Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cicha jak ostatnie tchnienie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cicha jak ostatnie tchnienie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka wybitnego tłumacza i pisarza – Macieja Słomczyńskiego, autora poczytnych, przełożonych na wiele języków, kryminałów. Ich łączne nakłady osiągnęły kilka milionów egzemplarzy i wciąż cieszą się powodzeniem wśród miłośników kryminalnych zagadek.

Cicha jak ostatnie tchnienie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cicha jak ostatnie tchnienie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Parker rozglądał się, Frank Tyler czekał na korytarzu, a pan Quarendon uważnie przypatrywał się psom, które krążyły spokojnie, chwilami odwracając ku niemu głowy.

– To pokój Amandy – powiedział Frank zatrzymując się przed kolejnymi drzwiami. – Wyobrażam sobie, co się tam dzieje. Byliśmy tu tylko we trójkę i mieliśmy do pracy bibliotekę i dowolną ilość pustych pokoi. Przed przyjazdem państwa, poznosiliśmy wszystko do siebie. – Otworzył drzwi. W pokoju było czysto ale stół i podłoga pod ścianami pokryte były stosami rękopisów i książek.

Joe podszedł do okna, uważnie przesunął latarką po kratach tak jak robił to we wszystkich poprzednich pomieszczeniach i zajrzał do uchylonych drzwi łazienki, choć zdążył go uprzedzić jeden z psów.

Wyszli na korytarz. Tyler otworzył następne drzwi. Stół, rulony papieru, blejtram…

– To mój pokój – Frank rozejrzał się. Psy obwąchały papiery, obeszły łóżko, a kiedy pan Quarendon z przepraszającym gospodarza uśmiechem uchylił drzwi łazienki, weszły tam i powróciły zaraz.

Alex sprawdził kraty w oknach i odwrócił się. Parker, który zajrzał pod kapę łóżka, wyprostował się i poszedł za jego spojrzeniem.

Nad łóżkiem Franka Tylera wisiała rozpięta wielka, zielona, wyblakła chusta wyszywana w roślinny wzór srebrzystą, nieco już spękaną nicią. A na chuście, ukośnie, zajmując całą przekątną wisiał uczepiony do dwu ciężkich haków olbrzymi miecz.

Joe podszedł. Tuż nad chustą przy drugiej przekątnej dostrzegł pusty hak, z którego zwisał kawałek mocnego drutu.

Alex odwrócił się.

– Czy był tu drugi podobny miecz, mister Tyler?

– Co? – Frank spojrzał i skinął głową.

– Tak, są dwa, prawie identyczne. Zastaliśmy je tutaj. Ale ten drugi… – zamilkł i rozszerzonymi przerażeniem oczyma spojrzał na Ałexa -… ten drugi posłużył mi do… o Boże Wszechmogący… Czy… czy?

Alex skinął głową nie spuszczając wzroku z miecza.

– Ten miecz miał udawać narzędzie, którym rycerz De Vere zabił niewierną żonę, prawda? A Grace Mapleton po rozstaniu z nami na dole, prędko wbiegła do swego pokoju, gdzie czekała druga, przygotowana przez pana suknia i przebrała się w nią… Zdążyła mi to powiedzieć, kiedy ją znalazłem. Plamy krwi do złudzenia naśladowały rzeczywistość. Ale ruszajmy. Jeżeli pan pozwoli, przyjdę tu później. Chciałbym wziąć do ręki ten miecz, który pozostał u pana…

– Czy ona? – zapytał Tyler i umilkł.

– Chodźmy… Parker ruszył ku drzwiom.

Obeszli wszystkie pokoje i stanęli przed drzwiami sali bibliotecznej.

Parker poprosił pana Quarendona i Tylera, aby wraz z psami pozostali na korytarzu. Raz jeszcze obszukali wszystkie kąty, a Joe wszedł niemal do kominka i zaświecił w górę, później dokładnie przyjrzał się zbrojom.

– Musimy tam wejść – mruknął Parker.

A później, ostrożnie, przez rozwiniętą chusteczkę zamknął pokój, w którym pozostała Grace Mapleton, odniósł klucz do swego pokoju, schował go do szuflady i zamknął drzwi na klucz.

Wrócił do stojących na korytarzu ludzi. – Co teraz? – powiedział. – Ten zamek naprawdę jest maleńki, chociaż z dala wydaje się ogromny. Czy to już wszystko?

– Wieża – powiedział Joe. – Chodźmy.

Weszli ponownie do biblioteki i stanęli przed wąskimi drzwiczkami prowadzącymi na schody wieży. Joe otworzył je i znaleźli się na biegnących w górę stopniach.

– Tu – Tyler wskazał ścianę i dopiero teraz, po raz pierwszy, Joe dostrzegł drzwi, obok których przeszedł wczoraj kilka razy nie dostrzegając ich. Były pomalowane na kolor ściany i zlewały się z nią niemal zupełnie. Nie miały zamka, a tylko opadający w dół żelazny pierścień, za który Frank pociągnął. Otworzyły się. Za nimi była ciemność. Joe zapalił latarkę i przekroczył próg.

– Tu były zapewne zapasy żywności… – powiedział Frank cicho. – Zamek nie miał lochów. Pewnie woda przesiąkała do nich. Tu można było umieścić wszystko, co było konieczne do przetrzymania oblężenia…

Światło latarek ukazało wysoko w górze czarny kolisty strop.

– Oczywiście… – szepnął Alex – to jest właśnie wnętrze wieży.

Psy wbiegły w półmrok. Pan Quarendon świecił odszukując ich smukłe kształty w ruchu, to tu, to tam. Powróciły.

– Chodźmy… – Alex ruszył w górę. Kiedy znaleźli się pod klapą zamykającą schody, przystanął i zaświecił sobie pod nogi. Stopnie były absolutnie suche. Przeniósł światło latarki w górę. Zasuwa była zasunięta. W górze bił nieustanny, donośny werbel deszczu.

– Nikt nie podniósł tej klapy dziś wieczór… Te stopnie nie mogłyby wyschnąć tak absolutnie. Nie ma na nich śladu wilgoci.

Zawrócił i ruszyli w dół, mijając wejście do biblioteki. Wynurzyli się w sieni. Psy czekały na dole.

– To już chyba wszystko… -powiedział Parker i spojrżał na bramę.

– Właśnie – Joe stanął pośrodku sieni przesuwając z wolna promieniem latarki po potężnej kracie.

– Powiedzmy, że ktoś… wiesz kto… miał tu ukrytego wspólnika, a później zbiegł z nim do tej bramy, razem podnieśli kratę na tyle, żeby móc otworzyć furtę, morderca wyszedł, a ta osoba, która pozostała, opuściła kratę na miejsce… To nieprawdopodobne, Ben. Ale to, co nam pozostało, jest jeszcze bardziej nieprawdopodobne.

Zwrócił się do Franka Tylera.

– Czy próbował pan kiedyś podnieść albo opuścić tę kratę bez niczyjej pomocy?

Frank potrząsnął głową.

– To niemożliwe. Musi ją równocześnie podnosić dwóch ludzi stojąc przy dwóch kołowrotach. Inaczej nie drgnie. Zresztą, kiedy zamek stoi pusty, mieszka tu zwykle stary dozorca z żoną. Oboje są z wioski. Ale im wystarcza zasuwa na furcie. Nikt z zewnątrz, złodziej ani włóczęga, nie mógłby się tu wśliznąć.

– W dół także nie opadnie?

– Nie, nikt sam nie opuści tej kraty, nawet gdyby był Herkulesem. To bardzo przemyślna konstrukcja.

Joe spojrzał na Parkera. Spojrzenia ich spotkały się. Prawda była prosta: nikt nie mógł zabić Grace Mapleton.

XXII “W moim łóżku śpi szkielet…”

Doktor Harcroft i Amanda Judd pomogli pani Wardell dojść do pokoju.

W progu Amanda odwróciła się.

– Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu, panie doktorze, posiedzę u niej, póki nie zaśnie…

– Oczywiście – Harcroft skinął głową. – Gdyby dostrzegła pani jakieś niepokojące oznaki, proszę zapukać do mnie. Na pewno nie usnę dzisiaj łatwo.

– Ani ja… – Amanda uśmiechnęła się blado i weszła cicho do pokoju pani Wardell, zamykając za sobą drzwi.

W tej samej chwili doktor Harcroft dostrzegł Dorothy Ormsby i Alexa, wynurzających się z wylotu schodów.

– Jak się czuje pani Wardell? – zapytał Joe półgłosem.

– Lepiej, jak sądzę – lekarz skinął głową – ale przeżyła ciężki wstrząs. Sądząc z tego, co widziałem, nie chciałbym, żeby… – zamilkł widząc, że Dorothy pozostała przed drzwiami swego pokoju.

– Pan Parker telefonuje teraz, ale zaraz skończy i będziemy obaj czuwali, aż do przyjazdu policji… – Alex spojrzał na zegarek.

– Za trzy godziny zacznie świtać i chyba będą mogli się przedostać do zamku. Burza i przypływ nie mogą trwać wiecznie. Zresztą, będziemy jeszcze przed ich przyjazdem chcieli zamienić z wszystkimi tutaj po kilka słów. Prosta formalność, ale oszczędzi to obecnym konieczności zrywania się, kiedy przyjedzie policja. Będziemy mogli przesunąć te formalne sprawy na później.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cicha jak ostatnie tchnienie»

Обсуждение, отзывы о книге «Cicha jak ostatnie tchnienie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x