John Grisham - Raport “Pelikana”

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zabójstwa sędziów Sądu Najwyższego. FBI i CIA są bezradne. Śledztwo stoi w miejscu. Na trop sprawców wpada studentka prawa. Swoje podejrzenia przedstawia w specjalnym raporcie. I staje się celem płatnych morderców i służb specjalnych.

Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czuł się pewnie w pustym Gabinecie Owalnym. Szef był daleko, zajęty mizdrzeniem się do kamer, a w Białym Domu pozostała prawdziwa władza, która kierowała krajem.

K.O. Lewis położył na stoliczku grubą na cztery cale teczkę z ostatnimi meldunkami.

– Coś nowego? – spytał Coal.

– Być może. Napłynął meldunek z Francji. Tamtejsze władze podczas rutynowego przeglądania taśm ze zdjęciami wykonanymi ukrytą kamerą na paryskim lotnisku rozpoznały, zdaje się, pewną twarz. Zdjęcia porównano z materiałem nagranym przez dwie inne kamery, umieszczone na tym samym terminalu pod różnymi kątami, i przekazano meldunek do Interpolu. Mimo charakteryzacji Interpol rozpoznał na zdjęciach Khamela, znanego terrorystę. Jestem pewny, że sły…

– Słyszałem.

– Francuzi dokładnie zbadali zdjęcia i są niemal pewni, że Khamel wysiadł z samolotu, który w zeszłą środę odbywał bezpośredni rejs z lotniska Dullesa. Samolot wylądował w Paryżu jakieś dziesięć godzin po znalezieniu ciała Jensena.

– Concorde?

– Nie, zwykły rejs United Airlines. Francuzi ustalili numer lotu i pasa, na którym zatrzymał się samolot.

– Czy Interpol skontaktował się z CIA?

– Tak, rozmawiali z Gminskim o pierwszej po południu.

– Stopień prawdopodobieństwa? – Twarz Coala nie wyrażała żadnych uczuć.

– Osiemdziesiąt procent. Khamel umie się maskować i rzadko korzysta z usług linii lotniczych. Stąd owe dwadzieścia procent nieprawdopodobieństwa. Mamy zdjęcia i meldunek dla prezydenta. Mówiąc szczerze, fotografie niewiele mi mówią, choć przyglądałem się im bardzo uważnie. Ale Interpol zna Khamela.

– Zdaje się, że od lat nie dysponują jego aktualnymi zdjęciami.

– To prawda. Chodzą pogłoski, że Khamel co dwa-trzy lata idzie pod nóż i robi sobie operację plastyczną.

– No dobrze, ale jaki to ma związek z naszą sprawą? – zapytał przytomnie Coal. – Nawet jeśli przyjmiemy, że na zdjęciach istotnie jest Khamel? Czy to znaczy, że był zamieszany w morderstwa? Co to w ogóle znaczy?

– Znaczy to, że nigdy go nie znajdziemy. W tej chwili poszukują go służby specjalne dziewięciu państw, w tym Izraela. Znaczy to również, że ktoś zapłacił mu kupę forsy, by zdecydował się zaprezentować swoje umiejętności w naszym kraju. Biuro od samego początku wyrażało opinię, że morderca lub mordercy byli zawodowcami, którzy zniknęli, zanim ciała ostygły.

– Czyli w sumie niewiele.

– Można tak to ująć.

– W porządku. Macie coś jeszcze?

Lewis spojrzał na Easta.

– To, co zwykle: codzienny raport.

– Ostatnio wasze raporty są mało treściwe.

– Pozwolę sobie wyrazić przeciwną opinię. Trzystu osiemdziesięciu naszych ludzi pracuje po dwanaście godzin na dobę. Wczoraj przesłuchaliśmy sto sześćdziesiąt osób w trzydziestu stanach. Mamy…

– Wystarczy. – Coal podniósł rękę. – Przeczytam raport, ale z góry zakładam, że nie znajdę w nim nic nowego.

– Pojawił się pewien nowy trop. – Lewis spojrzał na Erica Easta, który trzymał kopię trzynastostronicowego opracowania Darby Shaw.

– Jaki? – zapytał Coal.

East poruszył się nerwowo. Raport Darby przekazywano sobie z rąk do rąk przez cały dzień. W końcu przeczytał go Voyles i bardzo spodobała mu się przedstawiona w nim hipoteza. Co prawda uważał, że wnioski Darby są zbyt daleko idące i niewarte uwagi, jednak w raporcie pojawiało się nazwisko prezydenta, a dyrektor nie miał zamiaru przepuścić okazji nastraszenia Coala i jego pryncypała. Polecił przekazać dokument szefowi gabinetu i przedstawić raport jako nowy, ważny wątek śledztwa, z powagą rozważany przez Biuro. Po raz pierwszy od tygodnia na twarzy Voylesa pojawił się uśmiech. Bawiła go myśl o idiotach czytających w Gabinecie Owalnym trzynaście stroniczek napisanych przez amatorkę i wpadających w panikę na myśl o konsekwencjach. “Macie to dobrze rozegrać – polecił swoim ludziom. – Powiedzcie im, że oddelegowaliśmy do sprawy dwudziestu agentów”.

– Jest to pewna teoria, która wypłynęła ostatniej doby i bardzo zaintrygowała dyrektora Voylesa, który obawia się, że jej ujawnienie mogłoby przynieść wiele szkód urzędowi prezydenckiemu.

– W jakim sensie? – Na kamiennej twarzy Coala nie drgnął żaden nerw.

– Wszystko opisane jest w tym dokumencie. – East położył raport na stoliczku.

Coal rzucił okiem na raport i spojrzał badawczo na Easta.

– W porządku. Przeczytam później. Czy to wszystko?

– Tak. Na nas już czas. – Lewis wstał i zapiął marynarkę.

Coal odprowadził ich do drzwi.

Kiedy kilka minut po dziesiątej w bazie lotnictwa Andrews wylądował samolot Air Force One, nie witano go fanfarami. Królowa, zajęta zbieraniem pieniędzy, bawiła poza Waszyngtonem, a żaden z przyjaciół czy członków rodziny nie pofatygował się na lotnisko. W limuzynie czekał Coal. Prezydent opadł na fotel.

– Nie spodziewałem się ciebie – powiedział.

– Przykro mi. Musimy porozmawiać.

Limuzyna popędziła w stronę Białego Domu.

– Już późno i jestem zmęczony.

– Jak tam huragan?

– Imponujący. Zdmuchnął milion szałasów i kartonowych chałup. Musimy dać parę miliardów na nowe domy i elektrownie. Powinni co pięć lat zamawiać sobie porządny tajfun.

– Przygotowałem już oświadczenie o środkach nadzwyczajnych obowiązujących w rejonie klęski żywiołowej.

– Dobra. Przejdź do rzeczy.

Coal podał mu egzemplarz dokumentu, który w pewnych kręgach nazywano już raportem “Pelikana”.

– Nie chce mi się czytać – ziewnął prezydent. – Mów, o co chodzi.

– Voyles i jego ludzie natknęli się przypadkowo na świeżą hipotezę roboczą, mówiącą o pewnym kręgu podejrzanych, zresztą dosyć niejasno i bez żadnych dowodów czy poszlak. Całe to cholerstwo napisała jakaś nadgorliwa studentka prawa z Tulane, której udało się kanałami dotrzeć do Voylesa. Ten po przeczytaniu raportu orzekł, że może być przydatny. Proszę nie zapominać, że Biuro rozpaczliwie rozgląda się za podejrzanymi. Teoria, o której wspomniałem, jest nieprawdopodobna i, ogólnie rzecz biorąc, niewarta większej uwagi. Martwię się jednak, że Voyles postanowił pójść tym tropem. Wiemy, że prasa śledzi każdy jego ruch. Znów mogą pojawić się przecieki.

– Nie mamy wpływu na śledztwo.

– Ale możemy nim manipulować. W Białym Domu czeka na nas Gminski i…

– Gminski!

– Spokojnie, szefie. Przed trzema godzinami osobiście wymusiłem na nim przysięgę i wręczyłem mu kopię raportu. Wiem, że Gminski jest niekompetentny, ale potrafi dochować tajemnicy. Ufam mu bardziej niż Voylesowi.

– A ja nie ufam żadnemu z nich.

Słowa te sprawiły przyjemność Coalowi, który pragnął, by głowa państwa nie ufała nikomu, z wyjątkiem jego samego oczywiście.

– Uważam, że powinien pan zlecić CIA natychmiastowe zbadanie tej sprawy. Chciałbym wiedzieć o wszystkim, zanim Voyles zacznie w tym kopać. Oczywiście ani CIA, ani FBI niczego nie znajdą, ale jeśli uprzedzimy Voylesa, łatwiej będzie nam nakłonić go do wycofania się ze śledztwa. Wszystko ma ręce i nogi, szefie.

– Mówimy o sprawie wewnętrznej. – Prezydent był niepocieszony. – Nie powinniśmy mieszać do tego CIA. Przypuszczam, że to wbrew prawu.

– Owszem, ale Gminski zrobi to dla pana. Zrobi to szybko, po cichu i znacznie sprawniej niż FBI.

– To wbrew prawu!

– Nie takie rzeczy robiono, zanim pan objął urząd, szefie. Wielokrotnie.

Prezydent wyjrzał na ulicę. Miał opuchnięte powieki i zaczerwienione oczy, choć nie ze zmęczenia. Spał trzy godziny w samolocie, ale przez cały dzień musiał pozować do kamer ze smutną, zatroskaną miną i teraz trudno było mu wyjść z roli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Raport “Pelikana”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Raport “Pelikana”»

Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x