Żadne z naszej trójki nie powiedziało Marino o tym, co zamierzamy zrobić. Pewnie teraz włóczył się gdzieś po ulicach albo siedział przed telewizorem, pijąc piwo. Nie miał o niczym pojęcia. Kiedy artykuł Abby ukaże się w prasie, uwierzy w informacje w nim zawarte; pomyśli, że Abby namówiła kogoś do gadania, a wiadomości połączy z kombinezonem, który mi przekazał, oraz raportami z Nowego Jorku dotyczącymi DNA. I dobrze; chcieliśmy, by wszyscy, absolutnie wszyscy, uwierzyli w prawdziwość tych informacji.
Fakt faktem, zabójca najprawdopodobniej był chory – nie przychodziło mi do głowy żadne inne wytłumaczenie dla zapachu, który wokół siebie rozsiewał. Chyba że Matt Petersen miał przywidzenia, a na kombinezon w śmietniku wylał się syrop klonowy.
– Doskonale – odezwał się Wesley. – Nigdy mu do głowy nie przyszło, że znajdziemy jego ubranie. Drań miał wszystko dokładnie zaplanowane; możliwe, że znał nawet dokładną lokalizację kosza na śmieci, do którego zamierzał wrzucić kombinezon. Myślał, że nigdy go nie znajdziemy.
Zerknęłam na Abby; trzymała się zadziwiająco dobrze.
– Dobra, myślę, że to, co mamy, w zupełności wystarczy – dodał Wesley.
Już widziałam nagłówki jutrzejszych gazet:
NOWE DOWODY W SPRAWIE DUSICIELA TESTY DNA WYKAZAŁY ZABURZENIA METABOLIZMU
Jeżeli faktycznie był chory, taki artykuł na pierwszej stronie powinien zwalić go z nóg.
– Jeśli w ten sposób chcesz nakłonić go do ponownego włamania się do twojej komputerowej bazy danych – mruknęła Abby – musimy sprawić, by wyglądało na to, iż wszystkie dane znajdują się w komputerze. Rozumiesz?
Zamyśliłam się na chwilę.
– Okay. Możemy tego dokonać, pisząc, że komputer znalazł wprowadzone dane, informacje odnoszące się do dziwnego zapachu obecnego w jednym z miejsc zbrodni i połączył je z niedawno odkrytym dowodem poszlakowym. Dotyczy on przyczyn podobnego zapachu, lecz anonimowe źródło blisko związane z dochodzeniem nie mówi dokładnie, jakie typu jest to defekt czy choroba… albo czy został on potwierdzony przez wyniki niedawno ukończonych testów DNA.
Wesleyowi bardzo się to spodobało.
– Doskonale! Niech się męczy! Niech się zastanawia, czy znaleźliśmy jego kombinezon… Abby, nie pisz żadnych szczegółów. Może wspomnij, że policja odmówiła udzielenia informacji dotyczących natury owego znalezionego dowodu.
Abby szybko pisała w notatniku.
– A wracając jeszcze do tego twojego „medycznego źródła blisko związanego z dochodzeniem”, dobrze by było, gdybyś umieściła w artykule kilka cytatów słów tej osoby.
Abby spojrzała na mnie.
– Na przykład?
Zerknęłam na Wesleya i odparłam:
– Niech ten twój „informator” nie zgodzi się ujawnić żadnych szczegółów dotyczących domniemanej choroby. Ale jednocześnie niech powie, że może ona powodować silne upośledzenie umysłowe, a potem… um… – Po chwili zaimprowizowałam na głos: – Ekspert od genetyki twierdzi, iż tego typu zaburzenia metabolizmu powodują bardzo poważne upośledzenia umysłowe. Choć policja uważa, że morderca nie może być upośledzony umysłowo, dowody wskazują jednoznacznie, iż jest on niedostosowany i niezorganizowany w stopniu utrudniającym codzienne kontakty z rzeczywistością.
– To go doprowadzi do szału – mruknął Wesley. – Absolutnie go rozsadzi.
– Najważniejsze jest, byśmy nie sugerowali jego niepoczytalności – dodałam. – Później, już w sądzie, może się to na nas zemścić.
– Niech nasze „źródło” powie to jasno i wyraźnie – zaproponowała Abby. – Niech rozróżni upośledzenie umysłowe od niepoczytalności.
Miała już z pół tuzina kartek zapełnionych notatkami.
Pisząc dalej, spytała:
– A co z tym syropem klonowym? Chcemy dokładnie określić rodzaj zapachu?
– Tak – odrzekłam bez zastanowienia. – Ten facet może pracować w miejscu publicznym… a przynajmniej wśród ludzi. Możliwe, że gdy ktoś coś zauważy, powie nam o tym.
– Jedno jest pewne – wtrącił Wesley. – To jeszcze bardziej go zdenerwuje.
– Chyba że tak naprawdę wcale nie wydziela żadnego dziwnego zapachu – powiedziała Abby.
– A niby skąd może być tego pewien? – spytałam. Oboje rzucili mi zdziwione spojrzenia. – Nigdy nie słyszeliście powiedzenia, że lis nie wyczuwa własnego zapachu? – dodałam.
– Chcesz powiedzieć, że ten facet śmierdzi i nie zdaje sobie z tego sprawy? – zapytała Abby.
– To już jego zmartwienie – odparłam.
Skinęła głową i znowu pochyliła się nad notatkami.
Wesley poprawił się na krześle.
– Co jeszcze wiesz o tym defekcie, Kay? Może powinniśmy sprawdzić w miejskich aptekach, czy ktoś nie wykupuje niezwykłych ilości witamin lub leków?
– Moglibyście sprawdzić, czy ktoś regularnie nie kupuje ogromnych ilości witaminy B 1– odrzekłam. – Istnieje jeszcze coś takiego jak MSDU; to taki proszek, dodatek białkowy do jedzenia… Możliwe, że zabójca stara się kontrolować chorobę, przestrzegając specjalnej diety. Uważam jednak, że jest zbyt ostrożny, by zostawiać za sobą tak oczywiste ślady… i szczerze mówiąc, nie sądzę, by jego choroba była tak poważna, by wymagała rygorystycznego stosowania specjalnej diety. Uważam, że funkcjonuje w miarę normalnie, pomijając zapach, jaki wydziela pod wpływem stresu.
– Emocjonalnego stresu?
– Raczej fizycznego – odparłam. – Choroba rozwija się pod wpływem fizycznego stresu. Na przykład, gdy ma gorączkę albo grypę… To fizjologiczna reakcja organizmu; założę się, że drań za mało sypia. Zbyt wiele energii poświęca na tropienie ofiar, włamywanie się do domów i mordowanie. Emocjonalny stres jest ściśle związany z fizycznym… działają jak sprzężenie zwrotne. Jedno wzmacnia drugie. Im bardziej jest zestresowany emocjonalnie, tym większy jest także jego stres fizyczny i vice versa.
– I co dalej?
Spojrzałam mu spokojnie w oczy.
– I co dalej, gdy choroba się rozwinie? – powtórzył.
– Zależy od tego, w jakim stadium facet się znajduje.
– Powiedzmy, że w zaawansowanym.
– To ma prawdziwy problem.
– To znaczy?
– W jego organizmie odkładają się aminokwasy; staje się coraz bardziej ospały, poirytowany, ataktyczny i powoli zapada w letarg. Symptomy są podobne do hiperglikemii. Możliwe, że konieczna byłaby w takim przypadku hospitalizacja.
– Mów po angielsku – burknął Wesley. – Co, u diabła, znaczy ataktyczny?
– Niepewny; będzie chodził, jakby był pijany… nie będzie mógł wejść na drabinę czy okno. W miarę pogarszania się jego stanu fizycznego wzmagał się będzie także poziom stresu… jeżeli chory nie podda się leczeniu, choroba wymknie mu się spod kontroli.
– Choroba wymknie się spod kontroli? – nalegał. – Przecież my go stresujemy… taki jest cel tego artykułu, który Abby ma napisać. Chcesz, żeby się wymknęła?
– Możliwe.
– Okay. – Zawahał się. – Co dalej?
– Ciężki stan hiperglikemii; pobudzenie stale rośnie, a wraz z nim lęk. Jeżeli nie zapanuje nad swoim ciałem, przestanie logicznie myśleć. Prawdopodobnie będzie miał duże wahania nastroju.
Urwałam.
Jednak Wesley nie zamierzał mi tego tak łatwo odpuścić. Pochylił się na krześle i wpatrzył we mnie.
– Ty nie wymyśliłaś sobie tej choroby tak z księżyca, co? – nalegał.
– Powiedzmy, że zastanawiałam się nad taką możliwością już od dłuższego czasu.
– Ale nic na ten temat nie wspominałaś.
– Nie miałam pewności – odrzekłam. – Nie widziałam powodu, by o niej wspominać. Aż do teraz.
Читать дальше