Brinkerhoff kiwnął głową. To był jeden z największych sukcesów Strathmore’a. Komandor odczytał przechwycony list za pomocą TRANSLATORA i odkrył spisek terrorystów, którzy podłożyli bombę w hebrajskiej szkole w Los Angeles. Rozszyfrował wiadomość zaledwie dwanaście minut przed wybuchem. Dzięki szybkiej akcji telefonicznej udało się uratować życie trzystu dzieci.
– Wiedz więc również – Midge niepotrzebnie ściszyła głos – że według Jabby Strathmore przechwycił wiadomość sześć godzin przed zaplanowanym wybuchem.
– Ale… – Brinkerhoff otworzył usta ze zdumienia. – Dlaczego czekał…
– Ponieważ nie mógł użyć TRANSLATORA do złamania szyfru. Próbował, ale plik nie przechodził przez filtr. Wiadomość została zaszyfrowana za pomocą jakiegoś nowego algorytmu którego Gauntlet jeszcze nie rozpoznawał. Jabba potrzebował prawie sześciu godzin, by wprowadzić poprawki.
Brinkerhoff był wstrząśnięty.
– Strathmore się wściekł. Zażądał, by Jabba zainstalował program umożliwiający ominięcie „ścieżki zdrowia”, gdyby coś takiego zdarzyło się ponownie.
– Chryste – Brinkerhoff aż gwizdnął. – Nie miałem pojęcia. Ale co właściwie chcesz przez to powiedzieć? – dodał, patrząc na nią podejrzliwie.
– Moim zdaniem Strathmore wykorzystał dziś ten program… żeby wczytać plik, który został zablokowany.
– No i co? Do tego właśnie służy ten program, nieprawdaż?
– Ale nie wtedy, gdy plik zawiera wirusa – pokręciła głową Midge.
– Wirusa? – Brinkerhoff podskoczył. – Kto powiedział coś o wirusie?
– To jedyne wyjaśnienie – odrzekła. – Jabba twierdzi, że TRANSLATOR mógłby zajmować się jednym plikiem tak długo tylko wtedy, gdyby został zainfekowany wirusem.
– Chwileczkę! – przerwał jej Brinkerhoff, pokazując gestem sędziego sportowego, że czas minął. – Strathmore powiedział, że wszystko jest w porządku!
– Kłamał.
– Twierdzisz zatem, że Strathmore celowo wprowadził wirusa do komputera? – Brinkerhoff nie mógł tego pojąć.
– Nie – prychnęła Midge. – Nie twierdzę, iż on wiedział, że to wirus. Moim zdaniem dał się nabrać. – Brinkerhoff zaniemówił. Midge Milken najwyraźniej oszalała. – To wiele wyjaśnia – upierała się. – Na przykład, dlaczego tak długo siedzi w Krypto.
– Siedzi i infekuje wirusami własny komputer?
– Nie – odrzekła, wyraźnie urażona. – Próbuje zatrzeć ślady swojego błędu! Teraz nie może wyłączyć TRANSLATORA i odzyskać zasilania, ponieważ wirus zablokował procesory!
Brinkerhoff przewrócił oczami. Zdarzało się już w przeszłości że Midge wariowała, ale nigdy do takiego stopnia.
– Jabba nie wydaje się szczególnie zmartwiony – spróbował ją uspokoić.
– Jabba jest idiotą – syknęła.
Brinkerhoff był zdumiony. Nikt jeszcze nie nazwał Jabby idiotą – niektórzy uważali go za świnię, ale nikt nie wątpił w jego inteligencję.
– Wolisz zatem polegać na swojej kobiecej intuicji niż na kwalifikacjach Jabby, który specjalizuje się w ochronie komputerów?
Midge rzuciła mu ostre spojrzenie.
– Przepraszam. Odwołuję to. – Brinkerhoff uniósł ręce do góry. Pamiętał o jej niezwykłych zdolnościach wyczuwania zagrożeń. – Midge. Wiem, że nienawidzisz Strathmore’a, ale…
– To nie ma nic wspólnego ze Strathmore’em! – wykrzyknęła gorączkowo Midge. – Przede wszystkim musimy uzyskać potwierdzenie, że komandor rzeczywiście ominął „ścieżkę zdrowia”. Jeśli tak, zadzwonimy do dyrektora.
– Wspaniale – jęknął Brinkerhoff. – Zaraz zatelefonuję do Strathmore’a i poproszę go o własnoręcznie podpisane oświadczenie.
– Nie – odpowiedziała, nie zwracając uwagi na jego sarkazm. – Strathmore już raz nas dzisiaj okłamał. – Spojrzała badawczo na Brinkerhoffa. – Masz klucz do gabinetu Fontaine’a, prawda?
– Oczywiście. Jestem jego osobistym asystentem.
– Będę go potrzebowała.
– Midge, w żadnym razie nie wpuszczę cię do gabinetu Fontaine’a. – Brinkerhoff patrzył na nią z niedowierzaniem.
– Musisz! – krzyknęła. Odwróciła się i zaczęła stukać w klawiaturę. – Ściągam listę plików, które przetwarzał TRANSLATOR. Jeśli Strathmore ominął „ścieżkę zdrowia”, na liście będzie dowód.
– Co to ma wspólnego z gabinetem Fontaine’a?
– Listę można wydrukować tylko na drukarce w gabinecie dyrektora – wyjaśniła, patrząc na niego groźnie. – Dobrze o tym wiesz!
– Dlatego że lista jest utajniona!
– To sytuacja alarmowa. Muszę ją zobaczyć.
– Midge, uspokój się. – Brinkerhoff położył dłonie na jej ramionach. – Dobrze wiesz, że nie mogę…
Midge głośno prychnęła i odwróciła się w stronę monitora
– Sporządzam listę. Zamierzam wejść do gabinetu, wziąć wydruk i wyjść. Teraz daj mi klucz.
– Midge…
Skończyła stukać w klawiaturę i odwróciła się do niego.
– Chad, to potrwa trzydzieści sekund. Mam dla ciebie propozycję. Dajesz mi klucz. Jeśli Strathmore ominął filtr Gauntlet, dzwonimy do dyrektora. Jeśli się mylę, składam dymisję, a ty możesz spokojnie smarować marmoladą całą Carmen Huertę. – Spojrzała na niego złośliwie i wyciągnęła rękę. – Czekam.
Brinkerhoff kolejny raz pożałował, że poprosił ją o sprawdzenie raportu Krypto. Wbił wzrok w jej dłoń.
– Mówisz o tajnych informacjach w gabinecie dyrektora. Czy masz pojęcie, co się stanie, jeśli ktoś nas złapie?
– Dyrektor jest w Ameryce Południowej.
– Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. – Brinkerhoff skrzyżował ręce na piersiach i wyszedł z pokoju.
Midge odprowadziła go płonącym spojrzeniem.
– Och, możesz, możesz – szepnęła do siebie. Odwróciła się do Wielkiego Brata i otworzyła archiwum wideo.
Midge musi się z tym pogodzić, pocieszył się Brinkerhoff, siadając przy swoim biurku. Zabrał się do przeglądania pozostałych raportów. Nie mogła oczekiwać, że on da jej klucze od gabinetu dyrektora, gdy tylko wyrazi takie życzenie.
Właśnie zaczął przeglądać sprawozdanie działu bezpieczeństwa łączności, gdy rozważania przerwały mu jakieś odgłosy dochodzące z sąsiedniego pokoju. Odłożył papiery i podszedł do drzwi.
Na korytarzu było ciemno, tylko w półotwartych drzwiach do pokoju Midge widać było szarą poświatę. Brinkerhoff nasłuchiwał. Wciąż słyszał te same podniecone głosy.
– Midge?
Cisza.
Brinkerhoff podszedł do drzwi do jej pokoju. Głosy wydawały mu się znajome. Wszedł do środka. W pokoju nie było nikogo. Krzesło Midge było puste. Głosy dochodziły gdzieś z góry. Brinkerhoff uniósł głowę i natychmiast zrobiło mu się niedobrze. Na dwunastu ekranach widać było ten sam obraz, niczym jakiś perwersyjny balet. Oparł się o poręcz krzesła Midge i przyglądał się temu ze zgrozą.
– Chad? – usłyszał za plecami jej głos.
Gwałtownie się odwrócił. Midge stała między drzwiami do pokoju konferencyjnego i gabinetu dyrektora. Wyciągnęła rękę w jego stronę.
– Poproszę o klucz, Chad.
Brinkerhoff poczerwieniał. Ponownie spojrzał na ekrany monitorów. Starał się wyprzeć ze świadomości to, co zobaczył, ale bezskutecznie. Na wszystkich ekranach widać było, jak jęcząc z rozkoszy, pieści posmarowane miodem niewielkie piersi Carmen Huerty.
Becker przeszedł przez halę do toalet. W drzwiach oznaczonych CABALLERO stał pomarańczowy słupek i wózek z detergentami, szczotkami i szmatami. Spojrzał na drugie drzwi. DAMAS. Podszedł i głośno zapukał.
Читать дальше