– Oczywiście – odparła. – Opowiadanie komuś o własnych przygodach działa kojąco, a ponadto pozwala odtworzyć zapomniane szczegóły.
Sandecker dał Austinowi znak, żeby usiadł, a sam zajął miejsce w fotelu przy biurku i wziął do ust jedno z dziesięciu specjalnie dla niego skręcanych cygar, które wypalał co dzień. Wraz z Austinem w wielkim skupieniu wysłuchali pasjonującej opowieści Franceski o porwaniu samolotu, o katastrofie, gdy otarła się o śmierć, i o jej awansie na białą boginię. Bardzo szczegółowo przedstawiła plany robót publicznych w wiosce Chulo, z których była taka dumna. Na koniec wspomniała o przybyciu Troutów, szalonej ucieczce z wioski i ratunku z helikoptera.
– Fascynujące, doprawdy fascynujące. A co się stało z pani przyjaciółką Tessą? – spytał Sandecker.
– Została z doktorem Ramirezem. Jej bezcenna wiedza o roślinach leczniczych pomoże mu w badaniach. Rozmawiałam przez telefon z moimi rodzicami. Chcieli, żebym wróciła do domu, ale postanowiłam zatrzymać się w Stanach. Potrzebuję więcej czasu na adaptację, zanim rzucę się w wir życia towarzyskiego w Sao Paulo. A poza tym chcę koniecznie dokończyć dzieło przerwane przed dziesięciu laty.
– Święcie wierzę, że przeszłość to teraźniejszość, ale także przyszłość – powiedział Sandecker. – Proszę opowiedzieć co działo się przedtem, zanim wsiadła pani do tamtego samolotu.
Francesca wpatrzyła się w przestrzeń.
– Muszę cofnąć się do dzieciństwa – powiedziała. – Bardzo wcześnie uświadomiłam sobie, że należę do uprzywilejowanej klasy społecznej. Już jako dziewczynka wiedziałam, że w moim mieście są przerażające slumsy. Kiedy podrosłam i zaczęłam podróżować, zrozumiałam, że moje miasto jest wizerunkiem świata w miniaturze. Skupiskiem ludzi, którzy opływają w dostatki, i tych, którzy co nie mają nic. Odkryłam też, że o bogactwie i ubóstwie narodów decyduje najbardziej rozpowszechniona substancja na ziemi – woda. Świeża woda jest warunkiem postępu. Bez wody nie ma co jeść. Bez jedzenia nie ma woli życia, chęci, żeby żyć lepiej. Nawet w krajach zasobnych w ropę większość dochodów z niej przeznacza się na zakup lub produkcję wody. Uważamy za oczywiste, że po odkręceniu kranu popłynie z niego woda, ale to się może zmienić. Konkurencja na rynku wody ogromnie wzrosła.
– W Stanach spory o wodę to nic nowego – wtrącił Sandecker. – O prawo do niej toczono dawniej wojny.
– Nieporównywalne z kłopotami, które nas czekają – odparła złowieszczo Francesca. – W tym wieku wojny będą się toczyć nie o ropę, jak jeszcze niedawno, lecz o wodę. Sytuacja staje się krytyczna. Światowe zapasy wody kurczą się, bo przybywa ludzi. Na ziemi jest tyle samo słodkiej wody co przed dwoma tysiącami lat, kiedy było nas o dziewięćdziesiąt siedem procent mniej niż teraz. Ale – nie licząc nieuniknionych okresów susz, takich jak obecny – z powodu zwiększonego zapotrzebowania na wodę oraz skażeń będzie jeszcze gorzej. W niektórych krajach po prostu jej zabraknie, co wywoła światowy kryzys związany z wędrówką ludów. Dziesiątki milionów ludzi wyleją się poza granice swych państw. A to oznacza upadek przemysłu rybnego, zniszczenie środowiska, konflikty, obniżenie poziomu życia. – Urwała na chwilę. – Jako ludzie związani z morzem z pewnością dostrzegacie ironię sytuacji. Stoimy w obliczu braku wody na planecie, której dwie trzecie powierzchni pokrywa woda.
– Woda, woda, wszędy woda i ani kropli do picia – Austin zacytował poetę Samuela Taylora Coleridge’a.
– Właśnie. Ale gdyby tak sędziwy Marynarz miał czarodziejską różdżkę i za jej pomocą zmienił wiadro morskiej wody w słodką?
– Jego statek by ocalał.
– Rozszerzmy tę analogię na miliony wiader.
– Zażegnałoby to światowy kryzys – dopowiedział Austin. – Blisko siedemdziesiąt procent ludności świata mieszka w odległości kilkudziesięciu kilometrów od morza.
– Otóż to – przyznała Francesca.
– Czy to znaczy, że ma pani taką różdżkę czarodziejską?
– Coś w tym rodzaju. Opracowałam rewolucyjną metodę odsalania wody morskiej.
– Pomysł z odsalaniem trudno nazwać nowym – wtrącił Sandecker.
Francesca skinęła głową.
– Już starożytni Grecy potrafili oczyszczać wodę morską z soli – przyznała. – Odsalarnie zbudowano na całym świecie, w tym wiele na Bliskim Wschodzie. Istnieje kilka sposobów odsalania, ale wszystkie są drogie. W pracy doktorskiej zaproponowałam całkiem nowe rozwiązanie. Moim celem było opracowanie wydajnej i taniej metody odsalania, która byłaby dostępna najbiedniejszym rolnikom, próbującym wyżyć na piachu. Pomyślcie tylko o skutkach jej wdrożenia. Woda byłaby prawie za darmo. Pustynie zamieniłyby się w siedliska cywilizacji.
– Z pewnością przemyślała też pani niepożądane następstwa – rzekł Sandecker. – To, że tania woda przyśpieszyłaby rozwój oraz przyrost ludności i zanieczyszczenie środowiska, które mu towarzyszy.
– Myślałam nad tym długo i usilnie, panie admirale, ale inne rozwiązania grożą jeszcze przykrzejszymi konsekwencjami. Swoją metodę udostępnię jedynie tym krajom, które postawią na stabilny rozwój.
– A więc pani eksperyment się udał – skonstatował Austin.
– Jak najbardziej. Wiozłam model procesu odsalania na konferencję międzynarodową. Surowcem jest woda morska, a produktem woda słodka plus energia. I to wszystko przy zerowej ilości odpadów.
– Taki proces byłby wart miliony.
– Oczywiście. Gdybym przyjęła propozycje jego sprzedaży, które mi składano, byłabym fantastycznie bogata, ale ja chciałam podarować mój proces światu.
– To bardzo szlachetny zamiar. Składano pani oferty. A więc ktoś wiedział o pani odkryciu i dalszych planach?
– Kiedy zgłosiłam w Organizacji Narodów Zjednoczonych swój udział w konferencji, moje odkrycie stało się tajemnicą poliszynela – wyjaśniła Francesca. – Dziwi mnie tylko jedno. O tym, co uzyskałam, wiedziało wiele osób. Tak więc gdyby ludzie, którzy próbowali mnie porwać, chcieli wykorzystać moje osiągnięcia, natychmiast by się zdemaskowali.
– Jest inna możliwość – podsunął Austin. – Może chcieli pogrzebać sprawę, ukryć pani osiągnięcia przed światem?
– Ale po co ktoś miałby pozbawiać ludzkość takiego dobrodziejstwa?
– Jest pani pewnie za młoda, by to pamiętać – wtrącił słuchający z wielką uwagą Sandecker. – Przed laty krążyły opowieści o wynalazcy, który zbudował silnik samochodowy spalający dwa litry paliwa na sto kilometrów czy wręcz napędzany wodą. Mniejsza o szczegóły. Spółki paliwowe kupiły podobno jego pomysł i pogrzebały go, by móc dalej czerpać zyski. Opowieści te były prawdopodobnie zmyślone, ale rozumie pani, do czego zmierzam?
– Kto pozbawiłby biedne narody dostępu do taniej wody?
– Pozwoli pani, że zadam pytanie teoretyczne. Przypuśćmy, że kontroluje pani światowe zasoby słodkiej wody. Jak zareagowałaby pani na odkrycie naukowe, dzięki któremu tania woda staje się nagle dostępna dla wszystkich?
– Moje odkrycie położyłby kres pańskiemu teoretycznemu monopolowi na wodę. Ale o czym my mówimy. Zdobycie przez kogokolwiek kontroli nad słodką wodą na świecie nie jest możliwe.
Sandecker i Austin wymienili spojrzenia.
– W ubiegłych dziesięciu latach zdarzyło się bardzo wiele, doktor Cabral – rzekł Austin, wyręczając admirała. – Z całą historią zapoznamy panią później, a teraz powiem tylko, że odkryliśmy, iż pewna wielka międzynarodowa korporacja, która nazywa się Gokstad, jest bardzo bliska zdobycia monopolu nad światowymi zasobami słodkiej wody.
Читать дальше