Margery Allingham - Jak najwięcej grobów
Здесь есть возможность читать онлайн «Margery Allingham - Jak najwięcej grobów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Jak najwięcej grobów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Jak najwięcej grobów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Jak najwięcej grobów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Jak najwięcej grobów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Jak najwięcej grobów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
C. Luke, Insp. Dziel. Kom. Pol.
Campion przeczytał to dwukrotnie i złożył list. Miły chłopak z tego Charlie'ego Luke'a. „Planowana natych- miastowa ekshumacja…" Tak,, niech przeprowadzi tę ekshumację i niech im gładko pójdzie.
W tym momencie panna Roper podała mu szklaneczkę do połowy napełnioną płynnym bursztynem.
– A to po co? Żeby uspokoić moje nerwy?
Ku jego zdumieniu ręka jej zadrżała.
– To chyba nie są jakieś złe wiadomości? List przyniósł policjant, więc pomyślałam sobie, że może to pańskie prawo jazdy, a pan tu leży i martwi się o nie.
– Moje co?.
Zażenowana przymknęła oczy.
– Pomyślałam sobie, że powinien pan mieć jakiś papier czy coś w tym rodzaju, co chroniłoby pana, gdyby… gdyby…
– Gdybym został otruty7 – spytał uśmiechając się do niej.
– Och, za whisky ręczę – zapewniła nie zrozumiawszy jego intencji. – Mogę na to przysiąc. Butelkę trzymam pod kluczem. No cóż, teraz tak trzeba. A teraz, niech pan patrzy – piję. – Rozsiadła się wygodnie w nogach jego łóżka i pociągnęła spory łyk. Campion sączył swój alkohol powoli iż mniejszym entuzjazmem. Nie przepadał za whisky i na ogół nie miał zwyczaju pić w łóżku, w środku nocy.
– Czy policjant obudził panią? – spytał. – Bardzo mi przykro. Nie było powodu do takiego pośpiechu.
– Nie, jeszcze się kręciłam po domu – powiedziała ogólnikowo. – Chcę z panem porozmawiać, panie Campion. Po pierwsze, czy na pewno w tym liście nie ma złych wieści?
– Nic, czego bym się nie spodziewał – odparł zgodnie z prawdą. – Obawiam się, że wkrótce dowiemy się, iż panna Ruth została otruta, to wszystko.
– Oczywiście, że została otruta. Mam nadzieję, że nie po to nas budzili, żeby nas o tym zawiadamiać – mówiła spokojnie. – To jeden przynajmniej pewnik; ostatecznie nie jesteśmy głupcami. A teraz niech pan posłucha, chciałabym panu coś powiedzieć. Absolutnie jestem po pańskiej stronie. Jestem panu więcej niż wdzięczna i naprawdę może pan na mnie polegać. Niczego nie zamierzam przed panem ukrywać. Słowo daję.
Tego rodzaju zapewnienia mogłyby wydawać się podejrzane u kogokolwiek innego, ale w jej ustach brzmiały całkowicie szczerze. Jej mała ptasia twarz pod zabawnym czepkiem była bardzo poważna.
– Jestem o tym przekonany – zapewnił ją.
– Och, bywają różne drobne sprawy, które człowiek zachowuje dla siebie. Ale ja tego nie zrobię. Teraz, kiedy udało mi się pana tu ściągnąć, będę z panem absolutnie, uczciwa.
Uśmiechnął się do.niej łagodnie.
– Cioteczko, co takiego masz na sumieniu? Może tę młodą osobę, która przebiera się na dachu?
– Na dachu? A więc ten małpiszon tak to robi. – Była zdziwiona, a zarazem sprawiło jej to widoczną ulgę. – Wiedziałam, że gdzieś się przebiera, ponieważ w zeszłym tygodniu Clarrie zauważył ją na Bayswater Road strasznie wystrojoną, a tego samego wieczora spotkałam ją wracającą w starym ubraniu. Miałam nadzieję, że nie robi tego na czyichś oczach. Na szczęście to nie jest tego rodzaju dziewczyna, biedny dzieciak.
Nie było zupełnie jasne, dlaczego się nad nią lituje.
– Pani ją lubi? – spytał.
– Strasznie jest miła. – Uśmiech starszej kobiety był serdeczny i rozbawiony zarazem. – Odebrała takie okropne wychowanie. Ci starzy ludzie wcale nie rozumieją dziewcząt. Zresztą jakim cudem mieliby rozumieć? Jest po uszy zakochana: przypomina mi rozwijający się pączek. Gdzieś o tym czytałam, ale gdzie? Chciałam powiedzieć, że taka uwaga nie jest w moim stylu. Ale ona jest jak pączek róży: jeszcze kolczasty, ale już ukazuje się odrobina różowego koloru. Clarrie powiada, że ten chłopak jest dla niej bardzo miły. Chyba boi się jej dotknąć.
– On również jest bardzo młody, prawda?
– Nie taki znowuż młody, ma dziewiętnaście lat. Wysokie, kościste chłopaczysko w przyciasnym pulowerze, w którym wygląda jak obdarty ze skóry królik. Mnie się wydaje, że to on, wedle swego gustu, wybrał jej to nowe ubranie. Ona oczywiście za nie zapłaciła. Ale sama nie potrafiłaby kupić sobie nawet kostiumu kąpielowego. Z tego, co mi opowiadał Clarrie, cały ten ubiór musiał wymyślić chłopak. – Znowu łyknęła whisky i zachichotała. – Powiada, że wyglądała komicznie. Z pewnością mnóstwo falbanek, a wszystko trochę za ciasne. To sprawka chłopca. Jeździ też z nim na motorze.
– Gdzie ona go poznała?
– Licho wie. Nigdy o nim nie mówi. Czerwieni się na odgłos motoru i wydaje jej się, że nikt się niczego nie domyśla – urwała. – Pamiętam dobrze, ja też taka kiedyś byłam – powiedziała ze smutkiem, który dodawał jej uroku. – A pan? Och, pan jest jeszcze za młody na wspomnienia, ale i to przyjdzie pewnego dnia.
Siedząc w łóżku ze szklanką w ręku, świadomy powolnego mijania późnych godzin nocnych, Campion miał nadzieję, ze taki czas nie nadejdzie. Po chwili znowu zaczęła mówić z przejęciem, pochyliwszy się do przodu:
– Mój drogi, jak już wspomniałam, jest jeszcze pewna drobna sprawa, która ciągnie się od dawna, i doszłam do wniosku, że powinnam o tym powiedzieć, żebyś nie był zaskoczony… Halo? – Ostatnie słowo zostało skierowane do drzwi, które właśnie cicho się otworzyły. Na progu ukazała się szczupła wojskowa sylwetka, odziana w elegancki, znakomicie uszyty niebieski szlafrok z szamerowaniami.
Kapitan Alastair Seton stał, wahając się, na progu. Zaczął przepraszać próbując ukryć zażenowanie:
– Proszę mi wybaczyć. – Wyraźnie wymawiał każde słowo, a głos jego miał nieco mocniejszy timbre, niż Campion się spodziewał. – Właśnie przechodziłem koło drzwi i zauważyłem światło, ale byłem pewien, że hm, pokój jest pusty…
– Przestań – roześmiała się Renee – po prostu poczułeś whisky. – Wejdź. Tam stoi szklaneczka do zębów.
Przybysz uśmiechnął się przekornie, co nie było pozbawione wdzięku. Traktuje ją jak matkę, pomyślał Campion i spojrzał uważnie na pannę Roper. Nalewała właśnie whisky na wysokość dwóch palców – najwidoczniej ustaloną porcję.
– Weź, proszę. Świetnie, żeś przyszedł, bo będziesz mógł dokładnie opowiedzieć panu Campionowi, jak zachorowała panna Ruth. Tylko ty jeden, oprócz lekarza, widziałeś ją wtedy. Mów cicho. Jest nas tu wystarczająco dużo. Gdyby ktoś jeszcze się tu pojawił, butelki na długo nie starczy.
Dzięki niej poufna rozmowa nabrała charakteru spotkania towarzyskiego, z czego była wyraźnie dumna, a co zarazem starała się ukryć.
Kapitan rozsiadł się wygodnie w fotelu z ciemnego dębu, kształtem przypominającym jakiś nordycki tron.
– Ja jej nie, zabiłem – oświadczył z wstydliwym uśmiechem, jak gdyby chciał sobie zaskarbić przychylność.Campiona.
– Nie znałeś jej, Albercie – wtrąciła spiesznie Renee, jak gdyby chciała sama pokierować sytuacją. – Była to duża tęga kobieta, największa w rodzinie i nie tak inteligentna jak reszta. Wiem, co Cłarrie myśli, ale moim zdaniem on się myli.
– Cholerna z niej była dziwaczka,-mruknął kapitan Seton nad szklanką i roześmiał się pogardliwie, prychając jak kot.
– W każdym razie nie dlatego ją zabili – ciągnęła, nie zwracając na niego uwagi. – Irytowała wszystkich, wiem o tym, ale nie dlatego, że była mało inteligentna. Ta biedna kobieta była chora. Doktor powiedział mi o tym na dwa miesiące przed jej śmiercią. „Renee, jeśli ona nie będzie dbać o siebie, bardzo łatwo może dostać ataku apopleksji", powiedział do mnie, „a wtedy będziesz miała przy niej mnóstwo roboty. Będzie tak jak z jej bratem."
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Jak najwięcej grobów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Jak najwięcej grobów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Jak najwięcej grobów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.