Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie

Здесь есть возможность читать онлайн «Donna Leon - Śmierć Na Obczyźnie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Śmierć Na Obczyźnie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Śmierć Na Obczyźnie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Świt w Wenecji. Idealny spokój i cisza. W kanale unosi się ciało zamordowanego człowieka. Wkrótce okaże się, że są to zwłoki amerykańskiego żołnierza. Sprawa trafia do komisarza Brunettiego. Przełożeni nie ułatwiają mu pracy; forsują hipotezę o napadzie rabunkowym. Komisarz wnika jednak głębiej w dziwne okoliczności śmierci Amerykanina. Niespodziewanie wpada na trop afery, w którą zamieszane są władze Włoch, armia amerykańska i wszechmocna mafia. Jak dalece Brunetti będzie mógł posunąć się w walce z totalnym złem? Czy uda mu się przeżyć?

Śmierć Na Obczyźnie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Śmierć Na Obczyźnie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Było ich sześć, dojrzałych i wilgotnych. Wziął nóż i zaczął jedną obierać. Nie zważając na sok, który spływał mu na ręce, przepołowił owoc i większą część podał żonie.

Drugi kawałek wepchnął sobie do ust i otarł sok ściekający po brodzie. Zjadł owoc, potem jeszcze dwa, wytarł dłonie w serwetkę i rzekł:

– Gdybyś mi dała kieliszek porto, umarłbym ze szczęścia.

– Czego ona mogła się bać? – zapytała Paola wstając.

– Jak sama zauważyłaś, mogła się obawiać podejrzeń o to, że ma z tym coś wspólnego, albo rzeczywiście maczała w tym palce.

Paola wyjęła pękatą butelkę porto, ale nim nalała wina do dwóch niewielkich kieliszków, sprzątnęła talerze ze stołu i włożyła je do zlewozmywaka. Napełniwszy kieliszki, przeniosła je na stół.

– Myślę jednak, że ani jedno, ani drugie – powiedział Brunetti, delektując się winem, które świetnie smakowało po figach.

– Dlaczego?

Wzruszył ramionami.

– Ona mi nie wygląda na morderczynię.

– Bo jest ładna? – spytała Paola i łyknęła nieco porto.

Już zamierzał odpowiedzieć, że Amerykanka jest lekarzem, lecz w ostatniej chwili sobie przypomniał, jak Rizzardi, mówiąc o mordercy, wskazywał na jego fachowe posługiwanie się nożem. Lekarz też by zadał cios fachowo.

– Może – bąknął, a potem zmienił temat: – Jest Raffi?

Spojrzał na zegarek. Minęła dziesiąta, a syn jako uczeń powinien wracać do domu przed dziesiątą.

– Nie, chyba że nie zauważyłam, jak przyszedł w czasie, gdyśmy jedli.

– Nie, nie przyszedł – zaprzeczył, pewien swojej odpowiedzi, choć nie wiedział, skąd ta pewność.

Było późno, wypili butelkę wina, doskonałe figi spłukali znakomitym porto, więc żadne nie miało ochoty rozmawiać o synu. W końcu przyjdzie i pozostanie w domu do rana.

– Mam pozmywać? – retorycznie spytał Brunetti.

– Nie, sama to zrobię. Ty idź i każ Chiarze się położyć.

Zmywanie sprawiało mniej kłopotów.

– Pożar ugasili? – rzucił wchodząc do salonu.

Nie usłyszała. Myślami była gdzie indziej. Z wyciągniętymi nogami, w niedbałej pozie siedziała w fotelu. Na oparciu leżały dwa ogryzki jabłek, a obok, na podłodze, torebka z ciasteczkami.

– Chiaro – odezwał się i zaraz powtórzył głośniej: – Chiaro!

Uniosła głowę znad książki, popatrzyła nań niewidzącym wzrokiem i dopiero po chwili zarejestrowała obecność ojca. Natychmiast jednak wróciła do czytania, całkiem o nim zapominając.

– Chiaro, pora spać.

Odwróciła kartkę.

– Nie słyszałaś? Do łóżka!

Nie przerywając lektury, podparła się jedną ręką i wstała. Doczytawszy do końca strony, założyła ją palcem, pocałowała ojca i wyszła. Nie miał odwagi powiedzieć, by zostawiła książkę. Ha, trudno, wstanie w nocy i zgasi światło w pokoju córki.

Do salonu weszła Paola. Schyliła się, wyłączyła lampę koło fotela, podniosła ogryzki i torebkę z ciasteczkami, po czym wróciła do kuchni.

Zgasiwszy światło, Brunetti ruszył do sypialni.

Rozdział 6

Nazajutrz przyszedł do komendy o ósmej rano, zatrzymawszy się po drodze, by kupić gazety. „Corriere” poświęciło morderstwu Amerykanina tylko dwa akapity na jedenastej stronie, „La Repubblica” w ogóle o nim nie napisała, co było dostatecznie zrozumiałe w rocznicę najbardziej krwawego zamachu terrorystycznego w latach sześćdziesiątych, ale „Il Gazzettino” przeznaczyło połowę tytułowej strony drugiego działu, obok informacji zaopatrzonej w zdjęcie, przedstawiającej wypadek trzech młodych ludzi, którzy zginęli, gdy ich samochód uderzył w drzewo na drodze między Dolo a Mestre.

W artykule napisano, że zamordowany młody mężczyzna, niejaki Michele Fooster, jest prawdopodobnie ofiarą rozboju. Autor podejrzewał, że zabójstwo ma związek z narkotykami, ale zwyczajem „Gazzettino” nie podał żadnych konkretów. Brunetti czasami żałował, że Włochy, przystępując do Wspólnoty Europejskiej, nie musiały spełniać wymagań dotyczących odpowiedzialności prasy.

W głównym hallu, jak zwykle, wiła się kolejka źle ubranych i biednie obutych emigrantów z Afryki Północnej i z nowo wyzwolonych krajów Europy Wschodniej. Patrząc na nich, Brunetti zawsze odczuwał ironię historii: trzy pokolenia jego przodków uciekły z Włoch, by szukać szczęścia w Australii i Argentynie, a teraz, w rezultacie niedawnych zmian, jakie zaszły w Europie, Włochy stały się eldoradem dla nowej fali emigrantów, jeszcze biedniejszych i o ciemniejszej skórze. Wielu znajomych komisarza mówiło o nich z pogardą, obrzydzeniem, a nawet złością, on sam jednak od razu wyobrażał sobie swoich przodków, stojących w takich samych kolejkach, źle ubranych, marnie obutych, kaleczących miejscowy język i, tak samo jak ci biedacy tutaj, pragnących sprzątać mieszkania i wychowywać dzieci tych, którzy zechcą im za to płacić.

Wchodził po schodach na czwarte piętro, jednych pozdrawiając, innym odpowiadając skinieniem głowy. Kiedy dotarł do swojego pokoju, natychmiast sprawdził, czy na biurku są nowe dokumenty. Jeszcze nic nie nadeszło, więc uznał, że może robić to, co uważa za stosowne. Podniósłszy słuchawkę, kazał się połączyć z komisariatem karabinierów przy bazie amerykańskiej w Vicenzy.

Tym razem znalezienie numeru okazało się dużo łatwiejsze niż wówczas, gdy telefonista szukał numeru bazy, i już po kilku minutach komisarz rozmawiał z majorem Ambrogianim, który oznajmił, że właśnie on kieruje włoskim śledztwem w sprawie zamordowania Fostera. Śpiewny ton głębokiego głosu nieomylnie wskazywał, że major pochodzi z Veneto, ale nie z Wenecji.

– Włoskim? – zdziwił się Brunetti.

– No cóż, w odróżnieniu od dochodzenia prowadzonego przez Amerykanów.

– Czy to oznacza, że będą kłopoty z jurysdykcją?

– Nie, nie sądzę – odparł major. – Śledztwo w Wenecji jest w gestii policji weneckiej i w tym mieście prowadzicie je wy. Trzeba jednak uzyskać zezwolenie lub pomoc Amerykanów, gdybyście chcieli cokolwiek robić tutaj.

– W Vicenzy?

Ambrogiani się roześmiał.

– Nie, nie chciałbym sprawiać takiego wrażenia. Tylko tu, na terenie bazy. W Vicenzy miasto podlega jurysdykcji karabinierów, czyli naszej, ale w bazie rządzą Amerykanie, więc tam ich należy prosić o pomoc.

– W pańskich ustach brzmi to tak, jakby pan miał wątpliwości, majorze.

– Nie, skądże. Nie mam żadnych wątpliwości.

– A zatem mi się zdawało – oświadczył komisarz, choć uważał, że wcale nie. – Chciałbym się tam wybrać i porozmawiać z ludźmi, którzy znali Fostera i z nim pracowali.

– To są przeważnie Amerykanie – odpowiedział Ambrogiani tonem sugerującym, że Brunetti napotka trudności językowe.

– Mówię po angielsku.

– W takim razie łatwo pan się z nimi dogada.

– Kiedy mógłbym przyjechać?

– Teraz? Po południu? W każdej dogodnej chwili, commissario .

Z dolnej szuflady Brunetti wyjął kolejowy rozkład jazdy i odnalazł linię Wenecja-Mediolan. Najbliższy pociąg miał za godzinę.

– Przyjadę tym o dziewiątej dwadzieścia pięć.

– Świetnie. Wyślę na dworzec samochód.

– Dziękuję panu, majorze.

– Cała przyjemność po mojej stronie, commissario . Miło mi będzie pana poznać.

Odłożywszy słuchawkę, Brunetti podszedł do szafy stojącej przy ścianie, w głębi pokoju. Otworzył ją i zaczął przetrząsać bezładną stertę na jej dnie. Leżała tam para butów, trzy żarówki w pudełkach, przedłużacz, kilka starych czasopism oraz brązowa skórzana aktówka. Wyciągnąwszy ją, otrzepał z kurzu, po czym wrócił do biurka, gdzie zapakował do niej gazety i kilka tekturowych teczek z dokumentami, które miał przeczytać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Śmierć Na Obczyźnie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie»

Обсуждение, отзывы о книге «Śmierć Na Obczyźnie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x