leżące w kukurydzy od wielu lat, czekały na niego, odkąd się urodził. Leżały na ziemi z wygiętymi zardzewiałymi zębami w górze. Lee uderzył o nie głową.

ROZDZIAŁ 37

Chwilę potem usiadł. Kukurydza szeleściła gorączkowo, szeptała, obgadywała go. Kot zeskoczył z płotu. Ściemniło się już zupełnie, a kiedy Lee podniósł głowę, zobaczył, że gwiazdy się poruszają. Wszystkie stały się satelitami, śmigały w różnych kierunkach, nurkowały w dół. Księżyc drgnął, osunął się o parę centymetrów, znowu drgnął. Jakby kurtyna nieba miała lada chwila spaść, ukazując pustą scenę. Lee wyciągnął rękę i wyprostował księżyc, wcisnął go na miejsce. Był zimny jak sopel, zmroził mu palce.

Lee musiał sięgnąć bardzo wysoko, żeby naprawić księżyc, a kiedy znalazł się w górze, spojrzał na West Bucksport. Zobaczył rzeczy, których nie mógłby dostrzec z pola kukurydzy, ujrzał je z perspektywy Boga. Widział samochód ojca sunący przez Pickpocket Lane i skręcający na żwirowany podjazd. Ojciec wiózł sześciopak na siedzeniu obok, między udami trzymał kolejne zimne piwo. Gdyby Lee zechciał, mógłby pstryknąć palcami w samochód i strącić go z drogi w iglaki osłaniające ich dom przed autostradą. Wyobraził sobie samochód leżący na boku, płomienie wystawiające jęzory spod maski. Ludzie by powiedzieli, że ojciec jechał pijany w drebiezgi.

Ten świat w dole był Lee obojętny jak makieta miasteczka, przez które przejeżdża kolejka elektryczna. West Bucksport wyglądało rozkosznie z tymi drzewkami i zabawkowymi domeczkami, i małymi ludzikami. Gdyby zechciał, mógłby podnieść swój dom i przesunąć go w inną część ulicy. Mógłby zmiażdżyć go obcasem. Mógłby zmieść to dziadostwo ze stołu jednym ruchem ręki.

Zobaczył jakiś ruch w kukurydzy, zwinny cień prześlizgujący się wśród innych cieni. Rozpoznał kocura. Wówczas zrozumiał, że został wyniesiony na tak wielką wysokość nie tylko po to, żeby naprawić księżyc. Ofiarował kotu jedzenie i serce, a przybłęda udał, że go lubi, a potem walnął go, zrzucił z płotu i mógłby zabić, bez powodu, po prostu dlatego, że taką już miał naturę, a teraz odchodził, jakby nic się nie stało, może już zapomniał o Lee, a tego nie można było tak zostawić. Lee sięgnął w dół wielką ręką – całkiem jakby znajdował się na najwyższym piętrze szklanego drapacza chmur i spoglądał z niego w dół – po czym zgniótł kota palcem, wdusił go w ziemię. Przez jedną gorączkową chwilę, niespełna sekundę, poczuł pod palcem spazm drżącego życia, wiedział, że kot usiłuje się wyrwać, ale było za późno, zmiażdżył go, a kocur pękł jak suchy strąk. Lee wgniótł palec w ziemię, jak jego ojciec wgniatał pety w popielniczkę. Zabił zwierzaka z cichą, stłumioną satysfakcją, czując się nieco oderwany od siebie, tak jak czasami mu się zdarzało, kiedy się ze sobą bawił.

Po chwili podniósł rękę i spojrzał na nią – na strugę krwi i kępkę czarnego futra. Powąchał palce. Czuć je było zatęchłą piwnicą i rozgrzaną słońcem trawą. Ten zapach go zainteresował, mówił o polowaniu na myszy i szukaniu kocicy do rżnięcia.

Lee opuścił rękę na kolana i spojrzał tępo na kota. Znowu siedział w kukurydzy, choć nie pamiętał, kiedy zszedł; był tego samego rozmiaru co zawsze, choć nie pamiętał, żeby zmalał. Kocur wyglądał jak zmięta ścierka. Zastygł z głową odwróconą do tyłu, jakby ktoś chciał ją wykręcić jak żarówkę. Wielkimi ślepiami gapił się w niebo. Czaszkę miał pękniętą i zdeformowaną, z ucha sączył mu się mózg. Leżał obok płaskiego, mokrego od krwi kamienia. Lee przypomniał sobie, że zranił się w prawą dłoń. Na przegubie i przedramieniu miał trzy równoległe krwawe szramy, jakby rozorał sobie ciało widelcem. Nie potrafił zrozumieć, jak kot zdołał zadrapać mu rękę, skoro stała się tak wielka, ale był już zmęczony, bolała go głowa i po chwili przestał się zastanawiać. To męczące – być jak Bóg, na tyle wielki, by naprawiać wszystko wymagające naprawy. Dźwignął się z ziemi i na miękkich nogach powlókł się do domu.

Rodzice byli w salonie. Znowu się kłócili. A raczej ojciec siedział z piwem i gazetą sportową, nie reagując, a Kathy stała nad nim, utyskując cichym, zduszonym głosem. Lee doznał nagłego olśnienia, idealnego zrozumienia, co go naszło, kiedy stał się na tyle wielki, żeby naprawić księżyc, i zrozumiał, że ojciec jeździł co noc do Winterhaus nie po to, żeby pić. Spotykał się z pewną kelnerką. Nie żeby któreś z rodziców wspomniało choć słowem o tej kelnerce: matka wściekała się o bałagan w garażu, o to, że ojciec wlazł w butach do salonu, o swoją pracę. Ale jednak tak naprawdę kłócili się o kelnerkę. Lee zrozumiał też, że z czasem – może za parę lat – ojciec odejdzie i nie zabierze go ze sobą.

Ich kłótnia wcale go nie martwiła. Zaniepokoiło go, że grające w tle radio wydaje charczący, dysonansowy dźwięk, jakby po schodach spadały garnki, jakby coś syczało i bulgotało. Ten dźwięk szarpał jego nerwy; skręcił do radia, żeby je wyłączyć, i dopiero sięgając do gałki, uświadomił sobie, że to piosenka „The Devil Inside". Nie miał pojęcia, dlaczego mu się kiedyś podobała. W następnych tygodniach przekonał się, że nie może znieść żadnej muzyki. Piosenki przestały mieć sens, były tylko chaosem drażniących dźwięków. Gdy w pokoju grało radio, wychodził. Wolał ciszę, która współgrała z jego myślami.

Wchodząc po schodach, czuł zawroty głowy. Wydawało mu się, że ściany pulsują. Bał się, że jeśli wyjrzy na zewnątrz, znowu zobaczy księżyc podrygujący na niebie i tym razem nie zdoła go naprawić. Pomyślał, że powinien się położyć, zanim upadnie. Rzucił ze schodów „dobranoc". Matka go nie zauważyła. Ojciec olał.

*

Gdy następnego dnia się obudził, poduszka była sztywna od wyschniętych plam krwi. Przyjrzał się im bez niepokoju i strachu. Szczególnie zainteresował go zapach – stęchła woń miedziaków.

Parę minut później stał pod prysznicem i przypadkiem spojrzał między nogi. Cienka nitka czerwonawego brązu wmieszała się w strumyk wody i spływała spiralnie do sitka, jakby w wodzie była rdza. Ale to nie była rdza. Uniósł rękę do głowy – może się skaleczył, spadając z płotu. Zbadał palcami obolałe miejsce na prawej skroni. Dotknął czegoś, co wydawało się małym zagłębieniem, i przez chwilę jakby ktoś wrzucił pod prysznic suszarkę, poraził go elektryczny wstrząs, od którego świat rozbłysnął, zmienił się w fotograficzny negatyw. Gdy minął szok, Lee spojrzał na rękę i zobaczył krew na palcach.

Nie powiedział matce, że rozbił sobie głowę – nie wydawało mu się to ważne – nie wyjaśnił, skąd się wzięła krew na poduszce, choć matka się przeraziła.

– Coś takiego! – powiedziała. – Całkiem dobra poszewka! Zupełnie zniszczona!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rogi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rogi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Rogi»

Обсуждение, отзывы о книге «Rogi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x