Мачей Сломчинский - Ciemna Jaskinia
Здесь есть возможность читать онлайн «Мачей Сломчинский - Ciemna Jaskinia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1968, Жанр: Классический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ciemna Jaskinia
- Автор:
- Жанр:
- Год:1968
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ciemna Jaskinia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemna Jaskinia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ciemna Jaskinia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemna Jaskinia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Ależ oczywiście! Mój zawód, jak pan kapitan wie, oparty jest na dyskrecji. Zresztą za nic nie chciałbym, żeby powstały jakieś niepotrzebne plotki na temat Stasia. Jestem pewien, że przekona się pan o bezpodstawności swoich przypuszczeń. Gdyby był w nich chociaż cień prawdy, to… to on chyba opowiedziałby mi o tym. A gdyby nawet nie powiedział, musiałbym się zorientować, że jest zatroskany. Kiedy zna się człowieka dwadzieścia lat i co dnia się z nim widuje, takie poważne rozterki duchowe nie mogą ujść naszej uwagi. To wykluczone. Na pewno się pan myli.
— Będę ogromnie rad, jeśli pana słowa potwierdzą się. Zresztą, szczerze mówiąc, wierzę, że tak będzie… No, jedźmy!
Notariusz żwawo wgramolił się na tylne siodełko. Motocykl ruszył, oddalając się z coraz większą szybkością od bramy cmentarnej i świeżo usypanego grobu, widocznego na krańcu głównej alejki.
8. Oby nigdy nie powrócił z morza!
Doktor Jasińska, powiewając połami rozpiętego fartucha, minęła długi, biały korytarz szpitalny i zatrzymała się przed oszklonymi drzwiami zaopatrzonymi dużym napisem:
DYREKTOR
— Proszę bardzo… — Przepuściła przed sobą Halinę.
Mroczek wszedł ostatni i cicho zamknął drzwi za sobą. —Siadajcie państwo.
Przez chwilę milczeli.
— Ślicznie tu jest… — powiedział Tadeusz, chcąc przerwać ciszę. — A poza tym zaskoczyło mnie, że to taki duży szpital. Jakoś inaczej go sobie wyobrażałem.
— Mamy na miejscu wszystkie specjalności. Od lat walczę o to, żeby skończyć z praktyką odsyłania trudniejszych przypadków do województwa. Szpital rejonowy dla obszaru tak wielkiego jak powiat nie powinien, moim zdaniem, spełniać roli tylko ambulatorium i izby porodowej — musi być samowystarczalny… ale nie o tym miałam mówić… Chciałabym tylko jeszcze dodać, że jeżeli decydujecie się państwo tu zostać, będziecie mieli oboje zupełnie znośne warunki pracy. Umiem wojować o sprzęt medyczny i zaopatrzenie. Myślę, że chyba nasze gabinety i sale operacyjne są nie gorzej wyposażone niż w niektórych szpitalach warszawskich. Ale do tego jeszcze na pewno wrócimy… — Uśmiechnęła się po raz pierwszy od chwili, kiedy zobaczyli ją na cmentarnej alejce. Spoważniała natychmiast.
— To, co chcę panu powiedzieć, ma charakter prywatny. Oczywiście 'obecność pana żony nie przeszkadza mi, bo nie mam nic do ukrycia. Tym niemniej jestem, jak mi się wydaje, winna panu pewne wyjaśnienie. Dotyczy ono mojej osoby. Otóż jestem od dwudziestu pięciu lat lekarzem i tylko dwa razy postąpiłam niezgodnie z przepisami regulującymi postępowanie w naszym zawodzie. Podkreślam słowa: „niezgodnie z przepisami", a nie „z etyką lekarską", ponieważ sądzę, że pozostałam jej wierna w obu tych wypadkach. Pierwszy z nich miał miejsce niemal przed dwudziestu laty, a drugi dwa dni temu…
Umilkła i zapaliła papierosa. Ani Halina, ani Tadeusz nie poruszyli się i nie odezwali.
— Oba te wypadki dotyczą mnie i… pańskiego stryja.
— Mojego stryja?
— Tak. Może to potrwa dłuższą chwilę, ale wydaje mi się, że przynajmniej w jednej z tych spraw winna jestem panu wyjaśnienie, a druga jest z nią związana i stała się jej pośrednią przyczyną. Muszę zacząć od początku… od czasów, kiedy przybyliśmy tu wszyscy. Ja przyjechałam jako jedna z pierwszych, wydelegowano mnie tu, byłam bardzo młoda wtedy i ogromnie przejęta swoją funkcją. Teraz nie zdarza się już, żeby dwudziestokilkuletni ludzie otrzymywali pełnomocnictwo do odbudowy, uruchomienia i prowadzenia tak wielkiego ośrodka. Wtedy brak było lekarzy, ważne było jedno: ożywić zamarłe terytorium przy pomocy takich ludzi, jacy byli do dyspozycji, i takich środków, jakie były pod ręką. Pański stryj przybył wkrótce po mnie. Lubiłam go: miał może nieco oschły charakter, ale w tamtych czasach, pełnych bezprawia, improwizacji i chaosu, wydawał mi się zupełnie niecodziennym zjawiskiem. Dzięki takim ludziom jak on można było uwierzyć, że wreszcie zapanuje tu prawdziwy ład i władza prawa…
Umilkła na chwilę, zaciągnęła się głęboko i zgasiła papierosa. Halina, siedząca tuż naprzeciw niej, dostrzegła, że pomimo pozornego spokoju, z jakim Jasińska rozpoczęła swoje opowiadanie, ręka, która uniosła się znad popielniczki, drży wyraźnie.
— Będę się skracała. Personelu szpitalnego o jakich takich kwalifikacjach oczywiście nie było i nie mogłam nawet marzyć, że mi go prędko przyślą. Sama musiałam ściągać tu dziewczęta, które chciały pracować w szpitalu, i urządziłam dla nich kursy, które sama prowadziłam, chociaż nie miałam wiele pojęcia o dydaktyce służby zdrowia. Ale chorzy napływali i trzeba było się nimi zajmować. Pośród tych dziewcząt była jedna, Kaszubka z pochodzenia, naprawdę znakomita dziewczyna, pochodząca z małej, zagubionej gdzieś nad morzem wioski. Była urodzoną pielęgniarką i miała to, co moglibyśmy nazwać wrodzonym talentem w kontaktach z chorymi. Asystowała mi przy operacjach, miała na oku cięższe przypadki, mieszkała u mnie i po pewnym czasie zyskała sobie nie tylko moje zaufanie, ale i przyjaźń. Byłyśmy zresztą niemal w jednym wieku. Miasteczko leżało wtedy jeszcze w gruzach i połowa szpitala nie nadawała się do użytku, więc część pielęgniarek mieszkała w przydzielonym im domku, tym samym zresztą, który zajmuję do tej pory, sąsiadującym z domkiem pańskiego stryja. Któregoś dnia dziewczyna, o której wspomniałam, przyszła do mnie do pokoju i powiedziała, że przyjechała do niej młodsza siostra, która musi mnie widzieć. Mała miała siedemnaście lat i była w piątym miesiącu ciąży. Ukrywała wszystko, póki się dało, a kiedy zrozumiała, że dłużej już ukrywać się nie da, przyjechała do tej starszej. Ta z kolei przyszła do mnie, wierząc, że znajdę jakąś radę. W wiosce, z której obie pochodziły, nieślubne dziecko było dla rodziny hańbą większą niż kradzież albo morderstwo… W tej chwili wicie już się zmieniło. Niektórzy, młodzi szczególnie, nie wiedzą nawet, jak wiele. Ale wtedy to była naprawdę ciężka sprawa dla winowajczyni. Dziewczyna była zresztą na pół oszalała z rozpaczy. Powiedziała mi, że odbierze sobie życie. Próbowałam ją przekonywać. Nie pomagało. To bardzo twardzi ludzie. Zabiłaby się na pewno, kiedy już raz doszła do wniosku, że to jedyne wyjście. Nie chcę pana teraz o tym przekonywać, ale proszę mi uwierzyć. To był inny świat, odległy od obecnego o tysiąc lat, chociaż w rzeczywistości minęło od tego dnia tylko dwudziestolecie. Dlatego wystarczyła mi do powzięcia decyzji ta jedna rozmowa. Obie błagały mnie o przeprowadzenie zabiegu. Oczywiście nie miałam prawa go przeprowadzić, ale jestem ginekologiem i po zbadaniu dziewczyny doszłam do wniosku, że sprawa będzie dosyć prosta. Pacjentka była zdrowa, młoda i wydawało mi się, że nie ma innego wyjścia… Było jednak bardzo późno, piąty miesiąc, jak powiedziałam. Ale miałam niemal osobisty dług wobec jej siostry, a poza tym wiedziałam, że moja odmowa może być tragiczna w skutkach. A tego nigdy bym sobie nie darowała… Znowu urwała.
— Umarła? — zapytał Mroczek.
— Tak. Jako lekarz wie pan lepiej niż inni, że takie rzeczy zdarzają się bez żadnego wiadomego powodu, który można byłoby w jakikolwiek sposób przewidzieć. Zabieg był prosty, ale nie obudziła się z narkozy. Serce nie wytrzymało. Jeżeli mam być szczera, nie rozumiem do tej pory, dlaczego. Tysiące razy analizowałam później w myśli przebieg operacji i nie znalazłam do dziś odpowiedzi. Badałam ją przedtem bardzo dokładnie. Byłam wtedy jeszcze młodym lekarzem, chociaż miałam kierownicze stanowisko, ale brakowało mi odporności na tego rodzaju wypadki. Zresztą umarła mi pacjentka podczas zabiegu, którego nie wolno mi było dokonać… Pański stryj przeprowadził się właśnie wówczas na naszą uliczkę i stał się moim sąsiadem. Jako osiedleńcy na Ziemiach Odzyskanych mieliśmy prawo do wykupu na raty
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ciemna Jaskinia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemna Jaskinia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ciemna Jaskinia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.