Raz obudził go jakiś huk, który mógł być wystrzałem z pistoletu. Leżał i wsłuchiwał się w deszcz i w szum dochodzący z King's Cross. Po jakimś czasie znów zasnął. I przez resztę nocy śnił o Kristin. Tylko momentami miała rude włosy i mówiła po szwedzku.
Komputer, Zatoka Dam i zasada działania telefonu komórkowego
Godzina dziewiąta
Lebie oparł się czołem o drzwi i zamknął oczy. Towarzyszyli mu dwaj policjanci w czarnych kuloodpornych kamizelkach, którzy bacznie wszystko obserwowali. Broń trzymali w pogotowiu. Za nimi na schodach czekali Wadkins, Yong i Harry.
– Jest! – powiedział Lebie i ostrożnie wyciągnął wytrych.
– Pamiętajcie, żeby niczego nie ruszać, jeśli mieszkanie jest puste – szepnął Wadkins funkcjonariuszom.
Lebie staną! z boku i otworzył drzwi policjantom, którzy weszli do mieszkania, trzymając pistolety przepisowym oburęcznym chwytem.
– Macie pewność, że tu nie ma żadnego alarmu? – spytał szeptem Harry.
– Sprawdziliśmy we wszystkich agencjach ochrony w mieście, żadna nie miała tego mieszkania w rejestrze – odparł Wadkins.
– Pst! Co to za dźwięk? – spytał Yong.
Pozostali nadstawili uszu, lecz nie wychwycili niczego godnego uwagi.
– Teoria o specjaliście od bomb się rozsypała – zauważył cierpko Wadkins.
Jeden z policjantów wyszedł.
– Droga wolna – oświadczył.
Odetchnęli z ulgą. Lebie spróbował zapalić światło w przedpokoju, ale nie działało.
– Dziwne – mruknął i spróbował wyłącznik w niedużym, ale porządnym, czystym saloniku, lecz on również nie działał. – Bezpiecznik musiał się przepalić.
– Nie szkodzi – stwierdził Wadkins. – I tak jest dostatecznie jasno na przeszukanie. Harry, ty się zajmij kuchnią, Lebie weźmie łazienkę. Yong?
Yong stał przed komputerem na biurku pod oknem w salonie.
– Mam wrażenie… – zaczął. – Lebie, weź latarkę i sprawdź szafkę z bezpiecznikami na korytarzu.
Lebie wyszedł i wkrótce potem zapaliło się światło w korytarzu, a komputer ożył.
– Cholera! – zaklął Lebie, wróciwszy do salonu. – Bezpiecznik owinięty był nitką, musiałem ją najpierw zdjąć. Prowadziła wzdłuż ściany do drzwi.
– W drzwiach jest zamek elektroniczny, prawda? Bezpiecznik był połączony z zamkiem w taki sposób, że kiedy otworzyliśmy drzwi, prąd przestał płynąć. A ten odgłos, który słyszeliśmy, to wiatrak w komputerze, który się wyłączył. – Yong nacisnął klawisze na klawiaturze. – Ten komputer ma rapid resume, możemy więc zobaczyć, jakie programy były aktywne, zanim się wyłączył.
Na ekranie ukazało się niebieskie zdjęcie ziemskiego globu, a z głośników popłynął wesoły sygnał.
– Tak myślałem – powiedział Yong. – Sprytny drań. Widzicie? – Wskazał ikonkę na ekranie.
– Yong, na miłość boską, nie traćmy teraz na to czasu!
– Sir, czy mogę na moment pożyczyć pana komórkę? – Mały Chińczyk sięgnął po nokię Wadkinsa, nie czekając na odpowiedź. – Jaki jest tutaj numer?
Harry odczytał numer z telefonu, stojącego przy komputerze. Yong wstukał go w komórkę i nacisnął guzik łączący rozmowy. W momencie gdy telefon zadzwonił, komputer zaburczał, a ikonka wyskoczyła na ekran w pełnym rozmiarze.
– Pst! – powiedział Yong. Po kilku sekundach rozległo się krótkie piknięcie. Yong prędko wyłączył komórkę.
Wadkinsowi między brwiami zarysowała się głęboka zmarszczka.
– Co ty, na miłość boską, wyprawiasz, Yong?
– Sir, obawiam się, że Toowoomba mimo wszystko zainstalował alarm. I ten alarm się uruchomił.
– Wyjaśnij! – Cierpliwość Wadkinsa miała wyraźne granice.
– Widzicie ten program, który się włączył? To zwykła automatyczna sekretarka, połączona z telefonem przez modem. Toowoomba przed wyjściem nagrywa powitanie na komputer przez ten mikrofon. Kiedy ktoś dzwoni, program się uruchamia, odtwarza wiadomość Toowoomby, a po tym krótkim piknięciu, które słyszeliście, można zostawić wiadomość, która nagrywa się bezpośrednio na komputer.
– Yong, wiem, czym jest automatyczna sekretarka. O co tu chodzi?
– Sir, czy słyszał pan jakieś powitanie przed piknięciem, kiedy teraz zadzwoniłem?
– Nie…
– Dlatego, że powitanie nie zostało zapisane na stałe.
Wadkinsowi rozjaśniło się w głowie.
– Chcesz powiedzieć, że kiedy prąd przestał płynąć i komputer się wyłączył, powitanie przepadło?
– Właśnie, sir. - Reakcje Yonga bywały niekiedy dość niezwykłe, tak jak teraz. Cały rozjaśnił się w uśmiechu. – I dzięki temu alarm się włączył, sir.
Ale Harry się nie uśmiechał, gdy dotarł do niego rozmiar katastrofy.
– Wystarczy więc, że Toowoomba tu zadzwoni, zorientuje się, że nie ma powitania, i będzie wiedział, że ktoś się włamał do jego mieszkania? A wie, że ten ktoś to my.
Zapadła cisza.
– On nigdy tu nie wejdzie, dopóki nie zadzwoni – stwierdził Lebie.
– Jasna cholera! – westchnął Wadkins.
– Może zadzwonić w każdej chwili – stwierdził Harry. – Musimy zyskać na czasie. Jakieś propozycje?
– Hm… – zamyślił się Yong. – Możemy porozmawiać z firmą telekomunikacyjną, poprosić o zablokowanie numeru i uruchomienie informacji o usterce.
– A jeśli on zadzwoni do nich?
– Uszkodzony kabel w okolicy z powodu… wykopów.
– To wygląda podejrzanie. Będzie mógł sprawdzić, czy numer sąsiada działa – stwierdził Lebie.
– Musimy odciąć telefony w całej okolicy – oświadczył Harry. – Wadkins, da pan radę to zrobić?
Wadkins podrapał się za uchem.
– Przeklęty chaos! Dlaczego u diabła…
– Trzeba się spieszyć, sir!
– Cholera! Daj mi telefon, Yong! Niech się tym zajmie McCormack. Tak czy owak, nie zdołamy utrzymać odciętych telefonów w całej dzielnicy zbyt długo, Holy. Musimy zacząć myśleć o następnym ruchu. Jasna cholera!
Pół do dwunastej
– Nic – oznajmił Wadkins z rezygnacją. – Absolutnie, kompletnie nic.
– Cóż, nie mogliśmy wymagać, żeby zostawił karteczkę z informacją, gdzie ją przetrzymuje – powiedział Harry.
Z sypialni wyszedł Lebie, on też pokręcił głową. Yong, który przeszukał piwnicę i strych, również nie miał nic interesującego do powiedzenia. Usiedli w pokoju dziennym.
– To właściwie trochę dziwne – zastanowił się Harry. – Gdybyśmy przeszukiwali swoje własne mieszkania, zawsze coś by się znalazło. Jakiś interesujący list, gazetka porno, zdjęcie byłej kochanki, plama na prześcieradle, cokolwiek. A ten facet jest seryjnym mordercą i nie znajdujemy absolutnie niczego, co by świadczyło o tym, że ma jakieś życie.
– Jeszcze nigdy nie widziałem takiego normalnego mieszkania samotnego mężczyzny – przyznał Lebie.
– Jest za bardzo normalne – stwierdził Yong. – Właściwie to aż trochę straszne.
– Musieliśmy coś ominąć – Harry zapatrzył się w sufit.
– Zaglądaliśmy wszędzie – odparł Wadkins. – Jeśli istnieje jakiś ślad, to nie tutaj. Tutaj ten facet tylko je, śpi, ogląda telewizję i zostawia wiadomości na komputerze.
– Masz rację – przerwał mu Harry. – Morderca Toowoomba mieszka nie tutaj. Tu mieszka nienormalnie normalny facet, który nie musi się bać, że ktoś coś wywęszy. Ale co z tym drugim? Ma jakieś inne miejsce? Inne mieszkanie? Letni domek?
– W każdym razie nie ma nic zarejestrowanego na własne nazwisko – odparł Yong. – Sprawdziłem to jeszcze przed wyjściem.
Читать дальше