Clive Cussler - Błękitne Złoto

Здесь есть возможность читать онлайн «Clive Cussler - Błękitne Złoto» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Błękitne Złoto: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Błękitne Złoto»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tom 2 cyklu „Z archiwów NUMA”.
Pradawna legenda, rewolucyjne odkrycie i najsłynniejszy obok Dirka Pitta bohater Cusslera w pojedynku z szaleńcem opanowanym żądzą władzy.
Rok 1991. Brazylijska uczona dokonuje epokowego odkrycia. Ale jej samolot przepada gdzieś nad Ameryką Południową…
Rok 2001. Kurt Austin i członkowie NUMA napotykają u wybrzeży Kalifornii stado martwych wielorybów. Usiłując odkryć przyczynę śmierci zwierząt, docierają do tajnego podwodnego laboratorium, opuszczonej bazy lotniczej na Alasce, a wreszcie do serca wenezuelskiej dżungli i tajemniczego plemienia – strażników niewyobrażalnego sekretu. I ujawniają zbrodniczy plan, którego celem jest panowanie nad światem…

Błękitne Złoto — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Błękitne Złoto», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Od sześciuset pięćdziesięciu do ośmiuset kilometrów na godzinę.

– A więc stacjonowali w odległości od trzystu dwudziestu pięciu do czterystu kilometrów od Nome.

– Zgadza się. I tu zaczyna być ciekawie. “Pierwsze spojrzenie na nasz punkt docelowy. Powiedziałem chłopcom, że z powietrza przypomina nos Douga” – przeczytał Austin.

– Nos doga?

– Nie, to imię własne – “Doug”.

– Co zawęża nasze poszukiwania do paru milionów gości, którzy je noszą.

– Tak, wiem, zareagowałem identycznie, ale potem przeczytałem resztę: “Brakuje tylko fajki z kaczana kukurydzy, żeby wyglądał jak stary Orli Dziób”.

– Douglas MacArthur! Niezapomniany profil.

– Zwłaszcza dla uczestnika ostatniej wojny. W dodatku Nome leży w odległości zaledwie dwustu sześćdziesięciu kilometrów od Rosji. Pomyślałem, że warto zamówić kilka zdjęć satelitarnych. Kiedy ty drzemałeś w samolocie, ja z lupą w ręku przyjrzałem się tym fotkom.

Austin podał zdjęcia Zavali.

– Nie widzę tu niczego podobnego do dziobu orła – powiedział Zavala kręcąc głową.

– Ja też go nie znalazłem. Ale uprzedzałem cię, że nie będzie to łatwe zadanie.

Kiedy pilot NUMA zameldował, że podchodzi do lądowania na lotnisku w Nome, Zavala z Austinem wciąż jeszcze analizowali mapę i zdjęcia. Zanim jednak samolot zatrzymał się na pasie małego, ale nowoczesnego lotniska, byli już spakowani. Do miasta przyjechali taksówką jedną z trzech tutejszych dwupasmowych żwirowych dróg. W jaskrawym słońcu płaska tundra prezentowała się jeszcze monotonniej, ale w oddali widać było góry Kigluaik. Taksówka wjechała na biegnącą nad szaroniebieskimi wodami Morza Beringa Front Street, minęła ratusz z przełomu wieków, metę wyścigów psich zaprzęgów szlakiem Iditarod i zatrzymała się w porcie barek nad zatoką. Tu Zavala i Austin wynajęli zatankowany do pełna hydroplan.

Joego zachwycił jednosilnikowy, nie wymagający dużego rozbiegu maule M-7. Kiedy sprawdzał jego stan, Austin kupił w gospodzie Grubego Fredzia kanapki i kawę. Nie mieli dużo bagażu. Zabrali głównie ubrania, ale Austin nie zapomniał o swoim niezawodnym rewolwerze bowen, a Zavala o strzelającym z szybkością stu pocisków na minutę pistolecie maszynowy ingram. Na pytanie Kurta, po co mu tak zabójcza broń na bezludnej północy, odmruknął coś o niedźwiedziach grizzly.

A potem usiadł za sterami i pofrunęli na północny wschód, trzymając się linii brzegowej. Samolot leciał nisko, z prędkością dwustu osiemdziesięciu kilometrów na godzinę. Niebo się zachmurzyło, ale nie było deszczu, z którego słynął rejon Nome. Szybko zabrali się do pracy. Zavala po kilka razy okrążał obiecująco wyglądające miejsca wskazane przez Austina, a on ołówkiem zakreślał na mapie zbadane obszary. Ich entuzjazm malał z każdym kilometrem lotu nad poszarpanym wybrzeżem. Nagą ziemię przecinały jedynie wątłe rzeczki i płytkie stawy, utworzone przez stopniały śnieg.

Austin recytował wiersze Roberta Service’a, które Zavala przełożył na hiszpański, ale nie rozproszyło to nudy i monotonnych poszukiwań.

– Widzieliśmy dzioby papug, dzioby gołębi, a nawet dziób żółwi, ale nie orła – poskarżył się Joe, zaczynając tracić swój tradycyjnie dobry humor.

Austin przyjrzał się zakreślonym fragmentom mapy. Do zbadania pozostał spory jeszcze kawał wybrzeża.

– Nie chciałbym przerywać poszukiwań. Jak się czujesz?

– W porządku, ale niedługo zabraknie paliwa.

– Przelatywaliśmy nad jakąś osadą rybacką. Co powiesz na to, żeby zjeść tam lunch i zatankować maszynę?

W odpowiedzi Zavala pochylił samolot i zatoczył półkole. Wkrótce dostrzegli rzekę, nad którą przelecieli wcześniej. Wzdłuż jej koryta po około dziesięciu minutach dotarli do zbiorowiska domów z dykty. Na rzece stały zacumowane dwa hydroplany. Zavala wyszukał wolny kawałek wody, sprowadził maszynę w dół, z niemal idealnym poślizgiem wylądował i podpłynął do sponiewieranego przez sztormy mola. Stojący tam krępy młodzian z twarzą okrągłą jak księżyc w pełni, rzucił im linę cumowniczą.

– Witamy w wiosce Tinook. Stu sześćdziesięciu siedmiu mieszkańców, w większości spokrewnionych – powitał ich z olśniewającym uśmiechem. – Jestem Mike Tinook.

Wcale nie był zaskoczony, że dwóch nieznajomych spadło z nieba do jego zapadłej wioski. Ogromne odległości sprawiają, że mieszkańcy Alaski muszą czasem przelecieć setki kilometrów, chcąc zjeść z kimś śniadanie. Mike opowiedział im, że wyrósł w tej wiosce, jakiś czas pracował jako mechanik samolotowy w Anchorage, po czym na dobre wrócił do domu.

Austin wyjaśnił mu, że są z Narodowej Agencji Badań Morskich i Podwodnych.

– Domyśliłem się, że pracujecie dla rządu – zapewnił rezolutnie Tinook. – Jesteście za czyści na nafciarzy i myśliwych, a zbyt pewni siebie jak na turystów. Kilka lat temu wpadła tu ekipa NUMA. Prowadzili badania na Morzu Czukockim. Co was sprowadza do Krainy Północnego Słońca?

– Prowadzimy rekonesans geologiczny, ale muszę przyznać, że na razie bez sukcesów – odparł Austin. – Poszukujemy cypla, który wystaje w morze. Ma kształt orlego dziobu.

Tinook pokręcił głową.

– Tam stoi mój samolot – powiedział. – Kiedy nie łowię ryb i nie pomagam przy wypasie reniferów, dużo latam, ale z niczym mi się to nie kojarzy. Chodźmy do sklepu. Przyjrzyjmy się mapie.

Po rozchwianych schodach wspięli się do budynku z dykty. Był to typowy na Alasce sklep wielobranżowy, połączenie spożywczego z żelaznym, pamiątkarskim, odzieżowym i apteką. Klienci mogli się tu zaopatrzyć w rzeczy najróżniejsze: od środków odstraszających owady i żywności w puszkach po części zamienne do śniegołazów i magnetowidy.

Tinook przyjrzał się mapie.

– Nie. Nie ma tu nic przypominającego dziób orła – powiedział, drapiąc się w głowę. – Może powinniście pomówić z Clarencem.

– Z Clarencem?

– To, mój dziadek. Niejedno widział w życiu i lubi gości.

Austin stracił nadzieję. Chciał jak najszybciej stąd odlecieć. Zastanawiał się właśnie, jak dyplomatycznie spławić Tinooka, nie robiąc mu przykrości, kiedy na ścianie za kontuarem dostrzegł wiszącą strzelbę. Podszedł, żeby ją obejrzeć. Był to karabin M1, broń amerykańskiej piechoty z drugiej wojny światowej.

– Pański? – spytał Tinooka.

– Prezent od dziadka, ale do polowań używam własnego. Ta broń ma swoją historię. Na pewno nie chcecie porozmawiać z Clarencem? Może warto.

– Z chęcią rozprostuję nogi – powiedział Zavala, widząc zainteresowanie Austina. – W końcu nie musimy się martwić, żeby wrócić do domu przed zmrokiem.

Ten argument przemówił do Austina. Dzień trwał tu dwadzieścia dwie godziny i nawet po zachodzie słońca tylko na krótko zapadał zmierzch.

Mike poprowadził ich zabłoconą ulicą obok innych bud, gromad pyzatych dzieci, śpiących psów husky i stojaków, na których suszyły się w słońcu czerwone płaty łososia. Zatrzymał się przed drzwiami budy mniejszej od innych i zapukał. Ktoś w środku zaprosił ich, by weszli. W jednoizbowej chacie pachniało drzewnym dymem i jakąś mięsną potrawą, gotowaną na piecyku. Całe umeblowanie stanowiła prycza w kącie i stół pokryty ceratą w czerwono-białą szachownicę. Siedzący przy nim starzec, starannie malował drewnianą, wysoką na piętnaście centymetrów figurkę niedźwiedzia polarnego. Na stole stał już rząd innych zwierząt – pomalowanych figurek wilków i orłów.

– Dziadku, panowie chcieliby posłuchać historii twojego karabinu – powiedział Mike.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Błękitne Złoto»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Błękitne Złoto» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clive Cussler - Pirate
Clive Cussler
Clive Cussler - Atlantis Found
Clive Cussler
Clive Cussler - The Mayan Secrets
Clive Cussler
Clive Cussler - Serpent
Clive Cussler
Clive Cussler - Crescent Dawn
Clive Cussler
Clive Cussler - Arctic Drift
Clive Cussler
Clive Cussler - Dragon
Clive Cussler
Clive Cussler - Czarny Wiatr
Clive Cussler
Clive Cussler - Blue Gold
Clive Cussler
Clive Cussler - Packeis
Clive Cussler
Clive Cussler - La Odisea De Troya
Clive Cussler
Отзывы о книге «Błękitne Złoto»

Обсуждение, отзывы о книге «Błękitne Złoto» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x