Im bardziej się szarpała, tym bardziej kabel wrzynał się jej w szyję, aż wreszcie straciła przytomność i umarła.
Zrekonstruowałam to wszystko; wiedziałam, co zrobił każdej z nich.
Pewnie zastanawiał się, czy wiem. Był arogancki; paranoidalny.
Wszystko, co zrobił Brendzie, Patty i Cecile, znajdowało się w komputerze… opis każdej rany, każdy skrawek dowodu jego winy, wyniki każdego testu laboratoryjnego, jaki poleciłam wykonać.
Czy przeczytał słowa, które wcześniej podyktowałam? Czy starał się czytać w moich myślach?
Płaskie obcasy moich butów ostro stukały o kafelki podłogi, gdy biegłam do gabinetu; w nagłym przypływie energii wyrzuciłam wszystko z torebki. Znalazłam portfel i wyciągnęłam z niego papiery, dokumenty i karty kredytowe, dopóki nie dotarłam do wizytówek. Między nimi znajdowała się biała karteczka z napisem TIMES biegnącym przez środek, na jej odwrocie widniał numer napisany drżącą ręką.
Chwilę później zadzwoniłam na numer pagera Abby Turnbull.
Umówiłam się z nią na popołudnie, gdyż w chwili gdy rozmawiałyśmy przez telefon, ciało jej siostry znajdowało się jeszcze w kostnicy. Nie chciałam, by Abby przebywała w tym budynku, dopóki Henny nie odwiozą do domu pogrzebowego i wszystkie formalności nie zostaną załatwione.
Abby przyszła punktualnie; Rose cicho wprowadziła ją do mego gabinetu, a ja równie cicho zamknęłam za nią drzwi.
Wyglądała okropnie. Na twarzy, która miała teraz nieomal szary odcień, widać było głębokie zmarszczki; włosy miała luźno rozpuszczone i potargane. Ubrana była w zwykłą białą bluzkę i spódnicę khaki. Kiedy zapalała papierosa, zauważyłam, że trzęsą się jej ręce. Gdzieś na samym dnie jej przygaszonych oczu tlił się gniew.
Zaczęłam mówić to wszystko, co zawsze powtarzam rodzinom ofiar, nad którymi pracuję.
– Przyczyną śmierci twojej siostry, Abby, było uduszenie spowodowane zadzierzgnięciem stryczka dokoła szyi.
– Jak długo? – Wydmuchnęła drżącą smużkę dymu. – Jak długo żyła po tym… jak on się do nie dobrał?
– Nie potrafię ci powiedzieć z absolutną pewnością, ale to, co zobaczyłam, pozwala mi przypuszczać, że miała szybką śmierć.
Ale nie dość szybką; tego jednak nie powiedziałam. W ustach Henny znalazłam włókna, co oznacza, że została zakneblowana. Potwór chciał, by pożyła jakiś czas, lecz by nie sprawiała hałasu. W oparciu o ilość utraconej przez nią krwi oceniłam rany cięte jako zadane przed śmiercią, lecz ze stuprocentową pewnością powiedzieć mogłam tylko tyle, że zostały zadane mniej więcej w czasie śmierci ofiary. Po tym, jak usiłował zgwałcić ją nożem, krwawiła bardzo niewiele; możliwe, że już nie żyła, albo straciła przytomność.
Ale najprawdopodobniej było jeszcze gorzej. Podejrzewałam, że sznur z żaluzji zacisnął się na jej szyi dopiero w momencie, gdy wyprostowała nogi w odruchowej reakcji na ból.
– Miała pęknięte drobne naczyńka krwionośne w skórze szyi i twarzy, oraz w białkówce oczu. Zostało to spowodowane podniesionym ciśnieniem krwi w głowie…
– Jak długo żyła? – powtórzyła Abby bezbarwnym tonem.
– Minuty – odparłam.
Tylko tyle zamierzałam jej powiedzieć. Zdawało się, że nieco jej ulżyło. Szukała pocieszenia w nadziei, że siostra zbyt długo nie cierpiała. Pewnego dnia, gdy ból trochę minie i gdy Abby będzie silniejsza, dowie się o nożu. Niech Bóg ma ją w swej opiece.
– I to wszystko? – zapytała drżącym głosem.
– To wszystko, co mogę ci teraz powiedzieć – odrzekłam. – Przykro mi. Naprawdę strasznie mi przykro.
Paliła papierosa w milczeniu, zaciągając się nerwowo, jakby nie wiedziała, co zrobić z rękoma. Przygryzała dolną wargę, usiłując powstrzymać ją od drżenia.
Gdy wreszcie popatrzyła na mnie, w jej oczach wyczytałam podejrzenie i niechęć.
Wiedziała, że nie zaprosiłam jej tu tylko po to, by poinformować ją o przyczynie śmierci Henny. Wyczuła, że miałam jeszcze inny powód.
– To nie dlatego poprosiłaś mnie o przyjście, prawda?
– Nie do końca – odpowiedziałam uczciwie.
Cisza.
Widziałam jej niechęć; po chwili zaczęła się w niej gotować złość.
– Co? – zapytała gniewnie. – Czego jeszcze chcesz ode mnie?
– Chcę wiedzieć, co zamierzasz zrobić.
– Och, rozumiem! – Oczy jej zabłysły z wściekłości. – Martwisz się tylko o siebie, co? Jezu Chryste! Jesteś taka sama jak oni wszyscy!
– Nie martwię się o siebie, Abby – odparłam bardzo spokojnie. – Jestem ponad to. Masz wystarczająco dużo informacji, by wpędzić mnie w kłopoty. Jeżeli chcesz zrównać moje biuro z ziemią, to zrób to. Decyzja należy do ciebie.
Spojrzała na mnie niepewnie, a po chwili odwróciła wzrok.
– Rozumiem twój gniew – dodałam cicho.
– W żaden sposób nie możesz go rozumieć.
– Ależ rozumiem. Lepiej niż możesz sobie wyobrazić. – Przed oczyma zobaczyłam twarz Billa; doskonale rozumiałam wściekłość Abby.
– Nie możesz! Nikt nie może! – wykrzyknęła. – On ukradł mi siostrę! Ukradł część mego życia. Mam już dość tego, że ludzie ciągle mi coś odbierają! Na jakim my świecie żyjemy! – Urwała. – O, Jezu! Jeszcze nie wiem, co zrobię…
– Wiem, że zamierzasz prowadzić prywatne dochodzenie w sprawie śmierci siostry, Abby – powiedziałam spokojnie. – Proszę, nie rób tego.
– Ktoś musi! – zawołała z rozpaczą. – Co? Mam siedzieć i czekać, aż pojawi się Samotny Mściciel?
– Niektóre sprawy lepiej jest zostawić policji. Ale możesz pomóc… jeżeli naprawdę tego chcesz.
– Nie praw mi tu kazań!
– Wcale tego nie robię.
– Zrobię to, na co będę miała ochotę…
– Nie. Nie zrobisz tego tak, jak będziesz chciała, Abby. Powstrzymasz się od tego przez wzgląd na Hennę. – Wpatrywała się we mnie zaczerwienionymi oczyma. – Zaprosiłam cię tu, gdyż chcę podjąć ryzykowną grę i potrzebuję twojej pomocy.
– Pewnie! Chcesz, bym ci pomogła, wyjeżdżając z miasta i wynosząc się do wszystkich diabłów z twojego życia…
Powoli potrząsnęłam głową. Przyjrzała mi się zaskoczona.
– Znasz Bentona Wesleya? – spytałam.
– Tego psychologa z FBI? – odparła z wahaniem. – Wiem, kto to taki.
Zerknęłam na zegar wiszący na ścianie.
– Będzie tu za dziesięć minut.
Abby wpatrywała się we mnie przez długi czas.
– Po co? Co chcesz, żebym dla ciebie zrobiła?
– Chcę, byś posłużyła się swymi dziennikarskimi znajomościami i pomogła nam go znaleźć.
– Tego drania? – Jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia.
Wstałam, by zaparzyć świeżej kawy.
Gdy wyjaśniłam Wesleyowi swój plan przez telefon, miał dużo wątpliwości, jednak kiedy siedzieliśmy we trójkę w moim gabinecie, zrozumiałam, że go zaakceptował.
– Twoja pełna współpraca jest najważniejsza – powiedział do Abby z naciskiem. – Muszę mieć twoje przyrzeczenie, że zrobisz dokładnie to, co ci powiemy. Nie może być mowy o żadnym improwizowaniu czy kreatywnym myśleniu… to mogłoby tylko rozpieprzyć całą sprawę. No i musisz zachować dyskrecję.
Abby skinęła głową, po czym wytknęła nam:
– Jeżeli to morderca włamał się do komputerowej bazy danych, dlaczego zrobił to tylko raz?
– Wiemy o jednym razie, mogło ich być więcej – przypomniałam jej.
– Tak czy inaczej, nie włamał się ponownie, odkąd odkryłaś, co się stało.
– Żyje w wielkim napięciu – odparł Wesley. – Zamordował dwie kobiety w ciągu dwóch tygodni i podejrzewam, że w prasie pojawiło się dostatecznie dużo informacji na jego temat, by czuł się usatysfakcjonowany. Może siedzieć gdzieś w kąciku i śmiać się z nas do rozpuku, gdyż mimo wszystkich artykułów na jego temat nadal nie mamy pojęcia, kim jest.
Читать дальше