Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rzeź bezkręgowców: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rzeź bezkręgowców»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść niekwestionowanej pierwszej damy polskiego kryminału. Kolejna zagadka do rozwikłania. Fragment: – - Ostrowski z tej strony, pani Joanno, z zamordowaniem Wejchenmanna nie ma pani chyba nic wspólnego…? Może zbyt szczerze się pani wypowiadała, bo jakoś wszystkim się pani na myśl nasuwa… Tadzio: – Pani Joanno, co jest? Słyszała pani o tym? Agnieszka mnie podpuszcza, żeby panią zapytać, to chyba nie pani rąbnęła tego Wejchenmanna…? Nic nie wiemy, ale sensacja wszędzie! Paweł: – Joanna? Cześć! Zdaje się, ze twoja ulubiona postać z tego świata zeszła? Gdyby ci było potrzebne jakieś alibi, to my chętnie… Nie czułam się zaskoczona, z góry wiedziałam, że będę pierwszą podejrzaną. Może i rzeczywiście nie należało do tego stopnia kłapać gębą publicznie…? Z drugiej strony nie szkodzi, jeśli na mnie padnie, prawdziwemu sprawdzy ujdzie na sucho i niech w zdrowiu kwitnie! Może rozpęd weźmie i na tym jednym szlachetnym czynie nie poprzestanie…? Tak mi się jakoś pomyślało w złą godzię…

Rzeź bezkręgowców — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rzeź bezkręgowców», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Za pudełkiem wyskoczył Piotruś Pan, którego, okazało się, znałam z twarzy.

Brama zdążyła się dwa razy zamknąć i dwa razy otworzyć, bo z drugiego samochodu wysiedli Magda z Ostrowskim i wszyscy razem zaczęliśmy prawić sobie rozszalałe grzeczności. Przepraszałam za spóźnienie i za pudełko, Magda przepraszała za telefon w ostatniej chwili, Ostrowski przepraszał, bo to przez niego, a Piotruś Pan przepraszał za samo pudełko. Zjechałam wreszcie z butów i skorzystałam z bramy.

Nie byłoby głupiego zamieszania, gdyby nie to, że w sekundę po telefonie Magdy stwierdziłam całkowity brak kawy. W owym słoiku, dostrzeżonym kątem oka, znajdowała się tarta bułka. Znaczy, Witek nie kupił. Uświadomiłam sobie, że z łakoci dla gości posiadam w domu wyłącznie herbatę i rodzynki. Reszta wyszła. Gdyby cokolwiek, bodaj fistaszki, to jeszcze pół biedy, ale tak całkiem nic…?

Droga do sklepu zabierała półtorej minuty, pomyślałam, że zdążę, wyskoczyłam jak stałam i pojechałam po zakupy. Oni minęli sklep w chwili, kiedy byłam w środku, podjechali i od razu zorientowali się, że mnie nie ma, bo z pośpiechu zapomniałam zamknąć garaż, jego pustka rzucała się w oczy. Zaczekali oczywiście, ale Piotruś Pan miał zmartwienie, dopiero, co kupił sobie buty i dręczyła go myśl, że zapakowano mu dwa lewe, korzystając z wolnej chwili obejrzał. Nie, jednak było w porządku, jeden lewy i jeden prawy, zamknął sprawdzane pudełko, miał je na kolanach i w tym momencie nadjechałam. Chciał szybko wysiąść…

Następne parę minut zajęła nam kontrowersja finansowa. Czułam się zobowiązana zwrócić mu koszt obuwia, nie tak znów dużo, sto sześćdziesiąt złotych, ale upierał się, że nie chce, bo to jego wina. Magda z Ostrowskim na nowo zaczęli przepraszać, bo to ich wina, groziło nam nieuleczalne wariactwo, zgniewało mnie w końcu, kazałam im się wypchać winami i butami, i ogłosiłam, że te sto sześćdziesiąt złotych wpłacę na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Co ukoiło wreszcie wszystkie namiętności.

Przez ten czas woda się zagotowała.

Rychło wyszło na jaw, że stanowię coś w rodzaju punktu kontaktowego z racji znajomości z Górskim.

– Jest pani pewna, że on nie nabrał jakichś podejrzeń? – spytał trochę niespokojnie Piotruś Pan. – Ja bym chyba nabrał na jego miejscu. Chociaż, z drugiej strony, mnie wtedy w ogóle na Woronicza nie było, dopiero koło pierwszej przyjechałem, a moja matka stanowczo odpada. Za ciężka dla niej ta buła.

– Podnosiłeś…?

– Spróbowałem. Pozwolił mi. Rany boskie, istna maczuga zbója Madeja!

– Ale nie nabrał – uspokoiłam go. – Specjalnie dzwonił, żeby mi powiedzieć, że nie jest idiotą. Ja i tak wiem, że nie jest. I kto to do was przyniósł, bo w końcu wczoraj mi pan nie powiedział?

– Cholera wie. Ale mam okropne obawy, że… Nie, to zbyt głupie. Niewiele osób wchodzi w grę i tu mam zmartwienie, bo moja matka już po wszystkim przypomniała sobie, że był inkasent do gazomierza.

– Znajomy?

– W tym rzecz, że nie. Zastępca.

– Latał po całym mieszkaniu?

– Niech pani spróbuje wydębić to z mojej matki. Ona jest ufna i lekkomyślna, poza tym była zajęta, przy swojej robocie siedziała, za cholerę nie może sobie przypomnieć, zostawiła go samego czy nie. Na ręce mu nie patrzyła, to pewne, a podobno chłop jak byk. Sprzątaczka, przyjaciółka… normalne kobiety, skoro mnie się to wydało ciężkie, im tym bardziej.

– No to, kto?

W tym momencie zabrzęczała gdzieś w oddaleniu moja komórka. Zlokalizowałam dźwięk i popędziłam do kuchni, w obecnej sytuacji każdy telefon mógł okazać się ważny. Przez kuchenne okno dostrzegłam jeszcze jeden samochód przed moją bramą, w samochodzie i w słuchawce wysoce, jak dla mnie, pożądana postać. Mecenas Henryk Wierzbicki.

– Czy ja bym mógł zająć pani chwilę…

– Niech pan nie siedzi w tym samochodzie, tylko niech pan wejdzie, furtka została otwarta. Uprzedzam tylko, że u mnie jest zbiegowisko, ale same osoby ściśle związane z tematem, a jeśli ma pan coś w cztery oczy, to tu jest więcej pomieszczeń niż jedno.

– W takim razie pozwolę sobie…

Zaczekałam przy drzwiach, wpędziłam go do salonu, zaczęli się sobie wzajemnie przedstawiać. Ostrowski z Wierzbickim się znali, zdaje się, że Ostrowski znał w ogóle całe miasto.

– No i proszę, jak to rozumnie było kupić od razu także krakersiki i niedobry sernik – powiedziałam półgłosem, ale z satysfakcją, stawiając na stole łakocie.

– Dlaczego dobrze, że niedobry? – zainteresowała się Magda.

– Wolniej wychodzi. Nikt się na niego nie rzuci zachłannie.

– Specjalnie taki wybrałaś…?

– Nie, tylko w tym sklepie sernik miewa szaloną rozpiętość, od gniotą do arcydzieła. Akurat trafiłam na gniot. Zjeść się da, chociaż bez żadnej przyjemności, a zawsze jakoś wygląda.

– Nie będę się wygłupiał z czterema oczami – powiedział Wierzbicki, siadając w fotelu – bo, o ile wiem, wszyscy państwo są zamieszani w sprawę i wszyscy stoją niejako po stronie Ewy Marsz. Rozmawiałem z nią przed półgodziną i sama poprosiła mnie o rozwikłanie tego dziwacznego, zbrodniczego kłębowiska, więc może przytrafiła się właśnie okazja. Przepraszam, że tak z zaskoczenia, ale ja tu mam kancelarię bardzo blisko, więc pozwoliłem sobie… Ale zadzwoniłem…

– Proszę skończyć ten Wersal i przystąpić do rzeczy – zarządziłam z wielką stanowczością.

Z nas wszystkich właściwie jeden Wierzbicki znał blisko i bezpośrednio Ewę Marsz. Wszyscy inni znali ją ze zdjęć, ze słyszenia, z twórczości, jeszcze Ostrowski osobiście, jeden wywiad kilka lat temu. A mimo to pojawiła się w atmosferze, co najmniej tak, jakby siedziała na kanapie w samym środku zgromadzenia i brała udział w dyskusji.

– Trudna sprawa – zaczął Wierzbicki i widać było, że toczy w sobie zażartą walkę z zakłopotaniem. – Ewie było łatwiej, bo w końcu ja się domyślałem tego konfliktu i nie musiała mi zbyt wiele tłumaczyć. A teraz mam państwu to wszystko przekazać…

– Nie wszystko – przerwałam mu z litości. – Też się cholernie dużo domyślamy i może pan poprzestać na kawałkach.

– Ty nie popadaj w taką przesadę, bo ja mam za sobą makabryczne przeżycia i chciałabym wreszcie zrozumieć sedno rzeczy – wtrąciła się Magda. – Domagam się rekompensaty za trupa!

– Zrozumiesz sama z siebie… – zaczął Ostrowski.

– Pijawki – powiedziałam równocześnie. – Wiesz, co to jest? Poręcz wykorzystał pijawki!

Rzadko w życiu zdarzało mi się dostarczyć komuś jednym zdaniem tyle uciechy, co Wierzbickiemu w tej chwili. Wręcz się rozpromienił. Wdzięczność z niego wystrzeliła i jakiegoś takiego uroku nabrał, że natychmiast postanowiłam: w razie potrzeby adwokata, łapać wyłącznie jego i nikogo innego, o nikim innym mowy nie ma! Zdecydowałam się też wygłupić za niego, w porządku, niech będzie na mnie i niech on mnie przy pomyłkach koryguje.

– Pani wie…?

– Gówno wiem. Najmocniej przepraszam, nie: wiem, tylko: zgaduję. Mam te odczucia odpracowane na własnej skórze i niech się nikt nie waży kiedykolwiek mi tego wypominać!

Pogroziłam wszystkim pięścią, co, jak na panią domu, było czynem raczej rzadkim i wzbudziło ogólne zaskoczenie. Także ciekawość.

– No…! – popędziła mnie Magda.

– Ewa została wzięta w dwa ognie. Ja wiem i pan wie – tknęłam palcem w Wierzbickiego – że od dzieciństwa miała gniot rodzinny, domowy, tatuś się o to postarał. Ewa, marsz! Nie chłopiec, znaczy szmelc, cieszmy się, że jej nie udusił w kołysce, on chyba antyfeminista, niedorobiony superman, ma być, jak ja chcę i nie ma inaczej. Żeby wyjść spod tej prasy hydraulicznej musiała fizycznie uciec z domu, odseparować się, wcale się nie dziwię, że dla ratowania życia wyszła za mąż za Siedlaka i wcale się nie dziwię, że od niego też uciekła, w każdym razie dopiero w oddaleniu od tatusia zaczęła lżej oddychać. I tu ją złapała ta druga falanga, Ewa była kasowa, pasożyty ją obsiadły, wylazła z pazurów tatusia, kompleksu niższości nie zdołała się jeszcze pozbyć i wpadła w pazury reszty świata, wydawców, prasy, telewizji…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rzeź bezkręgowców»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rzeź bezkręgowców» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Rzeź bezkręgowców»

Обсуждение, отзывы о книге «Rzeź bezkręgowców» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x