Catherine Coulter - Górska tajemnica

Здесь есть возможность читать онлайн «Catherine Coulter - Górska tajemnica» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Górska tajemnica: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Górska tajemnica»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Agent FBI, Jack Crowne leci rządowym samolotem nad Appalachami. Na pokładzie ma ważnego pasażera: znanego psychiatrę, doktora Timothy MacLeana. Celem ich podróży jest miasto Waszyngton. W czasie lotu samolot ulega wypadkowi, cudem ocaleni Jack Crowne i doktor Timothy trafiają do kliniki w Parlow.
Jakie tajemnice skrywa jedyny świadek katastrofy Rachael Abbot?
Kim okażą się wrogowie doktora Timothy MacLeana?

Górska tajemnica — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Górska tajemnica», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A jeśli tak, to kto ich wynajął?

– A może to Quincy albo Stefanos nieśli mnie za stopy. Albo Laurel. Wycieraczki powoli poruszały się tam i z powrotem, jak metronom.

– Jestem zmęczona, Jack. Jack zanucił jej kołysankę. Rachael odwróciła się do niego i przyjrzała mu się uważnie.

– Kiedy ostatnio byłeś na randce, Jack? Roześmiał się.

– Cóż, rozstałem się z bardzo miłą kobietą jakiś miesiąc przed tym, zanim poleciałem do Lexington, żeby zabrać Timothy'ego. Wydaje się, że od tamtej pory minęło z dziesięć lat.

– A minął zaledwie tydzień. Zwiększył prędkość pracy wycieraczek. Rachael zaśmiała się.

– Nie wzięłam parasolki.

– Stary Nemo ma wszystko w pudełku na tylnym siedzeniu. Parasolkę też.

– Nemo?

Jack pogładził deskę rozdzielczą.

– Nazwałem go tak, gdy pewnego razu wjechałem w bagno. Pomyślałem, że już po nim, ale nie doceniałem go – wrócił na drogę. Kocham Nemo, jest ze mną od ośmiu lat, wciąż jeździ szybciej, niż ucieka mój tata, kiedy mama goni go z patelnią.

Rachael wyobraziła sobie jak toyota corolla wygrzebuje się z bagna, i roześmiała się, potem oparła się na fotelu i zamknęła oczy.

– Co my teraz zrobimy?

– Może odpoczniemy kilka godzin, zdrzemniemy się, na przykład na jednej z tych sof w salonie, wszystko, tylko nie to twarde jak kamień łóżko, na którym położyłaś mnie ostatniej nocy.

Nie odpowiedziała, bo zasnęła. Powoli osunęła się, a jej głowa spoczęła na jego ramieniu. Jackowi udało się wyciągnąć komórkę, nie budząc Rachael i wybrał numer Savicha. Opowiedział mu o tym, że Millie zidentyfikowała Perky jako jedną z dwóch osób, które w piątkową noc były w restauracji Mel's, jakieś dziesięć minut drogi od jeziora Black Rock. Savich przez chwilę milczał, po czym powiedział:

– Fakty zaczynają układać się w całość. Po tym, co mi powiedziałeś o Laurel i Quincym, jakoś nie wierzę, że mogliby własnoręcznie zabić senatora Abbotta i Rachael. To dla nich zbyt brudna robota. Choć z drugiej strony, kto wie? Dobra robota, Jack. To nie potrwa już długo.

Jack miał nadzieję, że Savich ma rację, bo on nie widział jeszcze światła w tunelu. Kto cię wynajął, Perky? - zastanawiał się, jadąc pośród gęstego letniego deszczu.

42

Georgetown

Piątek wieczór

Savich zamknął na klucz drzwi wejściowe i uzbroił alarm. Był zmęczony i odrętwiały, do tego zły, bo było już za późno, żeby pójść na siłownię. Poruszał szyją we wszystkie strony, marząc o tym, żeby w końcu wyciągnąć się w swoim łóżku i zasnąć głęboko, bez snów, i zapomnieć o obu śledztwach. Odwrócił się i zobaczył żonę wchodzącą po schodach, patrząca na niego przez ramię i powoli zsuwającą z siebie białą koszulę. Nagle zamarł. Z kompletnie wykończonego zmienił się w bardzo otwartego i natychmiast zapragnął posmakować jej pięknych posągowo białych ramion. Czy naprawdę wydawało mu się, że jest tak zmęczony, że prawie martwy? To było bardzo krótkowzroczne z jego strony. Może i był w stanie śmierci mózgowej, ale cała jego reszta nie spała.

Nie poruszył się, tylko skrzyżował ramiona na piersi z uśmiechem na ustach i oglądał przedstawienie. Sherlock milczała, bo co tu było do powiedzenia? Oblizała językiem dolną wargę i rozpięła przedni zatrzask w staniku. Chwilę odczekała, po czym powoli poruszyła ramionami, odwracając się do niego bokiem. Przez ramię rzuciła mu uśmiech, wykonując powolne i pełne gracji ruchy i zostawiając niewiele dla wyobraźni. Zdjęła stanik, oba ramiączka jednocześnie, i rzuciła przez ramię w jego stronę, ale wylądował metr przed nim.

– Waga lekka – powiedział, śmiejąc się.

– Masz rację, koronka niewiele waży – odpowiedziała i znowu odwróciła się do niego bokiem. Savich podszedł do niej powoli, nie spuszczając wzroku z jej dłoni zajętych suwakiem spodni. Potem powoli zsunęła spodnie. Błyskawicznie podbiegł do niej, niemal przewracając się o jej buty porzucone na pierwszym stopniu schodów. Uwielbiał jej piękne stopy.

Savich wykazał się dużą siłą woli i zatrzymał się trzy stopnie niżej, czekając, co ona dalej zrobi. Podejrzewał, że jeżeli nie będzie ostrożny, odgryzie sobie język, zwłaszcza teraz, kiedy pozbyła się spodni. Drażniła się z nim, wykonując powolne ruchy i bardzo wczuwała się w swoją rolę.

Kiedy zobaczył wspaniały zarys jej bioder odzianych w białe, koronkowe, wysoko wycięte majtki idealnie dobrane do stanika, doprowadziło go to do szaleństwa. Podbiegł do niej, porwał w ramiona, a ona całowała go, zanurzając palce w jego włosach. Miał ochotę śmiać się ze szczerej radości, ale musiał skoncentrować się na tym, żeby trafić do sypialni, nie potykając się, bo w tym stanie nie był pewny, czy temu podoła.

A naprawdę miał na to ochotę.

Zawsze, kiedy się z nią kochał, wydawało mu się, że czas przyspieszał niczym huragan i jednocześnie niemożliwie zwalniał.

Kiedy w końcu znalazła się nad nim, a jej silne nogi obejmowały go w pasie, jej dłonie opierały się na jego piersi, jak zwykle zachwycił się posągową bladością jej ciała kontrastującą z jego śniadymi obejmującymi ją rękami. Uśmiechnęła się do niego.

– To było przyjemne, Dillon.

– O, tak.

Popatrzył na jej ukochaną twarz, w jej oczy zamglone z rozkoszy, palcami dotknął jej ognistych włosów, dziko rozwianych wokół twarzy.

– Za rzadko ci to powtarzam. Jesteś moim życiem. Należał do niej, pomyślała, ale słowa poszły w zapomnienie, kiedy był już w niej, a ona całowała go, szepcząc mu do ucha. Nie wytrzymał tak długo jak chciał, ale ona była z nim i to było najważniejsze.

Został powalony i do tego stopnia zrelaksowany, że nawet gdyby Sean zaczął teraz skakać po nim, nie byłby w stanie się poruszyć. Jego oddech w końcu uspokoił się, przynajmniej na tyle, że mógł myśleć. Jednak jego mizerne myśli szybko rozproszyły się, kiedy zaczęła przesuwać się w dół jego zadowolonego, na wpół żywego ciała. Kiedy poczuł jej język na swoim brzuchu, chwycił ją rękami za włosy, uniósł biodra i mruknął z zadowoleniem.

– Muzyka dla moich uszu – wyszeptała.

Zasnęła wtulona w niego, z włosami na jego ustach. Nawet nie poczuł, jak go łaskotały, bo zasnął kamiennym snem. Kiedy jego komórka zaczęła wygrywać melodię z programu telewizyjnego Monday Night Football, natychmiast się obudził i z odrazą spojrzał na telefon wystający z kieszeni spodni porzuconych na podłodze obok łóżka. Leżąca na nim Sherlock też się obudziła. Nie chciał jej ruszać, ale telefon dzwoniący w piątek późnym wieczorem nie wróżył niczego dobrego. Wyciągnął rękę i chwycił komórkę.

– Tak?

Słuchał, jednocześnie gładząc brzuch Sherlock. Nie miała ochoty odrywać się od jego ciepłej dłoni, jednak podniosła się i usiadła na łóżku.

– Co się stało, Dillon? Coś złego?

– Ktoś właśnie próbował zabić doktora MacLeana. Zostawili śpiącego Seana pod opieką Lily i Simona i piętnaście minut później byli już w szpitalu.

W godzinie duchów szpital powinien być miejscem cichym i prawdę mówiąc, nie spodziewali się tam jakiegoś zamieszania, jednak usłyszeli podniesione głosy i zobaczyli dwóch ludzi wbiegających po schodach. Ku ich zaskoczeniu winda była pusta. Kiedy dotarli na piętro, na którym leżał doktor MacLean, musieli ominąć nosze, dwa wózki inwalidzkie pozostawione na środku korytarza, i kilka biegających, krzyczących lub zamarłych w bezruchu osób z personelu szpitalnego. Przy drzwiach zebrało się wielu pacjentów, jakiś mężczyzna trzymał w ręku torebkę z kroplówką, a jeden z sanitariuszy próbował nakłonić go do powrotu do łóżka, ale ten nie dawał się przekonać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Górska tajemnica»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Górska tajemnica» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Catherine Coulter - Cel
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Zatoka cykuty
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Ulica Cykuty
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Backfire
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Los Gemelos Sherbrooke
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Arabella
Catherine Coulter
Catherine Coulter - The Edge
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Split Second
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Eleventh Hour
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Wizards Daughter
Catherine Coulter
libcat.ru: книга без обложки
Catherine Coulter
Catherine Coulter - Riptide
Catherine Coulter
Отзывы о книге «Górska tajemnica»

Обсуждение, отзывы о книге «Górska tajemnica» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x