• Пожаловаться

Graham Masterton: Kostnica

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton: Kostnica» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Триллер / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Graham Masterton Kostnica

Kostnica: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kostnica»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Profesor Nathan Underhill, próbuje wyhodować mitycznego gryfa, by z niego pozyskać materiał do badań nad komórkami macierzystymi i zastosowaniem ich w leczeniu wielu chorób, wobec których medycyna była dotychczas bezradna. Doktor Christian Zauber, dyrektor Domu Spokojnej Starości Murdstone, także pracuje nad odtworzeniem mitycznej istoty – bazyliszka. On jednak korzysta w swej pracy z alchemii i czarnej magii. Podczas nocnej wizyty w domu starców, Nathan i jego żona Grace odkrywają potworną tajemnicę Zaubera. Niestety wyprawa kończy się tragicznie – Grace, porażona spojrzeniem bazyliszka, zapada w śpiączkę. Tymczasem doktor Zauber znika. Na pomoc Nathanowi przychodzi młoda dziennikarka, która trafia na ślad doktora ukrywającego się w Krakowie. W pięknej scenerii krakowskiej Starówki rozpoczyna się śmiertelna gra, w której amerykański naukowiec walczy o życie z przerażającym potworem powołanym do życia przez szaleńca o nadludzkich zdolnościach.

Graham Masterton: другие книги автора


Кто написал Kostnica? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kostnica — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kostnica», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Panie Wallis – powiedziałem – ja nie mogę niczego zrobić. Nie znam się na oddychaniu.

– Mógłby pan przyjść posłuchać.

– Jak oddycha?

– Cóż, nie musi pan.

Rozłożyłem ręce w geście współczucia.

– Nie o to chodzi, że nie chcę. Po prostu muszę załatwić bardziej naglące sprawy związane ze stanem sanitarnym miasta. Mamy zapchany ściek na Folsom i, naturalnie, sąsiedzi są bardziej zainteresowani własnym oddychaniem niż czyimś. Przykro mi, panie Wallis, ale nie mogę nic dla pana zrobić.

Potarł zmęczonym gestem czoło i wstał.

– Dobrze – powiedział głosem zwyciężonego. – Rozumiem, że ma pan ważniejsze sprawy.

Obszedłem biurko i otworzyłem mu drzwi. Włożył swoją starą panamę i chwilę stał, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć i szukał słów.

– Jeżeli zauważy pan coś więcej, jakieś odgłosy biegania lub ślady odchodów…

Skinął głową.

– Wiem, odezwę się do pana. Ale problem polega na tym, że wszyscy się specjalizują. Pan czyści ścieki, więc nie może pan posłuchać czegoś tak dziwnego jak oddychający dom.

– Przykro mi.

Wyciągnął rękę i złapał mnie za przegub. Jego koścista dłoń była nadzwyczaj silna i przez chwilę wydawało mi się, że nagle ścisnęły mnie szpony orła.

– Niech panu przestanie być przykro i niech pan zrobi coś konkretnego – powiedział.

Podszedł tak blisko, że widziałem siatkę czerwonych żyłek na białkach jego przymglonych oczu.

– Niech pan przyjdzie, gdy skończy pan pracę, i posłucha chociaż przez pięć minut. Mam nieco szkockiej whisky, którą mi przywiózł bratanek z Europy. Moglibyśmy się napić, a pan w tym czasie posłuchałby.

– Panie Wallis…

Puścił mój przegub, westchnął i poprawił kapelusz.

– Musi mi pan wybaczyć – powiedział beznamiętnie. – Chyba wpłynęło to źle na moje nerwy.

– Nie szkodzi – powiedziałem. – Proszę pana, jeśli uda mi się znaleźć kilka wolnych chwil po pracy, przyjdę. Nie przyrzekam i proszę się nie martwić, jeśli się nie zjawię. Mam spotkanie tego wieczoru, więc mogę przyjść raczej późno. Ale postaram się.

– Dobrze – odparł, nie patrząc na mnie. Nie lubił tracić panowania nad emocjami i starał się teraz je uporządkować niby rozplatane motki wełny.

Po chwili dodał:

– Wie pan, może to park. To może mieć związek z parkiem.

– Z parkiem? – zapytałem wprost.

Zmarszczył brwi, jakby wyrwało mi się coś zupełnie niestosownego.

– Dziękuję za poświęcenie mi czasu, młody człowieku.

Odszedł długim, błyszczącym korytarzem. Stałem w swoich otwartych drzwiach, patrząc na niego. I nagle w chłodnym klimatyzowanym powietrzu zacząłem dygotać.

Tak jak to zwykle bywało, spotkanie wieczorne zdominował Ben Pultik z wydziału zajmującego się wywózką śmieci. Pultik był niewysokim mężczyzną o szerokich barach. Miał wygląd małej szafki odzianej w marynarkę. Pracował „w śmieciach" od czasu strajku generalnego w tysiąc dziewięćset trzydziestym czwartym roku i uważał ich wywózkę oraz likwidację za jedno z najwyższych zadań ludzkości, i w pewnym sensie miał rację, ale niezupełnie.

Siedzieliśmy wokół stołu konferencyjnego, paliliśmy za dużo i piliśmy stęchłą kawę ze styropianowych kubków. Na zewnątrz niebo zaciągały purpurowe i bladozłote zasłony chmur, a wieże i piramidy San Francisco pochłaniała brokatowa noc Pacyfiku. Pultik skarżył się, że właściciele restauracji prowadzących kuchnie różnych narodów nie pakują odpadków w czarne foliowe torby i z tego powodu jego załogi brudziły kombinezony resztkami egzotycznych potraw.

– Niektórzy moi ludzie są żydami – mówił, przypalając po raz któryś peta. – Ostatnia rzecz, na którą mają ochotę, to zapaskudzenie się niekoszernym żarciem.

Morton Meredith, szef tego wydziału, siedział w swoim krześle, na honorowym miejscu, a na jego ustach widniał blady, drgający uśmieszek. Zasłonił dłonią ziewnięcie. Jedynym powodem tych spotkań było zarządzenie o stymulacji wewnątrzzałogowej wydane przez urząd miejski, ale myśl, że Ben Pultik mógłby być stymulującym rozmówcą, równała się zamówieniu moules farcies u MacDonalda. Tego nie było w menu.

Wreszcie o dziewiątej, po nużącym sprawozdaniu zaprezentowanym przez eksterminatorów, opuściliśmy budynek i wyszliśmy w ciepłą noc. Dań Machin, młody facet przypominający tykę od grochu, który pracował w laboratorium badań zdrowotności, przepchnął się w moim kierunku i klepnął mnie w plecy.

– Napijesz się? – zapytał. – Po takim spotkaniu gardło jest jak bezmiar pustynny.

– Chętnie – odpowiedziałem. – Mogę tylko zabijać czas.

– Czas i pchły – przypomniał mi.

Dokładnie nie wiem, czemu lubiłem Dana Machina. Był ode mnie dwa lub trzy lata młodszy, nosił włosy obcięte na jeża, niby pole pszenicy w Kansas, i niemodne okulary, które zawsze sprawiały wrażenie, jakby miały mu zaraz zlecieć z zadartego nosa. Chodził w luźnych marynarkach ze skórzanymi łatami na łokciach, miał wiecznie przydeptane buty, ale jego dziwaczne i pokrętne poczucie humoru bawiło mnie. Miał bladą twarz od nadmiernego przesiadywania w zamkniętych pomieszczeniach, ale nieźle grał w tenisa i znał tyle faktów i liczb z przeszłości, ile wydawcy „Ripleya".

Może Dań Machin przypominał mi moje bezpieczne podmiejskie dzieciństwo w Westchesterze, gdzie na domach wisiały latarnie jak na dorożkach, wszystkie panie domu miały lakierowane włosy blond i woziły dzieci buickami combi, a jesienią zapach palonych liści był wstępem do sezonu jazdy na wrotkach i do zabaw w duchy. Od tamtego czasu wiele mi się przydarzyło, na czele z paskudnym rozwodem i gwałtowną, ale absurdalną przygodą miłosną, i dobrze było wiedzieć, że tamta Ameryka istnieje jeszcze.

Przeszliśmy z Danem ulicę i ruszyliśmy w górę wąskim chodnikiem Gold Street do „Assay Office", ulubionego baru Dana. Było to pomieszczenie o wysokim sklepieniu ze staromodną galerią i drewnianomosiężnymi meblami dawnego San Francisco. Znaleźliśmy sobie stolik przy ścianie i Dań zamówił nam dwa piwa Coors.

– Zamierzałem pójść dziś wieczór na Pilarcitos – powiedziałem mu, zapalając papierosa.

– Zabawa czy interesy?

Wzruszyłem ramionami.

– Nie jestem pewien. To ani jedno, ani drugie.

– Brzmi tajemniczo.

– Właśnie. Przyszedł dziś do mnie do biura starszy facet i oznajmił, że ma dyszący dom.

– Dyszący?

– Podobno. Dyszy jak Lassie. Facet chciał wiedzieć, czy dałoby się coś z tym zrobić.

Przyniesiono piwa i Dań pociągnął parę głębokich łyków. Zostały mu białe wąsy z piany, w których całkiem mu było do twarzy.

– To nie jest przeciąg w kominie – powiedziałem mu. – Ani jakieś zwierzę uwięzione w szczelinie ściany. Tak naprawdę jest to autentyczny przypadek nie wyjaśnionej respiracji.

Miało to zabrzmieć dowcipnie, ale Dań potraktował tę informację poważnie.

– Czy mówił coś jeszcze? Czy powiedział, kiedy to się zdarza? W jakich porach dnia?

Postawiłem szklankę.

– Mówił, że trwa to ciągle. Mieszka tam dopiero od kilku miesięcy, a to dzieje się, odkąd się wprowadził. Jest naprawdę wystraszony. Chyba staruszek przypuszcza, że to jakiś duch.

– Może i tak – powiedział Dań.

– Jasne. A właśnie Benowi Pultikowi znudziły się śmiecie.

– Ale ja mówię serio – nalegał Dań. – Podobno zdarzały się takie przypadki, że ludzie słyszeli głosy czy coś podobnego. W pewnych warunkach dźwięki, które niegdyś brzmiały w danym pokoju, można ponownie usłyszeć. Niektórzy twierdzą, że słyszeli rozmowy, które mogły się odbyć sto lat wcześniej.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kostnica»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kostnica» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Lisa Gardner: Sąsiad
Sąsiad
Lisa Gardner
Margit Sandemo: Wyprawa
Wyprawa
Margit Sandemo
Stephen White: Biała Śmierć
Biała Śmierć
Stephen White
Graham Masterton: Zła przepowiednia
Zła przepowiednia
Graham Masterton
Yann Martel: Życie Pi
Życie Pi
Yann Martel
Graham Masterton: Ciemnia
Ciemnia
Graham Masterton
Отзывы о книге «Kostnica»

Обсуждение, отзывы о книге «Kostnica» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.