John Grisham - Raport “Pelikana”

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zabójstwa sędziów Sądu Najwyższego. FBI i CIA są bezradne. Śledztwo stoi w miejscu. Na trop sprawców wpada studentka prawa. Swoje podejrzenia przedstawia w specjalnym raporcie. I staje się celem płatnych morderców i służb specjalnych.

Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oderwał się od klawiatury po piętnastu minutach i podszedł do okna. Darby spoglądała na niego spod oka.

– Nie widzę go – oznajmił.

Zobaczył go o wpół do drugiej.

– Darby…

Wyjrzała przez okno i wbiła wzrok w czarną czapeczkę. Facet narzucił na plecy zieloną wiatrówkę i stał tyłem do nich. Wyglądało to bardzo podejrzanie. Przeszedł kilka kroków i zatrzymał się obok ciężarówki. Zapalił papierosa i spojrzał na drzwi wejściowe. Omiótł wzrokiem chodnik przed budynkiem.

– Dlaczego gniecie mnie w żołądku? – spytała Darby.

– Ale skąd się tu wzięli? Przecież to niemożliwe…

– Wiedzieli, że jestem w Nowym Jorku.

– Może chodzą za mną? Mówiono mi, że ktoś mnie śledzi. Na pewno wysłano go, żeby sprawdził, czy pokażę się w redakcji. Skąd mieliby wiedzieć, że ty jesteś tutaj? To ja go zwabiłem.

– Niewykluczone – wycedziła.

– Poznajesz go?

– Nie wiem. Nigdy mi się nie przedstawiali.

– Posłuchaj, zostało nam trzydzieści minut. Skończmy pisać, a potem zajmiemy się tym gościem.

Wrócili do pracy. Za piętnaście druga Darby podeszła do okna. Facet zniknął. Drukarka rzucała na papier pierwszą wersję artykułu.

Redaktorzy czytali z ołówkami w dłoniach. Litsky czytał dla przyjemności. Artykuł sprawiał mu większą radość niż pozostałym.

Była to długa historia i Feldman ciął ją niemiłosiernie niczym chirurg. Smith Keen dopisywał coś na marginesach. Krauthammer nie miał żadnych zastrzeżeń.

Czytanie zajęło im sporo czasu. Gray nanosił kolejne poprawki. Darby stała przy oknie. Facet w czarnej czapeczce wrócił na wartę. Tym razem miał na sobie granatową kurtkę. Zapomniał zmienić spodnie. Na dworze było pochmurno, chłodno i mężczyzna popijał gorącą kawę. Co jakiś czas przytupywał, jakby marzły mu stopy. Upijał łyk kawy, rzucał okiem na “Posta”, potem na ulicę i znów na budynek. Dokładnie kwadrans po drugiej zaczął kogoś wypatrywać.

Samochód zatrzymał się kilka jardów za wartownikiem. Z tyłu wysiadł dobry znajomy Darby. Auto ruszyło z piskiem opon, a przybysz rozejrzał się po ulicy. Utykając lekko, podszedł do mężczyzny w czarnej czapce. Wymienili parę słów i Tucznik ruszył ku skrzyżowaniu Piętnastej i L. Ten w czarnej czapce został na miejscu.

Rozejrzała się po sali. Wszyscy byli pochłonięci czytaniem. Tucznik zniknął i nie mogła pokazać go Grayowi, który studiował własne dzieło z uśmiechem na twarzy. Nie… nie szukali reportera. Czekali na nią!

Musieli być zdesperowani. Wystawali na ulicy, czekając na cud, łudząc się, że ofiara wyjdzie z budynku i trafi prosto w ich łapy. Bali się. Tymczasem ona opowiedziała już o wszystkim i rozdała kopie raportu. Jutro rano rozpęta się piekło. Muszą temu zapobiec. Taki dostali rozkaz.

Stała w pokoju pełnym mężczyzn i drżała ze strachu.

Feldman skończył ostatni.

– Znalazłem tylko drobiazgi do poprawienia. Nie powinno nam to zabrać więcej niż godzinę. Zajmijmy się telefonami.

– Według mnie wystarczą trzy – powiedział Gray. – Biały Dom, FBI i White z Blazevichem.

– W artykule napisałeś tylko o Wakefieldzie. Dlaczego? – zapytał Krauthammer.

– Morgan wskazał go palcem.

– Ale autorem notatki jest Velmano. Trzeba go wymienić z nazwiska.

– Popieram – oznajmił Smith Keen.

– Ja także – dodał DeBasio.

– Dopisałem Velmana – zakończył dyskusję Feldman. – O “Einsteinie” napiszemy później. Z telefonami do Białego Domu i kancelarii poczekamy do wpół do piątej albo nawet do piątej. Jeśli zadzwonimy wcześniej, wpadną w szał i popędzą z tym do sądu.

– Popieram – rzucił Litsky. – Nie mogą wstrzymać druku, niemniej będą próbować. Zaczekajmy do piątej.

– Dobrze – zgodził się Gray. – Do wpół do czwartej naniosę poprawki. Potem zadzwonię do FBI i poproszę o komentarz. A później dobierzemy się do Białego Domu i prawników.

Feldman stał już w progu.

– Spotkamy się o wpół do czwartej.

Gdy wyszli, Darby zamknęła drzwi i wskazała na okno.

– Mówiłam ci o Tuczniku?

– On też?!

Wyjrzeli na ulicę.

– Obawiam się, że tak. Rozmawiał z naszym znajomym, a potem odszedł. Nie mylę się, Gray.

– To znaczy, że chodzi im o ciebie…

– Przypuszczam, że tak. Muszę się zbierać.

– Coś wymyślimy. Powiadomię naszą ochronę. Chcesz, żebym porozmawiał z Feldmanem?

– Jeszcze nie teraz.

– Znam paru gliniarzy.

– Świetnie. Myślisz, że zgodzą się zaaresztować tych panów i spuścić im lanie?!

– Owszem. Ci, których znam, na pewno to zrobią.

– Nie mogą im w niczym przeszkodzić, Grantham! Ci faceci nie robią nic złego.

– Oprócz tego, że zamierzają cię zabić.

– Czy w tym budynku jesteśmy bezpieczni?

Gray zastanawiał się przez chwilę.

– Porozmawiam z Feldmanem. Postawimy przed drzwiami dwóch strażników.

– Dobrze.

O wpół do czwartej Feldman zaaprobował drugą wersję artykułu i zezwolił na telefon do FBI. Do sali konferencyjnej wniesiono cztery aparaty i podłączono do nich magnetofon. Feldman, Smith Keen i Krauthammer podnieśli słuchawki.

Gray wystukał numer Phila Norvella, swojego dobrego znajomego, który czasami podrzucał mu kawałki z Biura, ale robił to tak rzadko, że nie zasługiwał na miano źródła. Zresztą w FBI trudno byłoby znaleźć kogoś, kto by na to zasługiwał. Norvell odebrał telefon.

– Phil? Mówi Gray Grantham z “Washington Post”.

– Poważnie? Wciąż tam siedzisz?

– Uprzedzam cię, że nagrywam tę rozmowę.

– Nie strasz mnie. O co chodzi?

– Jutro rano ukaże się artykuł opisujący szczegółowo spisek, w efekcie którego zamordowano sędziów Rosenberga i Jensena. W artykule padają nazwiska Victora Mattiece’a, spekulanta naftowego, i jego dwóch prawników zatrudnionych w tym mieście. Wspominamy także o Verheeku, który oczywiście nie miał nic wspólnego ze spiskiem. W naszej opinii Federalne Biuro Śledcze od początku wiedziało o Mattiesie, lecz wstrzymało prowadzone przeciwko niemu dochodzenie na wyraźne żądanie Białego Domu. Chcemy dać wam szansę skomentowania tej opinii.

Po drugiej stronie zapadła cisza.

– Phil, jesteś tam?

– Tak.

– Chcesz to skomentować?

– Z pewnością zechcę to zrobić, ale dopiero gdy oddzwonię.

– Drukarnia jest już gotowa, więc nie masz zbyt wiele czasu.

– Coś ci powiem, Gray: to nóż w plecy! Odłóż to do jutra!

– W żadnym wypadku.

– Dobra. Idę do Voylesa. Zaraz oddzwonię.

– Dzięki.

– Nie ma za co. To ja tobie powinienem dziękować, Gray. Sprawiłeś mi wspaniałą niespodziankę na koniec dnia. Pan Voyles będzie zachwycony.

– Czekamy. – Grantham odłożył słuchawkę. Keen wyłączył magnetofon.

Telefon odezwał się po ośmiu minutach. Dzwonił sam dyrektor Voyles. Zażądał rozmowy z Jacksonem Feldmanem. Magnetofon znów się kręcił.

– Pan Voyles? – odezwał się pogodnie Feldman. Naczelny doskonale znał dyrektora, ale w tych okolicznościach wolał zwracać się do niego formalnie.

– Mów mi Denton, do jasnej cholery! Posłuchaj, Jackson, słyszałem, że twój chłopak znowu coś wysmażył. Norvell opowiada mi o jakimś steku bzdur. Rzucacie się na głęboką wodę. Biuro prowadzi dochodzenie w sprawie Mattiece’a, trwa to już od jakiegoś czasu i zapewniam cię, że nie mamy przeciwko niemu żadnych dowodów. A teraz powiedz mi, co ustalił ten gówniarz?

– Czy mówi ci coś nazwisko Darby Shaw? – Feldman uśmiechnął się do dziewczyny, zadając to pytanie. Stała oparta o ścianę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Raport “Pelikana”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Raport “Pelikana”»

Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x