Lee Child - Podejrzany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lee Child - Podejrzany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podejrzany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podejrzany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sierżant Amy Callan i porucznik Caroline Cook miały ze sobą wiele wspólnego. Obie służyły w armii, obie stały się ofiarami napastowania seksualnego, obie musiały zrezygnować ze służby – obie nie żyją. Ich ciała znalezione we własnych łazienkach, zanurzone w wojskowej farbie maskującej. Żadnych śladów przemocy, żadnych oznak walki. Jack Reacher znał każdą z kobiet. FBI zmusza go do współpracy z grupą dochodzeniową, w skład której wchodzi Julia Lamarr, specjalistka od portretów psychologicznych. Reacher kwestionuje opracowany przez nią motyw zbrodni – zemstę – uważa, że jej przyczyn należy szukać zupełnie gdzie indziej. Jego teoria bierze w łeb, gdy w podobny sposób ginie następna dziewczyna.

Podejrzany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podejrzany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Powinniśmy się zatrzymać – powiedziała Harper. – Zatankować, wyczyścić szybę.

– I kupić mapę – dodał Reacher.

Skorzystał ze zjazdu do najbliższego centrum obsługi. Niemal niczym nie różniło się od tego, gdzie wraz z Lamarr jedli lunch. Ten sam układ, te same budynki. Podjechał przez deszcz na stanowisko z pełną obsługą. Kiedy wrócił mokry, samochód był już zatankowany i właśnie myto szyby. W ręku trzymał kolorową mapę, rozwijającą się niewygodnie w płachtę długą chyba na metr.

– Jedziemy złą drogą – oznajmił. – Jedynka byłaby lepsza.

– W porządku. Następny zjazd. Skorzystamy z dziewięćdziesiątkipiątki.

Przejechała palcem po jedynce na południe. Znalazła Fort Armstrong na granicy żółtej plamy reprezentującej Trenton.

– To blisko Fort Dix – zauważyła. – Byliśmy tam. Pracownik stacji skończył myć szybę. Harper podała mu banknot przez okno. Reacher wytarł mokrą twarz rękawem, włączył silnik. Wjechał na szosę; prowadził ostrożnie, wypatrując zjazdu na dziewięćdziesiątkępiątkę.

Dziewięćdziesiątka okazała się paskudna, z trudem posuwali się w korku. Jedynka była znacznie lepsza. Biegła łukiem przez Highland Park, a potem przez trzydzieści kilometrów prosto jak strzelił, aż do samego Trenton. Reacher pamiętał, że gdy wyjeżdżał z Trenton, trzeba było skręcić w lewo, zatem skoro jechał z południa, powinien skręcić w prawo. Kolejna biegnąca prosto droga doprowadziła ich aż do szlabanu, za którym znajdowała się dwukondygnacyjna strażnica, a za nią więcej dróg dojazdowych, prowadzących do kolejnych budynków. Drogi były płaskie, z wymalowanymi wapnem krawężnikami, budynki ceglane z zaokrąglonymi narożnikami i zewnętrznymi schodami, zrobionymi ze spawanej, okrągłej w przekroju stali, pomalowanej na zielono. Okna miały ramy z metalu. Klasyczna wojskowa architektura lat pięćdziesiątych, tworzona dzięki nieograniczonemu budżetowi, w poczuciu nieograniczonych możliwości. Bezgranicznie optymistyczna.

– Armia Stanów Zjednoczonych – powiedział Reacher. – Kiedyś byliśmy królami świata.

W stłumionym świetle, bijącym z okna wartowni najbliżej szlabanu, widać było sylwetkę wartownika, potężnego w płaszczu przeciwdeszczowym i hełmie. Najpierw wyjrzał przez okno, potem podszedł do drzwi. Otworzył je, wyszedł. Reacher opuścił szybę samochodu.

– Pan jest ten facet, co dzwonił do kapitana Leightona? – spytał. Był potężnie zbudowanym Murzynem. Mówił cicho, z rozwlekłym akcentem charakterystycznym dla głębokiego Południa. Z dala od domu, w deszczowy dzień…

Reacher skinął głową. Murzyn się uśmiechnął.

– Kapitan przewidział, że zjawi się pan u nas osobiście. Proszę jechać.

Wrócił na wartownię. Szlaban powędrował do góry. Reacher przejechał ostrożnie przez schowane w tej chwili kolce. Skręcił w lewo.

– Łatwo poszło – powiedziała Harper.

– Spotkałaś kiedyś emerytowanego agenta FBI?

– Jasne. Kilku starszych panów.

– Jak ich traktujecie? Harper skinęła głową.

– Chyba tak, jak ten żołnierz potraktował ciebie.

– Wszystkie organizacje są takie same. Żandarmeria pewnie nawet bardziej. Reszta armii nas nienawidzi, więc trzymamy się razem jak mało kto.

Skręcił w prawo, potem jeszcze raz w prawo i w lewo.

– Byłeś tu kiedyś? – spytała Harper.

– Wszystkie garnizony są takie same. Jeśli znajdziesz największy kwietnik, znalazłaś biuro jednostki.

Harper wyciągnęła rękę.

– Tamto miejsce wygląda obiecująco. Reacher skinął głową.

– Zrozumiałaś.

Światła reflektorów padły na klomb róż wielkości basenu olimpijskiego. Róże były tylko czekającymi na swój czas patykami, sterczącymi z nierównej powierzchni końskiego nawozu i rozdrobnionej kory. Za klombem znajdował się niski, symetryczny budynek. Wywapnowane schody prowadziły do umieszczonych centralnie dwuskrzydłowych drzwi. W oknie pośrodku lewego skrzydła paliło się światło.

– Biuro oficera dyżurnego – powiedział Reacher. – Wartownik zadzwonił do kapitana, gdy tylko przejechaliśmy przez bramę. Kapitan idzie teraz korytarzem do drzwi. Obserwuj światła.

W tym momencie zapaliło się światło widoczne przez półkolistą szybę nad drzwiami.

– Teraz oświetlenie zewnętrzne.

Zapłonęły dwie żółte latarnie, umieszczone na podporach z boku drzwi.

– Teraz otworzą się drzwi.

Otworzyły się do środka. Na progu pojawił się umundurowany mężczyzna.

– To ja, jakieś milion lat temu – powiedział Reacher. Kapitan czekał u szczytu schodów, wystarczająco wysunięty, by oświetlały go latarnie, ale niewystarczająco wysunięty, by wystawić się na deszcz. Głowę niższy od Reachera, lecz szeroki w ramionach, sprawiał wrażenie bardzo sprawnego. Ciemne włosy miał starannie przyczesane, oczy zakrywały mu okulary w prostej stalowej oprawie. Kurtkę mundurową zapiął na wszystkie guziki. Reacher wysiadł z nissana, obszedł go z przodu. Harper dołączyła do niego u stóp schodów.

– Zejdźcie z tego deszczu! – zawołał kapitan.

Miał akcent ze Wschodniego Wybrzeża. Wielkomiejski. Inteligentny. Raźny i czujny. Uśmiechał się przyjaźnie. Wyglądał na przyzwoitego faceta. Reacher wszedł na schody pierwszy; Harper zauważyła, że zostawia na ich bieli brudne ślady butów. Spojrzała pod nogi. Jej buty też zostawiały ślady.

– Przepraszam – powiedziała. Kapitan znów się uśmiechnął.

– Proszę się nie martwić. Więźniowie malują je co rano. Przywitali się po kolei przed drzwiami, po czym Leighton poprowadził ich do budynku. Wyłączył latarnie na zewnątrz przyciskiem, który znajdował się przy wejściu, potem wcisnął drugi, gasząc światło przenikające przez szybę nad drzwiami.

– Budżet – wyjaśnił. – Mamy żyć oszczędnie. Światło w jego biurze oświetlało korytarz. Poprowadził ich w jego kierunku. Stanął na progu, gestem zaprosił gości do środka. Biuro zachowało oryginalny wystrój z lat pięćdziesiątych, unowocześniony wyłącznie tam, gdzie było to absolutnie niezbędne. Stare biurko, nowy komputer. Stare szafki na akta, nowy telefon. Półki na książki i w ogóle każdy kawałek wolnej przestrzeni zawalone były papierami.

– Pilnują, żebyś się nie nudził – zauważył Reacher. Leighton skinął głową.

– Nie musisz mi mówić – mruknął.

– Spróbujemy nie zmarnować za wiele twojego czasu.

– Nie martw się. Po tym, jak zadzwoniłeś, wykonałem parę telefonów. Przyjaciel przyjaciela powiedział, żebym pchnął sprawę. Wieść niesie, że jesteś przyzwoitym facetem… jak na majora.

Reacher uśmiechnął się krótko.

– O to mi tylko chodziło. Jak na majora. Kim jest przyjaciel przyjaciela?

– Pewien facet, który pracował dla ciebie, kiedy ty pracowałeś dla starego Leona Garbera. Powiedział, że byłeś zawsze uczciwym facetem i Leon przysięgał na ciebie, co dowodzi, że jesteś więcej niż w porządku, przynajmniej tak długo, jak długo to pokolenie ciągnie wózek.

– Ludzie nadal pamiętają Garbera?

– A czy fani Jankesów nadal pamiętają Joego DiMaggio?

– Spotykam się z córką Garbera – powiedział Reacher.

– Wiem. Ludzie gadają. Szczęściarz z ciebie. Jodie Garber to miła osoba z tego, co pamiętam.

– Znasz ją? Leighton skinął głową.

– Spotkałem ją w którejś z baz, kiedy zaczynałem służbę. Reacher umilkł. Myślał o Jodie i Leonie. Miał zamiar sprzedać dom, który zostawił mu Leon, a Jodie się tym martwiła.

– Siadajcie, proszę – powiedział Leighton.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podejrzany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podejrzany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Podejrzany»

Обсуждение, отзывы о книге «Podejrzany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x