Dean Koontz - Szepty
Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szepty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szepty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Miał niebieskie oczy. Niezwykły, błękitnoszary odcień.
– Wiek.
– Około czterdziestu lat.
– Jakieś wyróżniające cechy?
– Jak na przykład?
– Wspomniała pani coś o jego głosie.
– Zgadza się. Miał głęboki głos, który zgrzytał. Zgrzytliwy głos. Głęboki, gburowaty i skrzypiący.
– W porządku – powiedział porucznik Howard. Kołysał się lekko na piętach i najwyraźniej był z siebie zadowolony. – Mamy dobry opis napastnika. Teraz proszę mi opisać Bruno Frye’a.
– Właśnie to zrobiłam.
– Nie, nie. Udajemy, że pani nie znała tego człowieka, który na panią napadł. Bawimy się w tę zabawę, żeby mnie rozweselić. Pamięta pani? Właśnie opisała pani napastnika, człowieka bez nazwiska. Teraz chcę, żeby pani opisała Bruno Frye’a.
Odwróciła się do porucznika Clemenzy.
– Czy to jest rzeczywiście konieczne? – spytała zirytowana.
– Frank, czy możesz to przyśpieszyć? – zapytał Clemenza.
– Słuchaj, muszę ustalić jedną rzecz – powiedział porucznik Howard. – I montuję to sobie najlepiej, jak umiem. A poza tym, to ona wszystko opóźnia.
Odwrócił się w jej stronę i znowu dostała gęsiej skórki na myśl, że stoi przed sądem w innym stuleciu, a Howard jest jakimś religijnym inkwizytorem. Jeśli Clemenza do tego dopuści, Howard po prostują złapie i będzie nią potrząsał tak długo, aż poda mu takie odpowiedzi, jakich on zażąda., niezależnie od tego, czy są prawdziwe, czy nie.
– Panno Thomas – powiedział – jeśli pani normalnie odpowie na wszystkie moje pytania, to skończę za kilka minut. No więc, czy może pani opisać Bruno Frye’a?
Pełna odrazy odpowiedziała:
– Sześć stóp i cztery cale, dwieście czterdzieści funtów, muskularny, blondyn, błękitnoszare oczy, około czterdziestu lat, żadnych blizn, żadnych deformacji, tatuaży, głęboki, chrzęszczący głos.
Frank Howard uśmiechał się. Nie był to przyjacielski uśmiech.
– Podane przez panią opisy napastnika i Bruno Frye’a są dokładnie takie same. Żadnych rozbieżności. Ani jednej. I oczywiście twierdzi pani, że w istocie to jeden i ten sam człowiek.
Linia jego pytań wydawała się niedorzeczna, ale z pewnością krył się w tym jakiś cel. Howard nie był głupi. Czuła, że już wpadła w pułapkę, chociaż nawet tego nie zauważyła.
– Czy chce pani zmienić decyzję? – zapytał Howard. – Czy chce pani powiedzieć, że istnieje jakaś mała szansa, że to był ktoś inny, ktoś, kto tylko przypominał Frye’a?
– Nie jestem idiotką – powiedziała Hilary. – To był on.
– Nie było choć drobnej różnicy między pani napastnikiem a Frye’em? Jakiegoś drobiazgu? – pytał uparcie.
– Nie.
– Nawet w kształcie nosa albo linii szczęki? – spytał Howard.
– Nawet w tym.
– Jest pani pewna, że Frye i pani napastnik mieli te same włosy, dokładnie te same kości policzkowe, ten sam podbródek?
– Tak.
– Nie ma pani cienia wątpliwości, że to Bruno Frye był tutaj wieczorem?
– Tak.
– Przysięgłaby to pani przed sądem?
– Tak, tak, tak! – powiedziała zmęczona tym katowaniem.
– No tak. No, no. Obawiam się, że gdyby pani zeznawała w ten sposób przed sądem, to sama by się pani wpakowała do aresztu. Krzywoprzysięstwo jest przestępstwem.
– Co takiego? O co panu chodzi?
Skrzywił się na nią. Grymas na jego twarzy był jeszcze bardziej nieprzyjazny niż uśmiech.
– Panno Thomas, chodzi mi o to, że pani kłamie.
Hilary była tak oszołomiona cynizmem i zuchwałością tego oskarżenia, tak wytrącona z równowagi opryskliwością jego głosu, że nie potrafiła zareagować. Nawet nie zrozumiała, co przez to chciał powiedzieć.
– Pani kłamie, panno Thomas. To jasne i proste.
Porucznik Clemenza wstał z brązowego fotela i zareagował:
– Frank, czy tak mamy to prowadzić?
– A jakże – powiedział Howard. – Prowadzimy to dokładnie tak, jak trzeba. Kiedy ona rozmawiała z dziennikarzami i pozowała tak pięknie fotografom, ja odebrałem telefon z komendy. Mieli odpowiedź od szeryfa z okręgu Napa.
– Już?
– A tak. Nazywa się Peter Laurensky. Szeryf Laurensky rozejrzał się w naszym imieniu po winnicy Frye’a, tak jak go o to prosiliśmy, i wiesz, czego się dowiedział? Dowiedział się, że Bruno Frye w ogóle nie wyjeżdżał z domu. Bruno Frye jest tam w Napa, właśnie w tej chwili, we własnym domu, nieszkodliwy jak mucha.
– To niemożliwe! – krzyknęła Hilary podrywając się z sofy.
Howard potrząsnął głową.
– Niech pani przestanie, panno Thomas. Frye powiedział szeryfowi Laurensky’emu, że miał zamiar przyjechać dzisiaj do LA na cały tydzień. Takie krótkie wakacje. Ale nie udało mu się uporządkować spraw na czas, więc to odwołał i został w domu, żeby nadgonić pracę.
– Szeryf się myli! – powiedziała. – Nie mógł rozmawiać z Bruno Frye’em.
– Czy nazywa pani szeryfa kłamcą? – spytał porucznik Howard.
– On… on pewnie rozmawiał z kimś, kto kryje Bruno Frye’a – powiedziała Hilary, wiedząc, że to brzmi beznadziejnie niewiarygodnie.
– Nie – potwierdził Howard. – Szeryf Laurensky rozmawiał z Frye’em osobiście.
– Czy on go widział? Czy on rzeczywiście widział Frye’a? – dopytywała się. – Czy tylko rozmawiał z kimś przez telefon, z kimś, kto twierdził, że jest Frye’em.
– Nie wiem, czy to była rozmowa twarzą w twarz, czy przez telefon – powiedział Howard. – Ale niech pani sobie przypomni, panno Thomas, co pani mówiła o wyjątkowym głosie Frye’a. Nadzwyczaj głęboki. Skrzypiący. Gardłowy, chrzęszczący głos. Twierdzi pani, że ktoś mógłby go z łatwością naśladować przez telefon?
– Jeżeli szeryf Laurensky nie zna Frye’a dostatecznie dobrze, to mógł się dać oszukać przez jakąś kiepską imitację. On…
– To jest mały okręg. Człowiek taki, jak Bruno Frye, tak ważny człowiek, jest znany pewnie każdemu. A szeryf zna go bardzo dobrze od ponad dwudziestu lat – zakończył triumfalnie Howard.
Porucznik Clemenza wyglądał na zasmuconego. Choć nie obchodziło ją, co myślał o niej Howard, dla Hilary ważne było to, że Clemenza wierzył w jej zeznanie. Iskra wątpliwości w jego oczach była dla niej równie przykra, jak znęcanie się Howarda.
Odwróciła się od nich i podeszła do okna z kamiennymi słupkami, które wychodziło na różany ogród. Starała się powściągnąć gniew, ale nie mogła go opanować i ponownie stanęła do nich twarzą. Odezwała się do Howarda, wściekła, podkreślając każde słowo uderzeniami pięści o parapet.
– Bruno – Frye – był – tutaj! – Wazon pełen róż zakołysał się, sturlał z parapetu, zawirował i przewrócił się na grubym dywanie. Zignorowała to. – A co z tą sofą, którą przewrócił? A co ze stłuczoną porcelaną, którą w niego rzucałam i tymi kulami, które w niego wystrzeliłam? Co z tym porzuconym przez niego, złamanym nożem? Co z podartą sukienką, paskiem do pończoch?
– To może być po prostu sprytna scenografia – powiedział Howard. – Mogła to pani wszystko zrobić sama, zaaranżować, aby wesprzeć swoje zeznanie.
– To absurd!
– Panno Thomas, może to rzeczywiście był ktoś inny. Ktoś, kto mocno przypominał Frye’a – powiedział Clemenza.
Nawet gdyby się chciała wycofać w tym kierunku, nie potrafiła tego zrobić. Zmuszając ją do wielokrotnego opisywania mężczyzny, który ją napadł, wyciągając od niej ileś zapewnień, że napastnik był nikim innym tylko Bruno Frye’em, porucznik Howard utrudnił albo wręcz uniemożliwił skorzystanie z wyjścia, jakie podsunął jej Clemenza. W każdym razie nie chciała się wycofywać i zmieniać zdania. Wiedziała, że ma rację.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szepty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.