John Grisham - Raport “Pelikana”
Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Raport “Pelikana”
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przekaż mu również, że przylot pelikana – biorąc pod uwagę okoliczności – będzie możliwy nie wcześniej niż za cztery lata.
Bez podpisu .
Gray kaszlał, dusił się i rzęził. Gdy doszedł do siebie, otworzył szeroko usta, ale nie mógł wydobyć głosu. Darby wróciła do poprzedniej strony i zaczęła czytać szybciej.
Zaprzysiężony Curtis D. Morgan oświadcza dalej, co następuje: wymieniony jako autor notatki Marty Velmano jest człowiekiem bezwzględnym. Pracuje w kancelarii osiemnaście godzin dziennie i podobne normy narzuca współpracownikom, karcąc ich z byle powodu. Zajmuje kluczowe stanowisko w firmie, którą często reprezentuje przed wpływowymi osobistościami waszyngtońskiego establishmentu. W kręgach władzy uchodzi za twardego gracza politycznego, dysponującego ogromną fortuną. Jada obiady z kongresmenami i grywa w golfa z członkami gabinetu. Swoje nieczyste operacje utrzymuje w ścisłej tajemnicy.
Przydomkiem “Einstein” określa się w kancelarii Nathaniela Jonesa – człowieka szalonego, a przy tym prawdziwego geniusza prawa. Jones siedzi zazwyczaj w zamkniętej prywatnej bibliotece na piątym piętrze. Zna na pamięć wszystkie orzeczenia Sądu Najwyższego, jedenastu federalnych sądów apelacyjnych i wszystkich sądów najwyższych pięćdziesięciu stanów.
Zaprzysiężony, po powieleniu notatki i odłożeniu oryginału na miejsce, ukrył kopię w szufladzie biurka. Po dziesięciu minutach do jego biura wpadł pan Wakefield, bardzo blady i bardzo wzburzony. Domagał się zwrotu notatki. Morgan udał, że o niczym nie wie, po czym razem zabrali się do przeglądania papierów leżących na biurku. Gdy pod stertą segregatorów i dokumentów natrafili na oryginał notatki, pan Wakefield – nie kryjąc złości – zapytał Morgana, czy zna treść pisma. Zaprzysiężony skłamał, że widzi je po raz pierwszy na oczy. Wyjaśnił wspólnikowi, że zapewne zabrał je przez nieuwagę z jego biurka. Pan Wakefield, nie kryjąc oburzenia, pouczył podwładnego o nietykalności swojego biurka. Miotał oskarżenia pod adresem zaprzysiężonego i zachowywał się jak szaleniec. Po jakimś czasie, uspokoiwszy się nieco, zaczął bagatelizować treść notatki. Wyszedł zabierając oryginał.
Morgan jeszcze tego samego dnia ukrył kopię w książce z podręcznej biblioteki prawniczej. Histeryczne zachowanie pana Wakefielda wstrząsnęło nim. Przed wyjściem do domu zaprzysiężony bardzo starannie poukładał wszystkie dokumenty i uporządkował biuro. Następnego ranka zorientował się, że jego gabinet został przeszukany.
Morgan postanowił zachować ostrożność, gdy za książkami w biblioteczce znalazł mały śrubokręt. Później natknął się na kawałek czarnej taśmy klejącej, nie używanej w biurze. Doszedł do wniosku, że w jego gabinecie założono podsłuch. Morgan był przekonany, że wspólnik Wakefield bacznie go obserwuje. W tym okresie w gabinecie pana Wakefielda częściej niż zwykle pojawiał się Velmano.
Gdy zamordowano sędziów Rosenberga i Jensena, Morgan natychmiast połączył zabójstwa z notatką i sprawą Mattiece’a. Treść pisma nie pozostawiała wątpliwości, kto kryje się za zbrodnią. Co prawda w notatce nie wymienia się Mattiece’a z nazwiska, ale mówi się o nim per “klient”, a Wakefield nie reprezentował nikogo innego. Morgan oświadcza, że żaden inny znany mu klient kancelarii nie skorzystałby w sposób tak oczywisty z przetasowania w składzie sędziowskim Najwyższego Trybunału.
Darby przerwała i rzuciła okiem na ostatni paragraf oświadczenia. Zdaje się, że najgorsze jeszcze przed nimi. Zaczęła czytać.
Morgan oświadcza pod przysięgą, że jest śledzony, o czym przekonał się co najmniej dwukrotnie. Po zabójstwie sędziów odebrano mu tak zwaną sprawę pelikana i zawalono innymi zleceniami, żądając wzmożonego wysiłku i coraz dłuższego czasu urzędowania. Zaprzysiężony stwierdza, że obawia się o swoje życie. Oświadcza, że ludzie, którzy zabili dwóch sędziów Sądu Najwyższego, nie zawahają się przed usunięciem nikomu nie znanego prawnika.
Stwierdzam, że niniejsze oświadczenie złożyłem pod przysięgą w obecności tutejszego notariusza publicznego, pani Emily Stanford, adres… data…
Podpisano: Curtis D. Morgan.
– Siedź tu i nie ruszaj się – powiedział Grantham i wyskoczył z auta. Omijając trąbiące samochody, popędził na drugą stronę ulicy, gdzie przed cukiernią stał automat telefoniczny. Wystukał numer Smitha Keena, nie spuszczając oka z niebezpiecznie zaparkowanego na chodniku pontiaca.
– Smith? Mówi Gray. Słuchaj uważnie i zrób, co ci powiem. Znalazłem drugie źródło. Zweryfikowaliśmy raport “Pelikana”. To dynamit, Smith! Powiadom Krauthammera i Feldmana. Za piętnaście minut czekajcie w gabinecie naczelnego.
– Co to za źródło?
– Garcia zostawił pożegnalny list. Po drodze zatrzymamy się jeszcze w pewnym miejscu i zaraz będziemy u was.
– Będziecie? Ty i dziewczyna?
– Tak. Załatw jakiś telewizor i magnetowid. Ustaw wszystko w sali konferencyjnej. Zdaje się, że Garcia chce nam coś powiedzieć.
– Zostawił taśmę?
– Tak. Do zobaczenia za piętnaście minut!
– Nic ci nie grozi?
– Mam nadzieję. Ale denerwuję się jak jasna cholera. – Odłożył słuchawkę i popędził do samochodu.
Biuro notarialne pani Stanford mieściło się przy Vermont. Gdy Grantham i Darby wpadli do środka, pani notariusz odkurzała półki. Tym dwojgu musiało się bardzo śpieszyć…
– Czy pani Emily Stanford? – zapytał mężczyzna.
– Tak. O co chodzi?
– Czy ten dokument został potwierdzony notarialnie u pani? – Pokazał ostatnią stronę oświadczenia.
– Kim pan jest?
– Gray Grantham z “Washington Post”. Czy to pani podpis?
– Owszem. Potwierdziłam ten dokument.
Darby pokazała jej zdjęcie Garcii, czyli Morgana.
– Czy ten mężczyzna podpisał oświadczenie? – spytała.
– Tak. Nazywa się Curtis Morgan. To on.
– Dziękuję pani – powiedział Gray.
– On… nie żyje, prawda? – spytała pani notariusz. – Czytałam w gazecie…
– Tak, nie żyje – potwierdził Gray. – Czy pani zna treść oświadczenia?
– O nie. Pan Morgan sporządził je własnoręcznie. Wie pan, był prawnikiem… Ja tylko odebrałam od niego przysięgę, że przedstawione w dokumencie treści są zgodne z prawdą. I poświadczyłam podpis. Wiedziałam, od samego początku wiedziałam, że coś jest nie tak.
– Dziękujemy, pani Stanford. – Wyszli tak samo szybko, jak się pojawili.
Chudzielec ukrył świecące czoło pod wytartym melonikiem. Jego spodnie były w strzępach, z butów wychodziły brudne paluchy. Siedział w starym fotelu inwalidzkim przed budynkiem “Posta”. Na kolanach trzymał tabliczkę głoszącą, że jest BEZDOMNY I GŁODNY. Chudzielec bez przerwy kręcił głową, jakby z głodu obżarł się szaleju. Obok wózka stało kartonowe pudełko, do którego co jakiś czas własnoręcznie wsypywał ukradkiem drobne. Może miałby się lepiej udając niewidomego? Na nosie miał maskujące zielone okulary, z żabą Kermitem w rogach. Obserwował bacznie ulicę. Żaden podejrzany ruch nie uszedł jego uwagi.
Samochód wypadł zza zakrętu i zatrzymał się z piskiem opon. Wyskoczyli facet z dziewczyną i pędem ruszyli w stronę redakcji. Pod wyliniałym kocem Chudy chował rewolwer, ale ci dwoje biegli za szybko. A na chodniku było zbyt wielu ludzi. Gdy spojrzał za siebie, Darby znikała właśnie w drzwiach budynku.
Odczekał minutę, po czym odjechał.
ROZDZIAŁ 41
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Raport “Pelikana”»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.