Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cicha jak ostatnie tchnienie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cicha jak ostatnie tchnienie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka wybitnego tłumacza i pisarza – Macieja Słomczyńskiego, autora poczytnych, przełożonych na wiele języków, kryminałów. Ich łączne nakłady osiągnęły kilka milionów egzemplarzy i wciąż cieszą się powodzeniem wśród miłośników kryminalnych zagadek.

Cicha jak ostatnie tchnienie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cicha jak ostatnie tchnienie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przymknął oczy. Myśli pędziły jak obłąkane. Tak, to było niemożliwe… Niemożliwe? A przecież stało się. Oczywiście, pozostawało bardzo proste rozwiązanie. Jeżeli…

Cofnął się i ruszył ku drzwiom. Uniósł makatę starając się nie dotykać drzwi i wyszedł do jasno oświetlonej sali bibliotecznej. Po chwili zatrzymał się i prędko zawrócił.

Znów obszedł łoże, pochylił się i zdmuchnął świecę. Ostrożnie, po omacku powrócił do drzwi.

Kiedy stanął na progu jadalni, wszystkie głowy zwróciły się ku niemu. Pani Wardell siedziała na kanapie. Najwyraźniej zastrzyk przywrócił jej nieco sił.

Nie wchodząc Joe odszukał oczyma Parkera. – Proszę państwa… zdarzył się wypadek – powiedział starając się mówić jak najswobodniej. – Czy mogę cię prosić, Ben? Parker zerwał się z krzesła.

– Za chwilę wrócimy, a do tego czasu, bardzo proszę wszystkich o pozostanie tutaj. Niech nikt z państwa nie opuszcza tego pokoju pod żadnym pozorem – Alex rozłożył przepraszająco ręce.

Parker wyszedł pierwszy wyminąwszy go w progu, a Joe cicho zamknął drzwi i ruszył ku schodom prowadzącym na piętro.

– Co się stało?

– Grace Mapleton nie żyje.

– Jak umarła?

Byli już na podeście schodów. Nie odpowiadając, Joe zapytał go:

– Czy wziąłeś z sobą broń?

– Tak – Parker skinął głową. – Sam nie wiem dlaczego, ale wrzuciłem pistolet do walizki. Powiedz, na miłość boską, co się stało?

– Została zamordowana i to w taki sposób, że nikt z tych ludzi, którzy są teraz tam na dole, nie mógł jej zabić. Morderca musi być w zamku, ale nie jest jednym z nich. Dlatego kazałem im zaczekać w jadalni. Razem są mniej narażeni.

Parker otworzył drzwi swojego pokoju, uniósł wieko stojącej pod ścianą walizki i zagłębił dłoń pod równo ułożonymi koszulami. Wyciągnął pistolet, sprawdził magazynek i wyszli.

Będę czekała… Tak, to jedno było pewne. Będzie czekała, póki nie wyniosą jej, żeby oddać to wspaniałe, zimne ciało na sekcję. Takie są obyczaje, których trzeba przestrzegać, gdy człowiek ginie z ręki innego człowieka.

XIX Lecz jednak ktoś ją zabił…

Stanęli przed opuszczoną makatą i Joe uniósł ją ostrożnie. Drzwi nadal były uchylone, a za nimi rozpościerał się gęsty półmrok. Mając za sobą Parkera, Alex stanął na progu i zaczął po omacku przesuwać ręką poza framugą.

– Musi tu być chyba światło elektryczne… – powiedział półgłosem – wcześniej paliła się świeca, ale zgasiłem ją. Później powiem ci, dlaczego…

Natrafił palcami na guzik przełącznika i wcisnął go. Pod sufitem zabłysła odwrócona mleczna ampla uczepiona trzema złocistymi łańcuszkami do haka w stropie.

Pokój był niemal pusty. Przed łożem, na grubych, dębowych deskach podłogi, leżał nieco wytarty, stary perski dywan. To było wszystko.

– Ona jest tam… – powiedział Alex nie podnosząc głosu. Podeszli. Uniósł rękę i odsunął ciężką tkaninę firanki.

Parker nie poruszył się. Joe uniósł drugą rękę i rozsunął firanki na tyle, na ile to było możliwe. Spojrzenie Parkera przesunęło się po nieruchomym, leżącym na wznak ciele, a później powędrowało w górę wzdłuż ostrza miecza i zatrzymało się na długiej rękojeści ciasno okręconej srebrnym, poczerniałym drutem.

– Za czasów rycerza De Vere nie był już w użyciu… – powiedział Alex. – Używano go w walkach pieszych… wymagał wielkiej siły fizycznej.

– Wiem… – Parker spojrzał na leżącą dziewczynę. Później oczy jego znów zaczęły wędrować po mieczu – Myślę o tym…

– I ja – Alex obszedł łoże, uniósł kapę i zajrzał pod nią. później podniósł ze stolika zapałki i zapalił świecę.

– Tylko tak była oświetlona, kiedy tu wszedłem. Miecz leżał w poprzek na jej nogach, a ona udawała umarłą i miała zamknięte oczy… Czy tak samo leżała, kiedy ją zobaczyłeś po wejściu tutaj?

– Tak. Ktokolwiek wszedłby do pokoju, mógł podejść bez przeszkód do łoża, pochwycić ten olbrzymi miecz w obie ręce, unieść go nad głową i uderzyć… Nawet gdyby otworzyła oczy i zobaczyła go, nie zdążyłaby się poruszyć… To musiało się tak odbyć.

– Właśnie – powiedział Joe. – To musiało się tak odbyć, ale przecież nie mogło się tak odbyć, jeżeli w zamku nie ukrywa się gdzieś człowiek, który ją zabił. Bo nie może to być żadna z osób, które są w tej chwili w jadalni i były z nami od czasu, kiedy wyprawiono z zamku służbę i zamknięto furtę.

– Ale przecież… – Parker potrząsnął głową – ona nie żyje, prawda?

– Tak… – Joe wyciągnął rękę i dotknął plamy krwi, która rozlała się szeroko na sukni zmarłej w miejscu, w którym utkwił miecz. – Ta krew niemal nie zakrzepła jeszcze…

Odetchnął głęboko i zawahał się na ułamek sekundy, ale później ujął rękę zmarłej, powoli zgiął ją w łokciu i ostrożnie wyprostował, delikatnie kładąc ją w poprzedniej pozycji.

– Śmierć nie mieszka jeszcze w tym ciele… Zresztą wiemy, przecież, że żyła przed godziną… – Odwrócił się i zdmuchnął świecę. – Tę świecę także niedawno zapalono.

Podniósł ze stolika kartę papieru.

– Jest pięć minut po północy. A może cofnijmy się trochę: O ósmej wieczór Frank Tyler zrobił zdjęcia przy bramie i wszyscy przeszliśmy do jadalni. Od tego czasu, Ben, powstała przedziwna sytuacja, otóż kolejno, zawsze jedna tylko osoba przemierzała samotnie zamek, a wszystkie pozostałe znajdowały się razem w jadalni i, o ile wiem, nikt stamtąd nie wyszedł. Zresztą taki był niepisany regulamin konkursu. Amanda Judd, Frank Tyler i doktor Harcroft w ogóle nie opuścili jadalni: dwoje pierwszych, ponieważ byli gospodarzami i nie brali udziału w konkursie, a Harcroft nie zdążył, gdyż z chwilą powrotu pani Wardell konkurs przerwano.

– Tak, wiem – Parker skinął głową. – Myślę o tym już od dwóch minut.

– Na tej karcie mamy zapis czterech osób, które tu weszły: pierwszy byłem ja, o 9.05, drugi Kedge, o 9.51, trzeci byłeś ty o 10.35, a czwarta Dorothy Ormsby o 10.59… pozostałe osoby nie dotarły tu. Myślę o Edingtonie, Quarendonie i Redlandzie. Ale one nie mogą wchodzić w rachubę jako mordercy, ponieważ inni ludzie wyruszyli po nich i zastali ją tu żywą, a oni po powrocie nie opuścili jadalni ani na chwilę. Na szczęście, ty byłeś w ogólnej kolejności szósty, Dorothy siódma a pani Wardell ósma. Harcroft, jak wiemy, nie zdążył udać się na poszukiwania, bo był ostatni, jak powiedziałem, konkurs przerwano, bo pani Wardell zastała tu zamordowaną Grace. Tak więc…

– Tak więc – powiedział Parker spoglądając na miecz – skoro ja, jako szósty znalazłem żywą Grace Mapleton, a później znalazła, ją żywą Dorothy Ormsby, pozostają tylko dwa wyjścia: albo zabiła ją Ormsby, a pani Watdell znalazła umarłą, albo… zabiła ją pani Wardell!

– A jedno i drugie jest niemożliwe, ponieważ Dorothy Ormsby z pewnością nie udźwignęłaby tego potwornego miecza, a nawet gdyby jej się to udało, nie mogłaby w żaden sposób zadać takiego ciosu, gdyż ten miecz jest chyba dłuższy niż ona sama i nie mogłaby uderzyć prostopadle, zważywszy w dodatku, że Grace leżała na łożu, a ona stała na ziemi. Poza tym, jest rzeczą fizycznie niemożliwą, aby tak drobna kobieta mogła zadać tak straszliwe uderzenie… Przecież ten miecz… – znów odetchnął głęboko – tkwi w tym łożu zupełnie prostopadle, a zważywszy jego ciężar, przekonamy się, kiedy usuną ciało, że ostrze wbiło się głęboko w deski łoża. Inaczej miecz musiałby się pochylić. Ciało ludzkie ani pościel nie mogą stawiać takiego oporu, który utrzymałby go w pozycji, w jakiej jest teraz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Cicha jak ostatnie tchnienie»

Обсуждение, отзывы о книге «Cicha jak ostatnie tchnienie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x