Jeffry Lindsay - Dekalog Dobrego Dextera

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffry Lindsay - Dekalog Dobrego Dextera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dekalog Dobrego Dextera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dekalog Dobrego Dextera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dexter, znany z Demonów dobrego Dextera uroczy potwór w ludzkiej skórze, w drugim thrillerze Jeffa Lindsaya wciąż trzyma się swojej zasady: zabija tylko innych seryjnych zabójców. Nikt nie podejrzewa, że wzorowy pracownik policyjnego laboratorium nocami staje się katem, który wymierza swoją sprawiedliwość. Nikt, poza jednym wścibskim policjantem. Tak, sierżant Doakes to pierwszy problem Dextera. Drugi: wyrafinowany morderca, przy którym "metody pracy” Dextera wydają się jemu samemu dziecinną zabawą. Ale najgorsze, że coś łączy te dwa problemy…

Dekalog Dobrego Dextera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dekalog Dobrego Dextera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Bardzo ładnie – pochwaliłem, kiedy Deborah znów przyspieszyła. I całkiem prawdopodobne, że mogłaby mi nawet podziękować, gdyby tylko biała furgonetka nie wykorzystała faktu, że zwolniliśmy, by podjechać do nas od tyłu i gwałtownie na nas wpaść. Tył naszego wozu zjechał w lewo, ale Deborah udało się wyrównać.

Furgonetka znów nas szturchnęła, mocniej, tuż za drzwiami od mojej strony. Kiedy się pochyliłem w stronę Deborah, żeby uniknąć uderzenia, drzwi gwałtownie się otworzyły. Nasz samochód zachwiał się i Deborah zahamowała – chyba nie była to najlepsza strategia, gdyż furgonetka w tej samej chwili przyspieszyła i tym razem walnęła w drzwi tak silnie, że odpadły i uderzyły mocno w okolice tylnego koła furgonetki, a potem odtoczyły się jak zdeformowane koło, krzesząc iskry.

Zobaczyłem, że furgonetka lekko się zachwiała, i usłyszałem miękkie grzechotanie płaskiej opony. Potem ściana bieli uderzyła kolejny raz. Nasz samochód szarpnął gwałtownie, runął w lewo, przeskoczył przez krawężnik i przerwał płot odgradzający boczną drogę od rampy prowadzącej w dół z 1 – 95. Okręciliśmy się, jakby opony zrobione były z masła. Deborah walczyła z kierownicą, ukazując zęby, i prawie udało się nam przejechać na rampę. Ale ponieważ w tym tygodniu nie byłem w kościele, kiedy dwa przednie koła uderzyły w krawężnik po przeciwnej stronie rampy, wielka, czerwona terenówka rąbnęła nas w tylny zderzak. Kręcąc się, polecieliśmy na trawnik otaczający wielki staw przy skrzyżowaniu. Miałem tylko chwilę, żeby zauważyć, jak przycięta trawa zamienia się miejscami z nocnym niebem. Potem samochód twardo podskoczył i poduszka powietrzna eksplodowała mi w twarz. Czułem się, jakbym walczył na poduszki z Mike'em Tysonem; byłem jeszcze zamroczony, kiedy samochód ześliznął się na dachu do stawu i zaczął nabierać wody.

20

Nie wstydzę się przyznawać do moich skromnych talentów. Na przykład miło mi powiedzieć, że jestem niezły w wypowiadaniu ciętych uwag i mam dar zjednywania sobie ludzi. Ale żeby być uczciwym wobec siebie samego, zawsze jestem gotów wyznać swoje braki i szybko musiałem stwierdzić, że nigdy nie umiałem oddychać pod wodą. Kiedy oszołomiony zwisałem z pasa bezpieczeństwa i patrzyłem, jak woda napływa i wiruje wokół mojej głowy, ta drobna przywara stała się nagle ogromną wadą.

Ostatnie spojrzenie, które rzuciłem na Deborah, zanim woda zamknęła się nad jej głową, też nie było zachęcające. Zwisała bez ruchu z pasów, oczy miała zamknięte, a usta otwarte, co pozostawało w całkowitej sprzeczności z jej normalnym stanem i chyba nie było dobrym znakiem. A potem woda zalała mi oczy i w ogóle już nic nie widziałem.

Lubię też myśleć o sobie, że dobrze reaguję na zdarzające się czasem niespodziewane stany awaryjne, jestem więc całkiem pewien, że oszołomienie i apatia były jedynie skutkiem obijania się o wóz, a potem ciosu, jaki zarobiłem od poduszki. Tak czy siak wisiałem oto do góry nogami w wodzie przez dłuższy czas i ze wstydem przyznaję, że przez większość tego czasu opłakiwałem swój zgon. Drogi Zmarły Dexter, taki potencjał, tylu kolegów Mrocznego Pasażera zostało mu do poszatkowania i to tragiczne, przedwczesne odejście, za młodu. Niestety, Mroczny Pasażerze, znałem go dobrze. A jeszcze ten biedaczyna miał się wreszcie żenić. Jakież to smutne – wyobraziłem sobie Rite w bieli, szlochającą przy ołtarzu i dwoje małych dzieci płaczących u jej stóp. Słodka, mała Astor z włosami upiętymi w pokaźny kok, w jasnozielonej sukni druhny zmoczonej teraz łzami. I cichy Cody w maleńkim smokingu wpatruje się w ścianę kościoła i czeka, myśląc o naszej ostatniej wyprawie na ryby, i zastanawia się, czy kiedykolwiek jeszcze wbije nóż i obróci go powoli, patrząc, jak jasna, czerwona krew spryskuje klingę, a on się uśmiecha, a potem…

Zwolnij, Dexterze. Skąd te myśli? Pytanie retoryczne, oczywiście, i nie potrzebowałem niskiego rechotu rozbawienia mojego starego, wewnętrznego przyjaciela, żeby znaleźć odpowiedź. Ale ta wewnętrzna sugestia pozwoliła mi złożyć rozproszone fragmenty w połowę układanki i zrozumieć, że Cody…

Czy to nie dziwne, co nam przychodzi do głowy, kiedy umieramy? Samochód osiadł na spłaszczonym dachu i tylko kołysał się z lekka, całkowicie zalany wodą tak gęstą i lepką, że nie byłbym w stanie zobaczyć flary wystrzelonej tuż przed moim nosem. A jednak widziałem Cody'ego z całkowitą jasnością, jaśniej niż wtedy, gdy byliśmy ostatnim razem w pokoju, a za ostrym wyobrażeniem jego małej formy stał olbrzymi, mroczny cień, czarny kształt bez rysów i chyba się śmiał.

Czy to możliwe? Znowu pomyślałem o tym, jak radośnie wbijał nóż w rybę. Pomyślałem o jego dziwnej reakcji na zgubionego psa sąsiadki – bardzo podobną do mojej, kiedy zapytano mnie, jeszcze jako chłopca, o psa z sąsiedztwa, z którym sobie poeksperymentowałem. I pamiętam, że Cody, podobnie jak ja, miał za sobą traumatyczne doświadczenia, kiedy jego biologiczny ojciec napadał na niego i siostrę w przerażającym, narkotycznym szale i bił ich krzesłem.

Ta myśl była totalnie nie do pomyślenia. Dziwna myśl, ale wszystkie fragmenty złożyły się w całość. To miało doskonały, poetyczny sens.

Miałem syna.

Kogoś takiego jak ja.

Ale brakowało mu mądrego ojczyma, który pokierowałby jego pierwszymi, dziecięcymi kroczkami w świecie cięcia i szatkowania; nie było wszystkowidzącego Harry'ego, który nauczyłby go, jak zostać tym, kim powinien, pomógłby w przemianie z bezmyślnego dzieciaka pałającego żądzą przypadkowego zabijania w zamaskowanego mściciela; nikogo, kto starannie i cierpliwie pokierowałby go między pułapkami w stronę lśniącej klingi noża przyszłości – Cody nie miałby nikogo, gdyby Dexter zginął tu i teraz.

Zabrzmiałoby to zbyt melodramatycznie jak na mnie, gdybym miał powiedzieć: „Ta myśl pobudziła mnie do szaleńczego działania”, a ja jestem melodramatyczny tylko celowo, kiedy mam widownię. Niemniej, kiedy zdałem sobie sprawę z prawdziwej natury Cody'ego, usłyszałem także, prawie jak echo, głęboki, odczłowieczony głos mówiący: „Odepnij pas bezpieczeństwa, Dexterze”. I jakoś udało mi się zmusić palce, które nagle stały się wielkie i niezgrabne, żeby zbliżyły się do zapięcia i pomajstrowały przy mechanizmie zwalniającym. Miałem wrażenie, jakbym chciał nawlec nitkę za pomocą szynki, ale dopóty dłubałem i popychałem, aż wreszcie poczułem, że coś ustępuje. Oczywiście, to znaczyło, że upadłem i twardo rąbnąłem głową o sufit, za twardo, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że byłem pod wodą. Ale wstrząs od uderzenia rozerwał trochę pajęczyn w mózgu, poprawiłem swoją pozycję i ruszyłem w stronę otworu po wyrwanych drzwiach. Udało mi się przejść głową do przodu i zaryłem twarzą w mule zalegającym dno stawu.

Następnie, silnie kopiąc, podpłynąłem ku powierzchni. Były to słabiutkie ruchy, ale wystarczyły, bo woda miała około metra głębokości. Kolejne kopnięcie postawiło mnie na kolana, a potem chwiejnie się wyprostowałem. Stałem w wodzie przez chwilę, wymiotując i zasysając cudowne powietrze. Jakaż to wspaniała i niedoceniana rzecz, powietrze. Prawdą jest, że nie doceniamy rzeczy, dopóki nie musimy się bez nich obyć. Jakże straszliwe jest wyobrażenie sobie wszystkich tych biedaków na ziemi, którzy muszą obywać się bez powietrza, biedaków jak…

…Deborah?

Prawdziwa istota ludzka pomyślałaby pewnie o tonącej siostrze znacznie wcześniej, ale doprawdy, bądźmy uczciwi, czegóż można się spodziewać po podróbce człowieka, która tyle przeszła? Poza tym teraz naprawdę o niej pomyślałem i może nadal był czas, żeby zrobić coś sensownego. Ale chociaż nie miałem oporów, żeby rzucić się na ratunek, nie mogłem powstrzymać myśli, że dziś wieczór prosimy naszego Oddanego Dzielnego Dextera o troszkę zbyt wiele, prawda? Ledwie się wydobyłem, a już muszę tam wracać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dekalog Dobrego Dextera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dekalog Dobrego Dextera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dekalog Dobrego Dextera»

Обсуждение, отзывы о книге «Dekalog Dobrego Dextera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x