Dean Koontz - Szepty

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szepty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna hollywoodzka scenarzystka uśmierca napastnika, który wdarł się do jej domu. Niebawem zaczyna ją prześladować nieznajomy, łudząco podobny do zabitego. Tymczasem z ręki szaleńca padają kolejne ofiary.

Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Prawie już kończyła z dziennikarzami, delikatnie się od nich uwalniając, kiedy na dół zszedł Frank Howard i dołączył do Tony’ego, który stał w drzwiach, owiewany chłodną nocną bryzą. Frank obserwował Hilary Thomas odpowiadającą na pytania dziennikarza i rzucał gniewne spojrzenia.

– Muszę z nią porozmawiać.

– Czego chcieli na komisariacie? – spytał Tony.

– Właśnie o tym muszę z nią porozmawiać – powiedział ponuro Frank.

Widać było, że postanowił być małomówny i że nie ma zamiaru ujawniać swych informacji, dopóki nie będzie cały zwarty i gotowy. To był jego kolejny irytujący zwyczaj.

– Już prawie z nimi skończyła – zauważył Tony.

– Puszy się i wdzięczy.

– Wcale nie.

– Jasne, że tak. Jest urzeczona każdą chwilą.

– Dobrze sobie z nimi radzi – powiedział Tony – ale chyba niezbyt jej się to podoba.

– Ludzie filmu – powiedział wzgardliwie Frank – potrzebują rozgłosu i reklamy, tak jak ty i ja potrzebujemy żarcia.

Reporterzy znajdowali się w odległości zaledwie ośmiu stóp i chociaż hałasowali, zadając pytania Hilary Thomas, Tony bał się, że mogą usłyszeć Franka.

– Nie tak głośno – powiedział.

– Nie obchodzi mnie, czy się dowiedzą, co ja myślę – powiedział Frank. – Podam im nawet wersję o ludziach polujących na reklamę, wymyślających różne bzdury, żeby się tylko dostać do gazet.

– Sądzisz, że ona to wszystko wymyśliła? To śmieszne.

– Zobaczysz – powiedział Frank.

Tony poczuł nagle niepokój. Hilary Thomas obudziła w nim szlachetnego rycerza; zapragnął ją chronić. Nie chciał widzieć, jak dzieje jej się krzywda, a Frank wyraźnie miał z nią coś zdecydowanie nieprzyjemnego do omówienia.

– Muszę z nią zaraz porozmawiać – powiedział Frank. – Szlag mnie trafi, jak będę tu musiał ziębić sobie pięty, w czasie gdy ona będzie się kleiła do prasy.

Tony położył rękę na ramieniu partnera.

– Poczekaj tutaj. Pójdę po nią.

Frank był wściekły z powodu jakiejś wiadomości przekazanej mu z komisariatu i Tony wiedział, że reporterzy zauważą tę złość i będą nią poruszeni. Jeżeli wpadną na pomysł, że w śledztwie nastąpił postęp – szczególnie jeśli mógł to być jakiś pikantny szczegół, skandaliczny zwrot – to będą się tu włóczyć całą noc i wszystkich molestować. A jeśli Frank rzeczywiście znalazł coś niepochlebnego na temat Hilary Thomas, wówczas prasa wykorzysta to do nagłówków, roztrąbi z ową piekielną radością, jaką rezerwowała na ekskluzywne brudy. Później, gdyby informacje Franka okazały się nieprawdziwe, ludzie z telewizji nie skorygują tego w żaden sposób, a sprostowanie w gazetach, o ile takie się ukaże, będzie zajmowało cztery linijki na dwudziestej stronie drugiego dodatku. Tony pragnął, żeby Hilary miała możność odparcia wszystkiego, co tylko powie Frank; szansę oczyszczenia siebie, zanim cała sprawa stanie się przedmiotem niesmacznego karnawału mediów.

Podszedł do dziennikarzy i powiedział:

– Przepraszam, panie i panowie, ale sądzę, że panna Thomas powiedziała wam już więcej, niż nam. Wycisnęliście z niej już wszystko. Z kolei ja i mój partner mieliśmy skończyć pracę parę godzin temu i jesteśmy potwornie zmęczeni. Mamy za sobą ciężki dzień spędzony na biciu niewinnych podejrzanych i zbieraniu łapówek, więc gdybyście pozwolili nam skończyć z panną Thomas, bylibyśmy nieskończenie wdzięczni.

Zaśmiali się z uznaniem i zaczęli zadawać mu pytania. Odpowiedział na parę z nich, nie podając nic więcej ponad to, co ujawniła Hilary Thomas. Potem pośpiesznie wciągnął ją do domu i zamknął drzwi.

Frank czekał w przedsionku. Jego gniew nie ostygł. Wyglądał tak, jakby zaraz z jego uszu miała buchnąć para.

– Panno Thomas, chcę pani zadać jeszcze parę pytań.

– W porządku.

– Tylko parę pytań. To zajmie chwilę.

– Dobrze… czy wejdziemy do gabinetu?

Frank Howard prowadził.

Hilary zapytała Tony’ego:

– Co się dzieje?

Wzruszył ramionami.

– Nie wiem. Żałuję, ale nie wiem.

Frank wszedł do salonu. Zatrzymał się tam na środku i obejrzał na nią.

– Panno Thomas?

Razem z Tonym poszła za nim do gabinetu.

* * *

Hilary usiadła na sofie obitej puszystym aksamitem, skrzyżowała nogi, przygładziła jedwabną suknię. Była zdenerwowana; zastanawiała się, dlaczego porucznik Howard czuje do niej tak głęboką niechęć. Zachowywał się obojętnie, lecz był tak pełen lodowatego gniewu, że jego oczy wyglądały jak dwa przekroje stalowych prętów. Pomyślała o dziwacznych oczach Bruno Frye’a i nie mogła stłumić drżenia. Porucznik Howard obdarzył ją gniewnym spojrzeniem, od którego poczuła się jak oskarżona na procesie za czasów Świętej Inkwizycji. Nie zdziwiłaby się zbytnio, gdyby Howard wskazał na nią palcem i obwinił o czary.

Ten sympatyczny, porucznik Clemenza, usiadł w brązowym fotelu. Padało na niego ciepłe bursztynowe światło stojącej lampy z żółtym kloszem, rzucając miękkie cienie w okolicy ust, nosa i głęboko osadzonych oczu, przez co wyglądał jeszcze łagodniej i uprzejmiej niż zazwyczaj. Żałowała, że to nie on zadaje pytania, ale na razie miał widocznie występować w roli obserwatora.

Porucznik Howard stał przed nią i spoglądał z nieskrywanym potępieniem. Domyślała się, że chce ją zmusić do spuszczenia wzroku, poczucia wstydu albo porażki; jakby się bawił w jakąś policyjną wersję dziecięcych zawodów na robienie min. Niezachwianie odwzajemniała spojrzenie, dopóki nie odwrócił się od niej i nie zaczął chodzić.

– Panno Thomas – powiedział Howard – jest parę rzeczy w pani zeznaniu, które mnie niepokoją.

– Wiem – powiedziała. – Męczy pana, że znałam napastnika. Pan sobie wyobraża, że mogłam go do tego zachęcać. Czy nie taka jest umowna reguła policyjna?

Zamrugał zdziwiony, ale szybko się opanował.

– Tak. To jedna rzecz. A poza tym jest jeszcze fakt, że nie potrafimy wyjaśnić, jak on się dostał do tego domu. Oficerowie Whitlock i Farmer obeszli całe mieszkanie dwu albo trzykrotnie i nie znaleźli śladów włamania. Żadnego wybitego okna. Żaden zamek nie został wyłamany ani nie użyto wytrycha.

– Więc pan uważa, że ja go wpuściłam? – zapytała.

– Z pewnością muszę wziąć to pod uwagę.

– No to proszę rozważyć taką rzecz. Kiedy parę tygodni temu byłam w okręgu Napa, aby zebrać materiały do mojego scenariusza, zgubiłam klucze w jego wytwórni win. Klucze od domu, od samochodu…

– Przejechała pani całą tę drogę samochodem?

– Nie. Leciałam samolotem. Ale wszystkie klucze miałam przy jednym kółku. Nawet kluczyki do wozu, który wynajęłam w Santa Rosa; były na słabym łańcuszku, więc bojąc się, że je zgubię, doczepiłam do własnego kółka. Nigdy ich nie znalazłam. Ludzie z agencji wynajmu samochodów musieli przysłać drugi komplet. A kiedy wróciłam do LA, musiałam ściągnąć ślusarza, żeby mnie wpuścił do domu i dorobił nowe klucze.

– Nie zmieniała pani zamków?

– To mi się wydawało niepotrzebnym wydatkiem – powiedziała. – Te klucze, które zgubiłam, nie miały żadnych znaków identyfikacyjnych. Ten, kto mógł je znaleźć, nie wiedziałby, gdzie ich użyć.

– I nie przyszło pani do głowy, że mogły zostać ukradzione? – spytał porucznik Howard.

– Nie.

– Ale teraz uważa pani, że to Bruno Frye zabrał te klucze z zamiarem przyjechania tu, aby panią zgwałcić i zabić.

– Tak.

– Co on ma przeciwko pani?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szepty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szepty»

Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x