Janet Evanovich - Przybić Piątkę

Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Przybić Piątkę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przybić Piątkę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przybić Piątkę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Co czeka Stephanie?- wuj Fred zniknął bez śladu- w torbie na śmieci znajduje się ciało- po mieście goni ją paskudny bukmacher- babcia Mazurowa chce posłużyć się paralizatorem- Stephanie może korzystać z wozu tylko przez czterdzieści osiem godzin- dwaj mężczyźni próbują zaciągnąć ją do łóżka- nie ma odpowiedniej kiecki na mafijne wesele- jest jeszcze mały wściekły człowieczek, który nie chce wynieść się z jej mieszkania…

Przybić Piątkę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przybić Piątkę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wzięłam kopertę i usiadłam za kierownicą. Ustawiłam siedzenie w odpowiedniej pozycji i przejrzałam papiery. Informacje na temat lotu, wskazówki dotyczące parkowanią, przeróżne instrukcje, nazwisko i krótki rysopis, wreszcie zdjęcie Ahmeda Faheda. Brak danych o wieku, ale na fotografii wyglądał młodo.

Wyjechałam z parkingu i skierowałam się na trasę numer l. Zjechałam na autostradę w East Brunswick i popłynęłam swoim dużym czarnym samochodem z automatyczną klimatyzacją, czując się bardzo profesjonalnie. Praca szofera nie jest w końcu taka zła, myślałam. Dziś szejk, jutro… kto wie, może Tom Cruise. Było to zdecydowanie ciekawsze niż wyciąganie komputerowego świra z jego własnego mieszkania. I gdyby nie fakt, że nie mogłam opędzić się od myśli o odrąbanej prawej ręce i uciętej głowie, to naprawdę świetnie bym się bawiła.

Skręciłam w stronę lotniska i znalazłam halę przylotów. Mój pasażer leciał z San Francisco. Zaparkowałam w miejscu zarezerwowanym dla limuzyn, przeszłam przez jezdnię, wkroczyłam do terminalu i popatrzyłam na monitory.

Pół godziny później z tunelu wyłonił się Fahed. Miał na sobie adidasy za dwieście dolarów i zbyt obszerne dżinsy. Na T-shircie widniał napis reklamujący piwo. Flanelowa koszula w czerwoną kratę była wymiętoszona i rozchełstana, rękawy podwinięte do łokci. Spodziewałam się szejka w długiej szacie i turbanie na głowie. Na szczęście dla mnie był jedynym zarozumiałym Arabem, który przyleciał pierwszą klasą, więc bez trudu go rozpoznałam.

Ahmed Fahed? – spytałam. Uniósł nieznacznie brwi.

Jestem pańskim kierowcą – wyjaśniłam. Obejrzał mnie sobie od stóp do głów.

Gdzie pani broń?

W torbie.

Mój ojciec zawsze zamawia dla mnie ochronę. Boi się, że ktoś mógłby mnie porwać. Teraz ja uniosłam brwi. Wzruszył ramionami.

Jesteśmy bogaci. Bogatych ludzi porywają.

W Jersey zdarza się to raczej rzadko – powiedziałam. – Za drogo. Pokoje w hotelu, rachunki za jedzenie i tak dalej. Bardziej opłacają się wymuszenia.

Jego spojrzenie spoczęło na moich piersiach.

Robiłaś to kiedyś z szejkiem?

Słucham?

Mogłabyś załapać się dzisiaj na numerek.

A ty mógłbyś oberwać kulkę. De masz lat? Uniósł dumnie brodę o jakiś milimetr.

Dziewiętnaście.

Moje przypuszczenia oscylowały raczej wokół piętnastu, ale co w końcu wiemy o Arabach?

Masz jakiś bagaż?

Dwie torby.

Podeszłam do taśmy, złapałam jego walizy, wytoczyłam je z hali przylotów, a potem przeciągnęłam przez parking i wtaszczyłam do podziemnego garażu. Kiedy mój podopieczny usadowił się na tylnym siedzeniu, włączyłam się w sznur wozów sunących w żółwim tempie.

Po kilku minutach ślamazarnej jazdy Fahed zaczął się wiercić.

Co się dzieje? – spytał.

Za dużo wozów – odparłam. – Za wąska droga.

No to zrób coś.

Zerknęłam na jego odbicie w lusterku wstecznym.

Co masz na myśli?

Nie wiem. Po prostu zrób coś. Po prostu jedź.

To nie helikopter. Nie mogę „po prostu” jechać.

Okay – zrezygnował. – Mam pomysł. Co powiesz na to?

Na co?

Na to.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego.

Jakie „to”?

Pomachał na mnie swoim ptaszkiem i uśmiechnął się. Wspaniale. Piętnastoletni napaleniec seksualny, szejk ekshibicjonista.

Umiem nim robić różne sztuczki – pochwalił się.

Nie w moim samochodzie, wykluczone. Schowaj go z powrotem w spodnie albo powiem twojemu ojcu.

Mój ojciec byłby dumny. Spójrz na mnie… Jestem napalony jak koń.

Wyjęłam z torebki nóż sprężynowy i otworzyłam.

Zaraz będziesz napalony jak chomik.

Amerykańska zdzirowata dziwka. Zrobiłam zniecierpliwioną minę.

To nie do zniesienia – oświadczył. – Mam dość tej jazdy. I tego wozu. Mam dość bezczynnego siedzenia.

Nie tylko Fahedowi udzieliła się nerwowość drogowa. Inni kierowcy też się wkurzali. Klęli pod nosem i szarpali krawaty. Bębnili niecierpliwie palcami w kierownice swoich wozów. Ktoś z tyłu trąbił bez opamiętania.

Sto dolarów, jak dasz mi poprowadzić – zaproponował Fahed.

Nie.

Tysiąc.

Nie.

Pięć tysięcy.

Zerknęłam w lusterko wsteczne.

Nie.

Tylko cię tak podpuszczałem – rzekł z uśmiechem, zadowolony z siebie.

O rany.

Półtorej godziny później zdołaliśmy dotrzeć do rozjazdu w New Brunswick.

Muszę się czegoś napić – oświadczył Fahed. -W tym wozie nie ma nic do picia. Przywykłem do podróżowania limuzyną z barkiem. Masz natychmiast znaleźć jakiś lokal z napojami.

Nie byłam pewna, czy wolno mi to zrobić, ale doszłam do wniosku, że to w końcu jego forsa. Wjechałam na trasę numer l i zaczęłam się rozglądać za jakąś knajpą. Nie bez powodzenia. Wkrótce ukazał się McDonald. Była akurat pora kolacji i podjazd do okienka wyglądał jak zakorkowana autostrada, machnęłam więc ręką i zatrzymałam się na parkingu.

Chcę colę – oświadczył, nie ruszając się z miejsca. Najwyraźniej nie był zainteresowany staniem w kolejce wraz z resztą populacji New Jersey.

Nie wkurzaj się, powiedziałam sobie. Jest przyzwyczajony do obsługi.

Coś jeszcze?

Frytki.

Świetnie. Chwyciłam torbę i pobiegłam w stronę McDo-nalda. Sforsowałam drzwi i wybrałam kolejkę. Dwoje ludzi przede mną. Przestudiowałam menu nad kontuarem. Przede mną pozostała już tylko jedna osoba. Poprawiłam torebkę na ramieniu i spojrzałam przez okno. Nie dostrzegłam nigdzie wozu. Gdzieś w okolicy serca odezwał się cichy alarm. Penetrowałam wzrokiem parking. Ani śladu limuzyny. Opuściłam kolejkę i pchnęłam drzwi, wyskakując na rześkie powietrze. Samochód zniknął.

Cholera!

W pierwszej chwili przestraszyłam się, że go porwano. Zostałam zatrudniona jako szofer i ochrona szejka, a szejka porwano. Uspokoiłam się jednak. Kto chciałby porywać takiego gówniarza. Nie oszukuj się, Stephanie, szczeniak zabrał ci samochód.

Miałam dwie rzeczy do wyboru. Zadzwonić na policję. Albo do Komandosa.

Zaczęłam od Komandosa.

Złe wiadomości – oświadczyłam na wstępie. – Chyba zgubiłam szejka.

Gdzie go zgubiłaś?

Północny Brunswick. Wysłał mnie do McDonalda po colę, a zaraz potem zniknął.

Gdzie jesteś?

Nadal przy McDonaldzie. A gdzie miałabym być?

Nie ruszaj się stamtąd. Przyjadę po ciebie. Na linii pojawiły się zakłócenia.

Kiedy? – rzuciłam do gjuchego telefonu. – Kiedy? Dziesięć minut później mój telefon zadzwonił.

Nie ma sprawy – poinformował mnie Komandos. -Znalazłem szejka.

Jak?

Zadzwoniłem na telefon w limuzynie.

Porwany?

Zniecierpliwiony. Powiedział, że zmęczył się czekaniem.

Cholerny kretyn!

Kilka osób znieruchomiało i zaczęło gapić się na mnie.

Zniżyłam gjos i odwróciłam się.

Przepraszam, poniosło mnie – powiedziałam w słuchawkę.

Nic dziwnego, dziecinko.

Ma moją kurtkę.

Eddie ją weźmie, jak dostanie z powrotem wóz. Odwieźć cię do domu?

Zadzwonię po Lulę.

Trzeba było mnie zabrać ze sobą – oświadczyła Lula. – Nic by się nie wydarzyło, gdybyś nie wlokła na lotnisko tego chudego tyłka sama.

Robota wydawała się cholernie łatwa. Wsadzić dzieciaka do wozu i zawieźć pod wskazany adres.

Spójrz – machnęła rękę Lula. – Centrum handlowe. Założę się, że zakupy poprawią ci humor.

Fakt, potrzebuję butów.

Widzisz, zawsze da się wykombinować jakiś powód. Bóg chciał, żebyś dziś wieczór zrobiła zakupy.

Weszłyśmy do centrum i pierwsze kroki skierowałyśmy do sklepu obuwiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przybić Piątkę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przybić Piątkę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janet Evanovich - Hot Stuff
Janet Evanovich
Janet Evanovich - The Grand Finale
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Amor Comprado
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Bastardo numero uno
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Scoop
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Blast
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Speed
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wicked Appetite
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Visions Of Sugar Plums
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Motor Mouth
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wytropić Milion
Janet Evanovich
libcat.ru: книга без обложки
Janet Evanovich
Отзывы о книге «Przybić Piątkę»

Обсуждение, отзывы о книге «Przybić Piątkę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x