Ian Fleming - Goldfinger

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Fleming - Goldfinger» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Шпионский детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Goldfinger: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Goldfinger»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Auric Goldfinger: okrutny, inteligentny, frustrująco ostrożny. Oszust w kanaście i krętacz na dużą skalę w życiu codziennym. Takich ludzi James Bond nienawidzi najbardziej. Dobrze się więc składa, że to właśnie Bond otrzymał zbadanie tego co Goldfinger, najbogatszy człowiek w kraju, zamierza zrobić ze swoimi nieuczciwymi zyskami, oraz co łączy go ze Smiersz – ultratajną sowiecką organizacją bezlitośnie likwidujących obcych agentów. 007 odkrywa, że Goldfinger ma niezwykle ambitne i groźne plany: wśród nich są największa kradzież złota w historii oraz masowe morderstwo…

Goldfinger — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Goldfinger», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy samolot był już na pasie, Bond opuścił biuro, przeszedł do hangaru, gdzie ukrył samochód, usiadł za kierownicą i nacisnął przycisk pod deską rozdzielczą. Przez chwilę panowała cisza, a potem z ukrytego głośnika buchnęło zgrzytliwe zawodzenie. Bond pokręcił gałką potencjometru. Zawodzenie przeszło w głębokie, jednostajne brzęczenie. Agent odczekał, aż Bristol Frighter wzbije się w powietrze. W miarę jak maszyna szybowała coraz wyżej, kierując się w stronę wybrzeża, brzęczenie stawało się coraz cichsze i cichsze. Po kilku minutach ustało zupełnie. Bond dostroił odbiornik, namierzył je ponownie i przez pięć minut wsłuchiwał się w odgłosy eteru, podczas gdy samolot leciał nad kanałem. Później wyłączył urządzenie. Uruchomił silnik, ruszył, zatrzymał się przy Urzędzie Celnym, powiedział komu trzeba, że wróci o pół do drugiej, żeby zdążyć na lot o czternastej, a następnie odjechał wolno, kierując się do pewnego pubu w Rye. Od tej chwili Homer, prosty nadajnik, który umieścił w schowku narzędziowym rollsa, będzie w stałym kontakcie z odbiornikiem radiowym Bonda, jeśli Bond nie oddali się od wozu złotnika na więcej niż sto mil. Musiał tylko stale uważać na poziom natężenia dźwięku i nie dopuścić do tego, żeby sygnał całkowicie zanikł. Był to rodzaj prostego systemu naprowadzającego, który umożliwiał jednemu samochodowi śledzenie drugiego z dużej odległości i bez narażania się na niebezpieczeństwo wykrycia „ogona”. Po drugiej stronie kanału Bond będzie musiał namierzyć trasę, jaką Goldfinger opuścił Le Touquet, ostrożnie się do niego zbliżyć, a w dużych miastach, czy tam, gdzie napotka co bardziej ruchliwe skrzyżowania, „usiąść mu na ogonie”. Na pewno nie raz agent podejmie złą decyzję i wtedy zajdzie potrzeba nieco szybszej jazdy, żeby nadrobić stracony czas. Ale z tym DB III już sobie poradzi. Zanosiło się na niezłą zabawę – polowanie na lisa po całej Europie! Na bezchmurnym niebie świeciło słońce. Bond poczuł lekki dreszczyk emocji i uśmiechnął się do siebie twardym, zimnym i okrutnym uśmiechem. No, Goldfinger, pomyślał, pierwszy raz w życiu znalazłeś się w tarapatach. W poważnych tarapatach…

***

Na niebezpiecznym skrzyżowaniu ruchliwej arterii N1 ze spokojną szosą N38 do Le Touquet zawsze znajdzie się jakiś agent cydiste. Tak, oczywiście, widział rollsa. Trudno takiego nie zauważyć, co? Arystokrata pośród plebsu. Pojechał na prawo, monsieur, na Abbeville. Jakąś godzinę temu, tak, ale cóż to znaczy dla pańskiej torpedy!

Załatwiwszy formalności na lotnisku, Bond natychmiast uruchomił odbiornik, i od razu namierzył rollsa. Lecz z monotonnego brzęczenia nie sposób było wyczytać, czy Goldfinger udaje się na północ – do Belgii, Holandii, Austrii czy może do Niemiec – czy też pędzi na południe. Dokładne położenie wozu mogły określić jedynie dwa samochody radiolokacyjne. Agent podziękował rozmówcy gestem ręki i wcisnął gaz do deski. Trzeba się spieszyć, bo Goldfinger minął już pewnie Abbeville i skręcił albo w NI na Paryż, albo w N28 na Rouen. Jeśli strzał okaże się nietrafny, Bond zmarnuje dużo czasu i benzyny.

Pruł kiepską, wyboistą drogą i nie oszczędzając wozu, czterdzieści trzy kilometry do Abbeville pokonał w kwadrans. Brzęczenie Homera nasiliło się, Goldfinger nie mógł być dalej jak dwadzieścia mil przed nim. Ale gdzie skręcić na skrzyżowaniu? Zaryzykował trasę na Paryż. Przez jakiś czas ton sygnału aparatu naprowadzającego nie uległ zmianie, lecz to nie przesądzało jeszcze sprawy. Naraz, prawie niezauważalnie, brzęczenie zaczęło znikać! Cholera! Zawrócić, czy gnać przed siebie, skręcić gdzieś dalej w drugorzędną drogę do Rouen i tam złapać rollsa? Bond nie znosił zawracać. Dziesięć kilometrów przed Beauvais skręcił w prawo. Najpierw droga była parszywa, ale zaraz potem wpadł na szybką N30 i do Rouen wjechał już wolniutko, prowadzony jak na smyczy przez brzęczyk Homera. Zatrzymał się na przedmieściach i jednym uchem wsłuchując się w sygnał, sprawdzał trasę w przewodniku Michelina. Po wściekłym pisku dochodzącym z głośnika poznał, że wyprzedził złotnika, ale oto miał przed sobą następne skrzyżowanie i jeśli na nim też powinie mu się noga, zgubi Goldfingera na dobre. Goldfinger mógł bowiem jechać na południe, trasą Alecon-Le-Mans-Tours, lub wybierał się na południowy wschód, omijając Paryż i kierując się na Evreux, Chartrer i Orlean. Wjechać do centrum Ruen, zlokalizować rollsa i sprawdzić, dokąd pojedzie? Wykluczone. Bond zmuszony będzie odczekać, aż sygnał Homera stanie się znów monotonnie swojski i wówczas podejmie decyzję.

Podjął ją dopiero kwadrans później, kiedy był absolutnie pewien, że Goldfinger go wyprzedził. I tym razem skręcił na skrzyżowaniu w lewo, wbił pedał gazu do deski i pognał na złamanie karku. Tak, stopniowe brzęczenie przechodziło łagodnie w jednostajne wycie, co znaczyło, że znalazł się na dobrym tropie. Zwolnił do czterdziestu, wyciszył maksymalnie odbiornik i jechał spacerkiem, zastanawiając się, dokąd to zmierza pan Goldfinger.

Minęła godzina piąta, szósta, siódma. We wstecznym lusterku DB III odbijały się promienie zachodzącego słońca, a rolls pędził dalej i dalej. Przejechali przez Dreux, zostawili za sobą Chartres i mknęli prostym, pięćdziesięciomilowym odcinkiem drogi do Orleanu. Jeśli Goldfinger zatrzyma się w Orleanie na noc, to rolls wcale nieźle dawał sobie radę – ponad dwieście pięćdziesiąt mil w sześć godzin z małym hakiem. Jeśli idzie o prowadzenie wozu, złotnik z pewnością nie był ostatnim ciamajdą i poza granicami miast musiał gnać na pełnym gazie. Bond przyśpieszył i zaczął się do niego zbliżać.

Zauważył przed sobą rozmyte, tylne światła jakiegoś samochodu. DB III jechał na przeciwmgielnych, więc Bond przełączył je szybko na długie. Jakiś mały sportowy wóz. MG? Triumph? Austin healey? Agent siadł mu na ogonie. To gołębioszary, dwumiejscowy Triumph z podniesionym dachem. Bond mrugnął światłami i wyprzedził go. Teraz zamajaczył przed nim inny wóz. Agent znów zmienił światła na przeciwmgielne. Tamten samochód był o milę dalej, ale DB III wolno się do niego zbliżał. Kiedy oba pojazdy dzieliło nie więcej jak ćwierć mili, Bond włączył na sekundę długie, żeby lepiej widzieć. Tak, to rolls. Agent, zwolnił, ponownie zwiększył odstęp do jednej mili i tak trzymał, zerkając od czasu do czasu we wsteczne lusterko na niewyraźne światła triumpha. Na przedmieściach Orleanu Bond zjechał na pobocze. Triumph minął go z rykiem i pomknął dalej.

Orlean nigdy się Bondowi nie podobał. Było to miasto smutne, bez uroku, miasto opanowane przez kler i otoczone posępnymi mitami. Żyło z legendy o Joannie d’Arc, oślepiało podróżnych twardym, chłodnym blaskiem świętości i oskubywało ich zarazem z pieniędzy. Bond zajrzał do przewodnika. Goldfinger zatrzyma się niechybnie w hotelu pięciogwiazdkowym, żeby zjeść na kolację filety z soli i pieczonego kurczaka. Pięciogwiazdkowy był Arcades i Modernę. Który z nich? Agent wolałby zanocować gdzieś poza miastem, na przykład w znakomitym Auberge de la Montespan nad brzegiem Loary. Mógłby się tam przy okazji najeść do syta quenelles de brochet, ale musiał trzymać się blisko swego lisa. Wybrał Hotel de la Gare i posiłek w dworcowym bufecie.

Kiedy ogarniały go jakiekolwiek wątpliwości, Bond zawsze decydował się na nocleg w hotelach przydworcowych. Hotele przydworcowe były w porządku. Znajdował tam mnóstwo miejsca do parkowania, a barowe jedzenie w Hotelu de la Gare będzie z pewnością znakomite. Poza tym na stacjach kolejowych biło serce miasta, a nocne pociągi wiozły z sobą jego tragedie i wielkie miłości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Goldfinger»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Goldfinger» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Goldfinger»

Обсуждение, отзывы о книге «Goldfinger» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x