Nikt nie wyszedł im na spotkanie. Z podestu drugiego piętra zobaczyli mały hol prowadzący do przestronnego pokoju z wielkimi oknami wychodzącymi na północ. Prawie całą podłogę z czerwonego dębu przykrywał perski dywan. Jedyne umeblowanie stanowiło kilkanaście krzeseł przypominających leżaki, które kolorem pasowały do dywanu.
– Ciekawy wystrój – zauważyła Lauren.
– Ładny dywan – pochwalił Alan. Znał się na dywanach, bo jego była żona miała na ich punkcie bzika.
Szkoda, że włożyłam spódniczkę – jęknęła Dianę. Wyobraziła sobie, jak trudno będzie wstać z takiego krzesła. Nagle pokój wypełniła muzyka.
– Hootie i Blowfish – powiedział z lekkim niesmakiem Raoul, który znał się na każdej muzyce.
W drzwiach naprzeciwko okien stanął Ethan Han. Zawsze skąpił uśmiechu i tym razem też się nie uśmiechał. Wyciągnął ręce do przodu jak pastor przynaglający zgromadzenie do powstania z miejsc i przyłączenia się do modlitwy.
– Proszę dalej – powiedział.
Poszli za nim krótkim korytarzykiem do pokoju, który wyglądał, jakby odbywała się tu wyprzedaż sprzętu Hewlett Packarda. Sto lat temu, gdy budowano siedzibę banku, w modzie były imponujące gmachy, z pokojami wysokimi na ponad trzy metry i sufitami zdobionymi sztukaterią. Dawno temu pomalowano ściany na kolor ochry, teraz jednak farba wyblakła, były więc jedynie nieciekawe i uroczyste.
Pod dwiema ścianami stały długie blaty, zastawione elektroniką. Stronę wschodnią przeznaczono na komputery. Cztery dwudziestocalowe monitory błyskały wygaszaczami ekranu. Zostały rozstawione w równej odległości od siebie. Procesorów, napędów, dodatkowych pamięci, klawiatur, myszy, skanerów i drukarek było tam tyle, że wystarczyłoby ich dla kilkunastu zwykłych laboratoriów.
Na drugim blacie stały instrumenty medyczne, mikroskopy, oscyloskopy i co najmniej setka kolorowych pudełek pełnych elektronicznych drobiazgów.
Pośrodku pokoju ludzie z firmy kateringowej ustawili duży okrągły stół, przykryty obrusem w kolorze jesiennych liści.
Kelnerka w białej bluzce, czarnej spódniczce i kamizelce wzięła od gości płaszcze i przyjęła zamówienia na drinki.
W pobliżu stołu stały cztery osoby, dwóch mężczyzn i dwie kobiety – wszyscy już zaopatrzeni w kieliszki z winem. Szybko obrzucili spojrzeniem nowo przybyłych i wrócili do rozmowy. Jeden mężczyzna nosił sportową marynarkę i krawat, drugi lnianą koszulę ze stójką. Kobiety też ubrały się każda inaczej: jedna miała kombinezon z denimu, druga szmizjerkę w paski.
Wspólnik Hana Thomas Morgan stał daleko, tyłem do wszystkich, i wypisywał coś na jednej z licznych klawiatur. Odwrócił się, żeby przywitać nowych gości. Han skinął do niego ręką.
– J.P, chodź do nas. Zapoznam cię z moimi przyjaciółmi.
Thomas Morgan zapamiętał to, co zapisywał, i włączył z powrotem wygaszacz ekranu. Włożył ręce do kieszeni i długim krokiem podszedł do towarzystwa. Morgan był wysoki i szczupły, jego kręcone gęste włosy na czubku głowy tworzyły coś na kształt czapki, a po bokach były krótko przycięte. To uczesanie sprawiało, że jego głowa wydawała się za długa i za wąska. Wyglądała jak totem.
Morgan uroczyście skinął głową Raoulowi. Ethan przedstawił mu pozostałych gości:
– To żona Raoula, Dianę, a to przyjaciółka Emmy, Lauren i jej mąż… Alan, prawda? Poznajcie wszyscy Thomasa Morgana. Mówimy na niego J.P.
Alan zaczekał, aż Morgan podejdzie do niego, i dopiero wtedy wyciągnął rękę. Morgan nadal trzymał ręce w kieszeniach. Patrzył na wyciągniętą rękę Alana, jakby to była pozaziemska forma życia. Wreszcie powiedział:
– Nie uznaję podawania ręki.
Alan mruknął w duchu: Oho, rdzenny mieszkaniec Boulder, a na głos spytał:
– Dlaczego mówią na pana J.P? Jest pan krewnym J.P. Morgana?
– W żadnym wypadku – powiedział Ethan z kamienną twarzą. – Jedyne, co mają ze sobą wspólnego, to miłość do pieniędzy. Thomas ma na drugie Skąpstwo.
W tej chwili do pokoju weszła Emma.
Jej uśmiech. To musi być to. Wszyscy ją kochają właśnie za ten uśmiech. Alan czuł, że znalazł wreszcie brakujący składnik uroku Emmy. Dopóki się nie uśmiechnęła, była zaledwie ładna. Ale gdy się uśmiechała, stawała się piękna. Skoro jej uśmiech był w stanie rozjaśnić ten wielki zimny pokój, mógł każdemu poprawić nastrój, dodać pewność siebie, nieśmiałym, oczarować ponuraków i babcie.
Ubrana była w aż za skromną sukienkę, gęste kasztanowe włosy nosiła rozpuszczone. Jedyną ozdobą były błyszczące kolczyki. Powiedziała kiedyś Lauren, że dostała je od Ethana na drugiej randce – był to pierwszy prezent od niego. Wykonano je z procesorów Pentium 100 MHz.
Emma zatrzymała się pośrodku pokoju, przywitała z dwoma małżeństwami stojącymi obok stołu i podeszła do nowo przybyłych. Gdy już pozdrowiła wszystkich, przytuliła się do ramienia Ethana, jakby to była kołyska, do której tęskniła przez całe życie.
W jej obecności Ethan pozbył się sztywności. Emma wiedziała, jak rozmawiać ze wszystkimi, a oni szybko zdali sobie sprawę, że nawet jeżeli tego nie chcą, obserwują każdy jej ruch.
Alan doszedł do wniosku, że nie przypatruje jej się dlatego, że jest sławna. Patrzył na nią, bo ma w sobie to coś, co uczyniło ją sławną.
Firma obsługująca przyjęcie stanęła na wysokości zadania. Dania były smaczne, a kelnerki sprawne. Grali Hootie i Blowfish, a także Subdues i Big Head Todd. Raoulowi spadł ciężar z serca: nie podano mięsa.
Okazało się, że małżeństwa, które przyszły wcześniej, to najwięksi inwestorzy BiModal. Żona Kennetha, Georgia, stała na czele konsorcjum kapitałowego. Druga para, Pete i Pat, już włożyli w BiModal trzy miliony, a teraz „poważnie zastanawiali się nad jeszcze większą sumą”.
J.P., jedyna osoba przy stole bez pary, odzywał się tylko wtedy, gdy Ethan prosił, żeby coś wyjaśnił. Cały czas siedział nienaturalnie wyprostowany. Gdy skończono z przystawkami, na wyraźną prośbę Ethana przedstawił zebranym sytuację finansową BiModalu.
– Wydajemy obecnie około dwustu dwudziestu tysięcy na miesiąc. To więcej, niż wynoszą zyski. Ale zyski były w zeszłym roku o sześć procent wyższe, niż przewidywaliśmy. Problem w tym, że nasza bieżąca produkcja nie jest w stanie sfinansować prac badawczo-rozwojowych nad urządzeniami, które wejdą na taśmę w ciągu półtora roku do trzech lat. Pakujemy wielkie pieniądze przede wszystkim w badania nad sztuczną siatkówką. Zjadają całe nasze rezerwy finansowe. Raoul – skinął głową w stronę Raoula, który uśmiechnął się znad kieliszka – zgodził się dołączyć do zarządu i spróbować ograniczyć nasze wydatki. Doświadczenie specjalisty od obniżania kosztów badań i przyspieszania wdrożeń jest tym, czego najbardziej potrzebujemy. Wszyscy znacie jego osiągnięcia. – Morgan zerknął na Ethana i Emmę.
– Mogę zapytać, czym jest sztuczna siatkówka? – odezwała się Lauren.
Ethan delikatnie wytarł usta serwetką i dopiero potem odpowiedział:
– Chodzi o praktyczne zastosowanie w ludzkim oku elektronicznego przetwornika obrazu. Wkrótce… będziemy mogli wszczepiać maleńkie elektroniczne urządzenie z tyłu gałki ocznej osoby, która cierpi na ślepotę spowodowaną chorobami siatkówki. Ten czip zastąpi uszkodzoną siatkówkę. Będzie przetwarzał sygnały świetlne w impulsy elektryczne i przekazywał je do nerwu wzrokowego, a mózg odczyta je jako obrazy, które się widzi.
– Naprawdę uda się wam to osiągnąć? – spytała Dianę.
– Jesteśmy blisko. – Ethan uśmiechnął się. – Prawda, J.P.?
Читать дальше