James Patterson - Fiołki Są Niebieskie

Здесь есть возможность читать онлайн «James Patterson - Fiołki Są Niebieskie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fiołki Są Niebieskie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fiołki Są Niebieskie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Detektyw Alex Cross przybywa do mieszkania swojej zamordowanej partnerki i przyjaciółki, agentki FBI.
Już wie, że za jej śmierć odpowiedzialny jest jego zaprzysięgły wróg, nieuchwytny psychopata, nazywający siebie Supermózgiem, który ma sumieniu wiele zbrodni.
Prowadzone od dłuższego czasu śledztwo nie przyniosło dotąd rezultatów. Można przypuszczać, że ktoś celowo blokuje pracę policji…

Fiołki Są Niebieskie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fiołki Są Niebieskie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeszcze raz przetrząsnąłem szafę. W pewnej chwili trafiłem na coś, czego na pewno przedtem tu nie było. Co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości. Wśród butów leżały dwie miniaturowe lalki, przedstawiające Charlesa i Daniela.

Miały głębokie „rany” na szyi, twarzy i piersiach. W tych samych miejscach, co na zwłokach.

Kto podłożył te wstrętne zabawki? Co właściwie miały oznaczać? Co się działo w Nowym Orleanie? Kto zakradł się do tego domu po opieczętowaniu? Miałem szczerą ochotę zadzwonić do Kyle’a. Nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłem.

Nie chciałem sam, w dodatku nocą, wracać do podziemi. Byłem tu jednak, więc postanowiłem udać się na szybki obchód. Przecież na zewnątrz stało dwóch policjantów.

Co nam uniknęło?

Od jedenastu lat trwała seria okrutnych i gwałtownych morderstw.

Ktoś zabił dwóch głównych podejrzanych.

Ktoś podrzucił lalki w ich pokoju.

Zszedłem na dół i wkroczyłem w pajęczą sieć korytarzy, rozciągającą się na wszystkie strony. Nowy Orlean leży prawie dwa metry poniżej poziomu morza. W podziemnych przejściach i piwnicach panowała wieczna wilgoć. Krople wody zbierały się na murach.

Coś zaszurało, więc się zatrzymałem. Usłyszałem jakby echo kroków. Sięgnąłem do kabury wiszącej pod pachą i wydobyłem glocka.

Nasłuchiwałem czujnie. Nic. Znowu szuranie.

Myszy lub szczury, pomyślałem. Pewnie jedno i drugie. Na pewno.

Coś mi kazało iść dalej. Przecież musiałem kontynuować śledztwo. Nie mogłem tak po prostu odejść. Co chciałem sobie udowodnić? Że się nie boję? Że nie jestem podobny do ojca, który stchórzył przed własnym życiem?

Szedłem powoli, krok za krokiem, nasłuchując najdrobniejszych dźwięków.

Słyszałem kapanie wody gdzieś w mrocznym tunelu.

Wyciągnąłem z kieszeni stare zippo i zapaliłem kilka pochodni wiszących na kamiennym murze. Mimowolnie oczami wyobraźni widziałem rany na ciałach ofiar. Ślady ugryzień. Trupy Charlesa i Daniela. Siebie samego pogryzionego przez szaleńca z Charlotte. „Teraz już należysz do nas”.

Skąd to zło, ogarniające coraz większe połacie kraju?

Co kierowało mordercami?

I gdzie teraz oni się ukryli?

Nie usłyszałem ich, jak nadchodzili. Nie dostrzegłem żadnego ruchu.

Ktoś mnie uderzył – dwa razy. Napastnicy w ułamku sekundy wyłonili się z ciemności. Jeden zaatakował mnie w twarz i szyję. Drugi rzucił się do kolan. Działali zespołowo. Razem.

Z głuchym jękiem jak długi runąłem na ziemię. Dech mi zaparło. Na szczęście upadłem na tego, który mnie trzymał za nogi. Usłyszałem suchy trzask, jakby pękającej kości. Potem wrzask. Wyzwoliłem się z objęć napastnika.

Zerwałem się na równe nogi, ale drugi wciąż siedział mi na karku. Gryzł mnie. Jezu, tylko nie to!

Zakląłem i rzuciłem się plecami na ścianę. Jeszcze raz. Co to za szaleńcy? Co za pijawka siedziała mi na ramionach?

Sukinsyn wreszcie mnie puścił. Odwróciłem się na pięcie i wyrżnąłem go prosto w głowę kolbą pistoletu. Poprawiłem solidnym lewym sierpowym. Zwalił się jak wór mąki.

Dyszałem ciężko, rozgrzany walką. Obaj się nie ruszali. Wymierzyłem do nich z pistoletu i zapaliłem jeszcze jedną pochodnię. Tak już lepiej. Światło zawsze pomaga.

Zobaczyłem chłopaka i dziewczynę, mniej więcej siedemnastoletnich. Oczy niczym czarne dziury. Chłopak musiał mierzyć ponad metr osiemdziesiąt.

Miał na sobie biały podkoszulek z napisem „Marlboro Racing First to Finish” i czarne, workowate, mocno poplamione dżinsy.

Dziewczyna była dużo niższa, szeroka w biodrach. Miała ufarbowane na czarno włosy, przetykane rudymi pasemkami i błyszczące od brylantyny.

Potarłem ręką po karku i ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie zostałem pogryziony. Nie popłynęła ani odrobina krwi.

– Aresztuję was! – krzyknąłem do leżących. – Cholerni krwiopijcy.

Rozdział 77

Wampiry? Tak należało nazwać te straszydła?

Mordercy? Skrytobójcy?

Dziewczyna nazywała się Annę Elo, a chłopak – John „Jack” Masterson. Do niedawna uczyli się w liceum katolickim w Baton Rouge, lecz pół roku temu uciekli z domu i szkoły. Oboje mieli po siedemnaście lat. Dzieciaki.

Tego samego dnia przesłuchiwałem ich przez trzy godziny plus dodatkowo cztery następnego ranka. Elo i Masterson nie chcieli z nikim gadać. Nie powiedzieli ani słowa. Wciąż nie wiadomo było, jak weszli do domu magików ani dlaczego mnie zaatakowali. Nie wiedziałem nawet, czy to właśnie oni podrzucili do szafy tajemnicze lalki.

Sztywno siedzieli w izbie przesłuchań, za prostym drewnianym stołem, i tępo patrzyli w przestrzeń. Zawiadomiliśmy ich rodziców. Z nimi także nie chcieli rozmawiać. Jedynie Annę w pewnej chwili powiedziała do ojca:

– Pieprz się.

Ciekawe, czy kult wampirów zaspokajał wszystkie jej potrzeby? Czy stanowił remedium na złość i gniew?

W tym samym czasie w sąsiednich pomieszczeniach przesłuchiwano uczestników tragicznego balu. Większość z nich na co dzień miała „zwykłą pracę” w Nowym Orleanie. Byli wśród nich barmani i kelnerki, recepcjoniści, informatycy, aktorzy, a nawet nauczyciele. Wielu bało się, że ich wampirze alter ego szybko wyjdzie na jaw, więc zeznawali bez oporów. Niestety, nikt z nich nie wiedział nic nowego o Charlesie i Danielu ani o morderstwach.

To była ciężka noc. W przesłuchaniach uczestniczyło ponad dwudziestu policjantów z miejscowego wydziału zabójstw i agentów FBI. Wymienialiśmy między sobą notatki i życiorysy aresztowanych. Staraliśmy się wyłapać każdą niekonsekwencję. Ujawnialiśmy oczywiste kłamstwa. Sporządziliśmy także listę świadków, którzy – naszym zdaniem – najłatwiej ulegali presji. Zmienialiśmy się podczas zeznań. Odsyłaliśmy ich do celi tylko po to, żeby zaraz wezwać, zanim zdążyli zasnąć. Przypieraliśmy ich do muru.

– Brakuje nam solidnych gumowych pałek – mruknął jeden z tajniaków, gdy czekaliśmy na Annę Elo, po raz szósty wyciągniętą z celi. Nabywał się Mitchell Sams, był Murzynem po pięćdziesiątce. Gruby, twardy, skuteczny oraz cyniczny jak diabli.

Przyprowadzono Annę Elo. Poruszała się jak lunatyczka albo zombi. Ciemne oczy okalały głębokie cienie. Na jej opuchniętych ustach widniała zakrzepła krew.

Sams podszedł do niej.

– Witaj, ślicznotko. Miło mi znowu widzieć twoją bladą gębę. Wyglądasz chujowo. Potraktuj to jako komplement. Kilku twoich kolesi, łącznie z twoim chłopakiem, pękło dzisiejszej nocy i zaczęło sypać.

Dziewczyna odwróciła głowę i pustym, nieruchomym wzrokiem popatrzyła na ceglaną ścianę.

– Nie dam się nabrać na takie kłamstwa – powiedziała. Uciekłem się do pomysłu, który przyszedł mi do głowy już jakąś godzinę temu. Przed rozmową z Annę wypróbowałem go na kilku innych aresztantach.

– Wiemy o nowym Panu – oznajmiłem rzeczowym tonem. – Wrócił do Kalifornii. Nie ma go tutaj. Ani ci nie pomoże, ani cię nie skrzywdzi.

Dziewczyna złożyła ręce i przygarbiła się na krześle, ale jej twarz pozostawała nadal bez wyrazu. Na jej ustach pojawiły się krople krwi. Prawdopodobnie znów je przygryzła.

– Kto wierzy w te pieprzone oszustwa? Ja nigdy nie uwierzę.

W tym momencie do pomieszczenia wpadł jeden z detektywów. Miał rozbiegany wzrok, dwudniowy zarost na brodzie i policzkach i ciemne plamy potu pod pachami jasnoniebieskiej koszuli.

– Popełniono kolejne morderstwo – rzucił do Samsa. – Takie samo jak przedtem.

Annę Elo zaklaskała powoli, w jednostajnym rytmie.

– To świetnie – powiedziała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fiołki Są Niebieskie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fiołki Są Niebieskie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James Patterson - WMC - First to Die
James Patterson
James Patterson - Filthy Rich
James Patterson
James Patterson - French Kiss
James Patterson
James Patterson - Truth or Die
James Patterson
James Patterson - Kill Alex Cross
James Patterson
James Patterson - Murder House
James Patterson
James Patterson - Maximum Ride Forever
James Patterson
James Patterson - The 8th Confession
James Patterson
James Patterson - Podmuchy Wiatru
James Patterson
James Patterson - Wielki Zły Wilk
James Patterson
James Patterson - Cross
James Patterson
Отзывы о книге «Fiołki Są Niebieskie»

Обсуждение, отзывы о книге «Fiołki Są Niebieskie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x