Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie

Здесь есть возможность читать онлайн «Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Śmierć Na Obczyźnie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Śmierć Na Obczyźnie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świt w Wenecji. Idealny spokój i cisza. W kanale unosi się ciało zamordowanego człowieka. Wkrótce okaże się, że są to zwłoki amerykańskiego żołnierza. Sprawa trafia do komisarza Brunettiego. Przełożeni nie ułatwiają mu pracy; forsują hipotezę o napadzie rabunkowym. Komisarz wnika jednak głębiej w dziwne okoliczności śmierci Amerykanina. Niespodziewanie wpada na trop afery, w którą zamieszane są władze Włoch, armia amerykańska i wszechmocna mafia. Jak dalece Brunetti będzie mógł posunąć się w walce z totalnym złem? Czy uda mu się przeżyć?

Śmierć Na Obczyźnie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Śmierć Na Obczyźnie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak jest – odparł Vianello, próbując zapisać wszystko w notesie.

– Po południu doktor Rizzardi poda nam, kiedy nastąpiła śmierć. Jak otrzymamy tę wiadomość, chciałbym zobaczyć się z Bonsuanem.

– W sprawie pływów? – zapytał Vianello, który w lot zrozumiał, o co chodzi.

– Tak. I zacznij dzwonić po hotelach. Dowiedz się, czy im nie brakuje jakiegoś gościa, zwłaszcza Amerykanina.

Wiedział, że żaden funkcjonariusz nie lubi tego nie kończącego się wydzwaniania do hoteli, zajmujących całe strony w policyjnym wykazie. Prócz hoteli należało jeszcze telefonować do pensjonatów i schronisk, których nazwy i numery wypełniały kolejne liczne strony.

W ciepłej kafejce, pachnącej kawą i ciastkami, panowała miła domowa atmosfera. Jakaś para, stojąca przy barze, zerknęła na policjanta w mundurze, a potem wróciła do przerwanej rozmowy. Brunetti poprosił o kawę z ekspresu, Vianello zaś o caffe corretto , czyli czarna kawę zakrapianą grappą. Kiedy barman postawił przed nimi filiżanki, obaj przez chwilę trzymali je w dłoniach.

Vianello wypił kawę jednym haustem i spytał:

– Co jeszcze, panie komisarzu?

– Rozejrzyjcie się po okolicy i ustalcie, kto i gdzie handluje narkotykami. Aresztujcie każdą osobę notowaną za ich sprzedaż, używanie czy kradzież, cokolwiek. Zorientujcie się, gdzie narkomani się szprycują, sprawdźcie wszystkie zaułki nad kanałem, czy nie ma tam miejsc, w których rano poniewierają się strzykawki.

– Myśli pan, że ta sprawa ma coś wspólnego z narkotykami?

Brunetti skończył swoją kawę i skinął na barmana, by podał mu jeszcze jedną. Vianello, choć nie pytany, przeczącym gestem dał znak, że dziękuje za następną.

– Nie wiem. Może – odparł komisarz. – Lepiej więc najpierw sprawdzić.

Sierżant pokiwał głową, zapisał coś w notesie, wsunął go do kieszeni i zaczął szukać portfela.

– Nie, nie! Ja stawiam – odezwał się Brunetti. – Wróć do łodzi i wezwij nurków. Kiedy oni będą pracowali, niech nasi ludzie blokują wejścia do kanału.

Vianello podziękował za kawę i wyszedł. Przez zamgloną szybę Brunetti obserwował ludzi idących przez plac. Schodzili z głównego mostu, prowadzącego do szpitala, a potem, zauważywszy mundury, pytali gapiów, co się stało, i spoglądali na policyjną motorówkę kołyszącą się przy brzegu kanału. Później, nie widząc poza tym nic niezwykłego, szli dalej, zajęci swoimi sprawami. Staruszek z brodą wciąż stał oparty o żelazną balustradę. Mimo długich lat pracy w policji komisarz nie mógł zrozumieć, dlaczego ludzie tak chętnie gromadzą się tam, gdzie ktoś zginął. Owa fascynacja śmiercią, zwłaszcza gwałtowną, jak w tym wypadku, była dlań tajemnicą, której nigdy nie potrafił zgłębić. Pośpiesznie dopił drugą kawę.

– Ile płacę?

– Pięć tysięcy lirów.

Zapłacił banknotem dziesięciotysięcznym i czekał na resztę. Wręczając mu ją, barman spytał:

– Coś się stało, proszę pana?

– Owszem, stało się – odparł komisarz. – Coś bardzo niedobrego.

Rozdział 2

Ponieważ komenda znajdowała się niedaleko. Brunettiemu łatwiej było udać się tam pieszo niż motorówką. Minąwszy kościół ewangelicki, zbliżył się do budynku. Umundurowany policjant, stojący przy wejściu, otworzył ciężkie drzwi, gdy tylko zobaczył komisarza. W drodze do klatki schodowej Brunetti minął kolejkę cudzoziemców, którzy starali się o wizy pobytowe albo zezwolenia na pracę. Kolejka sięgała do połowy hallu.

Kiedy dotarł do swojego pokoju na czwartym piętrze, zastał biurko w takim stanie, w jakim je zestawił poprzedniego dnia: bezładnie zawalone stertami papierów i segregatorami. Najbliżej, pod ręką, leżały dokumenty personalne, które musiał przeczytać i zaopiniować w związku ze skomplikowanym procesem awansowania, obejmującym wszystkich pracowników państwowych. Następny plik dotyczył ostatniego morderstwa w mieście; przed miesiącem jakiś młody człowiek został brutalnie pobity na śmierć na nabrzeżu Zanere. Tak go zmasakrowano, że w pierwszej chwili policja uznała to za robotę gangsterów, lecz następnego dnia sprawcą okazał się niepozorny szesnastolatek. Ofiara był homoseksualistą, a ojcem zabójcy człowiek znany z faszystowskich poglądów, który wpoił synowi przekonanie, że komuniści i pedały to pasożyty. Do fatalnego spotkania owych dwóch młodzieńców doszło o piątej rano nad kanałem Giudecca. Nie wiadomo, co między nimi wynikło, ale ofiara doznała takich obrażeń, że rodzinie odesłano zwłoki w zapieczętowanej trumnie i nikomu nie pozwolono obejrzeć ciała. Kawał drewna, który służył za narzędzie zbrodni, leżał w plastikowym pudełku, w szafce na drugim piętrze komendy. Teraz w tej sprawie niewiele pozostało do roboty – wystarczyło przypilnować, by zabójca poddał się kuracji psychiatrycznej i do procesu przebywał w areszcie domowym. Państwo nie zapewniało pomocy psychiatrycznej rodzinie ofiary.

Brunetti nie usiadł za biurkiem, lecz tylko otworzył boczną szufladę i wyjął elektryczną golarkę. Stanąwszy przy oknie, zaczął się golić, spoglądając na fasadę kościoła San Lorenzo, od pięciu lat pokrytą rusztowaniem, jakoby z powodu prac renowacyjnych. Przez te wszystkie lata nic się tam jednak nie działo i nic nie zmieniło, prócz tego, że zamknięto główne wejście.

Zadzwonił telefon na bezpośredniej linii, łączącej z miastem. Komisarz spojrzał na zegarek; było wpół do dziesiątej. Z pewnością te sępy, pomyślał. Wyłączył golarkę, podszedł do biurka i sięgnął po słuchawkę.

– Brunetti.

Bon giorno, commissario . Tu Carlon – odezwał się jakiś mężczyzna niskim głosem, całkiem niepotrzebnie podając, że jest reporterem kryminalnym dziennika „Gazzettino”.

Bon giorno, signor Carlon.

Brunetti wiedział, czego tamten od niego chce, ale wolał, by sam o to poprosił. W wypadku ostatniego morderstwa Carlon ujawnił kompromitujące szczegóły prywatnego życia ofiary, czym ogromnie zraził sobie komisarza.

– Mógłbym otrzymać jakieś informacje o tym Amerykaninie, którego dziś rano wyciągnął pan z Rio dei Mendicanti?

– Wyciągnął go posterunkowy Luciani, a poza tym nie mamy dowodu, że to Amerykanin.

– Chyba wybaczy mi pan tę pomyłkę, commissario – rzekł Carlon sarkastycznym tonem, który zmienił przeprosiny w obelgę.

Brunetti milczał.

– Zamordowano go, prawda? – dopytywał się dziennikarz, nawet nie próbując ukrywać, że twierdząca odpowiedź sprawiłaby mu przyjemność.

– Na to wygląda.

– Nożem?

Skąd oni się tak szybko aż tyle dowiadują1? – pomyślał komisarz i odparł:

– Owszem.

– A więc go zamordowano? – powtórzył Carlon, udając obojętność.

– Trudno powiedzieć przed otrzymaniem wyników sekcji zwłok, której po południu dokona doktor Rizzardi.

– Była rana od noża?

– Tak, była.

– I wy nie jesteście pewni, że to ona spowodowała śmierć? Hm, hm!

– Nie, nie jesteśmy – spokojnie odparł Brunetti. – Jak już panu mówiłem, niczego nie możemy być pewni, dopóki nie otrzymamy wyników sekcji.

– Są jakieś inne ślady przemocy? – spytał dziennikarz, rozczarowany skąpymi informacjami.

– Niczego nie możemy być pewni, dopóki me otrzymamy wyników sekcji – powtórzył komisarz.

– A potem zacznie mi pan wmawiać, że on utonął, commissario ?

– Panie Carlon – zniecierpliwił się Brunetti – jak pan doskonale wie, nim zdążyłby utonąć w tej wodzie, szybciej by zginął od samego w niej przebywania.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie»

Обсуждение, отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x