9.53
Dotarli na dół i ujrzeli odchodzący w bok długi, niezbyt szeroki tunel. Opadał w dół i również nie był oświetlony. Ruszyli biegiem. Równocześnie Schofield mówił do mikrofonu na nadgarstku:
– Lis! Lis! Słyszysz mnie? Wróciliśmy! Jesteśmy z powrotem w kompleksie!
Ale w jego słuchawce tylko szumiało i skrzeczało.
Nie otrzymał odpowiedzi.
Może radia Secret Service nie były przystosowane do długiego przebywania pod wodą.
9.54
Po kilkuset metrach biegu wąziutkim korytarzem wpadli na poziom 6 i stwierdzili, że stoją na północnych torach kolei X.
Stacja była pogrążona w ciemnościach.
Nie świeciła ani jedna lampa.
Było to przerażające.
Oświetlając najbliższą okolicę swoją minilatarką, Schofield wydobył z ciemności porozrzucane wszędzie ciała oraz zwęglony, wysadzony kawał peronu – w miejscu, gdzie eksplodował granat RDX Elvisa.
– Schody – powiedział, wskazując promieniem latarki na znajdujące się po lewej stronie drzwi, prowadzące na schody pożarowe. Wskoczyli na peron i pobiegli ku drzwiom.
– Lis! Lis! Słyszysz mnie? – zawołał Schofield do mikrofonu.
Skrzek. Trzaski.
Dotarli do drzwi. Schofield otworzył je jednym szarpnięciem i…
…natychmiast usłyszał tupot kilkunastu par pędzących ku nim wojskowych butów.
– Szybko! Tędy! – rzucił i skoczył na tory za peronem, natychmiast ukrywając się za stojącym tam wagonikiem technicznym.
Gdy Book II wylądował obok niego, zgasił latarkę. Po niespełna sekundzie gwałtownie otworzyły się drzwi i z klatki schodowej wypadli Kobra Carney oraz ludzie z oddziału Echo. Światła latarek, które trzymali, szybko omiatały perony.
Schofield natychmiast dostrzegł Kevina – otoczonego przez czterech Azjatów.
– A to co znowu? – szepnął zdumiony Book II.
Schofield przyjrzał się czwórce „opiekunów” Kevina.
Byli to ci sami ludzie, których widział w komorze dekompresyjnej – ci, którzy przywieźli z Chin sinowirusa.
Kotłowały mu się w głowie pytania, na które nie mógł znaleźć odpowiedzi.
Co tu się dzieje?
Kevin dopiero co został przywieziony do Strefy 7 na pokładzie penetratora, a teraz znów go dokądś zabierano. Czyżby Cezar wydał rozkaz przeniesienia go w inne, bezpieczniejsze miejsce?
Natychmiast pojawiło się następne pytanie: dlaczego Cezar Russell interesował się Kevinem? Dlaczego nie ścigał przede wszystkim prezydenta?
Kobra i jego ludzie zeskoczyli na tory – po przeciwnej stronie peronu – i natychmiast ruszyli nimi, jakby realizując jakiś z góry założony plan.
W świetle latarek żołnierzy oddziału Echo Schofield dostrzegł nagle, że pancerne wrota, zamykające tunel kolei X, są otwarte. Wrota w poprzek torów, którymi można było dotrzeć do Strefy 8.
Kobra i jego ludzie – z Kevinem i czwórką Azjatów – zniknęli w tunelu. Odchodząc w ciemność, oglądali się za siebie.
Dlaczego oglądają się za siebie?
Kiedy tuż przed zniknięciem w tunelu Kobra Carney jeszcze raz z niepokojem popatrzył przez ramię, Schofield zrozumiał, co się dzieje.
Ci ludzie kradli Kevina… Cezarowi…
W mrocznym hangarze na poziomie 2 Gant nerwowo patrzyła na zegarek.
9.55
W ciągu najbliższych pięciu minut prezydent musi położyć dłoń na analizatorze linii papilarnych w Piłce, a tu w dalszym ciągu ani słowa od Stracha na Wróble…
Cholera!
Jeśli zaraz nie wróci, całe przedstawienie się skończy.
Gant i Matka – z Juliet, prezydentem, Hagertym i Tate’em – kilka minut wcześniej wyszli z boeinga i kierując się światłami latarek pod lufami karabinów, przeszli przez hangar do platformy podnoszącej samoloty.
Gant, cały czas niosąc czarną skrzynkę zabraną z AWACS-a, kierowała się na centrum dowodzenia Cezara Russella na poziomie 0.
Ale jeśli Schofield się nie zjawi, żadne jej działania nie zmienią sytuacji.
W całej bazie panowała kompletna cisza.
W połączeniu z ciemnością tworzyło to dość niesamowitą atmosferę.
Nagle w słuchawce Gant zaskrzypiało.
– …is… ysz mnie?
Juliet też odebrała ten porwany komunikat.
– Słyszałaś? – spytała, odwracając się do Gant. Nagle, tak nieoczekiwanie, że wszyscy podskoczyli, w szybie windy eksplodował strzał.
Zadudnił przerażająco głośno, zwielokrotniony echem.
Oddano go z wielkokalibrowej strzelby samopowtarzalnej.
Ale znacznie bardziej przerażające było to, co nastąpiło po strzale.
Rozległ się przypominający gdakanie śmiech.
Śmiech chorego umysłowo osobnika, tnący powietrze niczym kosa i mknący szybem w górę.
– Ah-hah-haaaaaaaa! Dzieńńńńń dobbbry wszystkim! Idziemy po was!
Po tym wrzasku rozległo się zwierzęce wycie. Nawet Matka przełknęła nerwowo ślinę.
– Więźniowie…
– Musieli znaleźć szafę z bronią w stróżówce – stwierdziła Juliet.
W tym momencie w głębi szybu centralnego rozległ się metaliczny, klekoczący dźwięk.
Gant spojrzała w dół szybu.
Gigantyczna platforma znajdowała się na samym dole, na poziomie 5, zanurzona w wodzie, z której wystawały resztki zniszczonego boeinga AWACS.
W różnych miejscach platformy widać było poruszające się zapalone pochodnie – mniej więcej dwadzieścia – trzymane wysoko w ludzkich rękach.
Musieli to być zbiegli więźniowie.
– Ilu widzisz? – spytała Juliet.
– Nie wiem dokładnie. Trzydziestu pięciu, może czterdziestu. A ilu ich tu w ogóle jest?
– Czterdziestu dwóch.
– Pięknie…
Nagle platforma z potężnym stęknięciem wynurzyła się z wody na dnie szybu.
– Zdawało mi się, że nie ma zasilania… – mruknęła Matka. Juliet pokręciła głową.
– Platforma ma samodzielny napęd hydrauliczny. Na wypadek podobnej sytuacji jak ta.
Platforma jechała w górę szybu, jej potężne kontury stawały się z każdą chwilą coraz wyraźniejsze.
– Szybko! Cofamy się! – zakomenderowała Gant i popchnęła prezydenta za koła jednego ze stojących w hangarze AWACS-ów. Obie z Matką pogasiły latarki na swoich karabinach.
Potężna platforma minęła otwarte wejście na poziom 2 i jechała dalej. Gant wyjrzała z ukrycia.
Widok, jaki ujrzała, mógł pochodzić z horroru.
Stali na platformie z wysoko uniesionymi pochodniami, w wolnych rękach trzymali strzelby i pistolety i wyli jak zwierzęta. Ich chrapliwe wrzaski przypominały drapanie pazurami po szkolnej tablicy.
Więźniowie z bloku na poziomie 5.
Połowa z nich miała nagie torsy, które błyszczały w światłach pochodni. Wokół głów i bicepsów poowijali sobie bandany.
Wszyscy mieli przemoczone spodnie.
Po chwili platforma minęła ukrytą za samolotem grupę, więc Gant wyszła ostrożnie i patrzyła na spód sunącej coraz wyżej platformy, która w końcu zatrzymała się z głośnym tąpnięciem na poziomie 0.
Cezar Russell szedł miarowym krokiem przez centralę dowodzenia.
Przed chwilą w jego polu widzenia pojawiła się platforma z wyjącymi i strzelającymi dziko więźniami. Ledwie się zatrzymała, więźniowie rozbiegli się we wszystkie strony.
– Przejdźcie na radiotelefony – rozkazał spokojnie Cezar. – Powiedzcie ludziom z oddziału Charlie, żeby czekali przy górnych drzwiach i przygotowali się na ewakuację do drugiego punktu dowodzenia. Zaraz do nich dojdziemy. Gdzie Echo?
– Nie mogę ich złapać, sir – odparł najbliższy radiooperator.
– Nieważne. Skontaktujemy się z nimi później. Idziemy! Wszyscy się poderwali. Logan i jego trzech ludzi z oddziału Alfa, Boa McConnell i jego czterech ludzi z oddziału Bravo.
Читать дальше