– Nikt – przyznałem. Starałem się podążać za tokiem jej myśli, szukając wskazówek w jej oczach.
– Tak, nikt – powtórzyła. – Nikt nie był w stanie przewidzieć czegoś takiego.
Dell pokiwał ze zrozumieniem głową. Kimber siedział bez ruchu. Czy Phil powiedział panu, dlaczego dziewczynki nie zostały aresztowane tamtego wieczoru, gdy przyłapano je koło gorących źródeł? – zapytała Cathy. – Wyjaśnił panu tę sprawę? – dodała zaczepnym, prowokującym tonem.
– Tak – odpowiedziałem. – Stwierdził, że okazał wobec nich wspaniałomyślność. Nie chciał, żeby do końca życia ponosiły konsekwencje jednego błędu.
Cathy prychnęła pogardliwie, wychodząc z ukrycia między drzewami, i stanęła obok swego męża.
– Okazał wspaniałomyślność? Phil? Coś panu powiem. Phil Barrett okazał się wtedy zwykłym palantem. Był tylko jeden powód, że dziewczynki nie znalazły się za kratkami. Chce pan wiedzieć, jaki? Bo zgodziłam się z nim przespać. Dlatego dziewczynki zostały natychmiast zwolnione do domu.
Dell ujął strzelbę jedną ręką, a drugą objął żonę w pasie. Spojrzała na niego z miłością.
– Dell nie wiedział o tym. Aż do niedawna nie wiedział o niczym. Zrobiłam to wszystko na własny rachunek. Żeby chronić moją Tami.
Przypomniała mi się kolejka, którą miałem w dzieciństwie. Ustawiałem na torach poszczególne wagoniki tak, żeby stały na nich wszystkimi kołami. Ta historia znalazła się obecnie w takim właśnie punkcie. Wszystkie wagoniki stały na torach, ale tylko niektóre wszystkimi kołami. Nie byłem w stanie przewidzieć, dokąd ten pociąg dojedzie.
– Czy Barrett szantażował panią?
– Chyba tak to można nazwać – powiedziała.
Znowu spojrzała na męża, tym razem z żalem. Dell nie spuszczał z oka Kimbera i mnie. Jego strzelba wciąż była wycelowana w naszym kierunku.
– Wie pan, co Joey zrobił tamtej dziewczynce? Małej Japoneczce, młodszej siostrze Mariko? – zapytała Cathy, wpatrując się prosto we mnie. Skinąłem głową. Cathy nadal przeszywała mnie spojrzeniem.
– Chodziło o Satoshi. Tak miała na imię. Wiem, co Joey jej zrobił.
– Gdy dowiedziałam się o tym… wypadku między Joeyem i Satoshi, uświadomiłam sobie, że muszę otoczyć ochroną także moje drugie dziecko.
– Skąd się pani o tym dowiedziała? Czy Joey sam się przyznał? Cathy była zaskoczona moim pytaniem.
– Joey? On nie przyznałby mi się nawet do tego, że ukradł cukierek w sklepie. Nie, zadzwonił do mnie Ray Welle i powiedział mi o tym. Wie pan chyba, że prowadził psychoterapię Joeya?
Kiwnąłem głową.
– Byłam pewna, że pan wie. Ta sprawa z posyłaniem Joeya na leczenie zaczęła się po awanturze, jaką wywołał w szkole. W każdym razie Ray zadzwonił do mnie po południu tego dnia i powiedział, że Mariko, prosiła go o udzielenie pomocy jej młodszej siostrze. Powiedziała, dlaczego dziewczyna potrzebuje pomocy.
– W tej szkolnej awanturze chodziło o to, że Joey podglądał dziewczynki w toalecie, tak?
Cathy sapnęła gniewnie.
– Mój Boże, widzę, że wie pan wszystko.
– Niestety, nie – odparłem. – Nie wiem wszystkiego. – Wciąż jeszcze nie wiedziałem, dokąd skieruje się ten pociąg, kiedy pokona wreszcie ostatni zakręt.
Jak widać, Ray Welle zręcznie wykorzystał drobną lukę w przepisach dotyczących tajemnicy lekarskiej. Gdy Mariko zawiadomiła go, że jej siostra została zgwałcona przez Joeya Franklina, nie była już jego pacjentką. Dlatego przekazana przez nią informacja nie była z prawnego punktu widzenia objęta tajemnicą. Ray Welle powinien zachować tę wiadomość dla siebie, ale prawo nie zmuszało go do tego.
– Gdy tylko dowiedziałam się o postępku Joeya, natychmiast zadzwoniłam do Phila. Obawiałam się, że wyłoni się taki sam problem, jak w przypadku Tami i marihuany. Przypuszczałam, że będę znowu potrzebowała pomocy Phila, aby uchronić moje dziecko od kłopotów. – W jej głosie mieszały się świadomość doznanej klęski i odraza. – Phil zgodził się spotkać ze mną na ranczu przy Silky Road, żeby porozmawiać o sprawie.
– To znaczy tam, gdzie pani…
– Gdzie zwykle się spotykaliśmy.
Próbowałem nie patrzeć na Della. Mogłem sobie wyobrazić, co czuje.
– Czy Ray wiedział o waszych spotkaniach? – zapytałem.
– Wątpię. Gloria była moją przyjaciółką… Pomagała mi. Omówiłyśmy wszystkie szczegóły, no i spotykałam się z Philem w ciągu dnia, kiedy Ray był w mieście. Gloria zawsze mnie zawiadamiała, kiedy te dwa pedałki, które obrządzały jej konie, wybierały się w podróż.
– Ale tego dnia wyłonił się pewien problem. Pani i Phil przyjechaliście na ranczo, gdy były tam jeszcze Mariko i Satoshi. Rozmawiały z doktorem Welle.
– Tak, to rzeczywiście był problem. Myślałam, że już pojechały. Cholera, pomyliłam się. – Odwróciła się od nas i przysunęła do męża. – Dell, nie chcę już mówić o tych sprawach – powiedziała prawie niesłyszalnym głosem.
Dell potrząsnął głową i pogładził ją po włosach.
– Powinni dowiedzieć się wszystkiego, skarbie. Zrobili kawał drogi, żeby poznać prawdę.
– Ale ja nie chcę wałkować tego jeszcze raz. Dell znowu potrząsnął głową.
– To nie ma w tej chwili większego znaczenia.
Czekałem aż Cathy odezwie się znowu. Ponieważ jednak milczała, postanowiłem zachęcić ją do mówienia.
– Mariko zauważyła, że przyjechała pani na ranczo, albo zobaczyła pani samochód – powiedziałem. – Później zwierzyła się Tami z tego, co Joey zrobił Satoshi, i powiedziała jej, że pani samochód był na ranczu. Tami chciała prawdopodobnie porozmawiać z panią o Joey’u. Czy tak było?
Cathy spojrzała na Della, który skinieniem głowy zachęcił ją, by mówiła dalej. Podjęła swoją opowieść bezdźwięcznym głosem.
– W zasadzie tak było. Obie dziewczynki przyjechały po jakimś czasie na ranczo. Jestem pewna, że Tami chciała porozmawiać ze mną o Joeyu. Znając ją, jestem pewna, że zażądałaby, abym z miejsca natarła mu uszu. Myślę, że zauważyła mój samochód koło tego drewnianego domku i przyszła tam razem z Mariko. Byłam w środku… razem… z Philem.
Zauważyłem, że Dell przymyka oczy. Dwa razy przełknął ślinę i pogładził palcem pałąk osłaniający spust strzelby. Zacząłem się zastanawiać, gdzie i kiedy nas zastrzeli. Rozmyślałem też nad sposobem, w jaki Kimber wykorzysta swój pistolet.
Cathy uniosła podbródek.
– Tami wlazła prosto na nas. Na mnie i Phila. Nawet nie zapukała, tylko zwyczajnie weszła do pokoju – stwierdziła takim tonem, jakby największym grzechem popełnionym tego dnia było to, że Tami nie zapukała do drzwi. – Ja i Phil właśnie się., no, mniejsza o to. Byliśmy… jakby to powiedzieć, w połowie drogi. Momentalnie zeskoczyłam z kanapy, żeby spróbować uspokoić Tami. Była… wstrząśnięta, naprawdę wstrząśnięta. Odskoczyła ode mnie i zawadziła nogą o buty Phila. Zachwiała się i przewróciła do tyłu. Wtedy właśnie rozbiła sobie głowę o kamienny mur, który biegł tuż nad podłogą. Ciągle jeszcze słyszę ten dźwięk. Taki głuchy odgłos. Jakby spadło coś wilgotnego, ale zarazem twardego. Boże, jaki ten dźwięk był głośny! Ciągle jeszcze śni mi się po nocach. Słyszę go, gdy jestem na ranczu. Słyszę go zawsze, gdy pada deszcz. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje.
Wyczułem w jej głosie rozczulanie się nad sobą. Pomyślałem, że jest ono nie na miejscu.
– Ależ Cathy, przecież autopsja wykazała, że to uderzenie w głowę nie było śmiertelne.
Читать дальше