Gérard De Villiers - Cyklon w ONZ
Здесь есть возможность читать онлайн «Gérard De Villiers - Cyklon w ONZ» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Temark, Жанр: Шпионский детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Cyklon w ONZ
- Автор:
- Издательство:Temark
- Жанр:
- Год:1992
- ISBN:83-85241-04-3
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Cyklon w ONZ: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cyklon w ONZ»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Cyklon w ONZ — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cyklon w ONZ», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Lo-ning ledwie mogła mówić. Upadając złamała szczękę, usta miała pełne krwi. Trójka pochylonych nad nią czarnych zastanawiała się, czy nie wynieść jej z powrotem na wysypisko, unikając w ten sposób kłopotliwych pytań policji, gdy nadeszła gruba Murzynka i także pochyliła się nad Loning, pełna współczucia.
Chinka uczepiła się jej bluzki, błagając:
— Szybko, zadzwońcie do FBI. Powiedzcie, że zakładnicy są na West End Avenue 4537. To Japończyk...
Wycieńczona straciła przytomność.
Murzyni popatrzyli po sobie nie całkiem przekonani.
Gruba kobieta rozsunęła ich i weszła po schodach.
— Nie damy tak umrzeć tej małej — zagrzmiała.
Idąc najszybciej, jak na to pozwalało jej potężne ciało, ruszyła w stronę budki. Wykręciła 411, numer alarmowy pogotowia policyjnego, z którym można się było połączyć nie płacąc ani centa. Potem opowiedziała, co zaszło.
Kiedy po dziesięciu minutach przyjechała policja, Loning już nie oddychała. Przerażona grubaska powtórzyła, co przed śmiercią powiedziała Chinka.
Godzinę później pracownik sekcji japońskiej przyszedł na palcach powiadomić ambasadora przy ONZ, że wysoki funkcjonariusz FBI nalega na natychmiastową rozmowę z nim.
Pułkownik Minoru Tanaka stał wyprężony na baczność przed swoim ONZ-owskim zwierzchnikiem, Hideo Kagami, stałym przedstawicielem Japonii. Na okrągłej twarzy dyplomaty malował się wyraz surowości, a spoza okularów w metalowych oprawkach na pułkownika spoglądała pogardliwie para zimnych oczu.
Tanaka pokornie spuszczał głowę na każdą z przytłaczająco słusznych uwag dyplomaty. Czuł się okryty hańbą. Po raz pierwszy w swej wieloletniej karierze — zarówno w lotnictwie, jak i w wywiadzie — nie stanął na wysokości zadania. Na próżno powtarzał sobie, że winni temu są jego przypadkowi sprzymierzeńcy, tak czy inaczej odpowiedzialność spadała na niego.
Dyplomata kończył reprymendę:
— Jest istotne — konkludował — ponieważ FBI zdołała dotrzeć aż do pana, by nie można było odkryć żadnych pańskich powiązań z rządem, a nawet z’.
służbami, dla których pan pracuje. I aby FBI nigdy nie zdołała zebrać dowodów, pozwalających wszcząć postępowanie sądowe. Czy to dzięki zeznaniom pana, czy też kogokolwiek innego. Wyraziłem się dość jasno?
Pułkownik Tanaka doskonale zrozumiał, co miał na myśli przełożony. Ale tym najmniej się martwił. Przez naczeniem wojskowego jest umrzeć w ten czy inny sposób, a z ewentualnych docinków kolegów po powrocie do Tokio niewiele sobie robił. Skoro przegrał pozostało mu tylko zakończyć sprawę z honorem. Zgiął się wpół.
— Mogę odejść, panie ambasadorze? Pragnę zapewnić, że pańskie instrukcje zostaną wykonane niezwłocznie.
— Tego właśnie od pana oczekiwałem — odpowiedział dyplomata.
Niespodziewanie wyszedł zza biurka i serdecznie uścisnął dłoń Tanaki. W jego oczach malowało się chyba wzruszenie.
— Pułkowniku Tanaka — powiedział cicho, jakby obawiając się, że ściany mają uszy. — Wiem, że zrobił pan wszystko, co w pańskiej mocy, aby jak najlepiej służyć ojczyźnie. W imieniu cesarza — dziękuję panu.
Zatroszczymy się o to, co panu drogie.
Dyskretny uśmiech rozjaśnił twarz Tanaki. Nie pragnął niczego ponad ten wyraz aprobaty. Miał spokojne sumienie. Nie będzie przyszłym pokoleniom podawany jako przykład porażki. Bez słowa odwrócił się i wyszedł z biura. Czekając na windę zastanawiał się, co powinien zrobić. Niestety, miał bardzo mało czasu.
To ostatnie spotkanie już graniczyło z cudem. Po pozbyciu się Lo-ning automatycznie skontaktował się z szefem delegacji japońskiej, by go o wszystkim poinformować.
Nim pułkownik Tanaka zdołał porozumieć się z Hideo Kagami, FBI zaalarmowało już delegację japońską.
Kagami wyznaczył mu spotkanie w biurze dużej japońskiej firmy importowej, dającej pomieszczenie tokijskim służbom specjalnym.
Wychodząc zatrzymał taksówkę i podał adres w Grenwich Village. Byłoby nieostrożnością wracać do hotelu, skoro FBI go zidentyfikowało. W myśli starał się przypomnieć sobie, czy w pokoju nie pozostawił nic kompromitującego.
Nic, nic poza pistoletem. Ale i on niedaleko prowadzi. Ma fałszywy numer seryjny i nie stanowi żadnego śladu. Czarny karnecik, w którym Tanaka notował swe wydatki, spoczywa w jego kieszeni. Gdy tylko skończy ze wspólnikami, spali go. Potem zostanie już tylko on, pułkownik Tanaka. Ostatni dowód rzeczowy. Jeszcze nie wybrał sobie rodzaju śmierci i planował na to chwilę medytacji, o ile okoliczności na to pozwolą. W najgorszym razie wystarczy rozgryźć jeden z guzików lewego rękawa marynarki, by paść martwym w jednej chwili.
Ale trucizna nie odpowiadała mu, życzyłby sobie znaleźć sposób bliższy jego naturze. Samuraje nie zażywali trucizny, a Tanaka był do głębi przesiąknięty tradycją.
W roztargnieniu spoglądał na przesuwający się za oknem taksówki obraz Nowego Jorku. Jechali Broadwayem, w sercu Garment district, mijając wszystkie te wózki, pełne futer i ubrań, olbrzymie ciężarówki i nędzne, zatłoczone kawiarenki dla ubogich urzędników. Widział nie ów Nowy Jork, rojący się barwnym tłumem turystów, ale mrowisko przypominające nieco Tokio.
Pułkownik doznał krótkiego, ale silnego skurczu serca. Wiele by dał za jeszcze jedną partyjkę paczinko. Ale w Nowym Jorku nie grało się w paczinko, a FBI deptała mu po piętach.
Amerykanie okazali wyjątkową grzeczność, pytając, czy niejaki pułkownik Tanaka wchodzi w skład delegacji japońskiej. Och! Pytanie było czysto formalne, gdyż niewątpliwie skradziono mu samochód. Oczywiście wykluczano, by dostojny przedstawiciel Japonii mógł mieć cokolwiek wspólnego z tą ciemną aferą.
Od czasu wojny wietnamskiej amerykańscy funkcjonariusze bardzo troszczyli się o zachowanie twarzy.
Taksówka zatrzymała się przed jednym z domów przy Bleeker Street. Na schodach siedzieli paląc i dyskutując hippisi. Tanaka ominął ich i przeszedł przez podwórze, ku mieszczącemu się w tyle hangarowi.
Pchnął drzwi. Wnętrze zawalone było skrzynkami i starymi meblami.
Natychmiast wyrósł przed nim potężny Murzyn w ciemnych okularach.
— Przychodzę od Lestera — powiedział Tanaka.
Nikt poza Mad Dogsami nie znał imienia Lestera.
Murzyn poszedł w głąb hangaru i przesunął skrzynkę.
Tanaka został nieco z tyłu. Bezszelestnie podniósł żelazny pręt, zbliżył się do Murzyna i zamachnął się, uderzając go z całych sił w kark.
Nie wydając nawet okrzyku. Murzyn runął na twarz, zalany krwią.
Pułkownik odstawił skrzynię. Pod nią znajdowała się klapa.
Podniósł ją i zszedł po metalowej drabinie. Dotarł do piwnicy zastawionej skrzyniami. Był w manhattańskim arsenale Mad Dogsów. Koło dwustu strzelb, rozmaite modele pistoletów maszynowych, karabiny maszynowe odkupione od dezerterów, tysiące naboi wszelkiego kalibru... Kiedyś Lester pokazał ten swój skarbiec Tanace.
Miał tu nawet japoński karabin maszynowy Nambu, który Bóg raczy wiedzieć, jak tu trafił.
Tanaka zestawił ostrożnie ciężką skrzynię pełną jeszcze oryginalnie opakowanej broni i uniósł wieko stojącej pod spodem, mając nadzieję, że pamięć go nie myli.
Faktycznie, znalazł tam czeski pistolet maszynowy i magazynki. Wziął broń, założył magazynek, a trzy inne wsunął w pas. Modlił się, żeby zastać Lestera i Jacka, którzy mogliby ewentualnie przeciwko niemu zeznawać.
Tanaka nigdy nie zetknął się bezpośrednio z innymi członkami Mad Dogsów, znał tylko tych dwu.
Trzask zarepetowanego zamka rozbrzmiał echem wśród ceglanych murów. Drzwi na wprost niego pozostawały jednak wciąż zamknięte. Nagle przeszło mu przez myśl, że Lester może być na zewnątrz.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Cyklon w ONZ»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cyklon w ONZ» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Cyklon w ONZ» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.