Jeff Lindsay - Dzieło Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeff Lindsay - Dzieło Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Amber, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dzieło Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieło Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Noc księżyca, noc stworzona do danse macabre. Ale księżyc nad Sekwaną? Dexter jest w Paryżu. A w Paryżu z Tańca nici. Nie ma osłony nocy znad Miami, nie ma łagodnych wód oceanu, gotowych na przyjęcie wszystkich problemów Dextera… schludnie zapakowanych w worki. W Paryżu świeżo upieczony małżonek Dexter może tylko trzymać w ryzach niecierpliwie podrygującego Mrocznego Pasażera i mieć nadzieję, że całe to szaleństwo wkrótce się skończy, a on wróci do swojego uporządkowanego życia: do łapania i zabijania innych potworów… Zwłaszcza że jeden z nich chce pozbawić go rozkoszy wymierzania Sprawiedliwości. Słodkich chwil, na myśl o których Dexterowi robiłoby się ciepło na sercu — gdyby je miał.

Dzieło Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieło Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Debora złapała słuchawkę, wciąż miażdżąc mnie wzrokiem, po czym nagle odwróciła się i zgarbiła. Zszokowanym tonem wymamrotała kilka sylab brzmiących jak: „Kiedy? Jezu. Dobra”, odłożyła słuchawkę i obdarzyła mnie spojrzeniem, przy którym to poprzednie było jak pierwszy pocałunek wiosny.

— Ty sukinsynu — wycedziła.

— Co ja zrobiłem? — spytałem, dość zaskoczony zimną furią w jej głosie.

— To właśnie chciałabym wiedzieć — odparła.

Nawet potwór nie ma nieograniczonych zasobów cierpliwości i moje, zdaje się, były na wyczerpaniu.

— Debora, albo zaczniesz mówić pełnymi zdaniami, i to do rzeczy, albo wracam do laboratorium czyścić spektrometr.

— Mamy nowe informacje w sprawie — oznajmiła.

— To dlaczego się nie cieszymy?

— Czekają w Izbie Turystycznej — odparła.

Otworzyłem usta, żeby rzucić jakąś błyskotliwą, ciętą uwagę, po czym je zamknąłem.

— No tak — mruknęła Debora. — Prawie jakby ktoś miał żal do całego stanu.

— I myślisz, że to ja? — powiedziałem i moja irytacja przeszła w najgłębsze zdumienie. Deb tylko na mnie patrzyła. — Chyba ktoś ci ołowiu do kawy dosypał. Floryda to mój dom. Co, mam ci zaśpiewać hymn stanu?

Pewnie to nie perspektywa słuchania moich popisów wokalnych tak ją ożywiła, ale jakikolwiek był tego powód, Deb przyglądała mi się jeszcze długą chwilę i nagle się zerwała.

— Chodź, jedziemy tam — rzuciła.

— Ja? A co z twoim partnerem Coulterem?

— Poszedł po kawę, chrzanić go — powiedziała. — Poza tym wolałabym guźca za partnera. Rusz się. — Jakoś nie puchłem z dumy na myśl o tym, że jestem ciut lepszy od guźca, ale kiedy obowiązki wzywają, Dexter przybywa, więc wyszedłem za nią.

8

Biuro Informacji Turystycznej i Biznesowej w Miami miało siedzibę w wieżowcu przy Brickell Avenue, jak na Bardzo Ważną Organizację przystało. Wzniosłość celów, jakim służyło, odzwierciedlał widok z okien, ukazujących uroczy fragment centrum i kanał Government Cut, część zatoki Biscayne, a nawet pobliską Arenę, w której co jakiś czas występuje drużyna koszykówki, żeby ponieść kolejną spektakularną porażkę. To była cudowna panorama, prawie jak z widokówki, mówiąca: „Patrzcie, oto Miami — nie żartowaliśmy”.

Dziś jednak niewielu ją podziwiało. Centrala przypominała ogromne, wyłożone dębiną gniazdo pszczół, w które ktoś wsadził kij. Była zaledwie garstka pracowników, ale tak szybko przemykali korytarzem w tę i z powrotem, od jednych drzwi do drugich, że wydawało się, jakby były ich setki w nieustającym ruchu, krążących jak oszalałe cząsteczki w wirującym słoju z olejem. Debora czekała przy biurku recepcjonistki dwie minuty — dla osoby o jej cierpliwości była to cała wieczność — zanim jakaś tęga kobieta zatrzymała się i spojrzała na nią.

— Czego chcecie? — spytała.

Deb natychmiast machnęła blachą.

— Sierżant Morgan. Z policji?

— O mój Boże — powiedziała kobieta. — Pójdę po Jo Anne — i zniknęła za drzwiami po prawej stronie. Debora spojrzała na mnie, jakby to była moja wina, jęknęła „Jezu”, a wtedy drzwi znów rozwarły się na oścież i wypadła przez nie krótko ostrzyżona, drobna kobieta z długim nosem.

— Policja? — prychnęła ze słusznym oburzeniem w głosie. Spojrzała za nasze plecy, po czym zmierzyła Deborę wzrokiem od stóp do głów. — To ma być policja? Z Aniołków Charliego was przysłali czy jak?

Debora przywykła oczywiście do podobnych ataków, choć ten był wyjątkowo brutalny. Nawet lekko się zaczerwieniła, zanim raz jeszcze podniosła odznakę i powiedziała:

— Sierżant Morgan. Ma pani dla nas jakieś informacje?

— Nie pora na polityczną poprawność — stwierdziła kobieta. — Mnie jest potrzebny Brudny Harry, a ci przysyłają Legalną Blondynkę.

Debora zmrużyła oczy i śliczne rumieńce zniknęły z jej policzków.

— Jeśli pani chce, mogę wrócić z nakazem sądowym — oświadczyła. — I ewentualnie nakazem aresztowania za utrudnianie pracy policji.

Kobieta tylko na nią patrzyła. Nagle z zaplecza dobiegł krzyk i coś dużego przewróciło się i rozbiło na podłodze. Nasza rozmówczyni podskoczyła nieznacznie, rzuciła „Mój Boże. No dobrze, chodźcie”, i znów zniknęła za drzwiami. Debora wypuściła powietrze z ust, obnażyła kilka zębów i poszliśmy.

Drobna kobieta już znikała w drzwiach na drugim końcu korytarza i kiedy ją dogoniliśmy, właśnie sadowiła się na krześle obrotowym przy stole konferencyjnym.

— Siadajcie — powiedziała i machnęła wielkim czarnym pilotem, wskazując krzesła. Nie czekając, aż usiądziemy, wycelowała pilotem w duży płaski ekran. — Przyszło wczoraj, ale obejrzeliśmy to dopiero dziś rano. — Zerknęła na nas. — Zadzwoniliśmy od razu — dodała. Jeśli nadal trzęsła się ze strachu przed nakazem, którym zagroziła jej Debora, zadziwiająco dobrze to ukrywała.

— O co chodzi? — spytała Debora i opadła na krzesło. Ja usiadłem obok.

— Patrzcie w telewizor — poinstruowała kobieta.

Telewizor zamigotał, pokazał kilka nadzwyczaj pouczających plansz z prośbą, żebyśmy zaczekali albo wybrali taką czy inną opcję, po czym obudził się do życia z przenikliwym wrzaskiem. Obok mnie Debora mimowolnie podskoczyła.

Ekran rozjaśnił się, a obraz wyostrzył — zobaczyliśmy filmowane nieruchomą kamerą z góry ciało, leżące na białym porcelanowym tle. Oczy były szeroko otwarte i, co oczywiste dla kogoś z moim skromnym doświadczeniem, martwe. Nagle w kadr weszła postać, która częściowo zasłoniła zwłoki. Widzieliśmy tylko plecy, a potem wzniesioną rękę trzymającą piłę mechaniczną. Ręka opadła i usłyszeliśmy wizg brzeszczotu wrzynającego się w ciało.

— Jezu Chryste — jęknęła Debora.

— Potem jest jeszcze gorzej — rzuciła drobna kobieta.

Brzeszczot warkotał i ryczał, postać na pierwszym planie ciężko pracowała. Wreszcie piła umilkła, postać upuściła ją na porcelanę, wyciągnęła ręce przed siebie, wyjęła wielki zwój okropnych, lśniących flaków i umieściła je tam, gdzie były najlepiej widoczne dla kamery. A na tle tej kupy jelit pojawiły się wielkie białe litery:

„Nowe Miami: wypruje ci flaki”.

Obraz na chwilę znieruchomiał i zgasł.

— Moment — powiedziała kobieta, po czym ekran znów zamrugał i rozbłysły nowe litery:

„Nowe Miami: spot 2”

Zobaczyliśmy wschód słońca na plaży. Grała spokojna latynoska muzyka. Fala omyła piasek. W kadr wbiegł miłośnik porannego joggingu, który nagle potknął się i stanął jak wryty. Na ekranie pojawiło się zbliżenie jego twarzy, na której szok przechodził w przerażenie, i biegacz popędził sprintem po piasku w stronę odległej ulicy. Kamera cofnęła się, ukazując moich dobrych znajomych, szczęśliwą parę, którą znaleźliśmy wypatroszoną na plaży w South Beach.

Tu nastąpiło cięcie i zobaczyliśmy, jak pierwszy policjant na miejscu zdarzenia krzywi się i odwraca, żeby zwymiotować. Potem ujrzeliśmy twarze wyciągających szyje, zamierających gapiów, pojawiające się jedna po drugiej, coraz szybciej, każda z inną miną, każda na swój sposób wyrażająca przerażenie.

Wreszcie obraz zawirował i pokazały się te same twarze, w ramkach, jedna obok drugiej, aż zapełniły cały ekran, upodabniając go do karty z księgi pamiątkowej, z tuzinem fotek wstrząśniętych ludzi w trzech rzędach.

Ponownie rozbłysły litery:

„Nowe Miami: robi wrażenie”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieło Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieło Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dzieło Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieło Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x