Joanna Chmielewska - Wyścigi
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wyścigi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wyścigi
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wyścigi: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wyścigi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wyścigi to powieść oparta na faktach, które nie tylko pozostały nadal aktualne, ale wręcz doszły do pełni rozkwitu. Na całą, wówczas jeszcze skromną, a dziś rozszalałą przestępczość nikt nie zwrócił uwagi…
Wyścigi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wyścigi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Wracając do tematu, gry już rozumiem. Teraz chciałbym od pani usłyszeć coś o ludziach. Graczach, trenerach, dżokejach…
Podstawiłam Januszowi kieliszek.
– Wypijemy zdrowie Sacramento. A co do ludzi, to nie wiem, czy na trzynaście tomów encyklopedii wystarczy nam jeden wieczór. Kiedy ten Derczyk tak naprawdę stracił życie?
– Pomiędzy jedenastą a trzynastą. Teoretycznie. Praktycznie, dzięki pani, wiadomo, że nie później niż o dwunastej pięć.
– Dwunastej – poprawiłam. – Z daleka widziałam, że nic się tam nie dzieje, więc morderca musiał oddalić się wcześniej. Mógł na chwilę przede mną, ale nie w tym samym momencie. Dołożyłabym nawet jeszcze z pięć minut, jedenasta pięćdziesiąt pięć. I nie przed jedenastą, mówi pan? Trzeba znaleźć motywy.
– No właśnie. Ma pani jakiś pogląd?
– Już go wyjawiłam. Nie wiem, jakie stosunki panowały pomiędzy Derczykiem a jego trenerem i nie znam osoby, która by je rozumiała. Derczyk to był antytalent jeździecki, a przy tym z jakiejś przyczyny nie zabiły go konie. Na własne oczy widziałam, mnóstwo razy, jak przed Derczykiem koń się bronił albo próbował go atakować. Na ziemi. To znaczy Derczyk był na ziemi. Potem, jak wsiadł, już było lepiej i stąd wnioskuję, że nie lubiły go wąchać. Konie bardzo silnie kierują się węchem, może on używał jakiegoś mydła albo kremu do golenia, albo wody kolońskiej, której konie nie znoszą. Musi pan popytać w stajni, za niechęć gwarantuję. Jeździł jak chora krowa i nikt nie wie, dlaczego trener go sadzał. Pod przymusem, czy jak? Nie do pojęcia.
– Jak to tam w ogóle wygląda z tymi dżokejami? Zawsze jeżdżą ci sami? Każdy trener ma swojego, czy może każdy koń ma swojego?
– Różnie. Trener tak, niektóre konie tez, ale poza tym różnie bywa. Sadza się ucznia albo amatora dla obniżki wagi, cztery kilo mniej. Takich jeźdźców jak Derczyk więcej nie ma, miał rekord od tylu, ostatnie miejsce. Ja nie wiem, ale uważam za możliwe, że Derczyk na przykład szantażował Glebowskiego, to jego trener. I Glebowski musiał mu dawać konie do jazdy, chociaż wcale nie chciał. Nie mógł się od niego odczepić inaczej, jak tylko w ten sposób, zabił go z rozpaczy, żeby mieć z głowy. Innych powodów nie widzę, chyba że jakiś nienormalny gracz wierzył w niego… Może Derczyk wierzył sam w siebie…? Grał go i już stracił wszystko do zera, zabił go w końcu w nerwach, ale musiałby to być jakiś kompletnie pomylony, ewentualnie ślepy. Nigdy w życiu nie widział gonitwy.
– A jak tam jest z wzajemnymi kontaktami? Gracze i pracownicy?
– Nie ma granic ni kordonów – powiedziałam posępnie i zalęgło się we mnie szczere współczucie dla niego. – Rzeczywiście pan to prowadzi? Kondolencje. Wszyscy się tam znają ze wszystkimi i każdy się z każdym styka gdzie i kiedy zechce. Podobno istnieje mafia, która rządzi wyścigami, muszą w tym tkwić bukmacherzy, bo inaczej mafia nie miałaby sensu. Nie znam tej mafii.
– Bukmacherzy! – podchwycił Józio Wolski. – Co z nimi?
– Nic. Nie istnieliby, gdyby była komputeryzacja. Elektronika toru i już dla bukmacherów nie ma miejsca. Obecnie rachuba liczy na piechotę i pomiędzy zamknięciem kas a gonitwą upływa co najmniej dwadzieścia minut, zęby mogła nadążyć. Przez te dwadzieścia minut w ludziach szaleją pomysły, wszyscy chcą stawiać i do tego im służą bukmacherzy. Gdyby kasy przyjmowały wpłaty tak jak na całym ucywilizowanym świecie, do ostatniej chwili, do startu, bukmacherzy straciliby rację bytu. No, mogliby prosperować na mieście, ktoś nie jedzie na tor, tylko gra pod domem, ale tych wystarczyłoby zalegalizować i kazać, im płacić podatki. I cześć, nie ma przestępstwa.
– To dlaczego nie wprowadzi się komputeryzacji?
– Niech pan zapyta dyrektora – powiedziałam z irytacją, bo od tego tematu coś mi się w środku robiło. – Podobno ze względów finansowych. Dziwne one, te względy, zamortyzowałoby się w dwa lata, a może nawet w jeden sezon. Ja nie wiem, może bukmacherzy mają wpływ nawet i na to. Urwie im się.
– A te robione gonitwy? Ciągle się słyszy o robionych gonitwach? Co to jest takiego?
Westchnęłam ciężko.
– Są dwie wersje… Zaraz, w ogóle robiona gonitwa to jest taka, w której ustala się wcześniej, co ma przyjść i bez względu na klasę, wagę i formę konia, to ustalone przychodzi. Lepszego konia, na przykład, dżokej ma obowiązek wstrzymać albo tak nim pojechać, żeby się nie zmieścił w porządku. Trzeci może sobie być. I, jak powiedziałam, są tu dwie wersje, jedna: że robione są wszystkie gonitwy, i druga: że nie robiona jest żadna, a najwyżej jedna w sezonie.
– A pani jest jakiego zdania?
Znów westchnęłam i popatrzyłam na niego w zadumie.
– Nie mam zdania – oznajmiłam stanowczo po chwili namysłu. – Powiem panu, co wiem, a pan niech sobie zdanie wyrabia beze mnie. Możecie obaj komentować i wyciągać wnioski, bardzo się ucieszę, niewykluczone, że coś nowego przyjdzie mi do głowy, W punktach będzie. Po pierwsze, koń jest to silne zwierzę, które leci z zapałem i z tego wynika problem podstawowy: jak przytrzymać silne zwierzę, rwące się do galopu, w sytuacji, kiedy powinno się je poganiać, w taki sposób, żeby nikt tego przytrzymywania nie zauważył. Jest to wielka sztuka, przez naszych jeźdźców opanowana z precyzją najwyższą,
– Mam wrażenie, że od razu zaprezentowałaś określony pogląd7? – zdziwił się Janusz i dolał mi wina.
– Masz złudne wrażenie, bo zaraz będzie po drugie. Mianowicie, te nasze stajnie, gracze, trenerzy, stajenni, dżokeje i cała reszta, to nie jest niebo, gdzie w białych szatach i przy dźwiękach harfy wszyscy świadczą sobie usługi z czułym uśmiechem na ustach i w sercu. Przeciwnie, to są koterie, kliki, sitwy, przy- jaźnie i nienawiści, wzajemne animozje, niechęci, zawiści, interesy i szlamy. Żadna sita na świecie nie wmówi we mnie, że sia dają przy kominku i życzliwie ustalają miedzy sobą, kto kiedy wygrywa, dbając jeszcze w dodatku o równość i sprawiedliwość. Po trzecie, wiem z całą pewnością, ze ukrywają przed so ba wzajemnie mnóstwo różnych rzeczy, w pierwszej kolejność jakość i formę koni, w drugiej własne, podstępne zamiary. Jedna stajnia nie ma pojęcia, co się dzieje w drugiej, oczywiście z wyjątkiem wydarzeń rażących, pożaru, ciężkiej infekcji i tak dalej Nie zadają sobie trudu, zęby się w tym zorientować i w rezultacie gracze mają więcej wiedzy ogólnej i porównawczej, niż ludzie ze stajni. A przynajmniej powinni mieć… Po czwarte, stajni, i jej wyniki to wizytówka trenera. Jak by nie było, jest to ich praca, każdy w swojej pracy coś chce osiągnąć, pewnie, że są ćwoki, którym ganc pomada, ale chyba większość… no, może połowa… jest takich, którym jednak zależy. Jak Boga kocham ekspedientka chce być dobrą ekspedientką, dostawać premie pochwały, projektant chce być genialnym projektantem, hydraulik jest dumny, że potrafi, kierowca, lekarz, nauczyciel, policjant! Nawet bandzior…! A ci trenerzy to co, nie ludzie? Dżokeje też, pewnie, że taki Mełnicki był jeden, ale może się znajdzie i drugi Głupota… Zaraz, bo znów mnie cholera bierze,…!
Przypomniałam sobie, ze od dobrych dwudziestu lat nakłaniam wszystkie kolejne dyrekcje do drobnej zmiany w programach, dołożenia tekstu, wzorowanego na programach innych krajów. Tam w każdym, u nas niechby w co dziesiątym, podawane są tabele trenerów i jeźdźców, ilość zwycięstw, sumy wygranych pieniędzy, miejsce w klasyfikacji, wzajemna rywalizacja. Kto jak kto, ale polski chłopak nie zniesie, zęby ten drugi był lepszy od niego! Ględzę, zapieram się i awanturuję, bez skutku! Każdy dyrektor oświadcza mi, ze jest bezsilny, nie on decyduje o programie, brakuje papieru, chała i bzdet, można zmniejszyć marginesy, wydrukować to petitem…! Może to nic nie da i nikogo nie obejdzie, ale dopóki się nie spróbowało, nie wolno przesądzać, a ja wierzę w polską duszę i historia wskazuje, ze słusznie! Odpracowałam ciężką irytację na tym tle i wybiłam się z tematu. Obaj, tak Janusz, jak i Józio, czym prędzej i z zapałem przyznali mi słuszność, bo widocznie zależało im na dalszym ciągu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wyścigi»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wyścigi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wyścigi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.