Dean Koontz - Szepty
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szepty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szepty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Przykro mi, ale kilka dni muszę pobyć sama.
– Właśnie nie tego ci trzeba po tych przejściach. Powinnaś wyjść, znaleźć się między ludźmi, poprawić sobie nastrój. I ja nie jestem jedynym, który tak myśli. – Odwrócił się i wskazał na kamienną ścieżkę za sobą. Żaba nadal tam siedziała. Odwróciła się, żeby na nich patrzeć.
– Spytaj pana Żabińskiego – powiedział Tony.
– Pana Żabińskiego?
– To mój znajomy. Bardzo mądra osoba. – Tony pochylił się i spojrzał na żabę. – Czy ona nie powinna wyjść i zabawić się, panie Żabiński?
Ospale zamrugała ciężkimi powiekami i jak na zamówienie wydała z siebie zabawny, krótki dźwięk.
– Ma pan absolutną rację – powiedział Tony do stworzenia. – A czy nie uważa pan, że ona powinna umówić się ze mną?
– Re re re – zaskrzeczała żaba.
– A co ja zrobię, jeżeli ona mnie znowu odrzuci?
– Re re re.
– Aha – powiedział Tony, kiwając z satysfakcją głową, kiedy wstawał.
– No i co powiedział? – spytała Hilary uśmiechając się szeroko. – Co ze mną zrobi, jeśli się z tobą nie umówię? Zarazi mnie brodawkami?
Tony przybrał poważną minę.
– Coś gorszego. Mówi, że przeniknie przez mury twojego domu, przedrze się do twojej sypialni i będzie rechotał co noc tak głośno, że nie będziesz mogła zasnąć, dopóki się nie poddasz.
Uśmiechnęła się.
– W porządku. Poddaję się.
– W sobotę wieczorem?
– Dobrze.
– Przyjadę po ciebie o siódmej.
– W co mam się ubrać?
– W to, co zwykle – powiedział.
– To do zobaczenia w sobotę o siódmej.
Odwrócił się w stronę żaby i powiedział:
– Dziękuję ci, przyjacielu.
Zeskoczyła z chodnika w trawę, potem w zarośla.
Tony spojrzał na Hilary.
– Peszą go wyrazy wdzięczności.
Zaśmiała się i zamknęła drzwi.
Tony doszedł do samochodu i wsiadł do niego, gwiżdżąc z zadowoleniem.
– Co tam się stało? – zapytał Frank ruszając z miejsca.
– Umówiłem się – powiedział Tony.
– Z nią?
– Przecież nie z jej siostrą.
– Denat przyniósł ci szczęście.
– Raczej żaba.
– Co?
– Taki sobie żart.
Kiedy przejechali parę przecznic, Frank odezwał się:
– Jest po czwartej. Zanim odstawimy tego grata do garażu i się wypiszemy, będzie piąta.
– Chcesz chociaż raz skończyć pracę na czas? – spytał Tony.
– I tak do jutra niewiele zdziałamy w sprawie Bobby’ego Valdeza.
– Tak – zgodził się Tony. – Raz trzeba zaszaleć.
Parę przecznic dalej Frank powiedział:
– Czy chciałbyś wskoczyć po pracy na kielicha?
Tony spojrzał na niego zdziwiony. Po raz pierwszy, odkąd ich połączono, Frank zaproponował wspólny wypad po godzinach.
– Tylko na jednego albo dwa głębsze – dodał Frank. – Chyba, że coś już zaplanowałeś…
– Nie, mam wolny czas.
– Znasz jakiś bar?
– Znakomite miejsce. Nazywa się „Bolt Hole”.
– To nie jest gdzieś koło komendy, co? Nie taki lokal, do którego chodzi mnóstwo gliniarzy?
– O ile mi wiadomo, jestem jedynym strażnikiem prawa, który jest jego stałym bywalcem. To przy bulwarze Santa Monica, blisko Century City. Tylko parę przecznic od mojego mieszkania.
– Brzmi nieźle – powiedział Frank. – Spotkam się tam z tobą.
Przejechali resztę drogi do policyjnego garażu w milczeniu – nieco bardziej przyjacielskim od tego, w którym pracowali dotychczas, ale jednak w milczeniu.
Czego on chce? – zastanawiał się Tony. – Co wreszcie przełamało znamienną rezerwę w usposobieniu Franka Howarda?
O 16.30 inspektor medyczny w Los Angeles zarządził częściową sekcję zwłok Bruno Gunthera Frye’a. W miarę możliwości ciało miało być otworzone jedynie w obrębie ran brzusznych, aby stwierdzić, czy tamte dwa nacięcia były wyłączną przyczyną zgonu.
Inspektor medyczny nie mógł przeprowadzić sekcji osobiście, ponieważ musiał zdążyć na samolot o 17.30 do San Francisco, gdzie miał wygłosić wykład. Zadanie zostało przekazane lekarzowi patologowi z jego zespołu.
Martwy człowiek leżał na zimnym wózku w zimnym pomieszczeniu pełnym innych martwych ludzi. Czekał znieruchomiały pod osłoną białego całunu.
Hilary Thomas była wyczerpana. Czuła tępy ból w kościach, w każdym stawie wydawał się płonąć ogień. Wszystkie mięśnie bolały ją tak, jakby włożyła je do miksera pracującego na najszybszych obrotach i potem ponownie scalała. Napięcie emocjonalne może mieć dokładnie taki sam wpływ na fizjologię, jak żmudna praca fizyczna.
Była też za bardzo zdenerwowana i napięta, by móc zrelaksować się drzemką. Za każdym razem, kiedy dom wydawał swe normalne odgłosy, zastanawiała się, czy w rzeczywistości nie jest to skrzypienie podłogi uginającej się pod ciężarem jakiegoś intruza. Kiedy łagodny, szemrzący wiatr otarł liściem palmy albo gałęzią sosny o okno, wyobrażała sobie, że ktoś potajemnie rozcina szybę albo podważa zamek w oknie. A kiedy następował dłuższy okres całkowitego spokoju, odbierała brak dźwięku jako coś złowieszczego. Jej nerwy były bardziej zniszczone niż spodnie na kolanach kogoś przymuszanego do skruchy.
Najlepszym znanym jej lekarstwem na nerwowe napięcie była dobra książka. Przejrzała półki w gabinecie i wybrała najnowszą powieść Jamesa Clavella – długą historię rozgrywającą się na wschodzie. Nalała sobie szklankę dry sacka, dodała kostek lodu, usadowiła się w głębokim, brązowym fotelu i zaczęła, czytać.
Dwadzieścia minut później, kiedy książka Clavella zaczynała ją już kompletnie pochłaniać, zadzwonił telefon. Wstała i podniosła słuchawkę.
– Halo?
Nie było odpowiedzi.
Dzwoniący słuchał przez chwilę, po czym rozłączył się.
Hilary odłożyła słuchawkę i chwilę wpatrywała się w nią w zamyśleniu.
Pomyłka?
Najprawdopodobniej.
Ale dlaczego ten ktoś tego nie powiedział.
Niektórzy ludzie po prostu nie potrafią się zachować, tłumaczyła sobie. Są źle wychowani.
A jeśli to nie pomyłka. A jeśli to… coś innego.
Przestań szukać chochlików w każdym cieniu – skarciła się ze złością. Frye nie żyje. To było potworne, ale już się skończyło i kropka. Zasługujesz na odpoczynek: parę dni na uspokojenie nerwów i pozbieranie myśli. Ale potem musisz przestać oglądać się przez ramię i zająć się swoim życiem. Inaczej skończysz w domu bez klamek.
Skuliła się znowu w fotelu, ale poczuła chłód, od którego dostała gęsiej skórki na ramionach. Podeszła do szafy i wyciągnęła błękitnozielony szal zrobiony na drutach, wróciła do fotela i otuliła nogi kocem.
Wypiła łyk dry sacka.
Zaczęła ponownie czytać Clavella.
Po jakimś czasie zapomniała o telefonie.
Podpisawszy się na koniec dnia pracy, Tony wrócił do domu, umył twarz i zmienił garnitur na jeansy i koszulę w niebieską kratę. Założył cienką, brązową marynarkę i przeszedł pieszo dwie przecznice do „Bolt Hole”.
Frank już tam był, czekał w loży na tyłach sali, nadal ubrany w garnitur i krawat, popijając whisky.
„Bolt Hole” – albo w skrócie „Hole”, jak go nazywali stali bywalcy – był zwykłym, dzielnicowym barem, czyli dziwnym i wymierającym zjawiskiem. W ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci amerykański przemysł knajpiany, a przynajmniej jego wycinek w miastach i na przedmieściach, reagując na stale się dokonujące rozłamy i podziały w kulturze, pogrążył się w szale specjalizacji. Jednak „Hole” z powodzeniem nie poddawał się tym tendencjom. Nie był to bar dla homoseksualistów. Nie był to bar dla samotnych albo dla aktywnych życiowo. Nie był to bar, któremu mieli patronować głównie rowerzyści, kierowcy ciężarówek, policjanci po służbie albo księgowi; tu klientelę stanowiła mieszanka reprezentatywna dla całego społeczeństwa. Nie był to bar toplessowy. Nie był to bar rock and rolla albo bar country and western. I, dzięki Bogu, nie był to bar sportowy z sześciostopowym ekranem telewizyjnym i głosem Howarda Cosella przepuszczanym przez kwadrofonię. „Hole” nie miał nic do zaoferowania z wyjątkiem przytłumionych świateł, czystości, uprzejmej obsługi, wygodnych stołków i lóż, szafy grającej, której nie nastawiano za głośno, hot dogów i hamburgerów podawanych z małej kuchni oraz dobrych drinków po umiarkowanych cenach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szepty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.