– Tak, ma bardzo osłabiony wzrok.
– A co z jej… no wie pani, z… jej…
– Jeśli chodzi o pęcherz, jesteśmy w trakcie badań i na razie nie mogę postawić diagnozy. Nie sądzę, żeby to było coś poważnego. W tej chwili naszą największą troskę budzi jej wzrok.
– Pani jest jej przyjaciółką, prawda? Nie tylko jej lekarką?
– Tak. Przyjaźnimy się. Czy to panu przeszkadza?
– I prosiła, żeby pani ze mną nie rozmawiała?
Adrienne skinęła głową.
Scott ziewnął.
– Nie znam jej zbyt dobrze. Widywaliśmy się właściwie tylko w sądzie. Była bystra, imponowała mi. A teraz ciąży na niej podejrzenie o napaść pierwszego stopnia. Albo nawet o morderstwo. Może jej grozić kara śmierci, nic nie widzi, ale nadal sama prowadzi swoje sprawy. Rządzi wszystkimi lekarzami i prawnikami, dyktuje im każdy ruch. Gra jak mistrz szachowy.
– Przecież jej umysł nie ucierpiał.
– Widzi pani, staram się wykryć sprawcę zbrodni, może nawet usiłowania morderstwa. – Malloy wiedział, że mąż Adrienne niedawno został zamordowany, próbował więc zyskać sobie jej sympatię. Jednak jego strzał chybił celu.
– Życzę panu powodzenia, detektywie. Szczerze tego panu życzę. Proponowałabym jednak, żeby poszukał pan gdzie indziej. Moja pacjentka, i przyjaciółka, jest niewinna.
– Chyba że udowodnimy jej winę.
– Tak się na pewno nie stanie. Niech pan już idzie i pozwoli jej odpocząć. Najlepsza rzecz, jaką może pan zrobić, to złapać winnego. Nie może być daleko i najwyraźniej nie lubi stosować się do wyznaczonych godzin odwiedzin. – Położyła rękę na plecach Malloya i lekko popchnęła w stronę drzwi.
Ale Malloy nie zamierzał jeszcze kończyć rozmowy.
– Obawiam się, że Lauren popełnia wielki błąd. Ktoś chce ją skrzywdzić. Musimy dowiedzieć się czegoś więcej, żeby móc ją chronić.
Adrienne spojrzała na policjantki w korytarzu. Jedna z nich stanęła na progu.
– Proszę wyjść – powiedziała Adrienne.
Malloy spojrzał w sufit. Wskazując policjantkę, Adrienne dodała:
– Ona ma wielki pistolet, detektywie. W razie potrzeby obroni Lauren.
Mówiąc to, wyszła z sali. Poszła poszukać Alana. Lauren prosiła, żeby przekazała mu pewną wiadomość.
Alan zobaczył Adrienne w połowie korytarza i wyszedł jej na spotkanie. Uściskali się, Adrienne szepnęła mu kilka słów pociechy i obiecała, że będzie pilnować Lauren przez cały czas jej pobytu w szpitalu.
Cozy Maitlin wreszcie się dobudził. Pił herbatę ze styropianowego kubka. Wyglądał świeżo, bo dzięki flirtowi z pielęgniarką dostał nową szczoteczkę do zębów, grzebień i maszynkę do golenia. Adrienne nie znała go. Jego świeży wygląd zrobił na niej wrażenie. Ona sama potrzebowała równie mało snu, co wampir i nie miała cierpliwości do ludzi, którzy więdną jak kwiaty, gdy tylko zapadnie zmrok.
Na dodatek zauważyła, że nie nosi obrączki, a ona była od niedawna wdową.
Upewniła się, że wszyscy będą jej słuchać i że detektyw Malloy nie poszedł za nią, i oznajmiła:
– Lauren prosiła, żebym wam powiedziała, że będzie bardziej szczera – to jej słowa – gdy znajdziecie Emmę. Człowiek, który ją uprowadził, chciał się dowiedzieć, gdzie jest Emma. Groził, że jeżeli powie cokolwiek policji, on upubliczni dysk. Alan, ty podobno wiesz, o co chodzi. Prosiła, żebym ci przypomniała, że masz zachować to dla siebie.
Alan skinął głową.
– Pani doktor, jak ona się czuje? – spytała Casey.
– Mam na imię Adriannie. – Uśmiechnęła się do Cozy’ego. Zwróciła się do Alana: – Nie wolno jej denerwować, tyle mogę wam powiedzieć. Wzrok jej się bardzo pogorszył. Już kiedyś miała podobne kłopoty, prawda?
– Raz, ale poważne.
– I wyleczono ją?
Właściwie tak.
– Mamy nadzieję, że jej wzrok wróci do normy tak jak przedtem. Chętnie bym z wami została i porozmawiała – zaryzykowała jeszcze jeden uśmiech pod adresem Cozy’ego – ale muszę zabrać Jonasa do domu i wrócić tu – spojrzała na zegarek – za trzy i pół godziny na operację. Przed operacją zajrzę do Lauren. – Już odchodziła, ale zatrzymała się jeszcze. – Alan, wracasz do domu? Może chcesz, żebym rano zajęła się Emily?
– Tak, proszę, Ren. Nie wiem, czy wrócę. Zresztą w takim śniegu nie zechce biegać. Mogłabyś zaprowadzić ją do pracowni? Lubi tam być, a nie znosi siedzieć sama w domu cały dzień. Wiesz, gdzie stoi jej jedzenie?
Adrienne skinęła głową.
– Alan, prześpij się trochę. Wyglądasz okropnie. Jonas rysuje ludzi, którzy wyglądają lepiej od ciebie, przecież nawet nie wie, którym końcem ołówka się posługiwać.
Gdy Adrienne biegła korytarzem po synka, Cozy kiwnął głową w jej kierunku i zapytał Alana, kim jest ta tajemnicza osoba.
– Cozy, nie teraz – powiedziała niecierpliwie Casey i spytała Alana, czy wie, gdzie jest Emma Spire.
– Znam faceta, z którym się spotyka. Mogę sprawdzić w jego domu. Tylko że nawet jeżeli jest u niego, to rozwiązuje tylko jeden problem. Bo Emma nie ma dysku, o którym mówiła Adrienne. I to właśnie jest najważniejsze. Ale nie sądzę, żeby była u tego faceta. Jest na niego zła o to, że dysk zginął.
– Jaki dysk? – spytała Casey. Alan zawahał się.
– To bardzo skomplikowane – odparł w końcu.
– Ty i Lauren bawicie się w grę „to bardzo skomplikowane”?
– Chodzi o to, że na dysku nagrano coś, czego Emma nie chce upublicznić.
– To zapis wideo?
– Niezupełnie.
– Audio?
– Niezupełnie.
– Alan, jestem zbyt zmęczona na zgadywankę.
– To nagranie cyfrowe, komputerowe – powiedział Alan, a potem przez co najmniej pięć minut usiłował wytłumaczyć doniosłość wynalazku Ethana Hana.
Cozy nic nie zrozumiał.
Ale Casey od razu pojęła, o co chodzi, i nareszcie zrozumiała, co Lauren miała na myśli, mówiąc o niekończącym się gwałcie.
– Naprawdę może to zrobić?
– Jeszcze nie. – Alan wzruszył ramionami. – Ale może wkrótce mu się to uda. Jest już blisko.
Casey przez chwilę stała w milczeniu, zastanawiając się, jakie to będzie miało konsekwencje dla Lauren.
– Przede wszystkim trzeba znaleźć Emmę Spire – zdecydowała w końcu. – Żebyśmy mieli z głowy przynajmniej jeden kłopot. Cozy, któreś z nas musi tu być, gdy Lauren się obudzi.
– Więc ty zostań. Lepiej, żeby miała przy sobie kogoś, komu ufa. Ja postaram się dowiedzieć czegoś więcej o tej młodej damie, której nikt nie może znaleźć, i o dysku. – Popatrzył na Alana. – Doktorze, ty jesteś wtajemniczony. Pojedziesz ze mną do tego mężczyzny, z którym Emma się spotyka, a po drodze jeszcze raz mi wytłumaczysz, dlaczego ten dysk jest tak cholernie ważny.
Burza przesunęła się na wschód i warstwa chmur nad Boulder zaczęła się przerzedzać. Na niebie widać już było tylko kosmate strzępy.
W drodze ze szpitala do mieszkania Ethana Hana przy Pearl Street Cozier Maitlin wydawał się niezbyt zainteresowany zaginionym dyskiem optycznym. Wolał przedstawić Alanowi swoją oryginalną opinią na temat obrony w sprawach o morderstwo.
– Chociaż może się to wydawać nieprawdopodobne, nie mamy w Boulder wielu morderstw czy usiłowań morderstw. W ostatnich czasach nie aresztowano za takie przestępstwo nikogo, kto mógłby sobie pozwolić na opłacenie adwokata. Czasami gdy najbardziej sobie pobłażam, a gdyby była tutaj Erin, powiedziałaby ci, że pod tym względem jestem mistrzem olimpijskim, uważam, że to woła o pomstę do nieba, bo wielkie sprawy powodują, że moja adwokacka krew zaczyna szybciej krążyć. Za nic nie chciałbym stracić takiej sprawy.
Читать дальше