Więc tak naprawdę w przedstawieniu bierze udział nie tylko Goldfinger i SMIERSZ, myślał gorączkowo Bond. Nie, bo SMIERSZ zdołał wciągnąć do gry tych najważniejszych – samo Najwyższe Prezydium! Zanosiło się na mecz Rosja-Ameryka z Goldfingerem w roli czołowego napastnika! Czy kradzież majątku jakiegoś państwa jest aktem wojny? Ale kto będzie wiedział, że to akurat Rosjanie przechwycili złoto? Nikt, jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem Goldfingera. Żaden z gangsterów niczego nie podejrzewa. Traktują złotnika jak jednego ze swoich, jak innego gangstera, może jak gangstera wybitnego. A co stanie się z jego ludźmi? Co z kierowcami odpowiedzialnymi za przewóz kruszcu na wybrzeże? Co z nim i Tilly Masterton? Niektórzy – łącznie z Bondem i dziewczyną – zostaną zabici. Inni, jak na przykład Koreańczycy, bez wątpienia wejdą z Goldfingerem na pokład rosyjskiego okrętu. Nie zostanie żaden świadek, żaden ślad – akt współczesnego piractwa z archaicznymi dodatkami. Goldfinger złupi Fort Knox, jak kiedyś Krwawy Morgan złupił Panamę. W sumie nie było między nimi różnicy z wyjątkiem tego, że złotnik dysponował bardziej nowoczesną techniką i bronią.
I tylko jeden, jedyny człowiek na świecie mógł temu zapobiec. Ale jak?!
***
Następnego dnia przetoczyła się przez jego kwaterę burza papierkowej roboty. Co pół godziny z pokoju operacyjnego donoszono mu rozkazy Goldfingera, żeby rozplanować to, zaplanować tamto, przepisać jeszcze coś innego, ułożyć listy zapasów, sporządzić jakiś kosztorys. Dostarczono mu drugą maszynę do pisania, dostarczono mapy, materiały źródłowe – wszystko, czego tylko zażądał. Lecz ciągle, nieustannie, był pod obserwacją zawsze czujnego Koreańczyka, który nigdy nie spuszczał zeń oka, gdy otwierał drzwi, by dostarczyć kolejną porcję materiałów, który nie wszedł z posiłkiem do pokoju, zanim nie zbadał wzrokiem twarzy, rąk i nóg Bonda. Tilly Masterton i on nie należeli do bandy, to pewne. Byli niebezpiecznymi niewolnikami, nikim innym.
Tilly Masterton też odnosiła się do niego z rezerwą. Pracowała jak maszyna – szybko, chętnie i wydajnie, lecz w milczeniu. Na wcześniejsze zabiegi Bonda, który chciał się z nią zaprzyjaźnić i dzielić myśli, odpowiadała z chłodną uprzejmością. Do wieczora dowiedział się o niej tylko tego, że w chwilach wolnych od obowiązków w Unilevers, gdzie pracowała jako sekretarka, uprawiała amatorsko łyżwiarstwo figurowe. Potem zaczęła otrzymywać główne role w rewiach lodowych. Jej hobby było strzelanie z pistoletu sportowego oraz strzelanie do rzutków. Należała do dwóch klubów snajperskich. Miała dwadzieścia cztery lata i niewielu przyjaciół. Nigdy też w nikim się nie kochała ani nie była z nikim zaręczona. Mieszkała sama w dwupokojowym mieszkaniu na Earls Court Road w Londynie. Tak, zdawała sobie sprawę z tego, że sytuacja jest kiepska. Ale miała nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Zgoda, ta cała afera z Fortem Knox to nonsens. Oczywiście, nic z tego nie będzie. Pussy Galore? Jest boska! Liczyła skrycie na to, że Pussy w jakiś sposób pomoże jej wyrwać się z tego bagna. Kobiety z wyczuciem dobrze sobie radzą ze sprawami, które wymagają finezji i delikatnych posunięć. Instynkt podpowiada im, co robić. Niech się Bond o nią nie martwi. Da sobie radę.
Agent doszedł do wniosku, że Tilly Masterton jest jedną z tych dziewcząt, którym pomieszały się hormony. Znał takie kobiety i był zdania, że wraz ze swymi męskimi odpowiednikami są produktem nowego systemu nadającego płci pięknej prawo do głosowania i zrównującego w innych prawach z mężczyznami. Na skutek pięćdziesięcioletniej emancypacji kobiety powoli zatraciły typowo żeńskie cechy, które udzielały się z kolei mężczyznom. Zniewieściałych mężczyzn i zmaskulinizowane kobiety można było spotkać wszędzie. Nie byli to stuprocentowi homoseksualiści ani prawdziwe lesbijki, lecz ludzie zagubieni, nie wiedzący, kim tak naprawdę są.
Powstało w ten sposób całe stadko nieszczęśliwców nie umiejących dostosować się do otoczenia, ludzi wyjałowionych z tożsamości i sfrustrowanych, kobiet z zapędami przywódczymi i damsko uległych mężczyzn. Było mu ich żal, ale nie miał dla nich czasu. Bond uśmiechnął się do siebie na wspomnienie rozfantazjowanej historyjki, którą układał, gdy pędzili doliną Loary. Entre Deux Seins, nie ma co!
Ostatnie polecenie od Goldfingera przyszło przed wieczorem.
Wraz z pięcioma ludźmi z szefostwa udaje się jutro o jedenastej na napowietrzny rekonesans obszaru, na którym odbędzie się WIELKI SZLEM. Odlatujemy z lotniska La Guardia wyczarterowaną maszyną z moimi pilotami i załogą. Będzie mi pan towarzyszył. Masterton zostaje.
G.
Bond usiadł na łóżku i wbił oczy w ścianę. Potem wstał i podszedł do maszyny do pisania. Walił w nią przez godzinę, pisząc z pojedynczym odstępem między liniami, zapisując arkusze papieru po obu stronach. Kiedy skończył szczegółowy opis planów Goldfingera, złożył kartki, później je zwinął i umieścił w małym, cylindrycznym pojemniczku wielkości małego palca u ręki. Pojemniczek dokładnie zalepił, a na karteluszce wystukał:
Nie cierpiące zwłoki! Bardzo ważne! Znalazca niniejszego, który dostarczy pojemnik w stanie nie naruszonym do rąk pana Felixa Leitera, Agencja Pinkertona, 154 Nassau Street, Nowy Jork, otrzyma natychmiast i bez żadnych pytań nagrodę w wysokości pięciu tysięcy dolarów.
Karteczkę złożył w kształt paska, owinął nim pojemnik, na zewnętrznej stronie napisał NAGRODA! $5000! i wszystko razem umieścił na trzycalowym kawałku taśmy samoprzylepnej. Usiadł na łóżku, po czym uważnie i dokładnie przykleił wystające kawałki taśmy po wewnętrznej stronie uda.
– Kontrola Obszaru Powietrznego nas wzywa! Chcą wiedzieć, kim jesteśmy! Mówią, że to obszar zamknięty! Goldfinger wstał z fotela i ruszył do kabiny. Bond widział, jak bierze do ręki mikrofon. Jego głos brzmiał wyraźnie na tle cichego pomruku silników dziesięciotonowego Executive Beechcrafta.
– Dzień dobry. Mówi Gold z Paramount Pictures Corporation. Mamy pełnomocnictwo na przeprowadzenie rekonesansu napowietrznego w związku ze zbliżającym się terminem rozpoczęcia zdjęć do naszego nowego filmu o sławnym ataku wojsk konfederatów w roku 1861, którego skutkiem było wzięcie do niewoli generała Shermana na Muldraugh Hill. Tak, tak. Cary Grant i Elizabeth Taylor w rolach głównych. Co takiego? Pozwolenie? Mówiłem przecież, mamy. Chwileczkę. – Goldfinger zamilkł na moment udając, że szuka dokumentów. – Tak, mam to przy sobie. Papier podpisany jest przez szefa służb specjalnych Pentagonu. No jasne, wasze dowództwo musi mieć kopię. Oczywiście, dziękuję. Mam nadzieję, że film będzie się wam podobał. Do widzenia. – Goldfinger zrzucił z twarzy maskę jowialnej serdeczności, oddał mikrofon i wrócił do kabiny pasażerskiej. Zaparł się nogami o podłogę i stojąc, popatrzył na współpracowników. – Czy sądzicie państwo, że widzieliśmy już wszystko, co chcieliśmy zobaczyć? – zapytał. – Widoczność jest chyba doskonała, prawda? I to, co widać, pokrywa się ze szczegółami planu miasta, który otrzymaliście. Nie chciałbym schodzić poniżej sześciu tysięcy, dlatego zróbmy może jeszcze jedno kółko i wracajmy, zgoda? Złota Rączko, prosimy o coś do picia.
Tamci mieli mnóstwo komentarzy i pytań, na które Goldfinger udzielał po kolei odpowiedzi. Siedzący obok agenta Koreańczyk wstał i poszedł do tylnej części samolotu. Bond ruszył w jego ślad i czując na sobie twarde, podejrzliwe spojrzenie, wszedł do ubikacji i zamknął za sobą drzwi na zatrzask.
Читать дальше