John Grisham - Raport “Pelikana”

Здесь есть возможность читать онлайн «John Grisham - Raport “Pelikana”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Raport “Pelikana”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Raport “Pelikana”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zabójstwa sędziów Sądu Najwyższego. FBI i CIA są bezradne. Śledztwo stoi w miejscu. Na trop sprawców wpada studentka prawa. Swoje podejrzenia przedstawia w specjalnym raporcie. I staje się celem płatnych morderców i służb specjalnych.

Raport “Pelikana” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Raport “Pelikana”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Voyles referował szybko i treściwie. Opisał miejsce zbrodni w domu Rosenberga w chwili znalezienia ciał. Co noc o pierwszej sierżant Ferguson składał meldunek dwóm agentom siedzącym w samochodzie na ulicy. Kiedy się nie pojawił, agenci postanowili sprawdzić, co się dzieje. Zabójstwa dokonano sprawnie i fachowo. Następnie Voyles przeszedł do sprawy Jensena. Morderca zmiażdżył sędziemu kręgi szyjne, zaciskając wokół jego szyi linkę ratowniczą. Ciało znalazł jakiś mężczyzna, który przyszedł do kina. Oczywiście nikt niczego nie widział. Voyles położył uszy po sobie. Zniknęła gdzieś jego mrukliwość i buta. Nad Biurem gromadziły się czarne chmury i dyrektor przewidywał nieuchronną burzę. Przetrwał jednak pięć prezydentur, a więc z pewnością poradzi sobie i z tym idiotą.

– Nie ulega wątpliwości, że morderstwa są ze sobą związane – rzucił prezydent, wbijając wzrok w Voylesa.

– Na to wygląda, ale…

– Pan wybaczy, dyrektorze; w ciągu dwustu dwudziestu lat istnienia tego kraju z ręki zamachowców zginęło czterech prezydentów, dwóch czy trzech kandydatów na prezydentów, kilku przywódców organizacji walczących o swobody obywatelskie, paru gubernatorów, ale nigdy, podkreślam: nigdy dotąd nie targnięto się na życie sędziego Sądu Najwyższego. A dziś, proszę, w ciągu jednej nocy, ba! w ciągu dwóch godzin – mamy dwie ofiary ze składu tego dostojnego ciała. A pan nie jest przekonany, że zbrodnie są ze sobą powiązane!

– Tego nie powiedziałem. Na pewno łączy je jakaś nić. Mówiłem tylko, że ofiary zamordowano w odmienny sposób i w odmiennych okolicznościach. Nie ulega natomiast wątpliwości, że obydwu zbrodni dokonano niezwykle fachowo. Poza tym proszę nie zapominać, że mieliśmy tysiące gróźb pod adresem sędziów.

– Rozumiem. Kim są pańscy podejrzani?

Nikt nie używał takiego tonu wobec F. Dentona Voylesa. Nikt go nie przesłuchiwał. Dyrektor FBI spiorunował prezydenta wzrokiem i cedząc słowa odparł:

– Jeszcze za wcześnie na wskazanie winnych. Jesteśmy na etapie zbierania dowodów.

– W jaki sposób morderca dostał się do domu Rosenberga?

– Nie wiadomo. Nie widzieliśmy, jak wchodzi, pojmuje pan? Bez wątpienia zakradł się tam niepostrzeżenie i ukrył w jakimś zakamarku. Przypominam, że sędzia Rosenberg nie wpuszczał agentów do środka. Rutynowej kontroli posiadłości dokonywał Ferguson i robił to każdego popołudnia po powrocie sędziego z pracy. Jak mówiłem, jesteśmy dopiero na początku śledztwa i nie znaleziono żadnych śladów pozostawionych przez mordercę. Nie mamy niczego oprócz ciał. Późnym popołudniem otrzymam raporty balistyczne i wyniki sekcji zwłok.

– Proszę mi je przesłać, gdy tylko je pan dostanie.

– Tak, panie prezydencie.

– Do piątej po południu proszę mi przedstawić listę podejrzanych. Czy wyrażam się jasno?

– Oczywiście, panie prezydencie.

– Chciałbym także otrzymać raport dotyczący ochrony sędziów Sądu Najwyższego. Z wyszczególnieniem popełnionych błędów.

– Zakłada pan, że popełniono jakiś błąd?

– Mamy dwóch martwych sędziów, którzy byli chronieni przez FBI. Wydaje mi się, że naród ma prawo wiedzieć, kto zawiódł. Bo ktoś na pewno zawiódł, dyrektorze.

– Mam meldować panu czy narodowi?

– Mnie!

– Po czym pan zwoła konferencję prasową i przedstawi sprawę narodowi, czy tak?

– Obawia się pan napiętnowania, dyrektorze?

– W żadnym razie. Rosenberg i Jensen nie żyją, ponieważ nie chcieli z nami współpracować. Doskonale zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, lecz nie przejmowali się. Pozostała siódemka sędziów poszła na współpracę i dzięki Bogu ma się nie najgorzej.

– Jest pan pewny? Może sprawdzimy? Bo widać, że sędziowie padają jak muchy. – Prezydent uśmiechnął się do Coala, który parsknął, szydząc z dyrektora niemal w żywe oczy.

– Panie dyrektorze, czy wiedział pan, że Jensen odwiedza tego rodzaju przybytki? – odezwał się szef gabinetu.

– Był dorosły. Gdyby mu nawet przyszło do głowy tańczyć nago na stole, nikt nie mógłby mu w tym przeszkodzić.

– Zgadzam się z panem – oznajmił uprzejmie Coal. – Ale nie odpowiedział pan na moje pytanie.

Voyles nabrał powietrza w płuca i odwrócił głowę.

– Owszem, podejrzewaliśmy, że ma skłonności homoseksualne, i wiedzieliśmy, że lubi odwiedzać kina porno. Nie mamy jednak obowiązku ani chęci, panie Coal, rozpowszechniać takich informacji.

– Do wieczora chcę mieć wszystkie raporty na biurku – wtrącił prezydent. Voyles milcząco wpatrywał się w okno, jakby nieobecny duchem. Wobec tego prezydent przeniósł wzrok na Gminskiego, dyrektora CIA. – Bob, chcę, żebyś udzielił mi szczerej odpowiedzi.

Gminski zesztywniał i zmarszczył brwi.

– Słucham, panie prezydencie. O co chodzi?

– Chcę wiedzieć, czy te zabójstwa mają związek z działalnością jakiejś agencji, organizacji czy grup nadzorowanych przez rząd Stanów Zjednoczonych.

– Chyba nie mówi pan tego poważnie, panie prezydencie! To absurd!

Gminski udawał oburzenie, ale prezydent, Coal, a nawet Voyles zdawali sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.

– Mówię śmiertelnie poważnie, Bob.

– Ja też! I zapewniam pana, że nie mamy z tym nic wspólnego. Jestem zaskoczony, że coś takiego przyszło panu do głowy. To zupełny nonsens!

– Sprawdź to, Bob. Chcę mieć stuprocentową pewność. Rosenberg nie był zwolennikiem bezpieczeństwa narodowego. Narobił sobie tysiące wrogów w wywiadzie. Po prostu sprawdź to, dobrze?

– W porządku.

– Chcę mieć raport przed piątą.

– Oczywiście. Ale to strata czasu.

– Panowie, proponuję, abyśmy spotkali się dzisiaj jeszcze raz, właśnie o piątej. Czy zgadzacie się ze mną? – zapytał Fletcher Coal, stając przy biurku prezydenta.

Obaj dyrektorzy kiwnęli głowami i wstali. Coal bez słowa odprowadził ich do drzwi, które następnie zamknął za wychodzącymi.

– Świetnie pan sobie poradził – pochwalił prezydenta. – Voyles wpadł w tarapaty. Polecą głowy. Teraz wystarczy odpowiednio posterować prasą.

– Rosenberg nie żyje – wymamrotał cicho prezydent. – Nie mogę w to uwierzyć.

– Mam pomysł. Wystąpi pan w telewizji. – Coal zaczął przechadzać się po gabinecie, podniecony. – Zdobędziemy dodatkowe punkty, wygrywając wstrząs, jaki naród przeżyje. Powinien pan wyglądać na zmęczonego, jakby całą noc spędził pan na nogach, starając się zażegnać kryzys. Rozumiemy się? Cały naród będzie na pana patrzył i czekał na słowa pocieszenia. Uważam, że powinien pan ubrać się w coś ciepłego i domowego. Marynarka i krawat o siódmej rano mogą się wydać nie na miejscu. Może raczej coś swobodniejszego.

– Szlafrok? – Prezydent spojrzał pytająco.

– Niezupełnie. Co pan powie na rozpinany sweter i bawełniane spodnie? Bez krawata. Biała koszulka polo. Typowy Amerykanin starszego pokolenia.

– Chcesz, żebym w swetrze przemawiał do narodu?

– Tak. Podoba mi się ten pomysł. Brązowy sweter i biała koszulka polo.

– No, nie wiem…

– Doskonale pan wypadnie. Proszę posłuchać, szefie, wybory odbędą się za rok. To nasz pierwszy kryzys od dziewięćdziesięciu dni. Cudowna okazja. Ludzie powinni ujrzeć pana w nowym świetle. Tym bardziej że przemówi pan o siódmej rano. Powinien pan zaprezentować się zwyczajnie, po domowemu, a przy tym autorytatywnie. W sondażach zyskamy pięć, może nawet dziesięć punktów procentowych. Proszę mi zaufać, szefie.

– Nie lubię swetrów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Raport “Pelikana”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Raport “Pelikana”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


John Grisham - Camino Island
John Grisham
John Grisham - The Client
John Grisham
John Grisham - The Whistler
John Grisham
John Grisham - Partners
John Grisham
John Grisham - The Last Juror
John Grisham
John Grisham - The Broker
John Grisham
John Grisham - The Activist
John Grisham
John Grisham - The Racketeer
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
libcat.ru: книга без обложки
John Grisham
John Grisham - El profesional
John Grisham
John Grisham - The Brethren
John Grisham
Отзывы о книге «Raport “Pelikana”»

Обсуждение, отзывы о книге «Raport “Pelikana”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x