Zapach gorzkich migdałów nasilił się.
Zamknąwszy oczy, oddychał głęboko i zatrzymywał zatrute powietrze w płucach jak rzadki tytoń. W pierwszej chwili nic się nie stało. Potem nieznośne pieczenie rozdarło mu piersi. Miał ochotę rozdrapywać ciało.
Chciał krzyczeć z bólu, ale nie zdołał wydać głosu.
Zatoczył się w tył i upadł skręcony z wytrzeszczonymi oczyma.
W takiej pozycji znalazł go Malko. Z twarzą wykrzywioną przez ból. Brygada specjalna wyłamała drzwi i otworzyła okna, by trujący gaz się ulotnił. Nikt nigdy nie dowie się, czemu pułkownik Minoru Tanaka wdał się w taką aferę. Ci, którzy nim kierowali, wymazali go już z pamięci. Lecz żona i córki będą wiedziały, że umarł, jak człowiek honoru.
Malko pochylił się nad japońskim pułkownikiem i zamknął mu oczy.
W sali Zgromadzenia Ogólnego panowała potworna duchota, gdy panna Brooks, przedstawicielka Liberii ogłosiła oficjalne rezultaty głosowania nad rezolucją numer 569, dotyczącą praw członkowskich Chińskiej Republiki Ludowej w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rezolucja została odrzucona 56 głosami przeciw 48, nie osiągając dwóch trzecich. Sześć krajów głosowało w sposób „niezrozumiały”, wstrzymało się 21, o osiem więcej niż rok temu. O mały włos pułkownikowi Tanace powiodłoby się.
Delegaci pospiesznie ruszyli ku wyjściu, ocierając czoła. Australijczyk szepnął do sąsiada z Argentyny:
— Jeszcze nigdy nie było mi tak gorąco. Chyba poszaleli, żeby wyłączać tu klimatyzację. Rzeczywiście, Ameryka się rozsypuje.
Jeanie schudła, co uwydatniało jeszcze bardziej jej usta i duże piwne oczy. Krzyknęła z radości widząc Malka w drugim, czarnym cadiiiacu, kurtuazyjnym upominku CIA.
Po czterech dniach szpitala czuła się lepiej. Malko wziął od niej torbę i wrzucił ją do samochodu. Jeanie usiadła obok niego.
Kiedy opadła na miękki fotel sukienka zsunęła się jej z ud. W pierwszym odruchu chciała ją obciągnąć, ale tylko przytuliła się do Malka. Poczuł jej gorące usta na szyi.
— Taka jestem szczęśliwa, że pan przyjechał — szepnęła.
Zjechał na prawo i zatrzymał wóz. Jeanie całowała go długo i żarliwie, tuląc się doń z całych sił.
Krisantem ze swoimi rasistowskimi poglądami, dozna potwornego szoku. Malko miał jednak nadzieję, że poczucie obowiązku i lojalności nie pozwoli mu wspomnieć o tym Aleksandrze.