Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kolekcjoner Kości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kolekcjoner Kości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lincoln Rhyme to jeden z najwybitniejszych kryminalistyków na świecie. Od czasu tragicznego wypadku jest sparaliżowany od szyi w dół. Przykuty do łóżka planuje samobójstwo, gdy od swojego dawnego partnera z policji otrzymuje propozycję, której nie może odrzucić…
Kolekcjoner Kości – morderca i porywacz mający obsesję na punkcie starego Nowego Jorku – zostawia wskazówki, które tylko Lincoln Rhyme może odszyfrować. W wyznaczonym czasie, dzielącym od śmierci kolejne ofiary, Lincoln Rhyme i Amelia Sachs – policjantka, która jest jego rękami i nogami – starają się znaleźć miejsca ukrycia porwanych, korzystając ze wskazówek podrzuconych przez Kolekcjonera Kości.
Powoli kryminalistyk zawęża krąg poszukiwań wokół porywacza. Jednak okazuje się, że Kolekcjoner Kości ma swoje plany i zaciska pętlę wokół Lincolna Rhyme'a…

Kolekcjoner Kości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kolekcjoner Kości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie, nie uśmiecham się.

– Więc co masz? – Dellray ścisnął filtr papierosa, którego włożył za ucho.

– To zajmuje dużo czasu. – Scruff, niski mężczyzna, przygładził przetłuszczone włosy.

– Ale ty nie masz czasu… Czas jest cenny, czas ucieka. A ty nie masz czasu…

Dellray włożył ogromną dłoń pod stolik, na którym stały dwie kawy. Ścisnął udo Scruffa, aż ten jęknął.

Sześć miesięcy temu ten niski, chudy facet został zatrzymany, gdy usiłował sprzedać karabinki M-16 dwóm członkom organizacji prawicowej, którzy okazali się agentami BATF.

Służbom federalnym nie chodziło oczywiście o Scruffa. Był tylko pionkiem. Chciano tylko się dowiedzieć, kto dostarcza broń. A gdy nie dało się wydobyć od Scruffa zbyt wielu informacji, przekazano go Dellrayowi: najlepszemu specjaliście od pracy z informatorami. Jednak do tej pory Scruff tylko irytował agenta – nie miał żadnych informacji, nie znał szyfrów, nic nie wiedział.

– Unikniesz oskarżenia, jeśli dostarczysz nam coś ślicznego i cennego. Taka jest umowa.

– Wszystko powiedziałem. Nie mam dla was nic nowego. Przynajmniej teraz.

– Nieprawda, nieprawda. Coś ukrywasz. Masz to wypisane na gębie. Coś wiesz.

Przed barem, z piskiem hamulców, zatrzymał się autobus. Wysiadł z niego tłum Pakistańczyków.

– Pieprzona konferencja ONZ – mruknął Scruff. – Po co oni, do cholery, tutaj przyjechali. Miasto jest zapchane. Sami cudzoziemcy.

– Pieprzona konferencja? Ty pokurczu, głupi złamasie – warknął Dellray. – Co masz przeciw pokojowi na świecie?

– Nic.

– Powiedz mi teraz coś dobrego.

– Nic nie wiem.

– Z kim tutaj rozmawiałeś? – Dellray uśmiechnął się demonicznie. – Jestem jak kameleon. Potrafię się śmiać i być szczęśliwy, ale potrafię też być zły i okrutny.

– Nie, nie – piszczał Scruff. – Cholera, to boli. Przestań.

Kelner zaczął patrzeć na nich, ale krótkie spojrzenie Dellraya skłoniło go, aby ponownie zajął się polerowaniem czyściutkich szklanek.

– Dobrze, może coś wiem. Ale potrzebuję pomocy. Potrzebuję…

– Czas się kończy…

– Pieprzę cię. Słyszysz?

– Dialog jak z filmu – fuknął Dellray. – Spotyka się w końcu zły i dobry charakter. Stallone i ktoś tam. To jedynie, co mają do powiedzenia: „Pieprzę cię”, „Nie, to ja cię pieprzę”, „Nie, to ja…”. Miałeś mi powiedzieć coś użytecznego. Zależy nam na tej informacji. Nam obu…

Wpatrywał się w Scruffa, aż ten zaczął mówić.

– Okay, powiem ci. Wierzę ci, facet. Bo ty…

– Dobra. Co masz?

– Rozmawiałem z Jackiem. Znasz go?

– Znam Jackiego.

– To on mi powiedział.

– Co ci powiedział?

– Powiedział mi, że słyszał, że ktoś lub coś przyleci lub odleci w tym tygodniu z lotniska.

– Co przyleci lub odleci? Karabinki M-16?

– Nie wiem więcej. Mówię tylko, co Jackie…

– Ci powiedział.

– Właśnie. Ale ogólnie. – Scruff spojrzał dużymi, brązowymi oczami na Dellraya. – Czy mógłbym cię okłamać?

– Szanuj swoją godność – ostrzegł go agent poważnym głosem, wymierzając palec w jego pierś. – I co z lotniskami? Które? Kennedy’ego? La Guardia?

– Nie wiem. Ktoś będzie na lotnisku. Ktoś bardzo niebezpieczny.

– Nazwisko…

– Nie znam nazwiska.

– Gdzie jest Jackie?

– Nie wiem. Chyba w Afryce Południowej. A może w Liberii.

– I co to wszystko znaczy? – Dellray znów ścisnął filtr papierosa.

– Przypuszczam, że nie chodzi o przerzut.

– Przypuszczasz.

Scruff skulił się ze strachu, ale Dellray nie zamierzał się nad nim więcej znęcać. Słyszał tylko dzwonek ostrzegawczy. Jackie – handlarz broni, który znany jest FBI od roku – mógł słyszeć coś od jednego ze swoich klientów – najemnika w Afryce lub członka organizacji prawicowej – o zamachu terrorystycznym na lotnisku. Dellray zwykle nie interesował się takimi sprawami, z wyjątkiem ostatniego porwania na lotnisku Kennedy’ego. Jednak tym zajmowała się nowojorska policja. Pomyślał o wydarzeniach w czasie konferencji UNESCO w Londynie.

– Nic więcej ci nie powiedział?

– Nie. Nic więcej. Jestem głodny. Może coś zjemy?

– Pamiętasz, co ci mówiłem o godności? Przestań jęczeć. – Dellray wstał. – Muszę zadzwonić.

Furgonetka zatrzymała się na Ulicy Sześćdziesiątej. Sachs wzięła walizkę ze sprzętem, PoliLight i dużą dwunastowoltową lampę.

– Zdążyliście w porę? – zapytała policjantów z oddziału specjalnego. – Nic się jej nie stało?

Nikt nie odpowiedział. Usłyszała krzyki.

– Co się dzieje? – mruknęła, biegnąc w stronę dużych drzwi, wyważonych przez oddział specjalny. Za drzwiami znajdował się podjazd prowadzący pod zniszczony budynek z czerwonej cegły. – Ciągle tam jest?

– Tak.

– Dlaczego? – zapytała zszokowana Amelia Sachs.

– Powiedzieli nam, żebyśmy nie wchodzili.

– Nie wchodzili? Ona krzyczy! Nie słyszycie?!

– Oni kazali czekać na panią – odezwał się policjant.

Oni. Nie, to nie byli oni. Lincoln Rhyme. Ten skurwysyn.

– My mieliśmy ją znaleźć – dodał policjant – a pani ma wejść do środka.

Włączyła nadajnik.

– Rhyme! – warknęła. – Jesteś tam?

Cisza… Cholerny tchórz.

Nie myśleć o śmierci… Skurwysyn. Była bardziej wściekła niż kilka minut temu, gdy zbiegała po schodach.

Obejrzała się i zobaczyła lekarza stojącego przy karetce.

– Niech pan idzie ze mną.

Ruszył w jej kierunku, ale zobaczył, że wyciągnęła broń i zatrzymał się.

– Później – powiedział. – Nie muszę wchodzić do środka, dopóki miejsce nie jest bezpieczne.

– Teraz! Idziemy! – Odwróciła się i lekarz mógł zobaczyć broń w całej okazałości. Wykrzywił usta i podążył za nią.

Z podziemi dochodziły krzyki.

Aaa. Hilfe! – A po nich szloch.

Jezus Maria. Sachs zaczęła biec w kierunku wejścia.

Słyszała głos Rhyme’a: Jesteś przestępcą, Amelio. O czym myślisz?

Znikaj, rzuciła w duchu.

Ale Lincoln Rhyme nie chciał zniknąć.

Jesteś mordercą i porywaczem, Amelio. W jaki sposób będziesz się poruszała, czego będziesz dotykała?

Zapomnij o tym! Zamierzam ją uratować. Do diabła z miejscem przestępstwa.

– Mein Gott! Proooszę! Niech ktoś mi pomoże! Proooszę!

Idź! – krzyknęła do siebie. Biegnij! Nie ma go tutaj. Jesteś bezpieczna. Znajdź ją, dalej…

Przyspieszyła. Jej pas szczękał, gdy biegła. Zatrzymała się na końcu tunelu. Zaczęła się zastanawiać. Nie mogła podjąć decyzji.

– Do cholery – burknęła. Postawiła walizkę i otworzyła ją. – Jak się nazywasz? – zapytała lekarza.

– Tad Walsh – odparł zaniepokojony młody lekarz. – Co się stało? – Patrzył w mrok.

– Aaa… Bitte, helfen Się mir!

– Osłaniaj mnie – wyszeptała Sachs.

– Osłaniać? Proszę poczekać. Nie wiem, jak to się robi.

– Potrzymaj pistolet, dobrze?

– Od czego mam panią osłaniać?

Podała mu pistolet i uklękła.

– Bądź ostrożny. Ubezpieczaj mnie.

Wyjęła dwie gumowe taśmy i owinęła nimi buty. Gdy wzięła pistolet z ręki lekarza, kazała mu zrobić to samo.

Trzęsącymi się rękami owijał buty.

– Myślę…

– Cicho. On ciągle może tu być.

– Proszę pani, proszę poczekać – wyszeptał. – To nie należy do moich obowiązków.

– Do moich także. Weź reflektor. – Podała mu reflektor i akumulator.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kolekcjoner Kości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kolekcjoner Kości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Stone Monkey
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Kolekcjoner Kości»

Обсуждение, отзывы о книге «Kolekcjoner Kości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x