Stephen King - Strefa Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephen King - Strefa Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefa Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefa Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Młody nauczyciel Johnny Smith pada ofiarą groźnego wypadku samochodowego. Przez kilka lat pozostaje w szpitalu w stanie śpiączki. Kiedy jednak odzyskuje świadomość, że jest bogatszy o niezwykły talent – zdolność jasnowidzenia. Dzięki temu będzie mógł zdemaskować seryjnego mordercę, a także przewidzieć tragiczny w skutkach pożar. Dar jasnowidzenia popchnie go do dramatycznej konfrontacji z charyzmatycznym i bardzo niebezpiecznym kandydatem na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych…

Strefa Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefa Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak myślisz?

– Tak myślę – stwierdził O'Donnell, wracając za bar. – New Hampshire jest za małe dla Grega. To wspaniały polityk, a kiedy ja tak mówię, to coś to znaczy. Kiedyś myślałem, że ta cała banda to jedynie oszuści i łobuzy. Nadal tak uważam, ale Greg jest wyjątkiem od reguły. To twardy, uczciwy facet. Gdybyś powiedział mi pięć lat temu, że tak będę kiedyś myślał, roześmiałbym ci się w twarz. Pewnie już prędzej czytałbym wierszydła, niż pochwalił za coś jakiegoś polityka. Ale, do diabła, Greg to dopiero człowiek!

Johnny stwierdził:

– Większość tych facetów traktuje cię jak kumpla, póki kandydują na urząd, ale kiedy już go dostaną, mówią: pieprz się, stary, do najbliższych wyborów mam, co chciałem. Sam jestem z Maine i pewnego razu napisałem do Eda Muskie, i wiesz, co dostałem? Wydrukowaną, z góry przygotowaną odpowiedź!

– No i masz swojego Polaczka! Czego się spodziewałeś po Polaczku? Słuchaj, Greg wraca do swojego okręgu na każdy cholerny weekend! I co, pieprzy nas aż do następnych wyborów?

– Każdy weekend, nooo! – Johnny pociągnął piwa. -I gdzie jedzie? Do Trimbull? Ridgeway? Do dużych miast?

– Ma swój system – stwierdził O'Donnell, który przez całe życie nie potrafił wypracować dla siebie żadnego systemu. -Piętnaście miast, od tych wielkich jak Capital City, aż do prawie wiosek jak Timmesdale czy Coorter's Notch. Każdy weekend spędza gdzie indziej, a kiedy dojdzie do końca listy, znów zaczyna od góry. Wiesz, jak wielkie jest Coorter's Nootch? Ma ośmiuset mieszkańców! Co myślisz o gościu, który wyjeżdża na weekend z Waszyngtonu i przyjeżdża do Coorter's Notch, żeby odmrażać sobie jaja w zimnym ratuszu? Myślisz, że taki gość pieprzy nas aż do następnych wyborów?

– Nie, nie myślę – powiedział Johnny zgodnie z prawdą. – I co robi? Po prostu ściska dłonie?

– Nie, wszędzie wynajmuje salę. Na całą sobotę. Przyjeżdża o dziesiątej rano, ludzie mogą przyjść i pogadać. Sprzedać mu swoje pomysły, wiesz? Jeśli mają jakieś pytania, on im odpowiada. A jeśli nie zna odpowiedzi, jedzie do Waszyngtonu i znajduje odpowiedź! – O'Donnell spojrzał na Johnny'ego z triumfem.

– A kiedy po raz ostatni był tu, w Timmesdale?

– Kilka miesięcy temu. – O'Donnell podszedł do kasy i zaczął grzebać w papierach leżących pod przegródkami na pieniądze. Wrócił ze sfatygowaną kartką i położył ją na barze.

– To lista. Przyjrzyj się jej i zobaczymy, co o tym myślisz. Kartka pochodziła z gazety z Ridgeway i była już dość stara. Artykuł nosił tytuł: STILLSON OZNAJMIA O ISTNIENIU „CENTRÓW SPRZĘŻENIA ZWROTNEGO". Część pierwsza wydawała się pochodzić wprost z jego biura prasowego. A pod nią widniała lista miast, w których Greg będzie spędzał weekendy wraz z proponowanymi datami. W Timmesdale miał się pojawić dopiero w połowie marca.

– Moim zdaniem wygląda to całkiem fajnie – zgodził się Johnny.

Właśnie. Wielu ludzi tak myśli.

– Sądząc z tego, musiał być w Coorter's Nooch w zeszłym tygodniu.

– Tak. – O'Donnell roześmiał się. – Dobre, stare Coorter's Nooch. Chcesz jeszcze piwa, Johnny?

– Tylko jeśli napijesz się ze mną. – Johnny położył na ladzie kilka banknotów.

– No, pewnie że się napiję.

Jedna ze starych bab wrzuciła kilka monet do szafy grającej i Tammy Wynette, brzmiąca staro, jakby zmęczona i niezbyt dobrze czująca się w tym barze, zaśpiewała: „Trzymaj się swojego chłopaka".

– Hej, Dick! – zaskrzeczała druga baba. – Słyszałeś coś o obsłudze w tej dziurze?

– Zamknij dziób! – wrzasnął Dick.

– pieprz się! – zachichotałababa.

– Niech cię, Clarice! Coś ci mówiłem o używaniu brzydkich słów w tym barze. Mówiłem ci…

– Jej, daj spokój i napijmy się piwa.

– Nienawidzę tych dwóch starych pind – mruknął O'Donnell do Johnny'ego. – Dwie stare, skwaśniałe lesbije. Siedzą tu od miliona lat i nie zdziwiłbym się, gdyby obie dożyły dnia, w którym naplują mi na grób. Obrzydli wy jest czasami ten świat…

– Racja.

– Przepraszam cię, zaraz wrócę. Mam tu dziewczynę do pomocy, ale zimą przychodzi tylko w soboty i niedziele.

O'Donnel nalał piwa do dwóch wysokich szklanek i zaniósł je staruchom. Powiedział im coś, Clarice odpowiedziała mu „Pieprz się!" i zachichotała. Bar wypełniały duchy zdechłych hamburgerów. Głos Tammy Wynette z trudem przebijał się przez trzaski starej płyty. Kaloryfery pompowały w salę duszne ciepło, a szyby zaklejał suchy śnieg. Johnny potarł skronie. Już kiedyś, w setkach innych małych miasteczek, był w tym barze. Miał migrenę. Kiedy potrząsnął dłonią O'Donnella, dowiedział się, że ma wielkiego, starego kundla, którego wyszkolił do rzucania się na ludzi. Jednym z jego największych marzeń było, by ktoś włamał się do niego nocą, co umożliwiłoby mu poszczucie psa bez łamania prawa i w ten sposób na świecie byłoby o jednego zboczonego hippisa-narkomana mniej.

Boże, ta migrena.

O'Donnell wrócił, wycierając ręce o fartuch. Tammy Wynette skończyła śpiewać, zastąpiła ją Red Sovine, do której przez CB zgłosił się pluszowy miś.

– Dzięki za piwo. – O'Donnell napełnił dwa kufle.

– Cała przyjemność po mojej stronie. – Johnny nadal studiował wycinek. – W zeszłym tygodniu Coorter's Nooch, a w tym Jackson. Nigdy nie słyszałem o Jackson. Musi być malutkie.

– Prawie wioska – zgodził się O'Donnell. – Mieli kiedyś ośrodek narciarski, ale zbankrutował. Mnóstwo ludzi zostało bez pracy. Tyle tam roboty, co przy miazdze drzewnej i kilku akrach ziemi. A on jedzie do Jackson, o święty Jezu! Rozmawia z nimi. Wysłuchuje ich żalów. Skąd jesteś w Maine, Johnny?

– Lewinston – skłamał Johnny. Z wycinka wynikało, że Stillson spotka się ze wszystkimi zainteresowanymi w ratuszu.

– I pewnie przyjechałeś pojeździć na nartach, zgadłem?

– Nie. Kiedyś, dawno, zraniłem się w nogę. Nie mogę jeździć na nartach. Po prostu tędy przejeżdżałem. Dziękuję, że dałeś mi na to zerknąć. – Johnny oddał wycinek. – Bardzo interesujące.

O'Donnell ostrożnie umieścił wycinek wśród innych papierów. Miał ten pusty bar, w domu psa, który umiał rzucać się na ludzi na komendę, i Grega Stillsona. Greg odwiedził kiedyś jego bar!

Nagle Johnny zdał sobie sprawę, że chciałby umrzeć. Jeśli jego talent był darem Bożym, to Bóg jest niebezpiecznym szaleńcem, którego należy natychmiast powstrzymać. Jeśli Bóg chciał uśmiercić Grega Stillsona, to czemu nie spowodował, żeby pojawił się na świecie z pępowiną owiniętą wokół szyi? Dlaczego nie udusił go kawałkiem mięsa? Nie poraził prądem, kiedy zmieniał stację radiową. Nie utopił go w gliniance. Po co Bogu Johnny Smith – żeby odwalał za niego brudną robotę? Nie chodziło o odpowiedzialność za ocalenie świata; to dobre dla szaleńców, bo tylko oni wierzą, że mogą ocalić świat. Johnny zdecydował nagle, że pozwoli Stillsonowi żyć i w ten sposób na-pluje Bogu w oko.

– Dobrze się czujesz, Johnny?

– Co? Tak, doskonale.

– Przez sekundę wyglądałeś jakoś dziwnie.

Chuck Chatsworth mówiący: „gdybym go nie zabił, bałbym się, że do śmierci będą mnie straszyć duchy tych pomordowanych milionów".

– Zamyśliłem się. Chcę, żebyś wiedział, że napiłem się z tobą z wielką przyjemnością.

– No, oczywiście, nawzajem. – O'Donnell sprawiał wrażenie uradowanego. – Chciałbym, żeby więcej moich gości myślało jak ty. Przejeżdżają tędy, jadąc w góry, wiesz? Do sławnych miejsc. Tam zabierają całą forsę. Gdybym myślał, że to ich zatrzyma, urządziłbym to miejsce tak, jak lubią. No, wiesz, plakaty ze Szwajcarii i Kolorado. Kominek. Załadowałbym szafę rockiem zamiast tej gównianej muzyki. Wiesz… dobrze bym się z tym czuł. – O'Donnell wzruszył ramionami. – Do diabła, nie jestem złym facetem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefa Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefa Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Strefa Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefa Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x