Janet Evanovich - Wytropić Milion
Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Wytropić Milion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wytropić Milion
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wytropić Milion: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wytropić Milion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wytropić Milion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wytropić Milion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Komandos uderzył czołem w szafę.
– Dlaczego ja? – zajęczał.
– Nie pozwoliłabym, żeby Joyce cię trzymała – powiedziałam mu. – Miałam zamiar oddać cię w jej ręce, a potem wymyślić coś, żeby cię odbić.
– Wiem, że będę tego żałował, ale puszczę cię wolno, żeby, broń Boże, Carol nie skoczyła z mostu. Masz czas do jutra do dziewiątej rano, żeby dogadać się z Joyce, a potem przyjdę po ciebie. Obiecaj, że nie zbliżysz się do Artura Stolle'a ani do nikogo, kto nosi nazwisko Ramos. – Obiecuję.
Przejechałam przez miasto do domu Luli. Mieszkała na drugim piętrze, od frontu, i w oknach jeszcze się świeciło. Nie miałam przy sobie telefonu, więc podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Jedno z okien otworzyło się i wyjrzała z niego Lula.
– Czego?
– To ja, Stephanie.
Rzuciła mi klucze i weszłam do środka.
Lula stała na schodach.
– Chcesz przenocować?
– Nie. Potrzebuję pomocy. Wiesz, w jaki sposób chciałam schwytać Komandosa i przekazać go Joyce? Niezbyt mi to wyszło.
Lula wybuchnęła śmiechem.
– Dziewczyno, Komandos to skurczybyk. Nikt mu nie dorówna. Nawet ty. – Włożyła podkoszulek i dżinsy. – Nie chcę być wścibska, ale nie miałaś na sobie stanika już na początku wieczoru, czy to jakaś świeża sprawa?
– Nie miałam, bo Dougie i Księżyc nie noszą takich fatałaszków.
– To kiepsko – skwitowała Lula.
W mieszkaniu były dwa pokoje. Sypialnia z przylegającą łazienką i drugi pokój, który służył jako pokój gościnny i jadalnia i miał jeszcze aneks kuchenny. Na granicy kącika kuchennego Lula postawiła stół i dwa krzesła. Usiadłam na jednym z nich i wzięłam od niej piwo.
– Chcesz kanapkę? – zapytała. – Mam mortadelę.
– Kanapka byłaby niezła. Dougie miał tylko paszteciki z krabów. – Wypiłam duży łyk piwa. – Na tym właśnie polega problem: co zrobimy z Joyce? Czuję się odpowiedzialna za Carol.- Nie możesz być odpowiedzialna za czyjąś mylną interpretację – orzekła Lula. – Przecież nie kazałaś jej przywiązywać Joyce do tego drzewa.
Prawda.
– Z drugiej strony – powiedziała – byłoby dobrze zrobić ją w konia jeszcze raz.
– Masz jakiś pomysł?
– Czy Joyce dobrze zna Komandosa?
– Widziała go kilka razy.
– Przypuśćmy, że wciśniemy jej kogoś podobnego do niego, a potem odbijemy tego sobowtóra. Co ty na to? Znam takiego kolesia, Morgana, który by się nadał. Identyczna ciemna karnacja. Podobna budowa ciała. Może nie jest taki postawny jak Komandos, ale niewiele mu brakuje. Zwłaszcza jeżeli byłoby całkiem ciemno i w ogóle by się nie odzywał. Ma ksywę Koń ze względu na okazałość intymnych części ciała.
– Chyba musiałabym wypić jeszcze parę piw, żeby uwierzyć, że to się może udać.
Lula spojrzała na puste butelki po piwie, które stały na ladzie kuchennej.
– Akurat w tym mam nad tobą przewagę. I wierzę, że ten plan się uda. – Wyjęła wyświechtany notes z adresami i zaczęła go wertować. – Znam go z mojej dawnej pracy.
– Klient?
– Sutener. Kawał drania, ale jest mi winien przysługę. I prawdopodobnie poradzi sobie z udawaniem Komandosa. Może nawet ma w szafie podobne ubrania.
Pięć minut później Morgan oddzwonił, a Lula i ja miałyśmy fałszywego Komandosa.
– Plan jest taki – powiedziała Lula. – Zgarniamy tego kolesia z rogu Stark i Belmont za pół godziny. Ma jeszcze coś do załatwienia dziś w nocy, więc musimy się pośpieszyć.
Zadzwoniłam do Joyce i powiedziałam, że dostarczę jej Komandosa i że spotkamy się na parkingu za biurem. Było to najciemniejsze miejsce, jakie znałam.
Dokończyłam kanapkę i dopiłam piwo, a potem załadowałyśmy się z Lula do cherokee. Kiedy przyjechałyśmy na róg Stark i Belmont, musiałam przetrzeć oczy, żeby upewnić się, że mężczyzna, którego zobaczyłam, naprawdę nie jest Komandosem.
Różnice stały się widoczne, kiedy Morgan podszedł bliżej. Karnację miał taką samą, ale bardziej pospolite rysy twarzy. Więcej zmarszczek wokół oczu i ust, za to mniej inteligentny wyraz twarzy.
– Lepiej, żeby Joyce zanadto mu się nie przyglądała -powiedziałam do Luli.
– Mówiłam, żebyś wypiła jeszcze jedno piwo – skwitowała Lula. – Wszystko jedno, przecież za biurem jest naprawdę ciemno, a jeśli wszystko pójdzie dobrze, Joyce będzie ugotowana, zanim się w czymkolwiek zorientuje.
Zakułyśmy Morgana w kajdanki z przodu, co jest na ogół bezmyślnym posunięciem, ale Joyce nie była aż tak wytrawną łowczynią nagród, żeby to zauważyć. Potem dałyśmy mu kluczyk od kajdanek. Umowa była taka, że kiedy przyjedziemy na parking, facet weźmie ten kluczyk do ust. Nie będzie chciał rozmawiać z Joyce, udając, że jest wściekły. Postaramy się, żeby złapała gumę, a kiedy wysiądzie, aby zobaczyć, co się stało, Morgan otworzy sobie kajdanki i zniknie w ciemnościach nocy.
Przyjechałyśmy na miejsce wcześniej, żebym zdążyła wysadzić Lulę. Ustaliłyśmy, że Lula schowa się za małym śmietnikiem na tyłach biura, a kiedy Joyce będzie zajęta aresztowaniem Komandosa, ona wbije gwóźdź w oponę jej samochodu. Zaparkowałam tak, żeby Joyce musiała postawić samochód obok śmietnika. Lula wyskoczyła z auta i ukryła się, a ja prawie w tym samym momencie zobaczyłam światła na rogu.
Joyce wjechała swoim suvem, zaparkowała obok mojego wozu i wysiadła. Ja zrobiłam to samo. Morgan siedział osunięty na tylnym siedzeniu, ze zwieszoną głową.
Joyce zajrzała do środka.- Nie widzę go. Włącz światła.
– Nie ma mowy – powiedziałam. – Gdybyś była sprytna, to wyłączyłabyś też swoje. Mnóstwo ludzi go szuka.
– Dlaczego on tak siedzi bez ruchu?
– Jest naćpany. Joyce pokiwała głową.
– Zastanawiałam się, jak to załatwisz.
Narobiłam dużo ruchu i hałasu wokół wyciągania Morgana z tylnego siedzenia. Runął na mnie, osunął się na ziemię, a potem we dwie zaciągnęłyśmy go do samochodu Joyce i wpakowałyśmy do środka.
– Jeszcze jedno – powiedziałam, wręczając jej oświadczenie, które przygotowałam u Luli. – Musisz to podpisać.
– Co to jest?
– Dokument poświadczający fakt, że z własnej woli pojechałaś z Carol na cmentarz dla zwierząt i poprosiłaś ją, żeby przywiązała cię do drzewa.
– Zwariowałaś? Nie podpiszę tego.
– To ja zabiorę Komandosa z twojego samochodu. Joyce spojrzała na swój wóz i cenny ładunek.
– A niech to – powiedziała, wzięła długopis i podpisała się. – W końcu mam to, o co mi chodziło.
– Pojedziesz pierwsza – poleciłam jej, wyciągając z kieszeni glocka. – Upewnię się, że bezpiecznie stąd odjechałaś.
– Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś – odezwała się. -Nie sądziłam, że jesteś taką małą chytrą szują. Kochanie, nie wiesz nawet połowy.
– Zrobiłam to dla Carol – wyjaśniłam.
Stałam z glockiem w ręce i obserwowałam, jak Joyce odjeżdża. Gdy tylko znalazła się na ulicy, Lula wskoczyła do auta i odjechałyśmy.
– Daję jej najwyżej czterysta metrów – powiedziała Lula. – Jestem mistrzynią we wbijaniu gwoździ.
Miałam Joyce na oku. Ulica była pusta, a ona wyprzedzała nas o długość jednego bloku. Tylne światła zamigotały i samochód zwolnił.
– Dobrze, dobrze – powiedziała Lula. Joyce przejechała koło następnego domu ze zmniejszoną prędkością.
– Pojechałaby nawet z tym kołem – zauważyła Lula. -Ale obawia się o swój wspaniały nowy wóz.
Światła stopu znowu się zaświeciły i samochód podjechał do krawężnika. Stałyśmy kilkaset metrów za Joyce z wyłączonymi światłami i auto wyglądało na zaparkowane. Joyce wysiadła i przeszła na tył samochodu, kiedy nagle przemknął obok nas van i z piskiem opon zahamował obok niej. Wyskoczyło z niego dwóch mężczyzn z bronią w ręku. Jeden wziął na muszkę Joyce, a drugi wyciągnął Morgana w momencie, kiedy ten wysiadał.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wytropić Milion»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wytropić Milion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wytropić Milion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.