– Pani Spire, pytano panią… – wtrącił oskarżyciel.
Emma spojrzała na sędziego.
– Zemsta jest złem. Tego człowieka trzeba odizolować od społeczeństwa na zawsze. I o to was proszę. Zabijając… w imieniu mojego ojca… przekreślicie jego dzieło i pogłębicie moją rozpacz.
Gdy prokurator szukał odpowiednich słów, Emma powiedziała:
– Nie mam nic więcej do dodania.
W ciągu następnego roku Emma powoli próbowała wyjść z żałoby, ale nigdy nie kryła się przed ludźmi. Pisano o niej w czasopismach krajowych, mówiono w plotkarskich audycjach telewizyjnych. Pozwoliła całemu światu obserwować swój wyjazd do Los Angeles, a potem rozwijający się romans z młodym aktorem Pikiem Hackneyem. Stała się częścią hollywoodzkiej sceny. Nigdy jednak nie sprawiała wrażenia, że pragnie, by świat ją obserwował. Ta powściągliwość tylko przydawała jej blasku.
Media narobiły dużo szumu wokół jej zaręczyn z Hackneyem. Potem, gdy świat szykował się na ceremonię ślubną, porzuciła go przed ołtarzem.
– Czułam się zagubiona – mówiła do Jane Pauley, gdy tydzień później przyjechała do Boulder i zamieszkała w domu dziadków. – Hollywood było narkotykiem, który pomógł mi się pozbierać. I chociaż myślałam, że kocham Pica, obawiam się, że on także stał się narkotykiem, rozrywką. To moja wina. Teraz zamierzam skończyć studia prawnicze. Chcę żyć tak, jak żyłabym, gdyby ojciec nie został zamordowany. Mam nadzieję, że ludzie przebaczą mi błędy. I mam nadzieję, że Pico też mi przebaczy. Teraz chciałabym, żeby zostawiono mnie w spokoju. Nadszedł czas zostawić za sobą tamto życie.
– Jak ci się wydaje, co takiego jest w Emmie? – spytała Alana Lauren, gdy szykowali się do snu.
Alan nie wiedział, na ile poważne jest to pytanie.
– Magia. Ludzie przeglądają się w niej jak w lustrze – odparł.
– Nie. Chodzi mi o to, dlaczego jest taka wyjątkowa. Co w niej tak przyciąga innych. Sam widziałeś. W restauracji wszyscy wiedzieli, kim jest, przyglądali się jej.
Odkąd Lauren i Emma zaprzyjaźniły się, Alan nieraz rozmyślał nad fenomenem Emmy.
– Nie wydaje mi się, żeby to było aż tak skomplikowane. Myślę, że to zjawisko nazywane John-John.
– Co to takiego?
– Życie Emmy bardzo przypomina to, co przydarzyło się rodzinie Kennedych. Jej ojca zamordowano tak jak ojca Johna juniora. Ma elegancję i styl Jackie. Jest młoda, odważna, piękna i, jak sądzę, intuicyjnie rozumie swoją rolę.
– Co to za rola?
Myjąc zęby, Alan zastanawiał się, co powiedzieć.
– Przyjrzyj się jej. Jest tym wszystkim, czym ludzie chcieliby, żeby była. Jest córką, z której każdy rodzic byłby dumny, siostrą której można się zwierzać i ufać, kobietą, którą każdy mężczyzna bez wahania wybrałby na żonę i z chęcią przedstawiał przyjaciołom, albo na kochankę, którą wszędzie by się chwalił.
– Każdy mężczyzna? Alan uśmiechnął się.
– Uogólniasz.
– Mówisz, że jest słodkim kochaniem Ameryki?
– Tak. To księżniczka z bajki.
Lauren zastanawiała się nad słowami Alana. Zdjęła podkoszulek, położyła się i odwróciła w jego stronę. Wreszcie spytała:
– A co sądzisz o Ethanie Hanie?
– Niewiele o nim wiem. Jego ego jest wielkie jak Ohio. Ale dziś nie widział nic poza Emmą. My byliśmy zaledwie mglistym tłem. A ty co o nim myślisz?
– Gdyby był adwokatem, nie chciałabym spotkać się z nim w sądzie – odparła, ugniatając poduszkę.
– Czy to komplement? Lauren roześmiała się.
– Nie jestem pewna.
Lauren i Alan spotkali się po raz pierwszy z parą, jaką już byli Emma i Ethan, niecałe dwa tygodnie po meczu. Ethan zaprosił ich do siebie na kolację. Mieszkał w budynku Citizens National Bank niedaleko Downtawn Boulder Mail. Kolacja miała być w niedzielę, a zaproszenie przyszło dopiero w piątek. Oprócz zaproszenia posłaniec przyniósł również wielki bukiet kwiatów i kartkę od Emmy, na której napisane było tylko: „Proszę, przyjdźcie”.
Dianę i Raoul Estevezowie też zostali zaproszeni. Lauren i Alan umówili się z nimi na drinka w centrum, zanim pójdą razem do Hana. W barze Raoul powiedział, że przyjdą również ludzie inwestujący w BiModal, między innymi wspólnik Ethana Thomas Morgan, którego Raoul opisał jako człowieka bardziej zainteresowanego pieniędzmi niż nowymi technologiami.
Do domu Ethana poszli pieszo. Pod nogami szeleściły im suche liście, drzewa były już prawie nagie, czuli chłód zapowiadający rychłe nadejście jesieni. Lauren mówiła o zdumiewających zmianach, jakie zaszły w Emmie, odkąd poznała Ethana.
– Daję wam słowo, że była obojętna wobec mężczyzn o niebo przystojniejszych i sympatyczniejszych niż Ethan. Znacie Anthony’ego Tiptona z mojego biura?
– Ten ze zgrabnym tyłeczkiem? Przystojniak. – spytała Dianę.
– Ten ze zgrabnym tyłeczkiem. Spławiła go.
– Nic dziwnego – zauważyła Dianę. – Wygląda jak reklama niewierności. Ale jeżeli Emma była w stanie porzucić przed ołtarzem takiego faceta jak Pico Hackney, ma silniejszy charakter niż ja.
Raoul znacząco zakaszlał.
Dianę próbowała wyjaśnić sobie i innym, dlaczego Emma woli Ethana od Tiptona i Pica Hackneya:
– Może pociąga ją umysł Ethana albo jego osobowość?
Alan nie potrafił stwierdzić, czy Dianę jest sarkastyczna, czy nie.
– Ethan jest egzotyczny. Może Emmę pociąga egzotyka? – Lauren myślała na głos.
Alan uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że jego żona uwielbia wszystko, co egzotyczne. On sam miał inną teorię na temat Emmy i Ethana, jeszcze nie do końca przemyślaną, ale podejrzewał, że obie kobiety nie dotarły do sedna sprawy. Jego zdaniem Emma wybierała sobie mężczyzn mających władzę i wpływy. Ich zgrabne tyłeczki i umysłowość były sprawą drugorzędną.
– Ethan to jeden z niewielu ludzi w tym mieście, którzy jej dorównują, a ona lubi umawiać się z równymi sobie – powiedział. – Jeżeli ta znajomość potrwa, staną się prawdziwie potężną parą.
– Jak Raoul i ja – zauważyła Dianę.
– Niezupełnie – sprzeciwił się Alan.
– Raczej jak Ted Turner i Jane Fonda albo Arnold Schwarzenegger i Maria Shriver?
– Tak. Myślę, że właśnie na tym polega przyciąganie. Nie dziwne, że Emma czuje się lepiej z mężczyzną, który również doświadczył ludzkiego wścibstwa.
Dianę spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Nie podoba ci się moja teoria? – spytał.
– Jest zbyt skomplikowana. Ja widzę prostsze wyjaśnienie.
– Mianowicie?
– Założyłabym się, że Ethan ma gładką, miłą w dotyku skórę, a poza tym wygląda tak, jakby był cholernie dobry w łóżku.
– Który to dom Raoul?
Raoul sprawiał wrażenie, jakby nie usłyszał pytania, więc Dianę odpowiedziała zamiast niego.
– Tamten w stylu macho, widzicie ten stary budynek banku z kolumnami, tam, przy końcu Mail.
Przez resztę drogi rozmawiali niewiele, rozkoszując się ostatnimi dniami lata i spokojem tego niedzielnego popołudnia.
– To tu – powiedział wreszcie Raoul, wprowadzając ich przez szklane drzwi do imponującego gmachu.
Reprezentacyjnymi schodami weszli na piętro, gdzie stanęli przed zamkniętymi drzwiami przeciwpożarowymi, przy których zainstalowany był domofon. Raoul nacisnął guzik, ale brzęczyk się nie włączył. Otworzył więc drzwi własnymi kluczami i wpuścił ich do holu. Tam zobaczyli następne schody.
– Zawsze myślałam, że tu są wyłącznie magazyny i biura – powiedziała Dianę.
– Do niedawna chyba tak było – odparła Lauren. – Teraz na tyłach domu Ethan urządził sobie niewielkie mieszkanie. Emma powiedziała mi, że wynajął całe drugie piętro. Ma tam pracownie komputerowe i laboratorium.
Читать дальше