Aricia z ciężkim sercem wyłożył na ten cel kolejne sto tysięcy dolarów, poprzysiągł sobie jednak w duchu, że nie wyda więcej ani centa. Utopił już w poszukiwaniach prawie dwa miliony, musiał się więc opamiętać, póki jeszcze cokolwiek mu zostało. Towarzystwa Northern Case Mutual i Monarch-Sierra, które do tej pory wspomagały jego wysiłki, teraz całkowicie się wycofały. Zostawało jedynie liczyć na to, że agenci federalni, uszczęśliwieni obszernymi zeznaniami Stephano, dadzą im na razie spokój, przez co Guy zyska sposobność pojmania dziewczyny.
Osmar i jego chłopcy wciąż krążyli po ulicach Rio, bez przerwy obserwując wybrane miejsca. Gdyby więc prawniczka wróciła do Brazylii, powinna wpaść im w ręce. Co prawda Osmar musiał w tym celu zatrudnić wielu dodatkowych agentów, ale na szczęście byli oni znacznie mniej kosztowni od swych amerykańskich kolegów.
* * *
Powrót na południowe wybrzeże wywołał z pamięci Benny’ego Aricii przykre wspomnienia. Przeniósł się tutaj w roku 1985 jako przedstawiciel kierownictwa spółki Platt & Rockland Industries, prawdziwie mamuciego koncernu, w którym przez dwadzieścia lat pełnił rolę fachowca naprawiającego błędy innych. Jednym z najbardziej dochodowych oddziałów firmy była wówczas stocznia New Coastal Shipyards z Pascagoula, mieszcząca się w pół drogi między Biloxi a Mobile. Uzyskała ona właśnie olbrzymi, wart dwanaście miliardów kontrakt z dowództwa marynarki wojennej na budowę czterech nuklearnych okrętów podwodnych klasy „Expedition”. I ktoś z zarządu spółki zadecydował, że Benny’emu przydałoby się stałe miejsce zamieszkania.
Wychował się w New Jersey, studiował w Bostonie, a ponieważ mierzył bardzo wysoko, pracę w najdalszym zakątku stanu Missisipi potraktował jak zesłanie. Nie umiał się tu znaleźć. Po dwóch latach pobytu w Biloxi odeszła od niego żona.
Firma Platt & Rockland była podówczas spółką skarbu państwa, z majątkiem akcyjnym wycenianym na dwadzieścia jeden miliardów dolarów. Zatrudniała osiemdziesiąt tysięcy robotników i podzielona była na trzydzieści sześć oddziałów, mających swoje zakłady w stu trzech krajach świata. Zajmowała się niemal wszystkim, od urządzania pomieszczeń biurowych, poprzez wyrąb lasów, produkcję tysięcy różnych artykułów rynkowych, sprzedaż polis ubezpieczeniowych, wydobycie gazu ziemnego, morski transport kontenerowy, rafinację miedzi, aż po budowę atomowych okrętów podwodnych. W rzeczywistości były to setki bardzo luźno powiązanych ze sobą przedsiębiorstw, gdzie – jak to zazwyczaj bywa – nie wiedziała lewica, czym się zajmuje prawica. Ważne były jedynie gigantyczne zyski, którymi mógł się szczycić zarząd spółki.
Benny zaś marzył o uzyskaniu daleko posuniętej autonomii, wyprzedaniu starego parku maszynowego i poczynieniu rozległych inwestycji. Miał wręcz chorobliwą ambicję i wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzieli, iż marzy mu się najwyższe stanowisko w zarządzie spółki.
Dlatego też przeniesienie do Biloxi uznał za kiepski żart, zepchnięcie na boczny tor wyreżyserowane przez jego wrogów z kierownictwa firmy. Nie w smak mu była realizacja rządowego kontraktu, z pogardą odnosił się do wojskowych tajemnic, waszyngtońskich biurokratów i ważniaków z Pentagonu. Mierziło go żółwie tempo, w jakim powstawały zamówione łodzie podwodne.
W roku 1988 wystąpił o przeniesienie, lecz jego prośba została odrzucona. A rok później pojawiły się plotki o znacznych przekroczeniach kosztów budowy okrętów powstających w ramach projektu „Expedition”. Prace wstrzymano, w stoczni New Coastal Shipyards zaroiło się od różnorodnych komisji rządowych i wojskowych. Benny’emu grunt zaczął się palić pod nogami.
Tymczasem firma Platt & Rockland znana była z zawyżania kosztów, fałszowania rachunków oraz innych machinacji finansowych w ramach kontraktów dla przemysłu zbrojeniowego. Ilekroć tego typu oszustwa wychodziły na jaw, zarząd spółki natychmiast zwalniał winnych, po czym przystępował do negocjacji z Pentagonem na temat nowych warunków umowy.
Benny nawiązał kontakt z miejscowym adwokatem, Charlesem Boganem, najstarszym ze wspólników firmy, w której pracował również Patrick Lanigan. Bliski kuzyn Bogana był natomiast senatorem stanu Missisipi, przewodniczył senackiej podkomisji zatwierdzającej wydatki wojskowe i cieszył się olbrzymim poparciem najwyższego dowództwa sił zbrojnych.
Ponadto promotor pracy dyplomowej Bogana pełnił obecnie stanowisko sędziego federalnego, toteż kancelaria miała powiązania z lokalnymi politykami. Aricia doskonale o tym wiedział i właśnie dlatego wybrał Bogana.
Ustawa antymalwersacyjna, zwana niekiedy pogardliwie prawem donosicieli, uchwalona została przez Kongres specjalnie w celu zachęty do ujawniania nadużyć w przedsiębiorstwach realizujących zlecenia rządowe. Benny szczegółowo się z nią zapoznał, zasięgnął nawet opinii radcy prawnego, zanim przedstawił swą sprawę Boganowi.
Oznajmił mu, iż może udowodnić, że w ramach wykonywania projektu „Expedition” spółka Platt & Rockland zawyżyła koszty budowy okrętów o jakieś sześćset milionów dolarów. Nie ukrywał też, że sytuacja stała się dla niego nieprzyjemna, a nie zamierza odejść z pracy jako nieudacznik. Doskonale wiedział, iż ujawniając malwersacje zarządu, jednocześnie zamyka sobie furtkę do znalezienia jakiegokolwiek innego równorzędnego stanowiska. Nie miał złudzeń, że kierownictwo spółki wystawi mu wilczy bilet. Skoro więc miał się znaleźć na czarnej liście i zapomnieć o dalszej karierze w przemyśle maszynowym, chciał maksymalnie wykorzystać otwierające się przed nim możliwości.
A w myśl przepisów ustawy człowiek ujawniający aferę finansową mógł uzyskać nawet piętnaście procent sumy, jaką utracił rząd na skutek malwersacji. Aricia dysponował pełną dokumentacją, pomoc adwokata potrzebna mu była jedynie do tego, by wywalczyć owe piętnaście procent sumy.
Bogan bez wahania najął różnorodnych konsultantów, żeby sprawdzili owe setki dokumentów, które Aricia zaczął kopiować w biurach New Coastal Shipyards. Szybko wyszły na jaw mechanizmy gigantycznego oszustwa, które wbrew pozorom wcale nie było tak skomplikowane. Kierownictwo spółki stosowało powszechnie znane metody: wielokrotnie nabywało te same materiały, zawyżało ceny, powielało rachunki. Niemniej o podobnych praktykach wiedzieli wyłącznie przedstawiciele ścisłego kierownictwa. Aricia utrzymywał, że tylko przypadkiem natknął się na trop afery.
Pospiesznie przygotowano dowody i we wrześniu 1990 roku adwokaci wystąpili do sądu z pozwem, oskarżając zarząd spółki Platt & Rockland o defraudację sześciuset milionów dolarów. Benny złożył wymówienie tego samego dnia, kiedy wpłynął pozew.
Adwokaci bardzo starannie przygotowywali się do rozprawy, tymczasem kuzyn Bogana podniósł szum w senackiej podkomisji. Znacznie wcześniej został przygotowany do odegrania właściwej roli, z oczywistych względów nadając bulwersującej sprawie niezwykłą wagę. Wszyscy mieli się na tym nieźle wzbogacić. Kancelaria adwokacka zażądała standardowego honorarium w wysokości trzeciej części wywalczonego odszkodowania, czyli od piętnastu procent z sześciuset milionów dolarów. Nikt nie wiedział, ile z tego miało wpłynąć na konto senatora.
Bogan umyślnie rozpuścił informacje wśród przedstawicieli miejscowej prasy, natomiast jego kuzyn uczynił to samo w Waszyngtonie. Zarząd spółki Platt & Rockland znalazł się niespodziewanie pod ostrzałem. Wycofała się część kontrahentów, zerwano niektóre umowy, akcjonariusze poczuli się zagrożeni. Niemal natychmiast kilkanaście osób z kierownictwa New Coastal Shipyards znalazło się na bruku, zapowiadano dalsze zwolnienia.
Читать дальше